wtorek, 28 lipca 2015

12. „Miło jest poznać dziewczynę Marco"

SARA
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu i zapakowaniu wszystkich naszych rzeczy do samochodu wybraliśmy się na spacer. Doszliśmy do pomostu i w ciszy przyglądaliśmy się krajobrazowi.
-Bardzo mi się tu podoba
-Jeszcze Cię tu zabiorę
-Mam nadzieje - uśmiechnęłam się
-O czym myślisz ?
-O dużej ilości rzeczy
-Teraz jestem rzeczą ? - zaśmiał się
-Co ? - zdziwiłam się, a po chwili ogarnęłam o co mu chodziło - jesteś beznadziejny 
-Dziękuje
-Jeżeli myślisz, że myślę tylko o Tobie to się mylisz
-Ja nie myślę - posłał mi uśmiech - ja to wiem
-Jesteś zdecydowanie zbyt pewny siebie 
-Może troszeczkę
-Odrobinkę - powiedziałam sarkastycznie
-No i po co ten sarkazm ?
-Bo mogę - uśmiechnęłam się szeroko 
-A wiesz co ja mogę ? - zbliżył się do mnie, a ja wiedziałam, że zaraz zacznie mnie łaskotać
-Nie zrobisz tego - przytuliłam się do niego zarzucając mu ręce na szyje 
-Jesteś pewna ?
-Tak - przygryzłam wargę powstrzymując śmiech
-W co Ty grasz ? - zmrużył oczy
-Jeszcze w nic - uśmiechnęłam się słodziutko
-Z pewnością - zaśmiał się wesoło 
-Nie śmiej się ze mnie
-Bo co ?
-Bo ja tak mówię
-I tak nic sobie z tego nie zrobię
-Jesteś okropny - zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy 
-Beznadziejny, okropny i co jeszcze ?
-Zobaczysz - puściłam mu oczko 
-Okej - spojrzał w niebo
Przez chwile przyglądałam mu się, a jak na mnie spojrzał to wstrzymałam oddech. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie miałam bladego pojęcia co mam zrobić. Automatycznie bez zastanowienia przybliżyłam się do niego i go pocałowałam. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pogłębił nasz pocałunek. Wplotłam mu palce we włosy, a on jedną ręką obejmował mnie w tali, a drugą trzymał na moim policzku. Pierwszy raz w życiu całowałam się tak namiętnie, czule i delikatnie jednocześnie. Poczułam, że zaczyna padać, ale ani na moment nie oderwałam się od blondyna. Nagle to on odsunął się ode mnie i przyjrzał mi się dokładnie. 
-To nie powinno się wydarzyć - odparł w końcu - musimy już jechać
-Jasne - szepnęłam 
-Poczekam w samochodzie
-Będę za chwilę 
Odszedł ode mnie zostawiając mnie samą, odwróciłam się plecami do kierunku, w który m ruszył i patrzyłam w wodę. Padało coraz bardziej, a ja zaczęłam płakać. Będę miała usprawiedliwienie, że mocno padało, a teraz w sumie lało.
-Sara ! - usłyszałam krzyk
-No idę już - zawołałam wycierając dłonią łzy
-Nie czujesz, że jesteś cała mokra ?! - podszedł do mnie i zarzucił mi bluzę na ramiona
-Zamyśliłam się, bo tu jest tak pięknie i nie chce mi się stąd wyjeżdżać
-Spóźnimy się do rodziców
-Ok - odwróciłam się w jego stronę - już się pożegnałam 
-Sara przepraszam
-Daj spokój, to był tylko pocałunek - ruszyłam w stronę samochodu 
-Nie chciałem, żeby tak wyszło
-Wiem i rozumiem - spojrzałam na niego - możemy już o tym zapomnieć jeżeli tak bardzo Ci zależy
-Nie rozumiesz
-I nie próbuj mi tłumaczyć - warknęłam 
-Nie zachowuj się jak dziecko - dogonił mnie
-Dlaczego nie ?! 
-Bo to jest niedojrzałe
-Nie planowałam tego pocałunku !
-Ja też nie
-No właśnie, więc możemy uznać, że wcale się nie całowaliśmy i jedźmy już do Twoich rodziców, bo mi zimno
-Już jedziemy - westchnął 
W ciszy doszliśmy do samochodu wsiadłam na miejsce pasażera, zapięłam pasy i z torby wyjęłam telefon razem ze słuchawkami. Puściłam muzykę na full, zamknęłam oczy i po prostu czekałam aż dojedziemy. Miałam nadzieje, że szybko to nastąpi, ale z drugiej strony się bałam. Wyglądam jak zmokła kura, a czułam się jeszcze gorzej. Zrobiłam z siebie totalną idiotkę całując Marco, ale skąd mogłam wiedzieć, że on mnie odepchnie. No w sumie nie spodziewałam się, że na mnie leci, ale do jasnej cholery całowaliśmy się, a on mnie odepchnął. Potraktował mnie jak jakąś dziwkę, którą można sobie namiętnie całować przez kilka minut, a potem jak gdyby nigdy nic odejść, bo "to nie powinno się wydarzyć". Poczułam, że blondyn kładzie mi rękę na udzie, więc szybko otworzyłam oczy, a on zabrał dłoń.
-Stalo się coś  ?
-Będziemy za kilka minut
-Tak szybko ?
-Chyba zasnąłeś
-Nie spałam - zaprzeczyłam 
-W porządku
Piłkarz miał rację i już po kilku minutach wjechaliśmy na posesje bardzo ładnego, dużego domu. Poczułam, że w w ogóle tutaj nie pasuje, nie w tym stroju. Nie z mokrymi włosami i pewnie rozmazanym makijażem.
-Gotowa ?
-Tak - westchnęłam 
-Dam Ci suszarkę, żebyś mogła się wysuszyć
-Dziękuje - wysiliłam się na uśmiech
Wysiedliśmy z samochodu podeszliśmy do drzwi. Blondyn stanął obok mnie i zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła je nam zapewne mama Marco. 
-Witajcie - uśmiechnęła się - wchodźcie
-Dzień dobry - podałam jej dłoń - Sara Dec
-Dzień dobry - ścisnęła moją rękę - Manuela Reus
-Miło mi panią poznać
-Ciebie również dziecko 
-Mela już jest ?
-Tak, Nico cały czas o Ciebie pyta
-W takim razie chodźmy do nich 
-Marco - szepnęłam - możesz dać mi tą suszarkę ?
-Tak tak - uśmiechnął się - zaprowadzę Sarę do łazienki i zaraz przyjdę
-Chcesz coś do ubrania Saro ? - zwróciła się do mnie pani Reus 
-Nie dziękuje. Trochę się podsuszę i będziemy dobre
-W porządku 
Weszliśmy po schodach na piętro i zaraz potem do łazienki. Blondyn podał mi z szafki suszarkę i wyszedł. Podłączyłam ją do prądu i zaczęłam suszyć swoje ciemne włosy. Na szczęście były już tylko wilgotne, więc szybko mi się zeszło. Zdjęłam z siebie bluzę i top, żeby łatwiej było mi je wysuszyć. Stałam przed lustrem w samych spodniach i staniku, kiedy drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Marco stanął jak wryty i pstrzył w lustro, gdzie odbijałam się w całej okazałości. 
-Co ? - warknęłam dalej susząc swoje ubranie
-Przyszedłem sprawdzić czy wszystko ok - lustrował mnie dokładnie wzrokiem
-Tak jest, już idę - szybko się ubrałam, odłożyłam suszarkę i przeczesałam palcami włosy. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i zeszliśmy na dół, gdzie skierowaliśmy się do jadalni. Piłkarz przedstawił mnie swojego tacie - Thomasowi oraz Davidowi, który jest mężem Melanie. Dziewczyna przeprosiła mnie, a ja jej wybaczyłam, bo nie ma sensu się obrażać. Wszyscy zasiedliśmy do stołu, a pani domu podała nam obiad.
-Miło jest poznać dziewczynę Marco - uśmiechnął się mąż Meli
-Nie jestem jego dziewczyną - mruknęłam zirytowana - nie jestem i nie będę 
-Wydawało mi się ...
-Przyjaźnimy się - przerwał mu piłkarz jednocześnie patrząc mi uważnie w oczy 
-Macie ochotę na deser ? - Manuela zmieniła temat
-Ja dziękuje - uśmiechnęłam się
-Może jednak ? Jesteś taką chudzinką
-Nie, na prawdę dziękuje
-Ja też nie chce mamo - westchnął blondyn 
-Zawsze jesz moje desery - spojrzała na niego zdziwiona
-Nie dzisiaj - posłał jej blady uśmiech
-Jak było nad jeziorem ? - zapytała siostra mojego współlokatora
-Bardzo miło 
-Normalnie - wzruszyłam ramionami 
-Zgodni jesteście
-Jak zawsze - wysiliłam się na uśmiech
Po chwili zmieniliśmy temat i atmosfera się rozluźniła. Co chwila zerkałam na Marco i wiem, że n też na mnie od czasu do czasu patrzył. 
-Nie rób sobie nadziei - powtarzałam sobie w myślach
Na moje nieszczęście przenieśliśmy się do salonu i musiałam siedzieć obok blondyna, który bawił się ze swoim siostrzeńcem.
-Wybierasz się na studia Saro ?
-Tak, od przyszłego roku
-A na jaki kierunek ?
-Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam 
-Masz czas
-Wiem - westchnęłam - powinnam studiować od tego roku, ale zrezygnowałam
-Każdy ma prawo do przerwy
-Też tak uważam - Marco posłał mi rozbrajający uśmiech 
-Nie podlizuj się, bo i tak Ci to nie pomoże - warknęłam na niego
-Będziesz taka cały czas ?
-Oczywiście, doskonale wiesz dlaczego
-Poddaje się
-I bardzo dobrze 
-Nabrałaś pewności siebie
-Przez jednego dupka - zmroziłam go wzrokiem
Pewnie kontynuowalibyśmy naszą uroczą konwersacje gdyby mama Marco, która wzięła swojego syna do kuchni. Jego miejsce obok mnie zajęła Melanie i spojrzała na mnie podejrzliwie. 
-Pogadamy ?
-Chyba nie mamy o czym - westchnęłam
-Nie powiesz mi co się stało ? 
-Nic się nie stało Mela
-Wcześniej było chyba lepiej między Wami
-Było, ale Twój brat jest dupkiem 
-Co znowu zrobił ?
-Lepiej zapytaj czego nie zrobił 
-W takim razie czego nie zrobił ?
-Sara ! - usłyszałam
-Przepraszam - zwróciłam się do Melanie, a potem odkrzyknęłam - już idę
Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie przebywał blondyn razem ze swoją rodzicielką
-Nie mogę wyciągnąć nic z mojego syna, więc może Ty mi powiesz co się stało
-Jak to ?
-Coś między Wami zaszło, że tak dyskutowaliście 
-Nic między nami nie zaszło
-Więc Wasza przyjaźń polega na tym, że się tak kłócicie ?
-Nie - westchnął Reus
-No ja myślę !  Proszę mi wyjaśnić o co poszło - podniosła głos
-O to, że Marco jest dupkiem !
-Przeprosiłem 
-możecie powiedzieć mi dokładniej chyba, że mam się domyślać
-Ten temat jest zamknięty - wyszłam z kuchni
Przemknęłam do przedpokoju, gdzie założyłam swoje Converse, kurtkę i wyszłam z domu. Usiadłam na ławeczkę przed domem i okryłam się kocem, który leżał obok. Patrzyłam przed siebie analizując cały dzisiejszy dzień. Może nadszedł już czas, żeby wrócić do Polski ? Nie za bardzo mam na to ochotę, ale to jest chyba jedyna możliwość.
*****
No to co mam powiedzieć ... hmm ... chyba troszeczkę przesadziłam z tym, że ten rozdział Wam się spodoba. Jak myślicie co dalej będzie ? Następny już w poniedziałek. Buziaki :*
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

poniedziałek, 20 lipca 2015

11. „Aż tak bardzo chce, żebyś Ty się rozebrała"

SARA
Zeszliśmy wspólnie na dół, Marco wyszedł, żeby się rozejrzeć, a ja poszłam do kuchni, aby zrobić coś do jedzenia. Przygotowałam tosty i dżemem truskawkowym i z nutellą. Dorobiłam do tego herbatę i wszystko postawiłam na stole.
-Nikogo nie widziałem - westchnął blondyn dołączając do mnie
-Mówiłam, że mogło mi się wydawać
-Trudno - machnął ręką
-Siadaj i jedz
-Tosty ? - uniósł pytająco jedną brew
-Coś Ci nie pasuje ? - zaśmiałam się
-Nic nie mówię
-Nie słodziłam herbaty
-W porządku
-Smacznego
-Wzajemnie 
Zaczęliśmy wspólnie konsumować posiłek, w ogóle nie patrzyłam na mojego towarzysza. Zerkałam co chwila w mój talerz, z którego znikało powoli jedzenie. Wiedziałam, że blondyn mi się przygląda z zaciekawieniem, ale udawałam, że tego nie zauważyłam. 
-Co chciałabyś robić ?
-Obojętnie mi - wzruszyłam ramionami 
-Muszę zadzwonić do mamy i zapytać, o której mamy być
-To ja poczekam - wstałam i zaczęłam zbierać talerze
-Pomogę Ci sprzątać - poderwał się z miejsca
-Dam sobie radę - zabrałam mu talerze i nasze palce przez chwile się styknęły 
-Pójdę jednak zadzwonić - wycofał się 
Dokończyłam szybko sprzątanie, włączyłam zmywarkę i poszłam do salonu. Walnęłam się na kanapie i przymknęłam oczy. Przez te zasłonięte okna nie miałam zielonego pojęcia, która jest godzina.
-Mama powiedziała, że możemy być około 14. Mela będzie trochę wcześniej - usłyszałam 
-W porządku 
-Odsłonić mam okna ?
-Tak, poproszę - uśmiechnęłam się
Chłopak wyszedł na chwile z pomieszczenia, a po chwili żaluzje zaczęły się podnosić. Na zewnątrz było jeszcze w miarę widno, a ten las znowu mnie urzekł. Podeszłam do okna i przyłożyłam do niego czoło. 
-Mam ochotę na herbatę ?
-Chyba mam - uśmiechnęłam się zamyślona
-To zrobię
-Dzięki
-Z cytryną ? - zawołał z kuchni 
-Obojętnie !
-Ok
-Od ilu lat masz ten dom ?
-Trzech albo czterech
-Fajnie
-Trafiłem tu przez przypadek - wszedł do salonu i postawił dwa kubki na stole
-Czemu ? - zaciekawiłam się i usiadłam obok niego na kanapie
-Byłem kiedyś wściekły i wsiadłem do auta, jechałem długo i na GPS pokazało mi się tu jeziorko, skręciłem w najbliższą uliczkę. Podjechałem pod dom, był akurat na sprzedaż, więc go kupiłem
-To nie był przypadek
-Może - wzruszył ramionami 
-Zagrajmy w coś 
-W co ?
-No w jakąś grę
-Karty ? - zaśmiał się 
-Nie - jęknęłam 
-Fifa ? 
-Nie, bo wygrasz - zmarszczyłam nos
-Mam jeszcze Monopol, bo Nico lubi w to grać
-On jest, przecież mały
-Wiem, ale zawsze gra ze mną albo z Melanie
-Rządzi wtedy ?
-Nie umie jeszcze za bardzo, ale czasem mu się zdarzy, że zacznie krzyczeć albo prosić, żeby coś kupić - wybuchł śmiechem 
-Musi być wtedy zabawnie
-Oj tak - uśmiechnął się
-To przynoś ten Monopol
-W porządku - wstał z miejsca
-Ostrzegam, że jestem w to dobra
-Już to widzę - prychnął 
-Ty potworze ! - zawołałam zrywając się z kanapy i pobiegłam w jego stronę 
-I tak mnie nie dogonisz ! - pobiegł na górę po schodach, a ja za nim
Próbowałam go dogonić, ale za każdym razem gdzieś mi uciekał. Zadowolony zbiegł po schodach, a ja za nim. Zaczęliśmy się ganiać po kuchni, salonie jak małe dzieci. W końcu nie wytrzymałam i się zatrzymałam, dyskretnie schowałam się przy schodach. Jak chłopak zobaczył, że mnie nie ma to też się zatrzymał i trochę pochylił oddychając głęboko. Nie śpiesząc się ruszyłam w jego stronę i rzuciłam mu się na plecy głośno się przy tym śmiejąc. 
-Mam Cię - przytuliłam się do niego
-Tak myślałem, że to podstęp
-Wątpię - zachichotałam 
-Przez Ciebie nie wziąłem w końcu gry
-A masz na dole karty ? - stanęłam na podłodze
-Mam 
-To daj - westchnęłam 
-W co umiesz grać ? - sięgnął po karty
-W wojnę -  zażartowałam 
Wow, brawo
-Możemy zagrać w pokera - wzruszyłam ramionami 
-Tak bez niczego ? - skrzywił się
-A co proponujesz ?
-Na pieniądze to nie, ale może na jakieś fanty ? 
-Może jeszcze na rozbieranego ? - mruknęłam 
-Pasuje mi - zaśmiał się
-Aż tak bardzo chcesz się rozebrać ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Aż tak bardzo chce, żebyś Ty się rozebrała 
-Zboczeniec - skwitowałam 
-Przypominam, że to Ty zaczęłaś
-Gramy w makao - zarządziłam ucinając temat
-Nie błagam
-Nie chciałeś po prostu grać w pokera to nie - uśmiechnęłam się - tasujesz karty 
-Jak sobie panienka życzy 
Zaczęliśmy grać, co chwila się wygłupialiśmy i nie mogłam powstrzymać śmiechu. 
-Makao - zawołał rzucając kartę na stół, a potem kolejną taką samą - i po makale
-Oszukiwałeś !
-Po prostu dobrze grałem 
-Nie wierzę Ci
-Nie musisz - zaśmiał się
-Gramy jeszcze raz - zawołałam 
-Proszę bardzo - uśmiechnął się 
Blondyn potasował karty, a potem rozdał nam po pięć. Przejrzałam swoje karty i uznałam, że piłkarz nie umie tasować, ale zrobiłam kamienną twarz i udawałam, że wszystko jest ok.
-Stoisz kolejkę - rzucił czwórkę na stół 
-No i dobrze - warknęłam 
-Może masz szczęście w miłości
-Z pewnością
Jeszcze chwile graliśmy, ale chłopak znowu mnie ograł. Strzeliłam lekkiego focha i oddałam mu swoje karty. 
-Jeszcze jedna partyjka ?
-Zapomnij - westchnęłam - nie gram z Tobą
-Ktoś tu nie lubi przegrywać
-Nie lubię i dobrze mi z tym
-Biedna - zaśmiał się - trzeba było mnie wcześniej uprzedzić, że mam dać Ci wygrać  
-Jasne i tak być wygrał 
-Wątpisz we mnie ?
-Trochę tak
-Nie ładnie - podszedł do mnie
-No i co teraz zrobisz ?
-Zobaczysz - oparł ręce po obu stronach tak, że zawisł nade mną 
-Masz jakiś konkretny plan ? - spojrzałam mu w oczy
-Zawsze mam plan - zaczął mnie łaskotać
Tak mocno się śmiałam, wyrywałam, a nawet piszczałam, że nie mogłam wydusić z siebie słowa. Ten dupek tak dobrze mnie zna i wie, że tego nienawidzę ! 
-Widzę, że bardzo Ci się podoba - zaśmiał się
-Przestań ! - pisnęłam 
-Chyba nie rozumiem - uśmiechnął się -Proszę - jęczałam 
-Nie słyszę
-Ugh !
Cały czas mnie łaskotał, a ja wiłam się pod nim nie mogąc już wytrzymać. Z tego wszystkiego moje oczy wypełniły się łzami i powoli ściekały po policzkach, a ja nie mogłam ich powstrzymać.
-Płaczesz - puścił mnie
-O boże - uśmiechnęłam się krzywo - nie wiem jak to się stało
-Jesteś niemożliwa
-Dzięki - prychnęłam 
-Może dam Ci już spokój ?
-Tak - odepchnęłam go - odsuń się
-Już mnie nie lubisz ? - zrobił smutną minę 
-No nie wiem - udałam zamyśloną - muszę się zastanowić czy chce kontynuować naszą znajomość
-Będziesz coś chciała - mruknął 
-Oj na pewno będziesz chciała 
-Na mnie nie licz - wstał z miejsca
-Zostawisz mnie tutaj ? - zawołałam 
-A nie poradzisz sobie ?
-Nie 
-To masz problem 
-Ok !
Olałam go, posprzątałam w salonie i poszłam do swojej sypialni. Podłączyłam słuchawki do iPhone, puściłam muzykę i położyłam się na łóżku zamykając oczy. Akurat jedna z szybkich piosenek zmieniła się na jakiś wolny utwór jak poczułam, że ktoś mnie dotyka. Szybko otworzyłam oczy, ściągnęłam słuchawki i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.
-Co tam ?
-Nudzi mi się
-To zasuwaj po laptopa i obejrzymy jakiś film - zaśmiałam się
-Okej - wyszedł z pomieszczenia
*****
Wczoraj zdecydowanie za późno położyliśmy się spać. Obejrzeliśmy dwa całe filmy i kawałek trzeciego, bo zasnęliśmy. 
Obudziłam się pierwsza, leżałam przytulona do blondyna, więc szybko od niego odsunęłam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:13, więc wydaje mi się, że do wyjazdu stąd mamy jeszcze trochę czasu. Nie budząc mojego towarzysza podniosłam się z miejsca i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Zostawiłam sobie jedynie czarne spodnie, biały top i czarną bluzę Nike, no i obowiązkowo czystą bieliznę oraz skarpetki. W łazience wzięłam ekspresowy prysznic, wysuszyłam włosy, umalowałam się i ubrałam wcześniej przygotowane ubranie. Zadowolona opuściłam łazienkę i dokończyłam pakowanie.
-Dzień dobry - usłyszałam głos Marco
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Spaliśmy razem ?
-Zasnęliśmy przy 3 filmie 
-Rozumiem - westchnął - która godzina ?
-Gdzieś tak około 10
-Muszę wstawać
-No - zaśmiałam się - o której wyjeżdżamy ?
-Jakoś po 12
-Zdążymy ?
-Jasne, że tak
-Najbardziej szalony kierowca ? - uniosłam pytająco jedna brew
-Możliwe
-Ucieknę z krzykiem 
-Chciałabyś - wybuchł śmiechem 
-Pójdziemy jeszcze na spacer ?
-Przed wyjazdem ?
-Yhmm
-Możemy iść jeżeli chcesz
-Chce - uśmiechnęłam się szeroko 
-Okej
Piłkarz opuścił moją sypialnie, więc pościeliłam łóżko i wszystkie swoje rzeczy postawiłam przy drzwiach. Byłam nieco głodna, więc wyszłam z pokoju i poszłam na dół do kuchni. Zrobiłam dla siebie i blondyna jajecznice, posmarowałam kilka kromek chleba masłem i zrobiłam herbatę.
-Śniadanie ! - zawołałam 
-Już idę 
Usiadłam przy stole i czekałam na Marco, który pojawił się w kuchni już po kilku minutach
-Siadaj, bo wystygnie
-Dziękuje, ale nie musiałaś czekać
-Żaden problem
-Słodziłaś herbatę ?
-Tak 
-Ok - zaśmiał się - dziękuje
-Cała przyjemność po mojej stronie
*****
Już we wtorek pojawi się rozdział 12, w którym bardzo dużo się wydarzy ... :) Czekałam na niego od kiedy go napisałam, więc mam nadzieje, że Wam się spodoba. 
Ja nie oczekuje od Was miliona komentarzy, ale pod rozdziałem 10 pojawiły się tylko 2 komentarze ... Przykro mi z tego powodu, bo wydawało mi się, że sporo osób czyta tego bloga. 
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz


wtorek, 14 lipca 2015

10. „Podoba mi się ta propozycja"

SARA
Po zwiedzaniu poddasza postanowiliśmy pójść na spacer. Ubrałam się trochę cieplej i wreszcie wyszliśmy.
-To popływamy ?
-Może - zaśmiałam się
-Niedługo będzie się ściemniało
-Nie przeszkadza mi to
-Nie będziesz się bała ?
-Ja się nigdy nie boje
-Doprawdy ?
-Yhmm
-Ciekawe - zaśmiał się
Przeszliśmy ścieżką przez las, aż dotarliśmy do jeziora. Zostawiając Marco w tyle weszłam na pomost i doszłam do końca.
-I jak ?
-Raj - szepnęłam
-Wskakuj - wskazał na łódkę
-Pomóż mi - spojrzałam na niego błagalnie
-Proszę - podał mi rękę i pomógł wejść na łódkę, a potem sam zrobił to samo
Usiadłam grzecznie, okryłam się kocykiem, a blondyn odwiązał linę od pomostu, usiadł naprzeciwko mnie i zaczął wiosłować.
-Szybka rundka i wracamy
-Czemu ?
-Bo robi się ciemno i zimno
-W porządku - westchnęłam
-Jutro też możemy popływać
-Podoba mi się ta propozycja
-Wiem - uśmiechnął się szeroko
-Zarozumialec - kopnęłam go
-Uważaj - rzucił ostrzegawczo
-Wyrzucisz mnie za burtę ?
-Zastanowię się
-Pamiętaj, że jest zimno i się przeziębię
-Chyba mnie przekonałaś
-To ten dar - puściłam mu oczko
-Jaki dar dziewczyno ?
-A idź Ty - mruknęłam 
-Nie wybieram się nigdzie 
-Teraz nie
-Czyżbyś była smutna, że muszę jechać na trening ?
-Może tak, a może nie
-Miło to słyszeć
-Nie schlebiaj sobie 
-Dobrze proszę pani
-Jak przestaniesz grać to tu zamieszkasz ?
-Nie myślałem o tym 
-Faktycznie masz jeszcze dużo czasu
-Chciałabyś mieć wszystko zaplanowane ?
-Niekoniecznie, tylko czasem zapytam o coś odległego w czasie
-Też mi się to zdarza
-Ty jesteś starszy
-Jestem 
-Powinieneś twardo stąpać po ziemi
-To jest tylko stereotyp
-Wiem 
-Mam czas, żeby się wyszaleć 
-Nie masz żony, nie masz dzieci, jesteś młody - uśmiechnęłam się - możesz szaleć do woli 
-To jest kuszące
-No raczej
-A Ty ?
-Co ja ?
-Zamierzasz się wyszaleć ?
-Oczywiście, że tak 
Jeszcze przez jakiś czas spokojnie sobie pływaliśmy, a potem wróciliśmy do pomostu. Marco porządnie przywiązał łódkę i pomógł mi wyjść na pomost. 
-Idziemy do domu ?
-Nie, pospacerujmy jeszcze trochę 
-W porządku 
-Jak byłam mała to jeździliśmy z rodzicami nad morze. Co roku w to samo miejsce, niedaleko wody. Mieszkaliśmy w małym, drewnianym domku. Podobało mi się tam
-Tęsknisz za nimi ?
-Tak, ale mam do nich żal 
-Chciałabyś wrócić do czasów dzieciństwa ?
-Czasem tak, a Ty ?
-Fajnie by było chociaż na jeden dzień
-Wtedy nie było problemów
-Były, ale teraz wydają się nieistotne
-Masz racje
-Wracajmy, bo jest Ci zimno
-Nie jest mi zimno - skłamałam 
-Cała się trzęsiesz - zaśmiał się 
Mimo moich sprzeciwów blondyn zabrał mnie do domu, okrył mnie kocem w salonie i zrobił mi gorącą herbatę. Dorzucił też drewna do kominka, bo coś już przygasał płomień.
-Szkoda, że już jest tak późno - jęknęłam 
-Jutro też jest dzień
-Wiem, co z tym niedzielnym obiadem ?
-Napisałem do Melanie i ma dać mi znać
-Ok
-Moi rodzice Cię polubią 
-Zobaczymy
-Obiecałem Ci masaż
-Faktycznie - zaśmiałam się
-U mnie czy u Ciebie ?
-Gdzie wolisz 
-To u mnie za kwadrans - wstał  z kanapy
-Do zobaczenia - puściłam mu oczko
Chłopak poszedł na górę, a ja dopiłam herbatę i poszłam w jego ślady. W swojej sypialni przebrałam się w szorty i top na ramiączka. Spojrzałam na zegar znajdujący się na ścianie i szybko poszłam na poddasze. Zapukałam do drzwi, otworzyłam je od razu po usłyszeniu "proszę". Większość pomieszczenia tonęło w małych świeczkach, a z głośników płynęła cicha, nastrojowa muzyka.  
-Najlepszy masaż w Twoim życiu - rzucił Marco - obiecałem 
-Nie przestajesz mnie zaskakiwać
-Zdejmuj bluzkę i się kładź
-Na tym stole ?
-Yhmm
-Okej - zachichotałam 
Posłusznie zdjęłam top i położyłam się na brzuchu na stole. 
-Mam rozpinać stanik ?
-Jak wolisz - wzruszył ramionami 
-Robię to dla mojego masażu - powoli zsunęłam ramiączka i rozpięłam zapięcie 
-Może jednak połóż się na plecach - zaśmiał się
-Nadal mam na sobie stanik mój drogi, tylko, że rozpięty z tyłu
-Łatwiej będzie go zdjąć
-Spadaj - zamknęłam oczy, ale szeroko się uśmiechałam 
Przez chwile nic się nie działo, a potem poczułam na plecach jakiś płyn i dłonie piłkarza.
-Zmień zawód - szepnęłam 
-Nie dzięki
-Ja zamierzam korzystać z Twoich usług - mruknęłam zadowolona
-Strasznie spięta jesteś 
-Już nie 
-No tak, powoli wszystkie Twoje spięte mięśnie puszczają
-To dzięki Tobie - westchnęłam cicho
-Nie zaśnij
-Za późno, ale nie przestawaj
-Okej
Czułam się tak cudowanie, byłam odprężona i ogarniało mnie zmęczenie. Nie pamiętam nawet kiedy całkowicie odpłynęłam leżąc prawie nago na stole.

MARCO
Sara faktycznie zasnęła, więc wziąłem z kanapy koc, okryłem ją, żeby nie widzieć jej nagiego biustu i położyłem ją do swojego łóżka. Dodatkowo przykryłem ją kołdrą i pogasiłem wszystkie świeczki. Postanowiłem, że raz mogę zrobić wyjątek i prześpię się w innej sypialni. Zabrałem tylko najważniejsze rzeczy, żeby potem nie obudzić dziewczyny. Zająłem sypialnie, w której zazwyczaj śpi moja siostra. Wziąłem szybki prysznic, przygotowałem ciuchy na rano i położyłem się spać. 
*****
Wstałem tuż przed 5, szybko się ubrałem, zabrałem torbę treningową i zszedłem na dół. Zjadłem jakieś śniadanie, a potem szybko ruszyłem w drogę. O dziwo jechało mi się bardzo szybko i spokojnie. Na drodze było niewiele samochodów, więc nie było też żadnych korków. Już o 8:20 parkowałem auto na parkingu podziemnym stadionu. Z tylnego siedzenia zgarnąłem torbę treningową i zadowolony ruszyłem do szatni. Jak się spodziewałem byłem pierwszy. W dość krótkim czasie rozebrałem się i założyłem strój treningowy. Na nogi włożyłem nowe korki, zawiązałem sznurówki i schowałem resztę niepotrzebnych swoich rzeczy do szafki z numerem 11.
-Stary co Ty tu robisz ? - usłyszałem za plecami i zobaczyłem Matsa
-Po prostu jestem trochę wcześniej
-Nie masz co robić w domu ? - zaśmiał się
-Tak jakoś wyszło - wzruszyłem ramionami
-Moi koledzy powoli zaczęli się schodzić do szatni i prawie wszyscy byli zdziwieni moim widokiem.
Trening rozpoczął się punktualnie o 9, zebraliśmy się przed trenerem, a ten dał nam jakieś ćwiczenia na rozgrzewkę. 
-Co tak szybko dzisiaj byłeś ? - zagadał do mnie Mario 
-A skąd wiesz ?
-Mats mi powiedział
-Okej
-A więc ?
-Za wcześnie wyjechałem z domu - wzruszyłem ramionami i przewróciłem oczami
-No dobrze, nie denerwuj się tak
Resztę treningu dokończyliśmy w ciszy, starałem się wszystko poprawnie wykonywać, ale moi przyjaciele robili sobie ze mnie żarty. Do szatni zeszliśmy w pół do 12, byłem zmęczony i marzyłem tylko o tym, żeby odpocząć. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, więc wziąłem go do ręki, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Sary. 
-Hej - zaśmiałem się - wstała już śpiąca królewna ?
-Już dawno - westchnęła - mam problem
-Co się stało ?
-Weźmiesz mnie za wariatkę - jęknęła - byłam dzisiaj rano, w sumie to niedawno na spacerze i chyba ktoś za mną szedł 
-Jesteś już w domu ? - zaniepokoiłem się
-Tak
-Okej, to słuchaj uważnie. W przedpokoju w szafce z kluczami masz taka małą skrzyneczkę podobną do alarmu, wciśnij kolejno 8642 i wtedy na wszystkich oknach zaciągnął się żaluzje, zamknij drzwi na klucz i idź na poddasze
-Ale mogło mi się tylko wydawać
-Nie zamierzam ryzykować
-Boisz się, że coś Ci tam zniszczą
-Nie - warknąłem - boję się o Ciebie, więc zrób to co Ci kazałem
-Dobrze - uległa
-Będę najszybciej jak się da
-Do zobaczenia
-Pa - rozłączyłem się
Wrzuciłem telefon to torby, przebrałem się i byłem gotowy do wyjścia. 
-Marco coś się stało ?
-Zostawiłem Sarę w domku nad jeziorem, a ona mi mówi, że ktoś za nią szedł 
-Nigdy nie zabrałeś tam żadnej dziewczyny 
-Wiem, muszę lecieć. Potem Ci wyjaśnię
Po drodze łamałem chyba wszystkie możliwe przepisy, ale na moje szczęście nikt mnie nie zatrzymał. Na miejscu byłem po niecałych 3 godzinach. Powoli otworzyłem drzwi i wszedłem po cichu do domu, żeby nie przestraszyć dziewczyny. W domu było strasznie ciemno, ale olałem to i skierowałem się w stronę schodów. 
-Sara - zawołałem - to ja Marco, już jestem
Odpowiedziała mi cisza, więc przyśpieszyłem kroku i niepewnie wszedłem na poddasze. Polka stała tyłem do mnie i wpatrywała się w zdjęcia wiszące na ścianie. Zapaliłem światło, a ona odwróciła sie i spojrzała na mnie.
-Cześć
-Hej 
-Wszystko w porządku ?
-Tak
-Pójdę na dwór, rozejrzę się
-Nie zostawiaj mnie - spojrzała na mnie błagalnie
-W porządku 
-Jak trening
-Wyczerpujący
-Pewnie jesteś zmęczony
-Trochę 
-Zrobię coś do jedzenia
-Daj spokój - podszedłem do niej
-Możesz mnie przytulić ?
-Jasne - spełniłem jej prośbę
-Bałam się - szepnęła 
-Wiem - objąłem ja mocniej
-Cieszę się, że już jesteś
-Nic Ci nie grozi
-Z Tobą na pewno - uśmiechnęła się
-Cóż za miły komplement
-Sama prawda 

poniedziałek, 6 lipca 2015

9. „Tu jest jak w bajce"

SARA
Jechaliśmy już dobrze dwie godziny, a ja nie miałam pojęcia gdzie zmierzamy. Marco milczał jak grób, ale uśmiechał się za każdym razem jak ja się wściekałam.
-Daleko jeszcze ?
-A dużo razy jeszcze zapytasz ?
-Tyle ile trzeba będzie, no więc ?
-Godzinkę, może półtorej
-Gdzie Ty mnie wywozisz ? - jęknęłam
-Spodoba Ci się, a przynajmniej taką mam nadzieje
-Okej - westchnęłam 
-Jeszcze trochę wytrzymasz
-Masz tu jakieś płyty ?
-W schowku 
-Okej - zajrzałam we wskazane miejsce
Przeglądałam wszystko po kolei, aż w końcu trafiłam na coś odpowiedniego. James Blunt to jeden z piosenkarzy, których lubię. 
-Lubię to - szepnęłam 
-Ja też - przelotnie na mnie spojrzał 
Patrzyłam na szybę, zdążyło się rozpadać, więc krople deszczu powoli spływały po szybie. Delikatnie się uśmiechnęłam i zamknęłam oczy, jak je otworzyłam to czułam się już inaczej. Trudno to wytłumaczyć.
-Możesz się na chwile zatrzymać ?
-Jasne - spełnił moją prośbę
Wysiadłam z samochodu, od razu uderzyło we mnie chłodne powietrze, ale nie ma co się dziwić w końcu nie miałam na sobie kurtki. 
-Przeziębisz się
-Zaraz wracam
-Czasem wystarczy tylko chwila - okrył mnie swoją kurtką
-A Ty ?
-Mną się nie przejmuj - wzruszył ramionami 
-Jedziemy dalej - zarządziłam
-Ok - wsiedliśmy do samochodu  
-Masz gdzieś bluzę ?
-Z tyłu powinna być 
-Super - odwróciłam się i szukałam bluzy Marco - ooo ... jest 
Zdjęłam jego kurtkę, rzuciłam ją do tyłu i zamieniłam na bluzę. Tak ładnie pachniała, że aż zaczęło kręcić mi się w głowie.
-Możesz ją zatrzymać 
-Co ?
-Bluzę - zaśmiał się 
-Jest Twoja
-Mam ich na prawdę dużo
-Dziękuje 
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Las ? - zdziwiłam się, bo właśnie wjechaliśmy do niego
-Jesteśmy już blisko
-Zakopiesz mnie tu ? - wybuchłam śmiechem 
-Nigdy
-Pocieszyłeś mnie 
-Starałem się
Następne pół godziny spędziliśmy w ciszy, aż w końcu dojechaliśmy pod piękny, drewniany dom. 
-Wow - wydusiłam w końcu - tu jest pięknie
-To dopiero początek
-To znaczy ?
-Masz kluczę - podał mi - idź do środka, a ja wezmę bagaże
-Okej - wysiadłam z samochodu
Powoli podeszłam do drzwi wejściowych i je otworzyłam. Zdjęłam tylko buty, bo było trochę zimno i weszłam dalej. Było tak pięknie ! Nowocześnie, ale z klasą. Najbardziej podobał mi się salon, bo był kominek no i na całą ścianę duże okna przez, które widać lat, a troszkę dalej jezioro. 
-Podoba Ci się ?
-Tak, bardzo
-Możesz sobie wybrać sypialnie
-To Twój dom ?
-Yhmm
-Obojętnie mi gdzie będę spała
-Mogę Ci oddać moje piętro
-Twoje ?
-W zasadzie to poddasze - uśmiechnął się - ale jest duże, zawsze tam śpię
-Pokażesz mi ? - uśmiechnęłam się
-Oczywiście, ale najpierw rozpalę w kominku
-Pójdę na górę 
-Wybierz sobie pokój
-W porządku - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu
Powoli weszłam po schodach na górę. Otworzyłam pierwsze drzwi po lewej stronie i zapaliłam światło. Znajdowałam się w ładnym pokoju, utrzymanym w beżowych odcieniach. Meble były drewniane i bardzo ładnie się komponowały. Jednak najbardziej podobało mi się to, że był balkon, a przede wszystkim zapierający dech widok. 
-Pierwsza sypialni i od razu trafiona 
-Nie zauważyłam Cię - spojrzałam na niego
-Zamyśliłaś się
-Bo tu jest tak idealnie
-Można odpocząć i trochę się zresetować
-Czemu wracasz jutro ?
-Mam rano trening, ale po treningu wracam
-Będziesz musiał wcześnie wstać - skrzywiłam się
-Nie przejmuj się tym - machnął ręką
-Dużo dla mnie robisz
-Chce to robić
-Wiem - uśmiechnęłam się
-Pójdę po Twoje rzeczy
-Dam radę, to jest lekkie
-Mimo wszystko ja to zrobię - wyszedł 
Usiadłam na łóżku, zdjęłam kurtkę, bo było już ciepło i nie minęło kilka minut, a Marco przyniósł moje bagaże
-Dziękuje bardzo
-Wziąłem z domu trochę jedzenia, coś do picia. Mam też wino
-Jaki przygotowany
-Zawsze i wszędzie 
-Pójdźmy potem na spacer. Proszę 
-Możemy popływać po jeziorze
-O tej porze roku ?
-Łódką - zaśmiał się
-Będziesz wiosłował ?
-Ja ? - zrobił zdziwioną minę - myślałem, że Ty
-Spadaj - rzuciłam w niego poduszką
-Ja Ci dam - ruszył w moją stronę
-Aaa ! - pisnęłam i zaczęłam uciekać
Zbiegłam na dół, a on razem ze mną. Przez cały czas piszczałam albo krzyczałam. Niestety mojej kondycji dużo brakuje do Marco i już po chwili mnie złapał.
-I co teraz ?
-Nic ?
-Nie licz na to - położył mnie na kanapie i zaczął łaskotać
-Aaa ! - piszczałam - puść ! Pomocy ! On jest niebezpieczny ! Aaaa ! Pomocy !
-Nikt Cię nie usłyszy - cały czas nie przestawał
-On mnie molestuje ! - wrzeszczałam śmiejąc się
 Nie wytrzymał, puścił mnie i zaczął się głośno śmiać.
-Wreszcie - mruknęłam - nie uduś się
-Dzięki - wykrztusił
-To był sarkazm
-Wiem - trochę się ogarnął - umrę ze śmiechu przez Ciebie
-Śmiech to zdrowie
-W takim razie dziękuje Ci za trochę zdrowia
-Nie ma za co - uśmiechnęłam się - jesteś głupi, wiesz ? 
-Takie słowa z Twoich ust są jak komplement - zażartował 
-Ty na pewno jesteś rocznik 89 ?
-Tak - zaśmiał się - a może 98
-No właśnie - wybuchłam śmiechem 
-To żadna różnica - machnął ręką
-No dla Ciebie może nie
-Dobrze się czasem pobawić - stwierdził 
-Wiem 
-Ty jesteś jeszcze młoda
-Tak, bo Ty jesteś stary 
-Nie o to mi chodziło - skrzywił się 
-Zmieńmy temat - zaproponowałam
-To jest świetny pomysł 
-Jestem głodna, idziemy jeść
-Mogę Ci coś zrobić
-Zrobimy coś razem
-Okej - ruszyliśmy do kuchni
-Zobaczmy co tutaj przywiozłeś - zajrzałam do lodówki - postarałeś się
-To co z tego wyczarujemy ?
-A na co masz ochotę ? Możemy zrobić zapiekankę, sałatkę, makaron z jakimś dobrym sosem, zupę krem
-W takim razie wybieram sałatkę
-Okej
-Co mam robić ?
-Pokrój pomidora
-Tylko tyle ?
-Skończysz to zobaczymy
-W porządku
Szybko uwinęliśmy się ze zrobieniem sałatki greckiej, a potem ja nakryłam do stołu
-Smacznego 
-Nawzajem - uśmiechnęłam się
-Jak chcesz coś z Dortmundu to napisz mi na kartce
-To nie ma tu sklepu ?
-Jest, ale daleko 
-A sąsiedzi ?
-Nie ma 
-Ale zasięg jest ?
-Jest zasięg, internet, prąd i tak dalej
-Przynajmniej tyle
-Laptopa mogę Ci zostawić, żebyś się nie nudziła
-Masz tam jakieś filmy ?
-Mam na dysku, więc też Ci zostawię
-Dzięki
-Chociaż szczerze wątpię, żebyś coś oglądała
-A to dlaczego ?
-Bo późno wstaniesz, zanim się ogarniesz to ja wrócę
-A o której będziesz
-Około 13, może 14
-To na pewno już będę ogarnięta - pokazałam mu język
-No ja mam nadzieje
-Yhmm - zaśmiałam się
-No co ?
-Nic nic
-No powiesz
-Marco ?
Hmm ?
-Co Ty masz z tym "no" ?
-Nic - zaśmiał się - jakoś samo tak wyszło
-No okej - śmiejąc się podkreśliłam pierwsze słowo
-Wariatka - skwitował 
-Whatever
-To mój tekst - oburzył się
-Nie prawda
-A właśnie, że tak
-Pff !
-Nie prychaj !
-Bo co mi zrobisz ?
-Mam pewien pomysł 
-O nie ! - zaśmiałam się
-Wiesz co mam na myśli ?
-Aż za dobrze - zmarszczyłam brwi 
-No właśnie 
Dokończyliśmy jeść, posprzątaliśmy, a potem wróciliśmy do salonu. Stanęłam przy dużym oknie i wpatrywałam się w otoczenie.
-W lato musi być tu cudowanie
-Jest, kiedyś Cię zabiorę
-Nie składaj obietnicy, której nie jesteś w stanie dotrzymać
-Zawsze dotrzymuje obietnicy - wyszeptał mi do ucha
-To obiecaj mi coś
-Obiecuje
-Nie zapytasz co ?
-Ufam Ci 
-W takim razie obiecałeś mi masaż - uśmiechnęłam się - ma być najlepszy jaki kiedykolwiek miałam 
-Już się nie mogę doczekać wieczora
-Ja też - zaśmiałam się
-Miałem Ci pokazać poddasze - klepnął się w czoło
-To prowadź
-Bardzo chętnie
Weszliśmy po schodach do końca, gdzie były drewniane drzwi, Marco je otworzył, a potem odsunął się, żebym mogła przejść. Weszłam do królestwa piłkarza i najzwyczajniej w świecie mnie zamurowało. Wszystko było takie ładne, przestronne. Nowoczesne, ale miało w sobie coś cudownego.
-Podoba Ci się ?
-Tu jest jak w bajce
-To dobrze ? - dopytywał 
-Oczywiście
-Lubię to miejsce
-Nie bywasz tu często
-Skąd wiesz ?
-Kobieca intuicja
-Moi rodzice albo Melanie tu przyjeżdżają
-Rodzice ! - pisnęłam
-Co ?
-Mieliśmy iść do nich na obiad
-To wrócimy wcześniej
-Ok, a wracając do tematu to ktoś tu śpi ?
-Nie, poddasze jest tylko moje
-Rozumiem
-Jest jedna osoba dla której mogę zrobić wyjątek
-Tak ?
-Tak
-Kto ?
-Ty 
-Przestań ! - wybuchłam śmiechem
*****
No i jak Wam się podoba ? Trochę nudy, ale już niedługo będzie się działo. Może tym razem uda Was się zaskoczyć mnie 6 komentarzami ? 
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz