poniedziałek, 25 maja 2015

3. „Uważaj, zawsze mogę się zauroczyć"

SARA
Do mieszkania dojechaliśmy nawet szybko. Marco zabrał się za robienie dla nie śniadanie, a ja siedziałam na blacie i patrzyłam na niego.
-Herbata czy sok ?
-Herbata
-Słodzisz ?
-Tak, ale tylko jedną łyżeczkę
-W porządku
-Dzięki
-Nie ma za co - posłał mi uśmiech
-Jest cała lista - westchnęłam spuszczając wzrok
-Nie masz mi za co dziękować - spojrzał mi w oczy - koniec tematu
-Zawsze taki jesteś ?
-Jaki ?
-Dobry, miły, troskliwy
-Może. Sam nie wiem
-Jesteś skromny - stwierdziłam pewnie
-Staram się, ale czasem udaje narcyza
-Nie wierze - zaśmiałam się
-Chłopaki się śmieją, że zmieniam się w Ronaldo
-Eee ... tego z Portugalii ?
-Mnie mogłaś nie znać, ale Messiego i Ronaldo każdy zna
-No, ale to ten z Portugalii, tak ?
-Tak, ale na stałe mieszka w Madrycie i gra w Realu Madryt
-Okej, ale czemu się w niego zmieniasz ?
-Bo on bardzo dba o swojego włosy no i ja też, ale chyba nie jest jeszcze ze mną tak źle
-Nie przejmuj się, ja pewnie siedzę w łazience dużo dłużej
-A ile układasz włosy ?
-Ich nie da się ułożyć, w ogóle mnie nie słuchają - zaśmiałam się, a on razem ze mną
-Proszę bardzo - podał mi talerz z tostami i kubek z herbatą
-Dziękuje - zeszłam z blatu i usiadłam przy stole
-Jak się dowiedziałaś, że jestem piłkarzem ?
-Usiadłam na pilocie, ale spokojnie nic nie zepsułaś. No i telewizor się włączył na jakimś kanale sportowym
-Mecz leciał ?
-Nie, wywiad z Tobą
-Jak Ty usiadłaś na tym pilocie ? - spojrzał na mnie rozbawiony
-Nie zauważyłam go
-To musiało wyglądać pięknie
-Cicho !
-Przepraszam już nic nie mówię
-Śmiejesz się ze mnie
-Przecież jestem cicho
-W środku dusisz się ze śmiechu
-Tylko troszeczkę
-Pff
-Ale już przestaje
-Jasne
-Obiecuje - usiadł obok mnie
-Okej, niech będzie
-Skoro zjadłaś już śniadanie to może pójdziemy na obiad ? - zażartował
-Pewnie, nie najadłam się jeszcze
-Tak sobie właśnie
-Moja mama ma około 36 lat - zmieniłam temat
-Skąd wiesz ?
-Napisała mi w liście, że nie mogła wyobrazić sobie siebie jako samotną siedemnastoletnią matkę
-Przynajmniej tyle
-Z jednej strony chciałabym ją znaleźć, ale z drugiej chyba za bardzo się boje
-Strach jest najgorszym doradcą
-Co ja jej powiem ? - spojrzałam na niego bliska płaczu - cześć to ja. Oddałaś mnie 19 lat temu, chciałam Cię poznać
-Sara ...
-To wszystko jest do dupy - szybko wstałam od stołu i pobiegłam na górę
-Sara poczekaj !
Zanim zdążył mnie dogonić to wpadłam do sypialni i zamknęłam za sobą drzwi.
-Otwórz proszę - zapukałam do drzwi - Sara proszę Cię
Położyłam się na łóżku i płakałam w poduszkę. Co jest ze mną nie tak ?
-Otwórz te drzwi ! Sara do cholery - walił w drzwi, ale w końcu się uspokoił i odszedł.
Nie minęło kilka minut, a Marco otworzył drzwi i wszedł do środka. Skusiłam się bardziej płacząc, a on położył się obok i mnie przytulił.
-Nie płacz - szepnął - wszystko się ułoży, obiecuje
-Nic się nie ułoży
-Ja Ci pomogę, nie zostawię Cię - objął mnie mocniej - nie płacz już
-Ty nic nie rozumiesz. Ja już nikogo nie mam, zostałam zupełnie sama
-Nie mów tak. Masz rodziców, którzy Cię kochają, masz mnie
-Czemu mi pomagasz ?
-Bo chce, bo mogę, bo Cię lubię
-Prawie się nie znamy
-To trzeba to w końcu zmienić
-Nie mamy aż tyle czasu
-Co chcesz przez to powiedzieć ?
-Muszę się w końcu od Ciebie wynieść
-Nie musisz - szybko zaprzeczył
-Masz swoje życie, swoje sprawy, swoich przyjaciół - spojrzałam na niego - a ja nie mogę Ci siedzieć na głowie i przeszkadzać
-Nie przeszkadzasz mi - oburzył się - moich przyjaciół poznałaś, sprawy w większości załatwiam na mieście. Kończą Ci się argumenty moja droga
-To może chociaż zacznę dokładać Ci się do rachunków ? Przynajmniej póki tu jestem
-No chyba oszalałaś. Nie nie i jeszcze raz nie. Koniec tematu
-Ale ...
-Powiedziałem już, że koniec tematu. Inaczej się obrażę
-Okej, koniec tematu
-Lepiej się czujesz ?
-Tak, trochę lepiej - uśmiechnęłam się - masz zapasowy klucz do tej sypialni
-To nie było pytanie
-Nie - pokręciłam przecząco głową - to było stwierdzenie
-W takim razie masz racje
-Wiem
-Mam propozycje
-Jaką ?
-Nie zawracaj sobie na razie głowy swoimi biologicznymi rodzicami. Daj sobie trochę czasu - powiedział ostrożnie - no i rozpakuj się wreszcie
-Wreszcie ? Jestem tu od wczoraj
-No właśnie
-Jak będę chciała to się rozpakuje
-Co za uparta kobieta z Ciebie
-Tylko odrobinkę
-Tak - zaśmiał się - z pewnością
