wtorek, 14 lipca 2015

10. „Podoba mi się ta propozycja"

SARA
Po zwiedzaniu poddasza postanowiliśmy pójść na spacer. Ubrałam się trochę cieplej i wreszcie wyszliśmy.
-To popływamy ?
-Może - zaśmiałam się
-Niedługo będzie się ściemniało
-Nie przeszkadza mi to
-Nie będziesz się bała ?
-Ja się nigdy nie boje
-Doprawdy ?
-Yhmm
-Ciekawe - zaśmiał się
Przeszliśmy ścieżką przez las, aż dotarliśmy do jeziora. Zostawiając Marco w tyle weszłam na pomost i doszłam do końca.
-I jak ?
-Raj - szepnęłam
-Wskakuj - wskazał na łódkę
-Pomóż mi - spojrzałam na niego błagalnie
-Proszę - podał mi rękę i pomógł wejść na łódkę, a potem sam zrobił to samo
Usiadłam grzecznie, okryłam się kocykiem, a blondyn odwiązał linę od pomostu, usiadł naprzeciwko mnie i zaczął wiosłować.
-Szybka rundka i wracamy
-Czemu ?
-Bo robi się ciemno i zimno
-W porządku - westchnęłam
-Jutro też możemy popływać
-Podoba mi się ta propozycja
-Wiem - uśmiechnął się szeroko
-Zarozumialec - kopnęłam go
-Uważaj - rzucił ostrzegawczo
-Wyrzucisz mnie za burtę ?
-Zastanowię się
-Pamiętaj, że jest zimno i się przeziębię
-Chyba mnie przekonałaś
-To ten dar - puściłam mu oczko
-Jaki dar dziewczyno ?
-A idź Ty - mruknęłam 
-Nie wybieram się nigdzie 
-Teraz nie
-Czyżbyś była smutna, że muszę jechać na trening ?
-Może tak, a może nie
-Miło to słyszeć
-Nie schlebiaj sobie 
-Dobrze proszę pani
-Jak przestaniesz grać to tu zamieszkasz ?
-Nie myślałem o tym 
-Faktycznie masz jeszcze dużo czasu
-Chciałabyś mieć wszystko zaplanowane ?
-Niekoniecznie, tylko czasem zapytam o coś odległego w czasie
-Też mi się to zdarza
-Ty jesteś starszy
-Jestem 
-Powinieneś twardo stąpać po ziemi
-To jest tylko stereotyp
-Wiem 
-Mam czas, żeby się wyszaleć 
-Nie masz żony, nie masz dzieci, jesteś młody - uśmiechnęłam się - możesz szaleć do woli 
-To jest kuszące
-No raczej
-A Ty ?
-Co ja ?
-Zamierzasz się wyszaleć ?
-Oczywiście, że tak 
Jeszcze przez jakiś czas spokojnie sobie pływaliśmy, a potem wróciliśmy do pomostu. Marco porządnie przywiązał łódkę i pomógł mi wyjść na pomost. 
-Idziemy do domu ?
-Nie, pospacerujmy jeszcze trochę 
-W porządku 
-Jak byłam mała to jeździliśmy z rodzicami nad morze. Co roku w to samo miejsce, niedaleko wody. Mieszkaliśmy w małym, drewnianym domku. Podobało mi się tam
-Tęsknisz za nimi ?
