SARA
Kilka dni w towarzystwie państwa Reus minęło nam bardzo szybko. Całe dnie coś robiliśmy, ja najczęściej pomagałam babci mojego chłopaka w kuchni, bądź w sprzątaniu, a Marco pomagał swojemu dziadkowi. Odśnieżał podwórko, rąbał drzewo albo naprawiał to czego pan Reus nie był w stanie. Bardzo polubiłam dziadków piłkarza i mam nadzieje, że jeszcze ich spotkam. Na przykład na Święta.
Wstaliśmy z samego rana, ogarnęliśmy się, a potem jak codziennie wyszliśmy biegać. Na moje nieszczęście mój chłopak ma dużo lepszą kondycję niż ja, więc zawsze on biegnie przodem, a ja swoim tempem za nim. Zazwyczaj robiliśmy około pięciu kilometrów i dzisiaj nie było inaczej. Zmęczeni, a raczej ja zmęczona, a Marco lekko zmachany wróciliśmy do domu. Pierwsza zajęłam łazienkę, szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy i umalowałam się. Na koniec ubrałam się. Założyłam czarne spodnie, biały sweter i szare skarpetki. Opuściłam łazienkę zabierając ze sobą swoje kosmetyki i brudne ciuchy. Zaraz po mnie do pomieszczenia wszedł mój chłopak. Ja w tym czasie spakowałam wszystkie swoje rzeczy, pościeliłam łóżko i z walizką zeszłam na dół. Postawiłam ją przy drzwiach, a następnie skierowałam swoje kroki do kuchni.
-Kawy ? - uśmiechnęła się pani Amelia
-Poproszę - usiadłam przy stole
-Jak się biegało ?
-W porządku - westchnęłam
-Głodna ?
-Trochę - zaśmiałam się - ale chyba poczekamy na Marco i pana Tobiasa, prawda ?
-Tylko na Marco, bo mój mąż pojechał już na zakupy - wyjaśniła
-Rozumiem, ale wróci zanim wyjedziemy ?
-Mam nadzieje
-Tak, ja też - uśmiechnęłam się
-Dzień dobry - dołączył do nas blondyn
-Witaj wnusiu, jesteś głody ?
-Bardzo - uśmiechnął się
-Jak zwykle - przewróciłam oczami
-Dzięki - pocałował mnie w czoło
-Cała przyjemność po mojej stronie - zachichotałam
Chłopak zajął miejsce obok mnie, a jego babcia naprzeciwko zaraz po tym jak postawiła przede mną kubek z kawą. Zaczęliśmy konsumować posiłek rozmawiając przy tym na jakieś luźne tematy. Akurat jak kończyliśmy to wrócił pan Reus z zakupami. Tuż po śniadaniu wspólnie je rozpakowaliśmy, a potem zebraliśmy się do wyjścia.
-Poczekajcie - zawołała kobieta - dam Wam coś do domu
-Nie trzeba babciu
-Oczywiście, że trzeba
-Niech będzie - westchnął
Ubraliśmy się w nasze wierzchnie ciuchy, piłkarz wyniósł nasze bagaże i wrócił po koszyk, do którego jego babcia włożyła różne pyszności.
-No i po co nam tyle tego ?
-Do zjedzenia - uśmiechnęła się
-Jasne - mruknął - ale dziękujemy
-Na zdrowie
-Dziękujemy za gościnę - przytuliłam ją
-Miło było Cię poznać
-I wzajemnie
-Do zobaczenia na Święta mam nadzieje - mrugnęła do mnie
-Do zobaczenia
Pożegnałam się jeszcze z dziadkiem chłopaka, a następnie opuściliśmy ten cudowny dom. Zapakowaliśmy się do auta, zapięliśmy pasy i ruszyliśmy w drogę powrotną do Dortmundu. Byłam potwornie zmęczona, więc zdjęłam kurtkę, rozłożyłam trochę fotel i w miarę wygodnie się ułożyłam do snu.
-Zdrzemnę się trochę - szepnęłam
*****
Obudziłam się jak Marco wnosił mnie po schodach na górę w swoim mieszkaniu.
-Śpij jeszcze - pocałował mnie w czoło
-Już chyba nie zasnę - ziewnęłam
-Do sypialni ?
-Ale co ?
-Mam Cię zanieść do sypialni ?
-Postaw mnie tutaj - powiedziałam na szczycie schodów
-W porządku - spełnił moją prośbę
-Przepraszam, że musiałeś mnie niepotrzebnie nieść - zarzuciłam ręce na jego szyję
-Nie ma sprawy - pocałował mnie czule w usta
-Może coś zjemy ? - zaproponowałam
-Przygotujesz coś ? Bo muszę iść jeszcze po rzeczy do auta
-Pewnie, na co masz ochotę ?
-Obojętnie - wzruszył ramionami
-Ok - uśmiechnęłam się
Zeszliśmy na dół, ale rozstaliśmy się tuż przy schodach, bo on skierował się do drzwi wejściowych, a ja do kuchni. Wyjęłam z lodówki ciasto francuskie, fetę i szpinak, a z szafki czosnek i inne przyprawy. Nastawiłam piekarnik, a następnie zabrałam się za przygotowywanie tarty ze szpinakiem. Dość szybko mi to poszło, tylko trzeba było poczekać, aż się upiecze. W tym czasie nakryłam do stołu i sprzątnęłam wszystkie niepotrzebne rzeczy z blatu. Zaczynałam się już martwić, bo Marco cały czas nie było, a przecież miał zjechać tylko na parking po rzeczy. Nie miałam co robić, więc usiadłam przy stole i czekałam. Mijały kolejne minuty, a jego dalej nie było. Cholera ! Gdzie on się podziewa ?! W końcu piekarnik zaczął pikać oznajmiając mi, że nasz obiad jest gotowy. Postanowiłam nie jeść, tylko jeszcze trochę poczekać.
Po jakimś czasie wpadłam na świetny pomysł, aby zadzwonić do piłkarza. Wybrałam jego numer, ale wtedy gdzieś w głębi mieszkania usłyszałam dźwięk jego telefonu. Ugh !
-Spokojnie Sara - mówiłam do siebie w myślach - zaraz wróci
Znudziło mi się siedzenie w kuchni, więc przeszłam do salonu, gdzie rozłożyłam się na kanapie. Zerknęłam na zegarek i minęła ponad godzina. Zabije go jak wróci, no normalnie go zabije.
*****
Coś mnie obudziło. Trzaśnięcie drzwiami ? Chwila ja spałam ? Gdzie jest Marco ? Która jest godzina ? Nagle do salonu wszedł mój chłopak. Poderwałam się z kanapy i go przytuliłam, ale czując damskie perfumy w dodatku nie moje odsunęłam się od niego wkurzona.
-Gdzie Ty do cholery byłeś ?! - krzyknęłam - i z kim ?
-Kochanie - złapał mnie za rękę
-Nie dotykaj mnie - odeszłam kawałek
-Sara to nie jest tak jak myślisz
-Oczywiście, że nie - prychnęłam
Dopiero jak mu się przyjrzałam powiedzmy na spokojnie to zorientowałam się, że jego szara koszula jest do połowy rozpięta i lekko wyjęta ze spodni. Do tego zmierzwione włosy sprawiły, że moja złość jeszcze bardziej przybrała na sile.
-Obiad, a teraz już kolacja jest w piekarniku - warknęłam - czekałam na Ciebie, ale teraz nie mam ochoty z Tobą jeść
-Hej poczekaj - przyciągnął mnie do siebie - winda się zacięła i utknąłem tam z jakąś dziewczyną
-I co dobrze się bawiliście ? - spytałam sarkastycznie
-Co ? - zmarszczył brwi - o czym mówisz ?
-Zapytałam czy dobrze się bawiliście
-Nie, czekaliśmy aż to naprawią
-Musieliście na prawdę fajnie umilać sobie czas - przejechałam palcem po beżowej szmince na jego kołnierzyku - nie malowałam ust taką szminką
-Cholera - mruknął
-A żebyś wiedział - odepchnęłam go z całej siły - smacznego
-Sara ...
-Śpię w gościnnej - ruszyłam na górę - i nie idź za mną
-Porozmawiaj ze mną - zawołał
-Myślę, że już wszystko wiem
Zabrałam z jego garderoby jakąś koszulkę, a potem zamknęłam się w poprzedniej swojej sypialni. Zasłoniłam okna, żeby nie zaglądał mi przez balkon, rozebrałam się i ubrałam jego koszulkę. Pachniała tak cudownie. Pachniała moim Marco. Położyłam się do łóżka, szczelnie się okryłam i wzięłam do ręki swój telefon. Wybrałam numer do mojej mamy, która na moje szczęście odebrała już po kilku minutach.
-Cześć kochanie
-Hej mamo
-Co tam ?
-Przepraszam, że tak późno dzwonie
-Nie szkodzi, jeszcze nie spałam
-Okej. Co u Was ?
-W porządku, a u Was ?
-Też - westchnęłam
-A tak na prawdę ?
-Mówię prawdę
-Umiem wyczuć jak coś ściemniasz
-Rozmawiamy, przecież przez telefon
-Znam Cię od 19 lat Sara
-Pokłóciliśmy się - mruknęłam
-O co ?
-Długa historia
-Mam czas
-Wyszedł na chwilę po rzeczy do auta, a wrócił po kilku godzinach. Miał szminkę na kołnierzyku, rozpiętą koszulę i wyciągniętą ja trochę ze spodni
-A co Ci powiedział ?
-Że winda się zacięła i jechał z jakąś dziewczyną
-No dobrze, a oprócz tego ?
-Nic
-Jak to nic ? Nie chciał się wytłumaczyć ?
-Chciał
-Ale ?
-Ale nie dałam mu szansy
-Sara - westchnęła niezadowolona
-No co ?
-Nie powinnaś tak robić
-Jak ?
-Właśnie tak
-Dla mnie wszystko jest jasne
-Nie wszystko jest takie na jakie wygląda - tłumaczyła spokojnie
-Jasne
-Nie obrażaj się
-Muszę się przespać. Pa
-Pa - westchnęła, a ja się rozłączyłam
Odłożyłam telefon, a po chwili zorientowałam się, że nie jestem sama w pokoju. Cholerny zapasowy klucz !
-Porozmawiasz ze mną ?
-Nie
-Dlaczego ?
-Nie mam ochoty
-Daj mi to wyjaśnić
-Po co ?
-Bo nie chce się kłócić
-Dla mnie wszystko jest jasne Marco - westchnęłam - a po za tym jestem zmęczona i chce iść spać
-A ja chce pogadać
-To masz problem
-Nie nie robiłem z tą dziewczyną
-Jasne
-Myślisz, że z nią spałem ? - spojrzał na mnie zdziwiony - nie zdradziłem Cię Sara
-No wiesz, skoro ja Cie nie dałam to może wziąłeś od kogoś innego
-Nie wierzę, że to powiedziałaś - wyszedł trzaskając drzwiami
*****
Tadam ! No wiem wiem ... teraz to mi się dostanie, ale nie bijcie, dobrze ? W końcu nie może być cały czas tak słodko i cukierkowo, więc postanowiłam troszeczkę namieszać. ALE ... ! Jest progres ... Sara jeszcze się nie spakowała i nie wyjechała, ale ... hmm ... może w następnym rozdziale ? Dowiecie się we wtorek za tydzień :* <3 A teraz czas na ...
...PYTANKO:
Otóż moi drodzy nie wiem czy wiecie, ale jest taki mój blog, którego założyłam, ale jeszcze nie opublikowałam dla Wszystkich. Powoli tworze rozdziały, które może zaczną się pojawiać w przyszłym roku, ale jest już stworzony zwiastun bloga. I moje pytanie jest następujące ... chcecie zobaczyć ten zwiastun np. pod następnym rozdziałem (26.) albo pod jeszcze następnym (27) czy jeszcze mam się wstrzymać przed pokazaniem go Wam ? Decyzja należy do Was kochani !
...CIEKAWOSTKĘ:
Chciałam Wam powiedzieć, że wszystkie rozdziały pisze w zeszycie, a raczej zeszytach. Jest to dla mnie miła odmiana, ale w sumie się z niej cieszę, bo mogę mieć pewność, że nigdy rozdziały mi się nie skasują, a mając kilkanaście rozdziałów do przodu nie wiem co bym zrobiła, gdybym to się stało. Dlatego też rozdziały są takie krótkie, bo mają określoną ilość stron. Tak jest łatwiej. Dobra już Wam mówię o co chodzi. Otóż w piątek skończyłam już 3 (!) zeszyt i zaczęłam zapisywać 4. Szybko zleciało, oj bardzo szybko. Chcecie statystykę ? Proszę bardzo:
Pierwszy zeszyt - od Bohaterów do rozdziału 13
Drugi zeszyt - od rozdziału 14 do rozdziału 27,5 (druga połówka już w następnym)
Chciałam Wam powiedzieć, że wszystkie rozdziały pisze w zeszycie, a raczej zeszytach. Jest to dla mnie miła odmiana, ale w sumie się z niej cieszę, bo mogę mieć pewność, że nigdy rozdziały mi się nie skasują, a mając kilkanaście rozdziałów do przodu nie wiem co bym zrobiła, gdybym to się stało. Dlatego też rozdziały są takie krótkie, bo mają określoną ilość stron. Tak jest łatwiej. Dobra już Wam mówię o co chodzi. Otóż w piątek skończyłam już 3 (!) zeszyt i zaczęłam zapisywać 4. Szybko zleciało, oj bardzo szybko. Chcecie statystykę ? Proszę bardzo:
Pierwszy zeszyt - od Bohaterów do rozdziału 13
Drugi zeszyt - od rozdziału 14 do rozdziału 27,5 (druga połówka już w następnym)
Trzeci zeszyt- od rozdziału 27,5 do rozdziału 38 (tak tak, mam już napisany 38, a nawet 39 rozdział)
Czwarty zeszyt - od rozdziału 39 do rozdziału 50,5 (myślicie, że szybko uda mi się go zapisać ?)
OKEJ.
Już Was nie zanudzam. Buziaki :*
Czwarty zeszyt - od rozdziału 39 do rozdziału 50,5 (myślicie, że szybko uda mi się go zapisać ?)
OKEJ.
Już Was nie zanudzam. Buziaki :*