-Ha ha ha. Uśmiałam się do łez
-Nie narzekaj na moje poczucie humoru
-Jakże bym śmiała
-Oj śmiałabyś i obydwoje dobrze o tym wiemy
-No tak
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, blondyn podniósł się i wybiegł, a ja usiadłam. Po chwili wstałam, wzięłam telefon i owinęłam się kocem. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do drzwi balkonowych. Otworzyłam je jednym ruchem i weszłam na balkon. Stałam przy samej barierce i obracałam w dłoniach telefon. W pewnym momencie przez nieuwagę go upuściłam, a on spadł piętro niżej na drugi balkon Marco i roztrzaskał się na drobne kawałeczki.
-Cholera !
-Co się stało ?
-Upuściłam telefon - jęknęłam - kompletnie roztrzaskany leży na dole na balkonie
-To niedobrze - skrzywił się
-Beznadziejnie - zamknęłam oczy i pokręciłam z niedowierzaniem głową
-Może chociaż karta się nie zniszczyła. Zaraz wracam
-Yhmm
Usiadłam na zimnej podłodze, otuliłam się kocem i czekałam, aż chłopak wróci.
-Wstawaj, idziemy do środka
-I co ? - podniosłam się
-Telefon wygląda fatalnie i już go wyrzuciłem, ale z kartą nic się nie stało
-Ufff
-Nie mogę ogarnąć jak to zrobiłaś
-Normalnie ! Po prostu go upuściłam
-Nie wiem jak Ty, ale ja normalnie nie upuszczaj telefonu z balkonu
-Nie nabijaj się ze mnie, to był wypadek
-Rozumiem
-Tak w ogóle to kto dzwonił ?
-Sąsiadka z dołu, zapomniała kluczy, bo wyszła na chwile
-Ładna ?
-Ma męża i dwójkę dzieci - uśmiechnął się - a i jest po 40, ale nawet ładna
-Tylko zapytałam
-A ja tylko odpowiedziałem
-Duże te dzieci
-Sun rok starszy od Ciebie, a córka ma chyba 15 lat
-To super, a ten syn to przystojny ?
-Nie znam się - wzruszył ramionami - ale spoko z niego gość
-Yhmm
-A co szukasz chłopaka ?
-Nie - skrzywiłam się - jakoś tak przyszło mi do głowy, żeby o to zapytać
-On i tak chyba ma dziewczynę
-No widzisz
-Miałaś chłopaka w Polsce ?
-Miałam, ale się rozstaliśmy
-Dawno ?
-Byliśmy razem przez całą pierwszą klasę liceum, a potem w wakacje go rzuciłam
-Ty ?
-Ja - zaśmiałam się - dowiedziałam się przypadkiem, że zarywał do innych
-Przykro mi
-Eee tam, dobrze się stało. A Ty kiedy kogoś miałeś ?
-Skąd wiesz, że w ogóle miałem ?
-Domyślam się
-Przez półtora roku spotykałem się z Caroline, ale rozstaliśmy się ponad dwa lata temu
-I od tego czasu nikogo nie miałeś ?
-Nie, nie wiem dlaczego
-Może jeszcze nie znalazłeś tej jedynej
-Pewnie nie
-Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
-Nie za bardzo, a Ty ?
-Nigdy nie wierzyłam i nigdy nie uwierzę
-Za to wiedzę w przyjaźń damsko - męską
-Ja też - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu
-To nie muszę się bać, że się we mnie zakochasz - zażartował
-Uważaj, zawsze mogę się zauroczyć - puściłam mu oczko
-O nie !
-Spadaj - zaśmiałam się
-Może gdzieś wyjdziemy wieczorem ? Mogę zadzwonić do Lewego i Mario
-Gdzie na przykład ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami - kolacja, kino, kręgle
-To zadzwoń, może oni będą mieli jakiś pomysł
-Okej, to niedługo to zrobię
-Ale kręgle to nie - stwierdziłam
-Czemu ?
-Nie lubię i nie za bardzo umiem grać
-Okej, ale kiedyś Cię nauczę
-Zobaczymy
Wróciłam do swojej sypialni, zostawiłam koc na łóżku i usiadłam na parapecie. Zaczął padać deszcz i jego krople spływały po szybie. Pogoda ma chyba taki humor jak ja. Raz świeci słońce i jest w porządku, a potem zaczyna padać deszcz i jest do dupy. Patrzyłam w niebo i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Może okoliczności w jakich znalazłam się w Dortmundzie nie są fajne, ale mimo wszystko ciesze się, że tu jestem. Ciesze się, że poznałam Marco. Jest świetnym facetem i nie zachowuje się jak gwiazda piłki. Jest normalny, jest po prostu sobą.
-Sara dzwoniłem do chłopaków i umówiliśmy się o 18 u Mario
-Okej, a która jest ?
-Po 15
-W porządku
-Jesteś głodna ?
-Trochę
-To zrobię jakiś obiad
-Pomogę Ci - podeszłam do niego i razem zeszliśmy na dół
-Na co masz ochotę ?
-Obojętnie mi
-Może być łosoś ?
-Pewnie, że tak
-To łosoś na parze, a do tego pieczone warzywa
-A może warzywa też na parze ? - zaproponowałam - wtedy zrobimy wszystko na raz
-Masz racje
-Ty zajmujesz się rybą, a ja warzywami
-Może być
-W takim razie potrzebuje deskę, nóż i warzywa
-Okej
Podał mi wszystko i zabraliśmy się do roboty. Poszło nam szybko i już po dwóch kwadransach siedzieliśmy przy stole i zjedliśmy posiłek. Było pysznie i zdrowo. Marco uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam.