-Tak, ale mam do nich żal 
-Chciałabyś wrócić do czasów dzieciństwa ?
-Czasem tak, a Ty ?
-Fajnie by było chociaż na jeden dzień
-Wtedy nie było problemów
-Były, ale teraz wydają się nieistotne
-Masz racje
-Wracajmy, bo jest Ci zimno
-Nie jest mi zimno - skłamałam 
-Cała się trzęsiesz - zaśmiał się 
Mimo moich sprzeciwów blondyn zabrał mnie do domu, okrył mnie kocem w salonie i zrobił mi gorącą herbatę. Dorzucił też drewna do kominka, bo coś już przygasał płomień.
-Szkoda, że już jest tak późno - jęknęłam 
-Jutro też jest dzień
-Wiem, co z tym niedzielnym obiadem ?
-Napisałem do Melanie i ma dać mi znać
-Ok
-Moi rodzice Cię polubią 
-Zobaczymy
-Obiecałem Ci masaż
-Faktycznie - zaśmiałam się
-U mnie czy u Ciebie ?
-Gdzie wolisz 
-To u mnie za kwadrans - wstał  z kanapy
-Do zobaczenia - puściłam mu oczko
Chłopak poszedł na górę, a ja dopiłam herbatę i poszłam w jego ślady. W swojej sypialni przebrałam się w szorty i top na ramiączka. Spojrzałam na zegar znajdujący się na ścianie i szybko poszłam na poddasze. Zapukałam do drzwi, otworzyłam je od razu po usłyszeniu "proszę". Większość pomieszczenia tonęło w małych świeczkach, a z głośników płynęła cicha, nastrojowa muzyka.  
-Najlepszy masaż w Twoim życiu - rzucił Marco - obiecałem 
-Nie przestajesz mnie zaskakiwać
-Zdejmuj bluzkę i się kładź
-Na tym stole ?
-Yhmm
-Okej - zachichotałam 
Posłusznie zdjęłam top i położyłam się na brzuchu na stole. 
-Mam rozpinać stanik ?
-Jak wolisz - wzruszył ramionami 
-Robię to dla mojego masażu - powoli zsunęłam ramiączka i rozpięłam zapięcie 
-Może jednak połóż się na plecach - zaśmiał się
-Nadal mam na sobie stanik mój drogi, tylko, że rozpięty z tyłu
-Łatwiej będzie go zdjąć
-Spadaj - zamknęłam oczy, ale szeroko się uśmiechałam 
Przez chwile nic się nie działo, a potem poczułam na plecach jakiś płyn i dłonie piłkarza.
-Zmień zawód - szepnęłam 
-Nie dzięki
-Ja zamierzam korzystać z Twoich usług - mruknęłam zadowolona
-Strasznie spięta jesteś 
-Już nie 
-No tak, powoli wszystkie Twoje spięte mięśnie puszczają
-To dzięki Tobie - westchnęłam cicho
-Nie zaśnij
-Za późno, ale nie przestawaj
-Okej
Czułam się tak cudowanie, byłam odprężona i ogarniało mnie zmęczenie. Nie pamiętam nawet kiedy całkowicie odpłynęłam leżąc prawie nago na stole.

MARCO
Sara faktycznie zasnęła, więc wziąłem z kanapy koc, okryłem ją, żeby nie widzieć jej nagiego biustu i położyłem ją do swojego łóżka. Dodatkowo przykryłem ją kołdrą i pogasiłem wszystkie świeczki. Postanowiłem, że raz mogę zrobić wyjątek i prześpię się w innej sypialni. Zabrałem tylko najważniejsze rzeczy, żeby potem nie obudzić dziewczyny. Zająłem sypialnie, w której zazwyczaj śpi moja siostra. Wziąłem szybki prysznic, przygotowałem ciuchy na rano i położyłem się spać. 
*****
Wstałem tuż przed 5, szybko się ubrałem, zabrałem torbę treningową i zszedłem na dół. Zjadłem jakieś śniadanie, a potem szybko ruszyłem w drogę. O dziwo jechało mi się bardzo szybko i spokojnie. Na drodze było niewiele samochodów, więc nie było też żadnych korków. Już o 8:20 parkowałem auto na parkingu podziemnym stadionu. Z tylnego siedzenia zgarnąłem torbę treningową i zadowolony ruszyłem do szatni. Jak się spodziewałem byłem pierwszy. W dość krótkim czasie rozebrałem się i założyłem strój treningowy. Na nogi włożyłem nowe korki, zawiązałem sznurówki i schowałem resztę niepotrzebnych swoich rzeczy do szafki z numerem 11.
-Stary co Ty tu robisz ? - usłyszałem za plecami i zobaczyłem Matsa
-Po prostu jestem trochę wcześniej
-Nie masz co robić w domu ? - zaśmiał się
-Tak jakoś wyszło - wzruszyłem ramionami
-Moi koledzy powoli zaczęli się schodzić do szatni i prawie wszyscy byli zdziwieni moim widokiem.
Trening rozpoczął się punktualnie o 9, zebraliśmy się przed trenerem, a ten dał nam jakieś ćwiczenia na rozgrzewkę. 
-Co tak szybko dzisiaj byłeś ? - zagadał do mnie Mario 
-A skąd wiesz ?
-Mats mi powiedział
-Okej
-A więc ?
-Za wcześnie wyjechałem z domu - wzruszyłem ramionami i przewróciłem oczami
-No dobrze, nie denerwuj się tak
Resztę treningu dokończyliśmy w ciszy, starałem się wszystko poprawnie wykonywać, ale moi przyjaciele robili sobie ze mnie żarty. Do szatni zeszliśmy w pół do 12, byłem zmęczony i marzyłem tylko o tym, żeby odpocząć. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, więc wziąłem go do ręki, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Sary. 
-Hej - zaśmiałem się - wstała już śpiąca królewna ?
-Już dawno - westchnęła - mam problem
-Co się stało ?
-Weźmiesz mnie za wariatkę - jęknęła - byłam dzisiaj rano, w sumie to niedawno na spacerze i chyba ktoś za mną szedł 
-Jesteś już w domu ? - zaniepokoiłem się
-Tak
-Okej, to słuchaj uważnie. W przedpokoju w szafce z kluczami masz taka małą skrzyneczkę podobną do alarmu, wciśnij kolejno 8642 i wtedy na wszystkich oknach zaciągnął się żaluzje, zamknij drzwi na klucz i idź na poddasze
-Ale mogło mi się tylko wydawać
-Nie zamierzam ryzykować
-Boisz się, że coś Ci tam zniszczą
-Nie - warknąłem - boję się o Ciebie, więc zrób to co Ci kazałem
-Dobrze - uległa
-Będę najszybciej jak się da
-Do zobaczenia
-Pa - rozłączyłem się
Wrzuciłem telefon to torby, przebrałem się i byłem gotowy do wyjścia. 
-Marco coś się stało ?
-Zostawiłem Sarę w domku nad jeziorem, a ona mi mówi, że ktoś za nią szedł 
-Nigdy nie zabrałeś tam żadnej dziewczyny 
-Wiem, muszę lecieć. Potem Ci wyjaśnię
Po drodze łamałem chyba wszystkie możliwe przepisy, ale na moje szczęście nikt mnie nie zatrzymał. Na miejscu byłem po niecałych 3 godzinach. Powoli otworzyłem drzwi i wszedłem po cichu do domu, żeby nie przestraszyć dziewczyny. W domu było strasznie ciemno, ale olałem to i skierowałem się w stronę schodów. 
-Sara - zawołałem - to ja Marco, już jestem
Odpowiedziała mi cisza, więc przyśpieszyłem kroku i niepewnie wszedłem na poddasze. Polka stała tyłem do mnie i wpatrywała się w zdjęcia wiszące na ścianie. Zapaliłem światło, a ona odwróciła sie i spojrzała na mnie.
-Cześć
-Hej 
-Wszystko w porządku ?
-Tak
-Pójdę na dwór, rozejrzę się
-Nie zostawiaj mnie - spojrzała na mnie błagalnie
-W porządku 
-Jak trening
-Wyczerpujący
-Pewnie jesteś zmęczony
-Trochę 
-Zrobię coś do jedzenia
-Daj spokój - podszedłem do niej
-Możesz mnie przytulić ?
-Jasne - spełniłem jej prośbę
-Bałam się - szepnęła 
-Wiem - objąłem ja mocniej
-Cieszę się, że już jesteś
-Nic Ci nie grozi
-Z Tobą na pewno - uśmiechnęła się
-Cóż za miły komplement
-Sama prawda 

2 komentarze:

  1. Idealny, wiesz? Może za idealny? Cudowny. Uwielbiam to opowiadanie! <3 Marco taki opiekuńczy <3 Czyżby coś się szykowało niepokojącego z tym śledzeniem? Oby nie!..Tak sobie pomyślałam, że idealna sceneria na pocałunek..<33 Się trochę zapędziłam, wiem C=
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <33
    Dużo weny życzę! :)
    Buziaki :***
    PS. Zapraszam do siebie na 14, a jutro już 15 część <3
    http://mr11-bvb.blogspot.com/2015/07/czternascie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeej w końcu sie doczekałam ! Najlepszy rozdział i taki romantyczny hihi :) czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń