wtorek, 28 lipca 2015

12. „Miło jest poznać dziewczynę Marco"

SARA
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu i zapakowaniu wszystkich naszych rzeczy do samochodu wybraliśmy się na spacer. Doszliśmy do pomostu i w ciszy przyglądaliśmy się krajobrazowi.
-Bardzo mi się tu podoba
-Jeszcze Cię tu zabiorę
-Mam nadzieje - uśmiechnęłam się
-O czym myślisz ?
-O dużej ilości rzeczy
-Teraz jestem rzeczą ? - zaśmiał się
-Co ? - zdziwiłam się, a po chwili ogarnęłam o co mu chodziło - jesteś beznadziejny 
-Dziękuje
-Jeżeli myślisz, że myślę tylko o Tobie to się mylisz
-Ja nie myślę - posłał mi uśmiech - ja to wiem
-Jesteś zdecydowanie zbyt pewny siebie 
-Może troszeczkę
-Odrobinkę - powiedziałam sarkastycznie
-No i po co ten sarkazm ?
-Bo mogę - uśmiechnęłam się szeroko 
-A wiesz co ja mogę ? - zbliżył się do mnie, a ja wiedziałam, że zaraz zacznie mnie łaskotać
-Nie zrobisz tego - przytuliłam się do niego zarzucając mu ręce na szyje 
-Jesteś pewna ?
-Tak - przygryzłam wargę powstrzymując śmiech
-W co Ty grasz ? - zmrużył oczy
-Jeszcze w nic - uśmiechnęłam się słodziutko
-Z pewnością - zaśmiał się wesoło 
-Nie śmiej się ze mnie
-Bo co ?
-Bo ja tak mówię
-I tak nic sobie z tego nie zrobię
-Jesteś okropny - zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy 
-Beznadziejny, okropny i co jeszcze ?
-Zobaczysz - puściłam mu oczko 
-Okej - spojrzał w niebo
Przez chwile przyglądałam mu się, a jak na mnie spojrzał to wstrzymałam oddech. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie miałam bladego pojęcia co mam zrobić. Automatycznie bez zastanowienia przybliżyłam się do niego i go pocałowałam. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pogłębił nasz pocałunek. Wplotłam mu palce we włosy, a on jedną ręką obejmował mnie w tali, a drugą trzymał na moim policzku. Pierwszy raz w życiu całowałam się tak namiętnie, czule i delikatnie jednocześnie. Poczułam, że zaczyna padać, ale ani na moment nie oderwałam się od blondyna. Nagle to on odsunął się ode mnie i przyjrzał mi się dokładnie. 
-To nie powinno się wydarzyć - odparł w końcu - musimy już jechać
-Jasne - szepnęłam 
-Poczekam w samochodzie
-Będę za chwilę 
Odszedł ode mnie zostawiając mnie samą, odwróciłam się plecami do kierunku, w który m ruszył i patrzyłam w wodę. Padało coraz bardziej, a ja zaczęłam płakać. Będę miała usprawiedliwienie, że mocno padało, a teraz w sumie lało.
-Sara ! - usłyszałam krzyk
-No idę już - zawołałam wycierając dłonią łzy
-Nie czujesz, że jesteś cała mokra ?! - podszedł do mnie i zarzucił mi bluzę na ramiona
-Zamyśliłam się, bo tu jest tak pięknie i nie chce mi się stąd wyjeżdżać
-Spóźnimy się do rodziców
-Ok - odwróciłam się w jego stronę - już się pożegnałam 
-Sara przepraszam
-Daj spokój, to był tylko pocałunek - ruszyłam w stronę samochodu 
-Nie chciałem, żeby tak wyszło
-Wiem i rozumiem - spojrzałam na niego - możemy już o tym zapomnieć jeżeli tak bardzo Ci zależy
-Nie rozumiesz
-I nie próbuj mi tłumaczyć - warknęłam 
-Nie zachowuj się jak dziecko - dogonił mnie
-Dlaczego nie ?! 
-Bo to jest niedojrzałe
-Nie planowałam tego pocałunku !
-Ja też nie
-No właśnie, więc możemy uznać, że wcale się nie całowaliśmy i jedźmy już do Twoich rodziców, bo mi zimno
-Już jedziemy - westchnął 
W ciszy doszliśmy do samochodu wsiadłam na miejsce pasażera, zapięłam pasy i z torby wyjęłam telefon razem ze słuchawkami. Puściłam muzykę na full, zamknęłam oczy i po prostu czekałam aż dojedziemy. Miałam nadzieje, że szybko to nastąpi, ale z drugiej strony się bałam. Wyglądam jak zmokła kura, a czułam się jeszcze gorzej. Zrobiłam z siebie totalną idiotkę całując Marco, ale skąd mogłam wiedzieć, że on mnie odepchnie. No w sumie nie spodziewałam się, że na mnie leci, ale do jasnej cholery całowaliśmy się, a on mnie odepchnął. Potraktował mnie jak jakąś dziwkę, którą można sobie namiętnie całować przez kilka minut, a potem jak gdyby nigdy nic odejść, bo "to nie powinno się wydarzyć". Poczułam, że blondyn kładzie mi rękę na udzie, więc szybko otworzyłam oczy, a on zabrał dłoń.
-Stalo się coś  ?
-Będziemy za kilka minut
-Tak szybko ?
-Chyba zasnąłeś
-Nie spałam - zaprzeczyłam 
-W porządku
Piłkarz miał rację i już po kilku minutach wjechaliśmy na posesje bardzo ładnego, dużego domu. Poczułam, że w w ogóle tutaj nie pasuje, nie w tym stroju. Nie z mokrymi włosami i pewnie rozmazanym makijażem.
-Gotowa ?
-Tak - westchnęłam 
-Dam Ci suszarkę, żebyś mogła się wysuszyć
-Dziękuje - wysiliłam się na uśmiech
Wysiedliśmy z samochodu podeszliśmy do drzwi. Blondyn stanął obok mnie i zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła je nam zapewne mama Marco. 
-Witajcie - uśmiechnęła się - wchodźcie
-Dzień dobry - podałam jej dłoń - Sara Dec
-Dzień dobry - ścisnęła moją rękę - Manuela Reus
-Miło mi panią poznać
-Ciebie również dziecko 
-Mela już jest ?
-Tak, Nico cały czas o Ciebie pyta
-W takim razie chodźmy do nich 
-Marco - szepnęłam - możesz dać mi tą suszarkę ?
-Tak tak - uśmiechnął się - zaprowadzę Sarę do łazienki i zaraz przyjdę
-Chcesz coś do ubrania Saro ? - zwróciła się do mnie pani Reus 
-Nie dziękuje. Trochę się podsuszę i będziemy dobre
-W porządku 
Weszliśmy po schodach na piętro i zaraz potem do łazienki. Blondyn podał mi z szafki suszarkę i wyszedł. Podłączyłam ją do prądu i zaczęłam suszyć swoje ciemne włosy. Na szczęście były już tylko wilgotne, więc szybko mi się zeszło. Zdjęłam z siebie bluzę i top, żeby łatwiej było mi je wysuszyć. Stałam przed lustrem w samych spodniach i staniku, kiedy drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Marco stanął jak wryty i pstrzył w lustro, gdzie odbijałam się w całej okazałości. 
-Co ? - warknęłam dalej susząc swoje ubranie
-Przyszedłem sprawdzić czy wszystko ok - lustrował mnie dokładnie wzrokiem
-Tak jest, już idę - szybko się ubrałam, odłożyłam suszarkę i przeczesałam palcami włosy. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i zeszliśmy na dół, gdzie skierowaliśmy się do jadalni. Piłkarz przedstawił mnie swojego tacie - Thomasowi oraz Davidowi, który jest mężem Melanie. Dziewczyna przeprosiła mnie, a ja jej wybaczyłam, bo nie ma sensu się obrażać. Wszyscy zasiedliśmy do stołu, a pani domu podała nam obiad.
-Miło jest poznać dziewczynę Marco - uśmiechnął się mąż Meli
-Nie jestem jego dziewczyną - mruknęłam zirytowana - nie jestem i nie będę 
-Wydawało mi się ...
-Przyjaźnimy się - przerwał mu piłkarz jednocześnie patrząc mi uważnie w oczy 
-Macie ochotę na deser ? - Manuela zmieniła temat
-Ja dziękuje - uśmiechnęłam się
-Może jednak ? Jesteś taką chudzinką
-Nie, na prawdę dziękuje
-Ja też nie chce mamo - westchnął blondyn 
-Zawsze jesz moje desery - spojrzała na niego zdziwiona
-Nie dzisiaj - posłał jej blady uśmiech
-Jak było nad jeziorem ? - zapytała siostra mojego współlokatora
-Bardzo miło 
-Normalnie - wzruszyłam ramionami 
-Zgodni jesteście
-Jak zawsze - wysiliłam się na uśmiech
Po chwili zmieniliśmy temat i atmosfera się rozluźniła. Co chwila zerkałam na Marco i wiem, że n też na mnie od czasu do czasu patrzył. 
-Nie rób sobie nadziei - powtarzałam sobie w myślach
Na moje nieszczęście przenieśliśmy się do salonu i musiałam siedzieć obok blondyna, który bawił się ze swoim siostrzeńcem.
-Wybierasz się na studia Saro ?
-Tak, od przyszłego roku
-A na jaki kierunek ?
-Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam 
-Masz czas
-Wiem - westchnęłam - powinnam studiować od tego roku, ale zrezygnowałam
-Każdy ma prawo do przerwy
-Też tak uważam - Marco posłał mi rozbrajający uśmiech 
-Nie podlizuj się, bo i tak Ci to nie pomoże - warknęłam na niego
-Będziesz taka cały czas ?
-Oczywiście, doskonale wiesz dlaczego
-Poddaje się
-I bardzo dobrze 
-Nabrałaś pewności siebie
-Przez jednego dupka - zmroziłam go wzrokiem
Pewnie kontynuowalibyśmy naszą uroczą konwersacje gdyby mama Marco, która wzięła swojego syna do kuchni. Jego miejsce obok mnie zajęła Melanie i spojrzała na mnie podejrzliwie. 
-Pogadamy ?
-Chyba nie mamy o czym - westchnęłam
-Nie powiesz mi co się stało ? 
-Nic się nie stało Mela
-Wcześniej było chyba lepiej między Wami
-Było, ale Twój brat jest dupkiem 
-Co znowu zrobił ?
-Lepiej zapytaj czego nie zrobił 
-W takim razie czego nie zrobił ?
-Sara ! - usłyszałam
-Przepraszam - zwróciłam się do Melanie, a potem odkrzyknęłam - już idę
Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie przebywał blondyn razem ze swoją rodzicielką
-Nie mogę wyciągnąć nic z mojego syna, więc może Ty mi powiesz co się stało
-Jak to ?
-Coś między Wami zaszło, że tak dyskutowaliście 
-Nic między nami nie zaszło
-Więc Wasza przyjaźń polega na tym, że się tak kłócicie ?
-Nie - westchnął Reus
-No ja myślę !  Proszę mi wyjaśnić o co poszło - podniosła głos
-O to, że Marco jest dupkiem !
-Przeprosiłem 
-możecie powiedzieć mi dokładniej chyba, że mam się domyślać
-Ten temat jest zamknięty - wyszłam z kuchni
Przemknęłam do przedpokoju, gdzie założyłam swoje Converse, kurtkę i wyszłam z domu. Usiadłam na ławeczkę przed domem i okryłam się kocem, który leżał obok. Patrzyłam przed siebie analizując cały dzisiejszy dzień. Może nadszedł już czas, żeby wrócić do Polski ? Nie za bardzo mam na to ochotę, ale to jest chyba jedyna możliwość.
*****
No to co mam powiedzieć ... hmm ... chyba troszeczkę przesadziłam z tym, że ten rozdział Wam się spodoba. Jak myślicie co dalej będzie ? Następny już w poniedziałek. Buziaki :*
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

3 komentarze:

  1. Rozdział super tylko szkoda że się tak pożarli, czekam na kolejny, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło :/ Ale mimo to cieszę się że się całowali :") Czekam na następny . Pozdrawiam Oliwia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny ♥ Dodaj szybko kolejny :* Kiedy oni będą w końcu parą ?!!!!!

    OdpowiedzUsuń