*****
Tak sobie obliczyłam, że rozdział, który właśnie piszę (19) dodam dopiero we wrześniu. Szok, co ? :D Tak dawno pisałam ten 3 rozdział, że zapomniałam co w nim było. Ach ta skleroza. Mam nadzieje, że blog coraz bardziej Was wciągnie, bo ja jestem z niego dumna i podoba mi się !
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz 

wtorek, 19 maja 2015

2. „Podoba Ci się ?"

MARCO
Cały czas tuliłem do siebie dziewczynę. Nie miałem pojęcia co ona czuje, ale na pewno było jej bardzo trudno. Po chwili zorientowałem się, że śpi, więc wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku. Wyszedłem cicho zamykając za sobą drzwi i zszedłem na dół. Sara na prawdę bardzo mi się spodobała, chciałem jej pomóc, a po za tym ona jest szczera. Wydaje mi się, że ona mnie nie zna, nie wie, że jestem piłkarzem. To jest takie urocze. Ona jest urocza, ładna, cicha, skromna, ale młoda. Bardzo młoda. Nie powinienem się do niej zbliżać, a przynajmniej nie jako facet.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc szybko pobiegłem do drzwi i otworzyłem. Zobaczyłem moich przyjaciół - Mario i Roberta.
-Cześć - otworzyłem szerzej drzwi
-Siemka
-Co Wy tu robicie ?
-To już własnego kumpla nie można odwiedzić ?
-Można, ale nic nie mówiliście
-A co nie jesteś sam ? - zaśmiał się Lewy
-Dobra chodźcie - westchnęłam
-Ty na prawdę nie jesteś sam ! - krzyknął Mario
-Co ?
-To - wskazał na kurtkę Sary
-Nie ważne, długa historia
-Mamy dużo czasu - Robert poklepał mnie po ramieniu
-Gdzie ona jest ? - uśmiechnął się Gotze siadając na kanapie
-Śpi
-W Twojej sypialni ? - poruszał zabawnie brwiami
-Nie ! Boże Gotze !
-W takim razie co ona u Ciebie robi ?
-Innym razem Wam powiem - wysiliłem się na uśmiech - chcecie coś do picia ?
-Nie, zagrajmy w Fifę
-Okej
Zaczęliśmy grać, ale uważaliśmy, żeby nie być za głośno, nie chciałem, żeby Sara się obudziła. To dziwne, znam tą dziewczynę tak krótko, a nie mogę o niej zapomnieć. Jej śliczne oczy, idealne usta, dołeczki w policzkach jak się uśmiecha. Jest ode mnie niższa, ale jakby założyła buty na obcasie to bylibyśmy tego samego wzrostu.
-Reus strzelam Ci już 3 bramkę, a Ty nie reagujesz !
-Sory zamyśliłem się
-Uuu - zawył - czyżbyś się zakochał ?
-Zapomnij
-Dobra skończcie, bo obudzicie tą dziewczynę
-Sara, ona ma na imię Sara
-Ładnie
-Jest Polką
-Na prawdę ?
-Yhmm
-Miło, może jest fani Borussii
-Wątpię
-Czemu ?
-Bo ona chyba nawet nie wie, że jestem piłkarzem - wzruszyłem ramionami
-Nie wie kim jest Marco Reus ? - nabijał się Mario
-Nie ona pierwsza i nie jedyna
-Co ona z Tobą zrobiła ?
-Nic, znam ją kilka godzin
-O kilka za dużo
-Nie, a po za tym nie myślę o niej - skłamałem
-Fajna jest ?
-Tak
-Ładna ?
-Tak
-Młodsza ?
-Tak
-Podoba Ci się ?
-Tak
-Wiedziałem ! - klasnął w dłonie
-Podpuściłeś mnie !
-Inaczej się nie dało
-Jest za młoda, żebym się do niej w jakikolwiek sposób zbliżył
-Co masz na myśli ?
-Ona ma 19 lat - westchnęłam - w maju pisała maturę
-O kurde, serio ?
-Nie chce jej skrzywdzić
-Może ona Cię pokocha
-Mario ona jest 5 lat młodsza
-No i co z tego ? Reus sam mi mówiłeś, że miłość nie wybiera
-Whatever - jęknąłem - nie chce o tym gadać
-Pójdziemy już
-Możecie zostać
-Pogadamy na treningu
-Jasne - odprowadziłem ich do drzwi
-Do zobaczenia
-Cześć !
Zamknąłem za nimi drzwi, ogarnąłem, pogasiłem światła i szybko poszedłem na góre. W swojej łazience wziąłem prysznic, umyłem zęby i założyłem długie spodnie od piżamy. Zanim jednak położyłem się do łóżka to postanowiłem sprawdzić czy Sara śpi. Cicho otworzyłem drzwi od jej sypialni i wyszedłem. Dziewczyna spała spokojnie i wyglądała przy tym tak cudownie. Najdelikatniej jak potrafiłem odsunąłem kosmyk jej włosów z twarzy, a potem bardziej ją przykryłem. Uśmiechnęła się delikatnie, ale na szczęście nie obudziła. Odetchnąłem z ulgą. Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją w czoło, a potem od razu wyszedłem. Zamknąłem za sobą drzwi, a za chwile byłem już w swojej sypialni. Położyłem się do łóżka i zasnąłem myśląc o dziewczynie, która śpi dwa pokornie dalej.
*****
Mój budzik zadzwonił tuż przed 7 rano, niechętnie podniosłem się z łóżka i skierowałem się do garderoby. Wyciągnąłem swój klubowydres, założyłem go i ogarnąłem się. Torbę miałem już spakowaną, więc tylko ją zgarnąłem i zszedłem na dół. Zjadłem śniadanie, posprzątałem po sobie. Na białej kartce napisałem wiadomość dla młodej Polki, położyłem ją na drugiej, wolnej stronie łóżka i szybko opuściłem mieszkanie. Na stadionie byłem kwadrans przed rozpoczęciem treningu, więc idealnie, żeby się przygotować. Pierwszy się przebrałem i jako pierwszy opuściłem pomieszczenie. Nie miałem ochoty na rozmowę, chciałem tylko pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Myślami, które zmierzały w bardzo złym kierunku.

SARA
Obudziłam się wypoczęta i miałam nawet dobry humor. Rozejrzałam się i na drugiej poduszce zobaczyłam białą kartkę A4 złożoną na pół. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.
"Będę dopiero ok. 11-12. Czuj się jak u siebie w domu. Do zobaczenia. M."
No ładnie, jestem sama w nieswoimi domu. Może lepiej, żebym nic nie robiła ? Jeszcze bym coś przez przypadek zepsuła. To byłoby okropne ! Wstałam powoli, wyjęłam z walizki jeansy, szary sweter i białe skarpetki. W łazience się ogarnęłam, wykąpałam i ubrałam. Zeszłam na dół do kuchni, zerknęłam na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał godzinę 9:04. Wypiłam kawę, a potem poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Jak się również okazało na pilocie, bo telewizor się włączył na kanale sportowym. Przez chwile patrzyłam z szeroko otwartymi oczami, bo na ekranie był Marco i rozmawiał z jakimś dziennikarzem.
~Jak się czujesz po wygranym meczu ?
~Świetnie
~Strzeliłeś 2 bramki
~Tak, udało się
~Inaczej jest wygrać jak się strzeli bramkę niż jak się nie strzeli ?
~Nie, chyba nie - zaśmiał się
~Zaliczyłeś asystę przy bramce Mario
~Tak, jesteśmy bardzo zgrani na boisku
~Chyba nie tylko. Przyjaźnicie się
~To prawda, przyjaźnimy się bardzo, ale to dzięki piłce
~Kiedyś Mario powiedział „Życie uczyniło z nas przyjaciół, football zrobił z nas braci"
~Też tak uważam - uśmiechnął się - a teraz przepraszam. Do widzenia
~Dziękuje za rozmowę
Jeszcze chwile patrzyłam na ekran telewizora, a potem wyłączyłam go. Wstałam z miejsca i poszłam do przedpokoju. Założyłam swoje białe Converse, kurtkę, zgarnęłam torebke. Szukałam już tylko jakiś kluczy i na szczęście leżały one w koszyczku na parapecie. Zamknęłam mieszkanie i zjechałam windą na parter. Nie ogarniam Dortmundu, ale to chyba żadna filozofia. Jakoś po trzech kwadransach byłam przed stadionem. Już miałam usiąść na ławce jak zobaczyłam, że jakieś tłumy wchodzą do środka, więc też tam przemknęłam. Jakimś cudem dotarłam do murawy, ale był taki tłum, że nie widziałam piłkarzy.
-Przepraszam ! - próbowałam przejść
-Uważaj trochę
-Nie chciałam - przeszłam dalej i jakoś doszłam do bramki
-Marco ! - zawołałam głośno, bo stał do mnie tyłem - Marco !
-Sara ? - odwrócił się zdziwiony i do mnie podszedł - hej
-Cześć. Miło, że powiedziałeś mi o tym co robisz
-Przepraszam
-Zabierzesz mnie stąd ? - spytałam błagalnie, bo wszyscy się na mnie rzucali, żeby dotknąć blondyna
-Jasne, tylko musisz mnie objąć za szyje
-Okej - zrobiłam to, a on mnie podniósł i już po chwili byłam po jego stronie bramki - dziękuje
-Reus !
-Ups
-Może lepiej wyjdę ?
-Nie, chodź - złapał mnie za rękę i razem ruszyliśmy do starszego mężczyzny
-Dzień dobry
-Jurgen Klopp - podał mi dłoń
-Sara Dec
-Marco wróć do treningu, a Sara tu zostanie
-Oczywiście - ruszył w kierunku reszty piłkarzy
-Jak masz ochotę to usiądź
-Nie dziękuje, postoje
Przyglądałam się blondynowi, który bardzo się starał. Kilka razy na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Polubiłam go na prawdę, ale może nie powinnam się tak przywiązywać ? Widziałam, że jeden z piłkarzy, który kręcił się przy Marco coś do niego gadał i chyba się z niego nabijał, ale nie miałam pojęcia o co chodzi.
-Gotze !
-Tak trenerze ?
-Daj mu wreszcie spokój
-Ok !
Już chciałam coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się wycofałam. Z powrotem odwróciłam się w stronę trenujących piłkarzy i patrzyłam na każdego z nich. Zazdrościłam im tego, że mają w życiu jakiś cel, ja swój straciła. Jedno słowo i może życie całkowicie się zmieniło. Adopcja.
-Chłopaki muszą trochę porozdawać autografów, porobić zdjęcia, a potem są wolni
-Jasne, rozumiem
-Możesz zostać i poczekać
-Dziękuje
-Do zobaczenia
-Do widzenia
Po pół godzinie Marco dopiero szedł do szatni, żeby się przebrać. Na szczęście zrobił to bardzo szybko i po kilkunastu minutach opuścił pomieszczenie z kolegami.
-Sara poznaj to moi przyjaciele
-Mario Gotze - podał mi dłoń niższy z nich
-Sara Dec - uśmiechnęłam się
-Robert Lewandowski
-Sara Dec
-To co jakiś obiad - spytał Reus
-Śniadanie, ale może być
-Nie jadłaś śniadania ?
-Nie miałam ochoty - jęknęłam
-Nie miałam ochoty - powtórzył po mnie
-Idź stąd ! - szturchnęłam się śmiejąc się
-Masz szczęście, że jestem opanowanym człowiekiem - puścił mi oczko
-To da się zmienić
-Dobra dobra. Jedziemy do domu jeść śniadanie
-Może tylko kawę ?
-Śniadanie ! - spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, ale w jego oczach tańczyły radosne iskierki
-Okej - posłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać - pa chłopaki
-Cześć - pomachali nam
Wsiedliśmy do samochodu chłopaka i odjechaliśmy z parkingu.
-Bardzo jesteś zły ?
-Wcale
-Nie byłam głodna
-Śniadanie to podstawa
-Tak wiem
-I nic z tym nie zrobię - zaśmiał się
-Nie prawda - oburzyłam się
-Chcesz znaleźć swoich biologicznych rodziców ?
-Chyba tak
-Zawsze mogę Ci pomóc
-Dziękuje
-Odzywałaś się do rodziców ?
-Nie, jest jeszcze za wcześnie
-Napisz do nich chociaż krótkiego sms
-Niech Ci będzie - wyjęłam telefon z torebki
Szybko wystukałam jakąś sensowną wiadomość i wysłałam do mamy
"Nic mi nie jest. S ;)"
-Wysłałam - westchnęłam
*****
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz 

poniedziałek, 11 maja 2015

1. „Chce Ci pomóc"

SARA
W samolocie siedziałam już po dwóch godzinach. Miałam miejsce przy oknie, a obok mnie siedziała bardzo ładna brunetka, na pewno trochę starsza ode mnie.
-Wiesz może ile będziemy lecieli do Dortmundu ? - spytałam nieśmiało
-Około 2 godzin - uśmiechnęła się promiennie
-Dzięki
-Ania - wyciągnęła dłoń w moim kierunku
-Sara - uścisnęłam jej dłoń
-Miło mi
-Wzajemnie - uśmiechnęłam się delikatnie
Kobieta wyjęła sobie jakąś książkę, a ja gazetę, którą kupiłam wcześniej. Przeglądałam jakieś nudne i pewnie nieprawdziwe artykuły o polskich "gwiazdach".
-Nie wierz we wszystko co przeczytasz - usłyszałam
-To ich praca - wzruszyłam ramionami - zarabiają to piszą
-Masz racje
-Zresztą bardzo rzadko czytam takie gazety
-Na prawdę ?
-Tak, dzisiaj to zupełny przypadek
-Pierwsza lepsza gazeta z kiosku na lotnisku - zaśmiała się - dlatego ja zawsze jestem przygotowana
-Ja dzisiaj miałam mało czasu - spuściłam wzrok
-Przepraszam, nie chciałam Cię urazić
-Nie uraziłaś, a zresztą nie ważne - machnęłam ręką - nie chce o tym gadać
-Jasne, rozumiem
Do końca lotu już nie rozmawiałyśmy, jako pierwsza wysiadłam z samolotu i weszłam do ogromnego budynku. Zabrałam swoją walizkę i powoli zmierzałam ku wyjściu z lotniska. Postanowiłam zrezygnować z taksówki, bo i tak nie miałam gdzie pójść. Powoli się ściemniało, może powinnam znaleźć jakiś hotel ? Nie uśmiechało się do mnie spanie pod mostem czy nawet na ławce w parku. Szłam dalej przed siebie, mijałam niewielu ludzi, ale może dlatego, że jest piątek wieczorem, a więc imprezy, spotkania ze znajomymi, początek weekendu. Zatrzymałam się przy ładnie wyglądającym parku, weszłam i usiadłam na ławce. Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nigdy bym nie pomyślała, że jestem adoptowana. To coś strasznego ! Dlaczego moi rodzice mnie nie chcieli ? Co się teraz z nimi dzieje ? Jacy są ? Setki pytań przelatywało mi przez głowę, a ja nie potrafiłam tego na spokojnie uporządkować. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, ale nie krępowałam się. Było już całkowicie ciemno, a ławkę, na której siedziałam zakrywają drzewa. Chciałaby, żeby to był jakiś beznadziejny sen albo po prostu chciałabym zniknąć. To wszystko jest zbyt przytłaczające i strasznie boli. Mój cichy szloch zmienił się w histerie, a do tego zaczął mocno padać deszcz. Cała byłam mokra, było mi zimno, ale nie mogłam znaleźć w sobie siły, żeby wstać i odejść.
-Wszystko w porządku ? - usłyszałam nas sobą
-Tak - pociągnęłam nosem
-Płaczesz ? - usiadł obok
-Czego ode mnie chcesz ? - spojrzałam na niego
Kurczę ! Niezły przystojniak z niego !
-Chce Ci pomóc
-Mi już nikt nie pomoże - westchnęłam
-To znaczy ? - zmarszczył brwi
-Nikogo nie mam, nie mam gdzie iść, bo pierwszy raz w życiu tu jestem, prawie nie mam kasy
-Za to bardzo dobrze znasz język
-Niezłe pocieszenie - mruknęłam
-Przepraszam
-Zmokłeś
-A Ty przemokłaś do suchej nitki - uśmiechnął się krzywo
-Nie mam innego wyjścia - przewróciłam oczami
-Marco - przedstawił się
-Sara
-To skoro już się znamy to zabieram Cię do siebie
-My się nie znamy ! - zaprotestowałam
-Nic Ci nie zrobię - ukucnął przede mną i spojrzał mi w oczy - a nie zostawię Cię tutaj
-Pójdę do hotelu
-A potem co ? Sama powiedziałaś, że nie masz już prawie kasy
-Poradzę sobie
-Mieszkam sam, mam duże mieszkanie. Sara zaufaj mi. Nie odejdę stąd dopóki się nie zgodzisz
-W porządku - skapitulowałam
-Chodź - pomógł mi wstać, wziął moją walizkę i wyszliśmy z parku
Naprzeciwko wejścia do parku stał czarny, sportowy samochód. Chłopak podszedł do niego, włożył moją walizkę do bagażnika i otworzył mi drzwi pasażera.
-No chodź - uśmiechnął się - nie gryzę
-Jestem cała mokra
-To tylko woda, nie przejmuj się
-Ale ... - przerwałam i nie wiedziałam co mam powiedzieć
-Ok - zdjął bluzę i rozłożył ją na siedzeniu - czy teraz wreszcie wsiądziesz ?
-Yhmm - podeszłam, wsiadłam, a on zamknął drzwi i wsiadł od strony kierowcy
-Jesteś strasznie uparta
-Przepraszam
-To jest urocze - zaśmiał się - tak w ogóle to ile masz lat ?
-W listopadzie skończę 19
-Mówisz serio ? - zdziwił się
-Całkowicie, a Ty ?
-W maju skończyłem 24
-Fajnie
-Obstawiałem, że jesteś młoda, ale nie aż tak
-Mogę uznać to za komplement ?
-Jeżeli chcesz
-Jutro znajdę jakiś tani hotel, nie chce Ci siedzieć na głowie
-Już ani mówiłem, że mieszkam sam, więc możesz zostać tak długo jak chcesz
-Nawet mnie nie znasz, a proponujesz mi, żebym u Ciebie została na jakiś czas
-Nie wyglądasz na kogoś złego - wyszczerzył się mocno ukazują idealne, śnieżnobiałe zęby - jesteś drobna, śliczna, spokojna, ale strasznie uparta
-Jesteś gwałcicielem ? - uśmiechnęłam się - bo za wszelką cenę chcesz, żebym u Ciebie została
Zaśmiał się głośno.
-Nie jestem, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo
-Przynajmniej tyle
Po jakiś dwudziestu pięciu minutach byliśmy na miejscu. Moim oczom ukazał się piękny, wysoki apartamentowiec, który zniknął równie szybko jak się pojawił, bo Marco wjechał na parking podziemny. Zaparkował auto na miejscu numer 12, wysiadł, a potem pomógł mi zrobić to samo. Wziął moją walizkę i skierowaliśmy się w stronę windy.
-Które piętro ?
-12
-Okej - zrobiłam to co mi kazał - ostanie piętro ?
-Przedostanie
-Nie widzę tu 13 - wskazałam na panel
-Potem Ci powiem o co chodzi
-Niech będzie
Wysiedliśmy już po kilkunastu sekundach, chłopak otworzył przede mną drzwi i mnie w nich przepuścił. Zobaczyłam ładny, spory, jasny przedpokój, a za nim korytarz. Zdjęłam buty, kurtkę i weszłam dalej nie czekając na gospodarza. Jak na razie wszystko było utrzymane w jasnych kolorach, było nowocześnie, ale bardzo ładnie
-Podoba Ci się ?
-Pewnie
-A teraz Ci powiem czemu nie można wjechać na 13 piętro
-No słucham
-Najpierw zamknij oczy
-Już - zrobiłam to, a on złapał mnie za rękę
-Uwaga, schody - zaczęliśmy powoli iść w górę
Nagle wyszliśmy na zewnątrz, chłopak okrył mnie swoją bluzą i puścił moją dłoń.
-Pewien szalony facet kupił dwupoziomowe mieszkaniu, bo zachwycił go widok - szepnął mi do ucha - otwórz oczy
-Wow - tylko tyle udało mi się powiedzieć
Miałam widok chyba na cały Dortmund, tak pięknie to wyglądało.
-Jak nietrudno się domyślić całe 13 piętro jest moje
-Ale chyba połowa tego to balkon
-Ćwierć - zaśmiał się
-Idealnie - podeszłam do barierki i spojrzałam w dół - na dole też jest balkon ?
-Tak, ale dużo mniejszy
-Musiałeś sporo zapłacić za taki luksus
-Powiedzmy - wzruszył ramionami
-Pokażesz mi gdzie mogę spać ?
-Jasne, chodź
Weszliśmy z powrotem na korytarz, a potem blondyn otworzył przede mną drzwi. Weszłam pierwsza, od razu bardzo mi się spodobało. Ściany były w kolorach szarości, ale wszystkie dodatki było żółte i wszystko idealnie się ze sobą komponowało. Nie było ani ciemno, ani przytłaczająco. Było po prostu pięknie.
-Tam masz łazienkę - pokazał mi
-Okej
-Mam nadzieje, że Ci się podoba
-Tak bardzo. Dziękuje
-Nie ma sprawy, pójdę po Twoje rzeczy, a potem zrobię jakąś kolacje
-Super - uśmiechnęłam się
-Jeżeli masz ochotę to rozejrzyj się po mieszkaniu
-Nie tam - machnęłam ręką - nie zostanę tu długo
-Idę już - odwrócił się i wyszedł
Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju, a potem weszłam do łazienki. Wyglądałam okropnie, a przynajmniej na to wskazywało moje odbicie. Jak tylko dostałam swoją walizkę to wyjęłam z niej szare spodnie dresowe, bluzę, czystą bieliznę, kosmetyki i z powrotem poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się, przebrałam i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole i pojawił się Marco.
-Akurat kończę kolacje
-Sama już nie wiem. Chyba nie jestem głodna
-Zjedz chociaż trochę - postawił przede mną talerz
-W porządku
-Powiesz mi czemu przyleciałaś do Dortmundu ?
-Na pewno nie teraz
-Okej
-Było pyszne - wstałam, żeby odstawić talerz
-Daj spokój, ja posprzątam
-Mogę Ci pomóc
-Jesteś tutaj gościem
-Pff - zaśmiałam się - no i co z tego ?
-Nic nic
-Idę na górę - zgarnęłam kubek z herbatą i poszłam do swojej tymczasowej sypialni. Usiadłam na szerokim parapecie i przyglądałam się temu co było za oknem.
-Teraz mi powiesz ?
-Dzisiaj dowiedziałem się, że jestem adoptowana - przełknęłam ślinę - spakowałam się, pojechałam na lotnisko i jestem
-Przykro mi
-Nie mogę zrozumieć czemu dopiero teraz mi to powiedzieli
-Im na pewno też było trudno
-Wiem, ale ukrywali to przez prawie 19 lat
-Sara oni bardzo Cię kochają, nie zapominaj o tym
-Nie zapominam. Ja po prostu chciałam od tego odpocząć, nabrać dystansu
-Wrócisz do nich ?
-Nie wiem, może, żeby z nimi porozmawiać
-Odzywaj się do nich, bo pewnie się martwią
-Dobrze - wysiliłam się na krzywy uśmiech
-Wiesz kim byli Twoi biologiczni rodzice ?
-Nie, ale mama dała mi jakieś pudełko - wstałam szybko z miejsca
Gdzieś na dnie walizki leżało pudełko. Niepewnie je otworzyłam i zaczęłam wyciągać różne rzeczy. Fotografie, zdjęcie USG, wisiorek i na końcu żółtą kopertę. spojrzałam na Marco, a on się uśmiechnął.
-Otwórz
-Boje się - rozerwałam ją i wyjęłam białą kartkę. Szybko "przebiegłam" po niej wzrokiem i mnie zamurowało - to list od mojej mamy
-Zostawić Cię samą ?
-Nie, zostań


„Córeczko,
Nie wiem od czego mam zacząć. Jeżeli to czytasz to jesteś już pewnie dorosłą osobą. Trudno jest mi się wytłumaczyć z mojej decyzji. Od początku Cię pokochałam, ale jak Twój ojciec odszedł to po prostu nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Ja - samotna w dodatku siedemnastoletnia matka ? To od początku nie miało sensu. Oddanie Cię obcym ludziom było moją najgorszą decyzją. Pewnie każdego dnia będę tego żałowała, ale czasu nie cofnę. Wybacz mi.

Mama"

Czułam jak łzy spływają po moich policzkach, najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Marco nic nie powiedział, tylko mnie przytulił. Moja mama miała 17 lat jak mnie urodziła ? A co z moimi dziadkami, ojcem ? Czemu odszedł. Chyba muszę ją znaleźć. Moją biologiczną mamę ...
*****
No i mamy 1 rozdział. Przyznam szczerze, że przy każdym nowym blogu jestem tam samo bardzo podekscytowana. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Dziękuje za 5 komentarzy pod prologiem i wierzę, że tym razem będzie tyle samo albo nawet więcej ! Buziaki 
Czytasz = Komentujesz =Motywujesz 

wtorek, 5 maja 2015

Prolog. „Na lotnisko"

SARA
W maju zdałam maturę nawet z bardzo dobrymi wynikami, jednak na studia nie poszłam. Nawet nie wiem dlaczego. Siedziałam w swoim niewielkim, ale przytulnym pokoju na poddaszu. Uwielbiam tu siedzieć.
-Sara zejdź do nas na chwile ! - zawołała moja mama
-Już idę
Niechętnie podniosłam się z łóżka i zeszłam na dół. Rodzice siedzieli w kuchni przy stole i nie wyglądali na zadowolonych.
-Coś się stało ?
-Wiesz, że Cię kochamy, prawda ?
-Oczywiście
-Musimy Ci coś wyznać
-Zamieniam się w słuch
-Sara jesteś adoptowana
Dopiero po kilku minutach to do mnie dotarło. Adoptowana ? Kiedy ? Dlaczego ? Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, ale czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
-Czemu nie powiedzieliście mi tego wcześniej ?
-Chcieliśmy powiedzieć Ci to w dniu Twoich 18 urodzin, ale baliśmy się, że zawalisz maturę
-Moja matura była w maju ! Minęło kilka miesięcy i mogliście mi powiedzieć ?!
-Sara tak nam przykro
-Kim byli moi biologiczni rodzice ?
-Nie wiemy, ale tu jest wszystko co dostaliśmy jak odbieraliśmy Cię ze szpitala - podsunęła mi średniej wielkości pudełko
-Dziękuje - mruknęłam, wzięłam je i wstałam z krzesła
-Sara my na prawdę nie chcieliśmy, żeby tak wyszło
-Wiem - szepnęłam
Szybko poszłam na górę, zamknęłam za sobą drzwi na klucz i odłożyłam pudełko na biurko. Cały czas nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Zawsze wydawało mi się, że mam idealne życie, idealnych rodziców. Faktycznie nigdy nam się nie przelewało, ale nie miałam z tym problemu.
Wyjęłam z szafy czerwoną, dużą walizkę i po kolei wkładałam do niej swoje ubrania, kosmetyki, najważniejsze rzeczy. Z szafki wyjęłam pieniądze „na czarną godzinę", które zbierałam od kiedy skończyłam 16 lat.
-Sara co Ty robisz ? - spytała mama jak zeszłam na dół
-Wyjeżdżam - westchnęłam - muszę to wszystko przemyśleć
-Córeczko zawsze traktowaliśmy Cię jak własne dziecko - odparł spokojnie tata
-Wiem i przepraszam - ubrałam się w małym przedpokoju, pociągnęłam walizkę i wyszłam.
Rodzice stali w oknie, mama płakała, więc pomachałam do nich. Wsiadłam do czarnej taksówki, a kierowca w tym czasie wkładał moje rzeczy do bagażnika.
-Dokąd jedziemy ?
-Na lotnisko - powiedziałam smutno
-W porządku
Po jakiś czterdziestu minutach byłam już na miejscu. Ciągnąć za sobą dużą walizkę, weszłam do środka i szybko podeszłam do kas.
-Dzień dobry
-Witam, w czym mogę pani pomóc ?
-Jaki samolot będzie odlatywał niedługo ?
-Chwileczkę - zerknęłam do komputera - za pół godziny rozpoczyna się odprawa na lot do Dortmundu
-Są jeszcze jakieś wolne miejsca ?
-Oczywiście
-To poproszę jeden bilet
-W jedną stronę czy w obie ?
-W jedną
-Poproszę od pani dowód osobisty lub paszport
-Proszę - podałam jej dokument
-Dziękuje
Zapłaciłam, wzięłam bilet i odeszłam. Czas zacząć od nowa ...

*****
No to jest nowy blog :D Bardzo długo nad nim pracowałam i mam nadzieje, że przypadnie Wam do gustu. Bohaterów macie w zakładce "Występują ...", więc tam Was właśnie odsyłam !
Rozdział 1 powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. 
Czekam na Wasze szczere opinie ! 
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz