MARCO
Cały czas tuliłem do siebie dziewczynę. Nie miałem pojęcia co ona czuje, ale na pewno było jej bardzo trudno. Po chwili zorientowałem się, że śpi, więc wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku. Wyszedłem cicho zamykając za sobą drzwi i zszedłem na dół. Sara na prawdę bardzo mi się spodobała, chciałem jej pomóc, a po za tym ona jest szczera. Wydaje mi się, że ona mnie nie zna, nie wie, że jestem piłkarzem. To jest takie urocze. Ona jest urocza, ładna, cicha, skromna, ale młoda. Bardzo młoda. Nie powinienem się do niej zbliżać, a przynajmniej nie jako facet.Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc szybko pobiegłem do drzwi i otworzyłem. Zobaczyłem moich przyjaciół - Mario i Roberta.
-Cześć - otworzyłem szerzej drzwi
-Siemka
-Co Wy tu robicie ?
-To już własnego kumpla nie można odwiedzić ?
-Można, ale nic nie mówiliście
-A co nie jesteś sam ? - zaśmiał się Lewy
-Dobra chodźcie - westchnęłam
-Ty na prawdę nie jesteś sam ! - krzyknął Mario
-Co ?
-To - wskazał na kurtkę Sary
-Nie ważne, długa historia
-Mamy dużo czasu - Robert poklepał mnie po ramieniu
-Gdzie ona jest ? - uśmiechnął się Gotze siadając na kanapie
-Śpi
-W Twojej sypialni ? - poruszał zabawnie brwiami
-Nie ! Boże Gotze !
-W takim razie co ona u Ciebie robi ?
-Innym razem Wam powiem - wysiliłem się na uśmiech - chcecie coś do picia ?
-Nie, zagrajmy w Fifę
-Okej
Zaczęliśmy grać, ale uważaliśmy, żeby nie być za głośno, nie chciałem, żeby Sara się obudziła. To dziwne, znam tą dziewczynę tak krótko, a nie mogę o niej zapomnieć. Jej śliczne oczy, idealne usta, dołeczki w policzkach jak się uśmiecha. Jest ode mnie niższa, ale jakby założyła buty na obcasie to bylibyśmy tego samego wzrostu.
-Reus strzelam Ci już 3 bramkę, a Ty nie reagujesz !
-Sory zamyśliłem się
-Uuu - zawył - czyżbyś się zakochał ?
-Zapomnij
-Dobra skończcie, bo obudzicie tą dziewczynę
-Sara, ona ma na imię Sara
-Ładnie
-Jest Polką
-Na prawdę ?
-Yhmm
-Miło, może jest fani Borussii
-Wątpię
-Czemu ?
-Bo ona chyba nawet nie wie, że jestem piłkarzem - wzruszyłem ramionami
-Nie wie kim jest Marco Reus ? - nabijał się Mario
-Nie ona pierwsza i nie jedyna
-Co ona z Tobą zrobiła ?
-Nic, znam ją kilka godzin
-O kilka za dużo
-Nie, a po za tym nie myślę o niej - skłamałem
-Fajna jest ?
-Tak
-Ładna ?
-Tak
-Młodsza ?
-Tak
-Podoba Ci się ?
-Tak
-Wiedziałem ! - klasnął w dłonie
-Podpuściłeś mnie !
-Inaczej się nie dało
-Jest za młoda, żebym się do niej w jakikolwiek sposób zbliżył
-Co masz na myśli ?
-Ona ma 19 lat - westchnęłam - w maju pisała maturę
-O kurde, serio ?
-Nie chce jej skrzywdzić
-Może ona Cię pokocha
-Mario ona jest 5 lat młodsza
-No i co z tego ? Reus sam mi mówiłeś, że miłość nie wybiera
-Whatever - jęknąłem - nie chce o tym gadać
-Pójdziemy już
-Możecie zostać
-Pogadamy na treningu
-Jasne - odprowadziłem ich do drzwi
-Do zobaczenia
-Cześć !
Zamknąłem za nimi drzwi, ogarnąłem, pogasiłem światła i szybko poszedłem na góre. W swojej łazience wziąłem prysznic, umyłem zęby i założyłem długie spodnie od piżamy. Zanim jednak położyłem się do łóżka to postanowiłem sprawdzić czy Sara śpi. Cicho otworzyłem drzwi od jej sypialni i wyszedłem. Dziewczyna spała spokojnie i wyglądała przy tym tak cudownie. Najdelikatniej jak potrafiłem odsunąłem kosmyk jej włosów z twarzy, a potem bardziej ją przykryłem. Uśmiechnęła się delikatnie, ale na szczęście nie obudziła. Odetchnąłem z ulgą. Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją w czoło, a potem od razu wyszedłem. Zamknąłem za sobą drzwi, a za chwile byłem już w swojej sypialni. Położyłem się do łóżka i zasnąłem myśląc o dziewczynie, która śpi dwa pokornie dalej.
*****
Mój budzik zadzwonił tuż przed 7 rano, niechętnie podniosłem się z łóżka i skierowałem się do garderoby. Wyciągnąłem swój klubowydres, założyłem go i ogarnąłem się. Torbę miałem już spakowaną, więc tylko ją zgarnąłem i zszedłem na dół. Zjadłem śniadanie, posprzątałem po sobie. Na białej kartce napisałem wiadomość dla młodej Polki, położyłem ją na drugiej, wolnej stronie łóżka i szybko opuściłem mieszkanie. Na stadionie byłem kwadrans przed rozpoczęciem treningu, więc idealnie, żeby się przygotować. Pierwszy się przebrałem i jako pierwszy opuściłem pomieszczenie. Nie miałem ochoty na rozmowę, chciałem tylko pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Myślami, które zmierzały w bardzo złym kierunku.
SARA
Obudziłam się wypoczęta i miałam nawet dobry humor. Rozejrzałam się i na drugiej poduszce zobaczyłam białą kartkę A4 złożoną na pół. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.
"Będę dopiero ok. 11-12. Czuj się jak u siebie w domu. Do zobaczenia. M."
No ładnie, jestem sama w nieswoimi domu. Może lepiej, żebym nic nie robiła ? Jeszcze bym coś przez przypadek zepsuła. To byłoby okropne ! Wstałam powoli, wyjęłam z walizki jeansy, szary sweter i białe skarpetki. W łazience się ogarnęłam, wykąpałam i ubrałam. Zeszłam na dół do kuchni, zerknęłam na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał godzinę 9:04. Wypiłam kawę, a potem poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Jak się również okazało na pilocie, bo telewizor się włączył na kanale sportowym. Przez chwile patrzyłam z szeroko otwartymi oczami, bo na ekranie był Marco i rozmawiał z jakimś dziennikarzem.~Jak się czujesz po wygranym meczu ?
~Świetnie
~Strzeliłeś 2 bramki
~Tak, udało się
~Inaczej jest wygrać jak się strzeli bramkę niż jak się nie strzeli ?
~Nie, chyba nie - zaśmiał się
~Zaliczyłeś asystę przy bramce Mario
~Tak, jesteśmy bardzo zgrani na boisku
~Chyba nie tylko. Przyjaźnicie się
~To prawda, przyjaźnimy się bardzo, ale to dzięki piłce
~Kiedyś Mario powiedział „Życie uczyniło z nas przyjaciół, football zrobił z nas braci"
~Też tak uważam - uśmiechnął się - a teraz przepraszam. Do widzenia
~Dziękuje za rozmowę
Jeszcze chwile patrzyłam na ekran telewizora, a potem wyłączyłam go. Wstałam z miejsca i poszłam do przedpokoju. Założyłam swoje białe Converse, kurtkę, zgarnęłam torebke. Szukałam już tylko jakiś kluczy i na szczęście leżały one w koszyczku na parapecie. Zamknęłam mieszkanie i zjechałam windą na parter. Nie ogarniam Dortmundu, ale to chyba żadna filozofia. Jakoś po trzech kwadransach byłam przed stadionem. Już miałam usiąść na ławce jak zobaczyłam, że jakieś tłumy wchodzą do środka, więc też tam przemknęłam. Jakimś cudem dotarłam do murawy, ale był taki tłum, że nie widziałam piłkarzy.
-Przepraszam ! - próbowałam przejść
-Uważaj trochę
-Nie chciałam - przeszłam dalej i jakoś doszłam do bramki
-Marco ! - zawołałam głośno, bo stał do mnie tyłem - Marco !
-Sara ? - odwrócił się zdziwiony i do mnie podszedł - hej
-Cześć. Miło, że powiedziałeś mi o tym co robisz
-Przepraszam
-Zabierzesz mnie stąd ? - spytałam błagalnie, bo wszyscy się na mnie rzucali, żeby dotknąć blondyna
-Jasne, tylko musisz mnie objąć za szyje
-Okej - zrobiłam to, a on mnie podniósł i już po chwili byłam po jego stronie bramki - dziękuje
-Reus !
-Ups
-Może lepiej wyjdę ?
-Nie, chodź - złapał mnie za rękę i razem ruszyliśmy do starszego mężczyzny
-Dzień dobry
-Jurgen Klopp - podał mi dłoń
-Sara Dec
-Marco wróć do treningu, a Sara tu zostanie
-Oczywiście - ruszył w kierunku reszty piłkarzy
-Jak masz ochotę to usiądź
-Nie dziękuje, postoje
Przyglądałam się blondynowi, który bardzo się starał. Kilka razy na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Polubiłam go na prawdę, ale może nie powinnam się tak przywiązywać ? Widziałam, że jeden z piłkarzy, który kręcił się przy Marco coś do niego gadał i chyba się z niego nabijał, ale nie miałam pojęcia o co chodzi.
-Gotze !
-Tak trenerze ?
-Daj mu wreszcie spokój
-Ok !
Już chciałam coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się wycofałam. Z powrotem odwróciłam się w stronę trenujących piłkarzy i patrzyłam na każdego z nich. Zazdrościłam im tego, że mają w życiu jakiś cel, ja swój straciła. Jedno słowo i może życie całkowicie się zmieniło. Adopcja.
-Chłopaki muszą trochę porozdawać autografów, porobić zdjęcia, a potem są wolni
-Jasne, rozumiem
-Możesz zostać i poczekać
-Dziękuje
-Do zobaczenia
-Do widzenia
Po pół godzinie Marco dopiero szedł do szatni, żeby się przebrać. Na szczęście zrobił to bardzo szybko i po kilkunastu minutach opuścił pomieszczenie z kolegami.
-Sara poznaj to moi przyjaciele
-Mario Gotze - podał mi dłoń niższy z nich
-Sara Dec - uśmiechnęłam się
-Robert Lewandowski
-Sara Dec
-To co jakiś obiad - spytał Reus
-Śniadanie, ale może być
-Nie jadłaś śniadania ?
-Nie miałam ochoty - jęknęłam
-Nie miałam ochoty - powtórzył po mnie
-Idź stąd ! - szturchnęłam się śmiejąc się
-Masz szczęście, że jestem opanowanym człowiekiem - puścił mi oczko
-To da się zmienić
-Dobra dobra. Jedziemy do domu jeść śniadanie
-Może tylko kawę ?
-Śniadanie ! - spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, ale w jego oczach tańczyły radosne iskierki
-Okej - posłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać - pa chłopaki
-Cześć - pomachali nam
Wsiedliśmy do samochodu chłopaka i odjechaliśmy z parkingu.
-Bardzo jesteś zły ?
-Wcale
-Nie byłam głodna
-Śniadanie to podstawa
-Tak wiem
-I nic z tym nie zrobię - zaśmiał się
-Nie prawda - oburzyłam się
-Chcesz znaleźć swoich biologicznych rodziców ?
-Chyba tak
-Zawsze mogę Ci pomóc
-Dziękuje
-Odzywałaś się do rodziców ?
-Nie, jest jeszcze za wcześnie
-Napisz do nich chociaż krótkiego sms
-Niech Ci będzie - wyjęłam telefon z torebki
Szybko wystukałam jakąś sensowną wiadomość i wysłałam do mamy
"Nic mi nie jest. S ;)"
-Wysłałam - westchnęłam
*****
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Świetny :) W miłości różnica wieku nie robi problemu więc zobaczymy co los przyniesie :) Dużo weny życzę :) Pozdrawiam Oliwia.
OdpowiedzUsuńCudowny <3 moim zdaniem wiek w milosci to nie przeszkoda wiec czekam na rozwoj sytuacji :D dodawaj szybko nastepny :D /Wero
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Fajnie, że po tym jak Sara dowiedziała się o adopcji, ma jeszcze komu zaufać. A kto wie, co z tej znajomości wyniknie? Sama po cichu liczę, że zostaną parą. Ale czekam, na twoje dalsze pomysły. Szczerze mówiąc bardzo podoba mi się pomysł. Właściwie to prolog mnie wciągnął i właśnie ten blog zostaje dodany przeze mnie do obserwowanych ;)) Z niecierpliwością czekam na następny. xo :*
OdpowiedzUsuńSuper. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że zaiskrzy pomiędzy Sarą i Marco i coś z tego będzie.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę,
Mańka