SARA
Wyjechaliśmy z Dortmundu dobre pół godziny temu i dalej nie wiedziałam, gdzie zmierzamy. Marco milczał jak grób, a ja wariowałam. Zabiję go kiedyś, przysięgam. Nagle wjechaliśmy na duży plac i piłkarz zaparkował auto na parkingu. Wziął moje buty na zmianę, a potem obszedł auto i otworzył moje drzwi.-Musisz zmienić buty
-Znowu ?
-Yhmm
-Niech będzie - zdjęłam botki i zmieniłam je na Converse
-Zapraszam - podał mi rękę
-Twój uśmiech jest strasznie zaraźliwy
-To dobrze - uśmiechnął się jeszcze szerzej
-Miejmy to za sobą
Chłopak zaczął prowadzić mnie w stronę samolotu, a ja omal nie zemdlałam. Gdzie my idziemy ? Co będziemy robić ?
-Ja nie wsiadam - zaparłam się
-Oczywiście, że idziesz - zaśmiał się
-Zmuś mnie
-Nie muszę - wziął mnie na ręce i wprowadził do samolotu
Usiadłam na pierwszym wolnym siedzeniu, a samolot zaczął startować. Cholera. On chce skakać.
-Proszę - obcy facet podał mi kombinezon - musisz to na siebie włożyć
-Ale ja nie skacze
-Ona skacze, nie słuchaj jej Lars
-Jak sobie życzysz Marco - uśmiechnął się
-Marco - jęknęłam
-Skarbie - usiadł blisko mnie i spojrzał mi w oczy - zaufaj mi
-Skoczysz ze mną ?
-Tak, spokojnie
-Okej
Ubraliśmy się, przygotowaliśmy i zostaliśmy do siebie przypięci. Bałam się jak cholera, ale przecież nie mogę się wycofać. Zresztą Marco nie pozwoliłby mi na to.
-Gotowa ?
-Nie
-Liczę do 10, a potem skoczę
-To licz w myślach
-W porządku - zaśmiał się
Zamknęłam oczy i nagle Marco skoczył. Nawet nie byłam w stanie krzyczeć, bo byłam taka sparaliżowana strachem. Powoli otworzyłam oczy, a mój strach zmalał do minimum. Jejku jakie cudowne widoki. Nie bałam się już, że spadniemy albo, że spadochron się nie otworzy. Żyłam chwilą. Było cudownie.
-I jak ? - zawołał mój chłopak
-Niesamowicie ! - uśmiechnęłam się szeroko, ale on tego nie widział
Nagle poczułam szarpnięcie do góry i zobaczyłam, że spadochron się otworzył. Powoli dotarliśmy na ziemie, ale leżąc na Marco nie miałam siły wstać. Jejku takie cudowne atrakcje.
-Skarbie musisz się podnieść, żebym mógł nas rozdzielić
-Nie mam siły
-Dawaj dawaj - rzekł rozbawiony
-Ugh ! - uniosłam się trochę, a on zaczął coś mącić
-I gotowe
-Mogę to już zdjąć wszystko ?
-Tak
-A kombinezon ? - dopytałam
-Też - zaśmiał się
Wstałam ze swojego chłopaka, najpierw zdjęłam te wszystkie zabezpieczenia, a potem kombinezon. Moje ciuchy na szczęście jakoś bardzo się nie pogniotły, więc bardzo mnie to ucieszyło.
-Masz śliczne rumieńce na twarzy - uśmiechnął się wstając
-Ciesz się, bo to dzięki Tobie
-Zdecydowanie się cieszę - puścił mi oczko
-Co z tym ? - wskazałam na spadochron
-Lars to zabierze
-To znaczy, że możemy już iść ?
-Yhmm - objął mnie - teraz będę Cię miał tylko dla siebie
-Chcesz mnie zamknął w domu ? - zachichotałam
-Nie to miałem na myśli, ale skoro to proponujesz
-O nie - jęknęłam - ale Ci podrzuciłam pomysł
*****
Leżałam na kanapie z głową na kolanach mojego chłopaka, a on bawił się moimi włosami.
-Mam pytanie - powiedział nagle
-Hmm ? - wymruczałam podnosząc na niego wzrok
-Tu czy na mieście ?
-Ale co ?
-Kolacje masz ochotę zjeść tu czy na mieście ? - sprecyzował
-Może być na mieście, bo chyba nie chce nam się gotować
-Tu muszę przyznać Ci racje - nachylił się i pocałował mnie
-Na którą mam być gotowa ?
-Powiedzmy, że na 19
-Okej
-Tylko musimy zdecydować, gdzie idziemy - podrapał się po karku
-Chodźmy na sushi. Proszę - uśmiechnęłam się słodko - tak dawno nie jadłam
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem
-Och - zachichotałam - rozpieszcza mnie pan panie Reus
-Flirtuje pani ze mną ?
-A jak pan myśli ? - przygryzłam wargę
-Wydaje mi się, że tak i bardzo mi się to podoba - przejechał kciukiem po moich ustach
-Która jest godzina ?
-Prawie szósta - spojrzał na zegarek
-To idę się przebrać - podniosłam się
-Zamierzasz się stroić ?
-A co ?
-Bo nie wiem czy też mam się przebierać
-W takim razie zrobię Ci niespodziankę - ruszyłam po schodach na górę
-Wredota - zawołał za mną
-Dobra zapamiętam - wybuchłam śmiechem
Zamknęłam się w łazience, stanęłam przed lustrem i zmyłam cały makijaż. Następnie zrobiłam go od początku podkreślając oczy czarnym eyelinerem. Włosy rozczesałam i przy pomocy lokówki trochę je podkręciłam. Wyglądałam lepiej, trochę bardziej wieczorowo. Przeszłam do garderoby, rozebrałam się i zdjęłam czarną sukienkę z wieszaka, a następnie założyłam ją. Do tego czarne, cienkie rajstopy i beżowa marynarka. Do reki wzięłam szpilki i małą torebkę w kolorze sukienki. W sumie zajęło mi to niewiele ponad pół godziny czyli dobry czas.
-Gotowa - zeszłam ze schodów
-Czyli się wystroiłaś - uśmiechnął się
-W końcu idę na kolacje z bardzo przystojnym mężczyzną
-Słodzisz - zaśmiał się
-A chcesz, żebym przerwała ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Nie nie, kontynuuj
-Jak się ogarniesz to pomyślę
-Ogarnę ? - spytał zaskoczony
-W sensie teraz przed kolacją - pokręciłam z niedowierzaniem głową
-Od początku wiedziałem - machnął ręką i pobiegł na górę
Ja w tym czasie założyłam buty, płaszcz i gruby szalik. Usiałam na krześle w przedpokoju i czekałam, aż piłkarz zejdzie. Jemu zeszło się dużo krócej niż mnie. Mój przystojny blondyn założył czarne jeansy, białą koszulę z odpiętym górnym guzikiem i czarną marynarkę.
-Postarałeś się
-W końcu idę na kolację z najpiękniejszą kobietą
-Plagiat ! - zawołałam
-Zawsze kopiuje od najlepszych - puścił mi oczko
-Miło mi - uśmiechnęłam się zbyt słodko, po czym dodałam - ale to i tak jest plagiat
-Wychodzimy ? - zarzucił na siebie kurtkę, a potem założył buty
-Jeżeli jesteś gotowy to tak
-Jestem - otworzył mi drzwi i mnie w nich przepuścił
Podeszłam do windy, wcisnęłam przycisk, aby ją przywołać, a Marco stanął za mną i mnie objął.
-Będziesz jutro na meczu ?
-Tak, umówiłam się z Anią i wybierzemy się razem
-Super
-Ann w nocy wylatuje na sesje na Seszele, więc jej nie będzie
-Mario nic mi nie wspominał
-Pewnie nie pytałeś - weszłam do windy i wcisnęłam odpowiedni przycisk na panelu
-No tak - oparł się o ścianę
-Zauważyłam, że od kiedy jesteśmy parą to mniej czasu spędzasz z przyjaciółmi - spojrzałam na niego, a potem na swoje odbicie w lustrze
-To nie prawda
-Może tego nie widzisz
-Może tak nie jest ? - spytał ironicznie
-Okej - uniosłam ręce w geście poddania się
-Przepraszam
-Ale ja się nie gniewam - westchnęłam - po prostu mówię jakie mam spostrzeżenia
-Wiem
-Nie chce psuć Waszych kontaktów
-Sara nic nie psujesz. Musisz to wiedzieć - uciął temat - koniec tematu
-Niech będzie
Wsiedliśmy do samochodu, a kilkadziesiąt minut później weszliśmy do restauracji.
-Stolik dla dwóch osób ?
-Poprosimy
-Zapraszam - wskazała ręką kierunek
Zasiedliśmy do stolika, Marco zapalił świece, a kelnerka podała nam menu. Zamówiliśmy dwa zestawy i coś do picia.
-Uwielbiam sushi - mruknęłam zadowolona
-Możemy czasami zamawiać do domu
-Albo robić samemu
-Umiesz ?
-No pewnie - uśmiechnęłam się
-Nigdy mi nie mówiłaś
-Teraz Ci mówię - puściłam mu oczko
-Wreszcie - zażartował
-Marco, bo ostatnio cały czas wszyscy mnie pytają o Mistrzostwa Świata
-Jedziesz z nami ? - uśmiechnął się wesoło
-Wiesz, że Cię kocham, ale jak dostaniesz powołanie to ja nie pojadę do Brazylii. Ja wiem, że jest jeszcze mnóstwo czasu i wiele może się stać, ale już postanowiłam
-Jesteś pewna ?
-Tak
-Okej, przecież Cie nie zmuszę
-I nie jesteś zły ?
-Nie, bo wiem, że nie mogę wymagać od Ciebie, żebyś jechała tam gdzie ja
-Kocham Cię - uśmiechnęłam się
-Ja Ciebie też - pogładził moją dłoń kciukiem
-Ale na pewno będę trzymała za Ciebie kciuki - zapewniłam go
-To mi wystarcza
-Państwa zamówienie - kelnerka przyniosła nam sushi
-Dziękujemy - powiedział Reus
Zaczęliśmy się zajadać naszą kolacją i przy okazji sobie rozmawialiśmy. Marco opowiadał mi czasem jakieś dowcipy przez co cicho chichotałam.
-Chcesz spróbować - podał mi jeden z kawałków
-Pewnie - zjadłam - dobre
-Lepsze niż Twoje ? - zmrużył oczy
-Nie aż tak dobre - zaśmiałam się
I nagle w całej restauracji zaczęła grać muzyka klasyczna, kelner przyniósł ogromny bukiet czerwono-białych róż do stolika obok, a mężczyzna siedzący tam wstał, żeby zaraz paść przed swoja dziewczyną na kolana.
-Wyjdziesz za mnie ? - uśmiechnął się
-Tak - zakryła usta zaskoczona, potem wybuchła płaczem i rzuciła się w jego ramiona, a my wszyscy klaskaliśmy
Nie no teraz, to mnie zaszokowalas. Myślam, że Marco się oświadczył, a tu co? Oj nie ładnie, nie ładnie tak mnie zaskakiwać ;D skok na bangie,? Ejjjj dobre haha myślam, czytając, że w czasie skoku jej się oświadczy, no ale Cóż moja intuicja zawsze zawodzi. Buziaki i do następnego kochana :*
OdpowiedzUsuńJa już myślałam, że to Reus padnie na kolana, a to nie Reus, ale rozdział jak zawsze wspaniały, czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuń