poniedziałek, 31 sierpnia 2015

17. „Kto by pomyślał, że będziecie razem"

MARCO
Dobra minęły już te 2 długie tygodnie, 14 dni, 20160 minut, 1209600 sekund. Wszystko tak strasznie mi się dłużyło, tęskniłem za nią jeszcze bardziej.Chłopaki przekonywali mnie, że trochę czasu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Funkcjonowałem trochę jak robot, wszystkie czynności wykonywałem mechanicznie nie przykładając się do tego. Trener się na mnie wkurzał, ale też był w stanie mnie zrozumieć. Przynajmniej tyle. Jutro mamy jakiś beznadziejny bankiet z okazji Świąt Bożego Narodzenia, które są już za miesiąc. Nie mam ochoty tam iść i pewnie nie pójdę, bo po co ?
Zerwałem się z łóżka z racji tego, że zaspałem, przebrałem się w dres i łapiąc w rękę torbę wyszedłem z domu. Na stadionie byłem dokładnie 7 minut przed rozpoczęciem treningu. Przebrałem się w biegu i wpadłem na boisko. Chłopaki akurat stali przed trenerem. 
-Przepraszam - ukucnąłem, żeby zawiązać sznurówki 
-Jesteś na czas Marco - spojrzał na zegarek
-To super - uśmiechnąłem się
-Robisz rozgrzewkę
-Czemu ja ?
-Bo mamy jedenasty miesiąc w roku
-Ok - westchnąłem 
Zacząłem robić rozgrzewkę i oczywiście na początek poszło bieganie. Na samym początku biegłem z przodu, ale nawet nie zauważyłem jak znalazłem się na końcu. Jęknąłem i przyśpieszyłem.
-Masz garniak na bankiet ?
-Mówiłem, że się nie wybieram
-Daj spokój Reus - zaśmiał się - to tylko kilka godzin
-Nie mam ochoty Mario
-Masz zamiar siedzieć w domu ?
-Dokładnie tak 
-Zapomnij ! Nie zgadzam się
-Dobra pomyślimy jeszcze
-Ok - odpuścił
Skończyliśmy rozgrzewkę, ustawiliśmy się przed trenerem, a on zarządził strzały. Jedni mieli trenować rzuty karne, jedni wolne, a bramkarze po prostu mieli bronić. Starałem się skupić, ale nie mogłem trafić, za każdym cholernym razem pudłowałem.
-Marco weź się w garść ! - usłyszałem trenera
-Staram się - przewróciłem oczami
-W takim razie postaraj się bardziej
-Dobrze - westchnąłem 
Jeszcze kilka strzałów oddałem na bramkę, ale tylko jeden rzut był dobry ... mimo wszystko nie trafiłem, ale było blisko. Niedługo przed końcem treningu zostaliśmy podzieleni na dwie drużyny i mieliśmy zagrać krótki meczyk. 
-Koniec treningu ! Drużyna przegrana sprząta 
-To takie przykre - zaśmiałem się idąc do szatni
-Tak właśnie się gra bracie - Gotze przybił mi piątkę 
-Dokładnie - uśmiechnąłem się
-Masz ochotę wpaść do nas na obiad ?
-Nie dziękuje 
-Okej
-Ann do końca roku jest już w domu ?
-Tak
-To dobrze
-Musimy wreszcie zaplanować sylwestra
-Chcemy gdzieś wyjechać ?
-Pewnie, że tak
-Tylko gdzie - zamyśliłem się
-Może do Dubaju polecimy 
-Dobry pomysł 
-Bo mój - zaśmialiśmy się
-Dobra lecę - zabrałem swoje rzeczy i przybiłem mu piątkę - na razie !
-Do zobaczenia jutro !
-Zobaczymy - wyszedłem z szatni 
Poszedłem na parking, wrzuciłem torbę na tylne siedzenie i ruszyłem w drogę powrotną do domu. W między czasie postanowiłem pojechać na zakupy, bo w mojej lodówce nie ma za dużo jedzenia. Zaparkowałem auto na parkingu sklepowym, wziąłem portfel i wysiadłem. Założyłem czapkę z daszkiem, ciemne okulary i mogłem spokojnie wejść do budynku. Na moje szczęście o tej porze nie ma za dużego ruchu. Do koszyka wrzucałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, ale mimo wszystko koszyk był przepełniony. 
-Przepraszam
-Tak ? - odwróciłem się
-Czy mógłby mi pan powiedzieć, który z tych serków ma dłuższy czas ważności ? 
-Pewnie - wziąłem od niej dwa opakowania  i zacząłem czytać etykiety - ten 
-Dziękuje - wzięła go do ręki
-Nie ma sprawy
-Bardzo dobrze pan gra panie Reus 
-Dziękuje - zaśmiałem się i odszedłem 
Dopełniłem swój koszyk, a następnie udałem się do kasy. Przede mną stalka niska blondynka, która kogoś mi przypominała i nagle się odwróciła. Caroline.
-Hej - uśmiechnęła się
-Cześć - wypakowałem zakupy na taśmę 
-Co u Ciebie ?
-W porządku
-Może masz ochotę wyskoczyć na kawę ?
-Nie mam czasu, jutro mam bankiet
-Ach rozumiem
-Przykro mi
-Jasne, rozumiem. Część - zabrała zakupy i wyszła
Ja wypakowałem resztę rzeczy, wziąłem ekologiczne, papierowe torby i wszystkie policzone produkty do niej wrzucałem. 
-Razem będzie 48,57 euro - usłyszałem 
-Proszę - podałem kasjerce kartę płatniczą
-Proszę wpisać pin i nacisnąć zielony 
-Okej - wykonałem jej polecenie
-Dziękuje i zapraszam ponownie
-Do widzenia - zabrałem koszyk i wyszedłem ze sklepu 
Wpakowałem kilka toreb do bagażnika i ruszyłem w drogę powrotną do domu. Nie powiem, bo faktycznie byłem trochę zmęczony po treningu. Jak tylko dojechałem to zabrałem wszystkie rzeczy i wjechałem na odpowiednie piętro. Rozpakowałem zakupy, a potem położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Oczywiście jak zwykle o tej porze nie znalazłem nic co przypadłoby mi do gustu. Cały czas zastanawiałem się nad tym bankietem. W sumie mógłbym pojawić się na chwile, a potem zniknąć, ale z drugiej strony to oznacza, że muszę wbić się w ten cholerny garnitur. A do tego sztuczny uśmiech i pozowanie do zdjęć. 
W pewnym momencie z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Domyśliłem się, że to moja nowa sprzątaczka. No cóż jestem leniwy. Przyznaje się ! Podniosłem się z wygodnego miejsca i poszedłem do drzwi wejściowych, aby je otworzyć
-Dzień dobry - wpuściłem ją do środka
-Dzień dobry - uśmiechnęła się
-Marco Reus - podałem jej dłoń
-Katia Hols 
-Bardzo mi miło 
-Od czego mam zacząć ?
-Sam nie wie - podrapałem się po głowie 
-Rozumiem - zaśmiała się 
-Chciałbym, żeby posprzątała pani na górze, a na dole tylko c=kuchnie i salon
-W porządku, w takim razie zacznę na górze
-Dziękuje, wszystkie potrzebne rzeczy są na górze. Postawiłem je na korytarzu
-Na pewno znajdę
-Dobrze, jakby co to będę w salonie
-Oczywiście
Kobieta poszła na górę, a ja wróciłem na swoje poprzednie miejsce. Zmieniłem kanał na sportowy, ale tam nie leciał żaden mecz piłki nożnej tylko skróty z meczu siatkówki, a potem cały mecz. Chociaż nie za bardzo się znam to i tak lepsze to niż jakieś nudne denne seriale. Dźwięk odkurzacza nieco zagłuszył komentarze z telewizji, ale nie przeszkadzało mi to. Mecz powoli się kończył,  a ja dalej nie za bardzo wiedziałem o co chodzi.
-Przepraszam
-Tak ?
-Znalazłam to w pokoju gościnnym - podała mi kopertę z moim imieniem
-Gdzie pani to znalazła ?
-Musiało wpaść za komodę, bo tam ją znalazłam
-Dziękuje bardzo
-Pójdę sprzątać dalej
-Dobrze
Wyłączyłem telewizor, obracałem kopertę w dłoniach, a po chwili ją rozerwałem i wyjąłem z niej kartkę. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem czytać.

"Kochany Marco, 
Na początku pragnę podziękować Ci z całego serca za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Sprawiłeś, że mimo beznadziejnej sytuacji uśmiechałam się, a proste rzeczy sprawiły mi przyjemność. Poznanie Cię było i jest najlepszą rzeczą jaka przytrafiła mi się w życiu. Zawsze będę Ci za to wdzięczna.
Miałeś racje ... uciekłam. Najpierw uciekłam od rodziców, a potem od Ciebie, a może przed Tobą ... Sama nie wiem. Zachowałam się jak gówniara, ale ja po prostu się w Tobie zakochałam. Jestem zwyczajną dziewczyną, której pomogłeś, ale nie cofnę swojego uczucia. Wiem, że traktujesz mnie tylko jak przyjaciółkę, a może jak młodszą siostrę, ale nie przeproszę za to, że Cię kocham. 


Jeszcze raz Ci dziękuje
Twoja Sara

PS. Jeżeli nic do mnie nie czujesz to proszę nie szukaj mnie, nie dzwoń, nie pisz. Daj sobie spokój.
PS. Kocham Cię ... "

Kilka razy czytałem to samo zdanie "Zachowałam się jak gówniara, ale ja po prostu się w Tobie zakochałam.", ale dalej nie mogłem w to uwierzyć. Jakim ja jestem kretynem ! Wszyscy dookoła mówili mi, że jej zależy, a ja dalej swoje. Odłożyłem kartkę na stolik i pobiegłem na górę. Wziiąłem z garderoby walizkę, wrzuciłem do niej wszystkie potrzebne ubrania, buty i oczywiście kosmetyki. Na koniec dopakowałem ładowarkę, laptopa i zszedłem z nią na dół. Postawiłem ja przy drzwiach i w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Powoli otworzyłem i zobaczyłem mojego przyjaciela z żoną. 
-Cześć - wpuściłem ich dalej
-Hej - kobieta mnie przytuliła
-Co to jest stary ?
-Walizka, jadę do Warszawy
-Po co ?
-Do Sary 
-Co się stało ?
-Znalazłem ten list
-Och - karateczka się zdziwiła
-Jutro jest bankiet - westchnął mój kumpel 
-Nie za bardzo mam ochotę tam iść
-Trudno, pojedziesz po bankiecie
-Dobra, niech będzie
-Jak Cię nie będzie to trener się wkurzy, a dwa dni Cię nie zbawią
-Masz racje
Weszliśmy dalej do salonu, poszedłem do kuchni zrobić moim gościom coś do picia, a po kilku minutach byłem już z powrotem. 
-Kiedy wróciłaś Aniu ?
-Dzisiaj rano
-Rozumiem
-Czemu nie chcesz jutro iść ?
-Jest wiele powodów
-Ile z nich jest związanych z Sarą ?
-Tym razem chyba żaden 
-A to niespodzianka 
-Wiem - zaśmiałem się
-To co ta Twoja miłość zdradziła w tym liście ? - zagadał mój przyjaciel
-Masz, czytaj - podałem mu kartkę
-O dzięki - wziąłem ją do ręki
Piłkarz zaczął czytać, a my z jego żoną gadaliśmy przyciszonym głosem. 
-No powiem Ci Marco, że masz szczęście
-Wiem
-Kto by pomyślał, że będziecie razem
-Nie jesteśmy razem
-Jeszcze nie 
-Tak, mam nadzieje, że to kwestia czasu
-Na pewno - uśmiechnęła się karateczka
-Obyś miała racje
-Mam - powiedziała pewnie
-Jak zwykle - zaśmialiśmy się

wtorek, 25 sierpnia 2015

16. „Zakochałam się"

MARCO
Przez dosłownie cały czas myślałem o Sarze. Nie dlatego, że ją kocham, ale dlatego, że ma dzisiaj urodziny. Chciałem do niej lecieć, ale trener nie za bardzo chciał mnie puścić no i Ania zgodziła się ją odwiedzić. Do prezentu, który jej kupiłem dołączyłem też list. Zachowałem się jak tchórz, bo powinnam powiedzieć jej to w cztery oczy, ale to było silniejsze ode mnie. Jak zwykle ostatnio posnułem się po mieszkaniu, ogarnąłem czystą kuchnie i poszedłem do sypialni. Wziąłem szybki prysznic, spakowałem torbę treningową, przygotowałem strój na jutro. Mecz mamy za tydzień, a jutro na szczęście tylko trening. Położyłem się do łóżka, włączyłem laptopa i zalogowałem się na Skype z nadzieją, że Sara będzie dostępna, ale niestety jej nie było. Miałem się wylogować jak zadzwoniła do mnie Ania Lewandowska. Lekko zaskoczony odebrałem połączenie. 
-Hej - wyczułem, że się uśmiechnęła
-Cześć - zaśmiałem się - nie pomyliłaś się przypadkiem ?
-Nie, byłam u Sary
-I co ?
-A co chcesz wiedzieć ?
-Wszystko
-To nie jest ta sama Sara co ją poznałam w Dortmundzie
-Otworzyła prezent ode mnie ?
-Chyba nie, tylko go wzięła 
-Cholera
-Marco o co chodzi z tym listem ?
-Dostała go ?
-Co ?
-Mówiłaś o liście 
-Tak, podobno go dla Ciebie zostawiła
-Aniu nie dostałem żadnego listu
-Tak właśnie myślałam 
-Gdzie go zostawiła ? 
-Gdzieś w pokoju, w którym spała - zamyśliła się - na szafce nocnej czy coś
-Poszukam zaraz
-Że też akurat teraz musiało wylecieć mi  z głowy, gdzie go zostawiła
-A mówiła Ci ?
-No tak - westchnęła 
-Wiesz może co tam było ?
-Marco nie mogę Ci powiedzieć. Sam musisz to przeczytać
-Okej, dziękuje za wszystko
-Nie ma sprawy
-Może powinienem do niej polecieć 
-Daj na razie spokój - próbowała mnie przekonać - poczekaj trochę
-Na co mam czekać ? Na cud ? - przewróciłem oczami
-Dokładnie tak - zachichotała 
-Niech Ci będzie 
-Wyznacz sobie jakiś czas, a potem możesz znowu o nią zawalczyć
-Dwa tygodnie ?
-Na przykład
-Postaram się wytrzymać
-Marco przepraszam, ale rano mam spotkanie i ...
-Jasne - przerwałem jej - jeszcze raz Ci dziękuje
-Do zobaczenia 
-Dobranoc - rozłączyłem się 
Odłożyłem laptopa na bok i podniosłem się z miejsca. Poszedłem do sypialni gościnnej, w której jeszcze niedawno spała polka. Zapaliłem światło i zacząłem szukać tego cholernego listu. Przekopałem chyba wszystkie możliwe miejsca, ale nigdzie go nie było. Może po prostu Sara zapomniała go zostawić albo przez przypadek wzięła go ze sobą. Pamiętam,że przed wylotem faktycznie coś pisała i nie pozwoliła mi przeczytać. Co ona potem z tym wszystkim zrobiła ?
-Myśl Marco myśl - mówił jakiś cichy głos w mojej głowie  
I nagle mi się przypomniało ! Wyrzuciła wszystko do śmietnika. Szybko wyjąłem z niego wszystkie zgniecione kartki, usiadłem na podłodze i po kolei czytałem. 

"Marco, 
Nie wiem od czego mam zacząć."

"Kochany Marco, 
Może zacznę od tego, że jestem Ci bardzo wdzięczna za pomoc. Nie mam bladego pojęcia co by się ze mną stało gdyby nie Ty.

"Drogi Marco, 
Czas jaki z Tobą spędziłam był chyba najlepszym"

"Marco, 
Poznanie Ciebie było jedną z lepszych rzeczy jakie spotkały mnie w życiu."

Irytował mnie fakt, że każdy list wyrzucała już na samym początku i nic nie mogłem z tego wywnioskować. Chciała mi po prostu podziękować ? Nie, to jest zbyt proste. Powiedziałem, że wytrzymam dwa tygodnie, ale w sumie to sam nie jestem za bardzo pewny. Chciałbym już ją zobaczyć, przytulić, pogadać. Brakuje mi jej.  Wróciłem do swojej sypialni, odpaliłem Facebooka, tego prywatnego oczywiście, ale miałem kilka wiadomości i powiadomień, bo zaproszenia w kółko przychodziły. Powiadomienia jak zwykle były tej samej treści, więc po prostu oznaczyłem je jako przeczytane. Jak otworzyłem nieprzeczytane wiadomości to aż mnie zatkało. Najnowsza wiadomość była z przed kilku godzin od Sary Dec. Wszedłem w link, który mi wysłała, ale od razu tego pożałowałem. Ona myśli, że wróciłem do Caro i w dodatku napisała mi gratulacje. Szybko zabrałem się za odpisywanie, chociaż była niedostępna.
"To nie jest tak jak myślisz"
Patrzyłem na te sześć prostych słów i nagle pod spodem pojawiło się "Wyświetlono o 22:12". Ha ! Czyli jest dostępna, ale najzwyczajniej w świecie wyłączyła mnie z czatu. Postanowiłem chociaż spróbować coś zrobić, żeby mi odpisała. 
"Co u Ciebie ? :)" 
Nic. Ani nie przeczytała ani nie odpisała. Czekałem najpierw kilka, a potem kilkanaście minut, ale niestety się nie doczekałem. W końcu wyłączyłem cud techniki firmy Apple, zgasiłem światło i ułożyłem się wygodnie. Długo nie mogłem zasnąć, bo myślałem o dziewczynie, ale późno w nocy wreszcie mi się udało. 
*****
Obudziłem się w pół do siódmej, wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w dres klubowy i zjadłem śniadanie. Wszystko robiłem jakby mechanicznie nie za bardzo zastanawiając się nad daną czynnością. Na stadion dojechałem kwadrans przed ósmą, zdążyłem się przebrać i czekałem z kolegami w szatni na resztę. 
-No hej - przysiadł się do mnie mój najlepszy przyjaciel 
-Cześć - przybiliśmy piątkę 
-Jak tam ?
-W porządku - wzruszyłem ramionami 
-Gadałeś z Anią?
-Yhmm
-I co ?
-Sara podobno zostawiła mi jakiś list, nie jest u niej najlepiej i nie otworzyła prezentu ode mnie, a co za tym idzie mojego listu też nie 
-Cholera to nie najlepiej
-A no i myśli, że wróciłem do Caro
-Jak to ?
-Znalazła jakiś artykuł, wysłała mi link i jeszcze pogratulowała
-No to masz przesrane
-Wiem 
-Jeszcze się poprawi zobaczysz - poklepał mnie po ramieniu
-Mam nadzieje - westchnąłem 
-Coś jeszcze gadałeś z Anią ?
-Trochę, kazała mi odczekać trochę czasu
-Ile ?
-Wyznaczyłem sobie całe dwa tygodnie
-To teraz musisz wytrzymać
-Nie pocieszasz mnie
-Nie zamierzam - zaśmiał się - chodź idziemy 
-Już - podniosłem się z miejsca i wyszliśmy z resztą trenować 

SARA
Obudziłam się dość wcześnie i wciąż przeżywałam to jaką głupotę zrobiłam. Przez czysty przypadek, a może trochę z przyzwyczajenia kliknęłam na wiadomość od Marco i mimo, że wyłączyłam go z czatu wiedział, że jestem dostępna. No cóż mówi się trudno. Podniosłam się z łóżka już w trochę lepszym humorze i poszłam pod prysznic. Namydliłam się kokosowym płynem do kąpieli i dwukrotnie umyłam włosy, a następnie nałożyłam na nie odżywkę. Owinęłam się ręcznikiem, a jak tylko z grubsza się nim wytarłam to założyłam czystą bieliznę. Wyjęłam z szafy zwyczajne jeansy, czarną bluzkę z długim rękawem i białe skarpetki. Wysuszyłam długie włosy, rozczesałam je i zabrałam się za makijaż. Zakryłam niektóre mankamenty mojej twarzy, nałożyłam niewielką ilość różu na policzki i zrobiłam sobie dwie cienkie kreski czarnym eyelinerem. Na koniec pomalowałam jeszcze rzęsy tuszem i usta jasną pomadką. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie urzędowała już moja mama.
-Dzień dobry - przywitałam się
-Dzień dobry - uśmiechnęła się na mój widok - zjesz śniadanie ? 
-Na razie dziękuje - włączyłam czajnik
-Widzę, że dzisiaj masz lepszy humor
-Trochę tak
-A jakie plany na dziś ?
-Jeszcze nie mam - wzruszyłam ramionami - ale pewnie gdzieś wyjdę 
-Dzisiaj jest zimno
-Trudno - machnęłam ręką - jakoś to przeżyje
-Herbata czy kawa ?
-Zielona herbata 
-Okej
-Tata już wstał ?
-Nie, jeszcze śpi
-Jasne, niech się wyśpi
-Tym razem święta spędzamy u babci 
-Czemu ?
-Bo uparła się, że znowu chce przygotować kolacje wigilijną
-Aha - wzięłam do ręki kubek z herbatą
-Mogłabyś jechać do niej wcześniej i trochę pomóc
-Ok, pomyślę o tym
-Po co masz myśleć ? Przecież i tak z nami będziesz, więc chyba nie ma różnicy czy będziesz tu czy tam
-Ja jeszcze nie wiem czy spędzam z Wami święta
-Jak to ?
-Normalnie, mogę mieć inne plany
-Plany zawsze możesz zmienić
-Nie mamo - westchnęłam - przepraszam
-Czy nadal chodzi o to, że zostałaś adoptowana ? Sara ...
-Mamo nie o to chodzi. Chodzi o to co wydarzyło się w Dortmundzie
-A co takiego się wydarzyło ?
-Zakochałam się - przewróciłam oczami
-To nie jest powód, żeby rezygnować z rodzinnych świąt 
-Dobra - machnęłam ręką - wychodzę
-Sara !
-Będę potem - krzyknęłam 
Założyłam czarne botki na płaskim obcasie, czarną kurtkę i długi czerwony szalik w kratę. Zgarnęłam jeszcze torebkę i kluczę, a potem wyszłam. Poszłam na przystanek autobusowy, miałam co prawda kilka przesiadek, ale w ciągu godziny byłam już na lotnisku. Podeszłam do kasy, gdzie siedziała szczupła brunetka ze sztucznym, wyćwiczonym uśmiechem.
-Dzień dobry
-Dzień dobry. W czym mogę Pani pomóc ?
-Chciałam zapytać czy w sobotę 23 listopada jest jakiś lot do Dortmundu ?
-Chwileczkę - zerknęła do komputera - tak jest o godzinie 15:20
-A są jeszcze wolne miejsca ?
-Tak, oczywiście
-Poproszę jeden bilet
-W obie strony ?
-Nie, na razie tylko w jedną
-W porządku. Poproszę o jakiś dokument
-Proszę - podałam jej dowód osobisty 
-Dobrze - po kilkunastu minutach podała mi bilet - tu jest pani bilet, odprawa zaczyna się o 14 
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Do widzenia

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

15. „Co Ty tu robisz ?"

SARA
Minęło już trochę czasu od kiedy wyjechałam z Dortmundu, a dzisiaj są moje 19 urodziny. Przez cały czas praktycznie nie wychodziłam z sypialni, tylko płakałam, tęskniłam i użalałam się nad sobą. Moi rodzice robili wszystko, żeby mnie pocieszyć, ale po kilku nieudanych próbach sobie odpuścili. Jedyną rzeczą jaka się zmieniła dzisiaj to po raz pierwszy od powrotu włączyłam laptopa i telefon. Na portalu społecznościowym wielu moich znajomych i nieznajomych złożyło mi życzenia. Miałam też kilka prywatnych wiadomości, a wśród nich były życzenia od Ani i Roberta, a także od Mario. Nic od Marco. Z czystej ciekawości wpisałam w Google hasło „Marco Reus". Wyskoczyło mi mnóstwo rzeczy, ale najbardziej zaciekawił mnie tytuł z przed dosłownie kilku dni w dodatku z niemieckiego portalu. Szybko w niego weszłam i poczułam, że serce przestaje mi bić. 
„WIELKI POWRÓT DO BYŁEJ DZIEWCZYNY ?
Kilka dni temu jeden z naszych informatorów spotkał w kawiarni piłkarza - Marco Reus'a (24 l.) oraz jego byłą dziewczynę Caroline Bohs (23 l.). Para rozstała się kilka lat temu, jednak nigdy nie podali oficjalnej przyczyny. Piłkarz jak i jego była dziewczyna byli uśmiechnięci i wydawali się zadowoleni ze spotkania. Z naszych informacji wynika, że para postanowiła dać sobie drugą szansę. 
Gratulujemy i życzymy szczęścia !"
Nie wierzyłam w to co przeczytałam. Przewinęłam stronę w dół i zdjęcia mówiły same za siebie. Skopiowałam link i wysłałam go do Marco, napisałam do tego jakąś krótką wiadomość z gratulacjami, a następnie wyłączyłam laptopa. Usłyszałam pukanie do drzwi, a zaraz do pomieszczenia weszli moi rodzice. 
-Wszystkiego najlepszego Sara - przytulili mnie oboje
-Dziękuje bardzo - krzywo się uśmiechnęłam 
-Proszę to dla Ciebie - mama wręczyła mi torebeczkę 
Wzięłam ją do ręki, wyjęłam z niej pudełeczko i otworzyłam je. W środku była bardzo ładna, srebrna bransoletka z serduszkiem. 
-Jest śliczna, bardzo Wam dziękuje
-Masz jakieś plany na dziś ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-Pojedziesz z nami do babci ?
-Nie tym razem
-W porządku
-Ale pozdrówcie ją
-Dobrze
-Kiedy będziecie ?
-Pewnie dopiero wieczorem
-Okej
-Do zobaczenia
-Cześć
Wyszli z pomieszczenia, a ja zakopałam się od kołdrą i zaczęłam cicho płakać. Mam chyba nadmiar łez, bo w kółko płacze i płacze. Chyba trochę przysnęłam, bo coś mnie obudziło. Zaraz, zaraz ... to jest dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z łóżka, założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i kompletnie nie spodziewałam się kogo zobaczę. 
-Co Ty tu robisz ? - wykrztusiłam
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - przytuliła mnie
-Wow Aniu dziękuje
-Mogę wejść ?
-Pewnie - wpuściłam ją dalej 
-Kiepsko wyglądasz, wszystko w porządku ?
-Tak - skłamałam - poczekasz chwilę ? Pójdę się ogarnąć 
-Jasne, a gdzie masz kuchnie ?
-Tam - wskazałam
-Ok - uśmiechnęłam się
Poszłam na górę do łazienki, wzięłam prysznic, wysuszyłam i związałam włosy i w ręczniku przeszłam do swojego pokoju. Założyłam spodnie dresowe, błękitny sweter i szare skarpetki. Zeszłam na dół, gdzie w salonie siedziała karateczka. O dziwo na stoliku stały 2 kubki z herbatą, talerz z ciastem i 2 małe talerzyki. 
-Mam nadzieje, że się nie gniewasz
-Nie nie - zaprzeczyłam
-To dla Ciebie ode mnie i Roberta - wręczyła mi pakunek
-Dziękuje bardzo 
Otworzyłam pakunek i zobaczyłam nowe buty Nike.
-To bardzo drogi prezent
-Jestem ambasadorem Nike - wzruszyła ramionami 
-Są śliczne, bardzo Wam dziękuje
-Mam coś jeszcze
-Tak ? - zdziwiłam się
-To jest od Marco - wręczyła mi prezent 
-Miło z jego strony
-Pamiętał
-Domyślam się - westchnęłam 
-Jak się masz ?
-Oficjalnie czy nieoficjalnie ?
-Nieoficjalnie
-Do dupy
-Nie gadałaś z Marco, prawda ?
-Nie
-Jemu jest trudno bez Ciebie
-Jasne - zaśmiałam się - wróciła jego była dziewczyna
-Skąd wiesz ?
-Widziałam w Internecie
-Marco już jej nie kocha
-Ale się spotkali 
-Tylko raz Sara
-Dałam mu szansę, ale z niej nie skorzystał
-Szanse ? O czym Ty mówisz ?
-O tym cholernym liście, który zostawiłam na komodzie w mojej sypialni. Wszystko mu wyznałam, dosłownie wszystko
-Sara on nie dostał tego listu
-Jak to nie ? Może po prostu Wam nie powiedział
-To niemożliwe 
-Trudno
-Co tam napisałaś ?
-Prawdę - westchnęłam - prawdę o tym, że się w nim zakochałam, że miał racje, bo na prawdę chciałam od niego uciec. Napisałam, że jeżeli on coś do mnie czuje to dajmy sobie szansę
-Myślisz, że jakby dostał ten list to nadal byś tu była ? 
-Możesz jaśniej ?
-Jemu na pewno na Tobie zależy i myślę, że przyleciałby po Ciebie
-A ja sama nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Może powinnaś z nim pogadać ?
-Kiedyś na pewno - przyznałam jej rację
-Uparta jesteś 
-Tylko odrobinkę
-Jasne - zaśmiała się
-Miło, że mnie odwiedziłaś
-W końcu to Twoje urodziny
-Dzień jak co dzień
-Jesteś rok starsza
-I tak samo głupia - zaśmiałam się
-Nawet tak nie mów 
-Kiedy wracasz do Dortmundu ?
-Za dwa tygodnie 
-A na święta z powrotem lecicie do Warszawy ?
-Tak - uśmiechnęła się
-Super
-A Ty też spędzasz tu święta ?
-Raczej tak
-Zawsze możesz lecieć do Marco
-Oczywiście i co jeszcze ? - przewróciłam oczami 
-Jest kilka możliwości - uśmiechnęła się znacząco
-Bardziej się starasz niż on, nie uważasz, że to jest dziwne ?
-A dajesz mu szanse na to, żeby się postarał ?
-Co masz na myśli ?
-Gadaliście ? Pisaliście ?
-Oczywiście, że nie
-To mi wystarcza
Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Kobieta wyjęła go z torebki i odebrała.
-Halo ?
-...
-Cześć kochanie 
-...
-Już po treningu ?
-...
-No ja właśnie jestem u Sary
-...
-Oczywiście, a Ty pozdrów chłopaków
-...
-To mogliście iść do Marco, przecież Ann musi kiedyś odpoczywać
-...
-Dobrze - zaśmiała się - tylko, żeby potem nie było na Was 
-...
-Do zobaczenia - rozłączyła się 
Schowała telefon i spojrzała na mnie radośnie. 
-Mąż się stęsknił ? - zażartowałam
-Oczywiście. Masz pozdrowienia
-Są u Mario ? - nawet nie wiem czemu o to zapytałam 
-Tak, grają w Fifę po treningu 
-Jakoś muszą się odstresować 
-Dokładnie, tylko Ann wróciła wczoraj z sesji i pewnie jest zmęczona
-Och no tak - westchnęłam 
-A teraz jak Marco mieszka sam ...
-Wiem do czego zmierzasz - przerwałam jej
-Nie chcesz gadać o Marco ?
-Nie - pokręciłam przecząco głową 
-W takim razie chodźmy gdzieś
-Gdzie na przykład ?
-Na siłownie ?
-Zapomnij ! Ja w ogóle nie mam kondycji 
-Jakoś musisz ją zdobyć
-Proszę, nie dzisiaj
-Ok, to może galeria ?
-Kino i zakupy ? - uśmiechnęłam się
-Dokładnie
-Czemu nie
-Przebierasz się czy możemy iść ?
-A mam się przebrać ?
-Jak wolisz Sara - uśmiechnęła się promiennie - wyglądasz bardzo ładnie 
-Poczekaj tutaj chwilkę
Poszłam na górę, zmieniłam sweter na białą bluzkę, wzięłam czarną bluzę i małą torebkę na ramie. Na dole założyłam nowe buty, które dostałam i razem z karateczką wyszłyśmy z mojego domu. Wsiadłam do białego Mercedesa i odjechałyśmy. Najbliżej miałyśmy do Arkadii, więc tam właśnie się udałyśmy. Najpierw poszłyśmy do kina, kupiłyśmy bilety i żadnych przekąsek. Ania ich nie toleruje, a ja sama nie chce. Wybrałyśmy komedie i strasznie się uśmiałam. Zdecydowanie poprawił mi się humor. Po udanym seansie zaczęłyśmy chodzić po sklepach. Ania kupiła sobie kilka nowych rzeczy, ale ja nie miałam na nic ochoty. Nie za bardzo wpadło mi coś w oczy. 
-Chcesz wrócić do domu ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami 
-Chodź tutaj - rozłożyła ręce, a ja się do niej przytuliłam - wszystko będzie dobrze. Zobaczysz
-Jakoś nie za bardzo w to wierzę - westchnęłam
-Po prostu potrzebujesz czasu. Czas leczy rany 
-Ale jak już mi minie to będę wrakiem człowieka
-Bez przesady - zachichotała ściskając mnie mocniej 
-Aniu - szepnęłam 
-Tak ?
-Chyba polecę z Tobą do Dortmundu
-Na prawdę ?
-Raczej tak, ale niech to będzie nasza tajemnica
-Oczywiście
-Dziękuje
-Nie masz za co 
-Trochę mam 
-W sobotę 23 listopada jest klubowy bankiet z okazji Świąt
-I co ?
-Mogłabyś tam pójść z Marco
-Może jakby chciał mnie zabrać 
-Nie gadaj głupot 
-Chyba, że ...
-Chyba, że co ? - dopytywała 
-Mam pewien szalony pomysł - uśmiechnęłam się 
-Jaki ?
-Mogłabym ... - szepnęłam jej wszystko do ucha 
*****
Uświadomiłam sobie, że czas tak szybko leci. Za nami 16 wspólnych tygodni, ale przed nami jeszcze więcej ! Jestem właśnie w trakcie pisania 29 rozdziału (!). 

wtorek, 11 sierpnia 2015

14. „Caroline"

SARA
Przeszłam przez wszystkie bramki i o 11:51 siedziałam już w samolocie. Zapięłam pasy, chociaż jeszcze nikt o to nie prosił. Młoda blondynka, która pracuje tutaj pokazywała nam wszystkie zasady bezpieczeństwa, drogi ewakuacyjne i inne duperele, które zawsze są pokazywane przed lotem.
-Życzy sobie coś pani do picia ? Kawa, herbata, woda, sok ?
-Nie dziękuje
-A chce pani gazetkę z naszym menu ?
-Nie jestem głodna - westchnęłam
Mężczyzna odszedł, a ja skupiłam się na locie, patrzyłam na to co się dzieje za oknem i myślałam o Marco. Moje oczy wypełniły się łzami, które powoli spływały po moich policzkach przy okazji  rozmazując mój starannie nałożony tusz do rzęs. W najmniej kobiecy sposób wytarłam mokre policzki.
-Czy coś się stało proszę pani ?
-Nie - pociągnęłam nosem
-Na pewno ?
-Tak, dziękuje bardzo 
Odwróciłam się z powrotem w stronę małego okienka, niedługo znowu będę w Polsce i może uda mi się zapomnieć o przystojnym blondynie.
-Proszę zapiąć pasy, zbliżamy się do Warszawy - z głośników wydobył się głos 
Przez cały lot miałam zapięte pasy, więc się tym nie przejęłam. Nie minęło pół godziny, a samolot wylądował na Okęciu. Wolno się zbierałam i jako ostatnia opuściłam maszynę, miałam jednak szczęście, bo moja walizka jako pierwsza się pojawiła. Szybko ją zabrałam, minęłam ludzi, a następnie złapałam taksówkę. Miły, starszy pan zapakował mój bagaż, a ja wsiadłam do auta. Podałam taksówkarzowi adres moich rodziców i po kilkudziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Zabrałam swoje rzeczy, zapłaciłam i niepewnie stanęłam przed domem. Zapukałam do drzwi cały czas zastanawiając się co mam im powiedzieć. Nagle drzwi się otworzyły i stanęłam naprzeciwko mojej zdziwionej mamy. 
-Cześć - powiedziałam po chwili -Sara - mocno mnie przytuliła i zaczęła płakać - tak bardzo za Tobą tęskniłam 
-Przepraszam mamo
-Nic się nie stało słoneczko
-Tata jest ?
-Niestety - skrzywiła się - dosłownie przed chwilą pojechał do marketu
-Rozumiem - weszłyśmy do środka
-Jesteś głodna ?
-Nie dziękuje
-A może chcesz herbaty ?
-Nie mam ochoty - westchnęłam - pójdę do siebie, rozpakuje się i trochę odpocznę
-Chcesz porozmawiać ?
-Mamo ja wszystko rozumiem
-Nie mówiłam o adopcji
-A o czym ?
-O tym co się stało tam gdzie byłaś
-Byłam w Dortmundzie i nic się nie stało
-Znam Cię prawie od 19 lat
-Opowiem Ci innym razem - złapałam swoją walizkę i ruszyłam na górę
Zostawiłam bagaż przy drzwiach, które zamknęłam i od razu położyłam się do łóżka. W mojej kieszeni zaczął wibrować telefon, niechętnie go wyjęłam i ujrzałam zdjęcie Marco. Rozłączyłam połączenie, a iPhone odłożyłam na poduszkę obok. Piłkarz nie przestawał dzwonić, a ja za każdym razem odrzucałam te połączenia. Jak w końcu myślałam, że sobie odpuścił to dostałam wiadomość. Odblokowałam ekran i w nią weszłam. 
"Sara czy wszystko jest ok ?"
Długo wpatrywałam się w te kilka słów i zastanawiałam się czy mam mu odpisać. Postanowiłam tego nie robić, ale całkowicie się od niego odciąć.
-Sara - mama zapukała do drzwi - zrobiłam obiad, zjesz ?
-Może potem
-W porządku - usłyszałam jak schodzi po schodach 
Zdjęłam buty, bluzę i wsunęłam się pod kołdrę. Przymknęłam powieki, wtuliłam się w poduszkę, ale nie potrafiłam zasnąć. Cały czas miałam przed oczami mój pocałunek z Niemcem. To tak bardzo mnie prześladowało. Zasnęłam dopiero po kilkunastu minutach.

MARCO
Jak odwiozłem dziewczynę na lotnisko to potem od razu wróciłem do swojego mieszkania. W sypialni, którą zajmowała Polka dalej unosił się zapach jej perfum. Polubiłem go. Obliczyłem sobie, że gdzieś tak około godziny 15 powinna być już w domu. Zacząłem do niej wydzwaniać, ale nie odebrała żadnego połączenia. Myślałem, że może chociaż na sms odpiszę, ale niestety się pomyliłem. Było dopiero południe, ale musiałem wyjść z domu, musiałem się z kimś spotkać. Wziąłem do ręki telefon, wybrałem numer do Lewego, ale nie odebrał, więc zadzwoniłem do Mario. 
-Halo ? - usłyszałem głos jego narzeczonej
-Hej Ann, mogłabyś dać mi Mario ?
-Cześć Marco, przykro mi, ale się kąpie. Ma do Ciebie oddzwonić czy poczekasz ?
-Mogę poczekać - westchnąłem 
-Co u Ciebie 
-W porządku - skłamałem - a jak Twoje sesje ?
-Dobrze, ale na razie mam przerwę
-Mario pewnie się cieszy 
-Tak, wreszcie będę w domu
-Cieszę się - powiedziałem szczerze
-Ann kotku czy ktoś do mnie dzwonił ? - usłyszałem w tle
-Tak, właśnie rozmawiam z Marco - odpowiedziała mu
-Daj go - przez chwile nic się nie działo - cześć
-Hej
-Co tam ?
-Możemy się spotkać ?
-Pewnie, co się stało ?
-Chodzi o Sarę
-Rozumiem, u mnie czy u Ciebie ?
-A jak wolisz ?
-Przyjadę do Ciebie 
-Dzięki
-Mam coś kupić ?
-Obojętnie mi, w domu mam piwo
-Okej, będę za 10 minut
-Do zobaczenia
-Cześć - rozłączył się
Schowałem telefon do kieszeni, ogarnąłem trochę salon, wyciągnąłem Fifę. Akurat jak wyjmowałem piwo z lodówki to usłyszałem znajome piknięcie. Oznacza to, że Mario wpisał kod i zaraz będzie na górze. Poczekałem przy drzwiach, a jak zapukał to mu otworzyłem/
-Cześć - uśmiechnął się
-Hej, wchodź
-Po drodze kupiłem jakieś chipsy 
-To dobrze - zaśmiałem się
-Fifa i piwo ? ? - uśmiech nie schodził mu z twarzy jak wszedł do mojego salonu
-Dokładnie - przytaknąłem 
-To o co chodzi z tą Sarą ?
-Wyjechała 
-Tyle to wiem
-Powinna być już od jakiegoś czasu w Polsce - westchnąłem - dzwoniłem, ale za każdym razem się rozłączała, a jak napisałem sms to nie odpisała 
-Może to nie ona się rozłączała ? Wróciła na pewno zmęczona, a telefon mogła gdzieś zostawić
-Wierzysz w to ? - spojrzałem na niego
-Nie do końca - westchnął - ale możliwości jest wiele
-Tak, równie dobrze możemy przypuszczać, że postanowiła mnie olać 
-Daj jej trochę odpocząć od siebie Marco
-To znaczy ?
-Ona jest bardzo młoda, na pewno jest jej z tym ciężko i musi jakoś to sobie poukładać. Wydaje mi się, że bardzo jej na Tobie zależy, więc jak ja odepchnąłeś to poczuła się urażona. Nie obwiniaj się Marco, tylko daj sobie i jej trochę czasu
-Dlaczego miałoby jej zależeć ?
-A dlaczego nie ?
-Zakochałem się w niej, ale cały czas wydawało mi się, że ona traktuje mnie jak przyjaciela 
-Może ona to samo miała ?
-Nie wiem - wzruszyłem ramionami
-Zmieńmy temat - zaproponował
-Włącz Fifę, a ja pójdę po to piwo 
Wstałem z miejsca, poszedłem do kuchni i zgarnąłem dwie butelki piwa. Od razu je otworzyłem i z powrotem poszedłem do salonu.
-Proszę - podałem przyjacielowi butelkę
-Dzięki 
-Jaką jesteś drużyną ?
-Hmm ... niech będzie Bayern Monachium
-To ja biorę Manchester United 
-Czerwoni kontra czerwoni 
-Sara nie umiała grać w Fifę
-Wiem
-Kiedyś ją nauczę
-Na pewno - posłał mi uśmiech
-Chyba muszę przestać o niej gadać i myśleć
-Na pewno będziesz się lepiej czuł
-Jak Wam się układa z Ann ?
-W porządku, tylko czasem za długo jej nie ma
-Powiedz jej to
-Nie chce, żeby zrobiło jej się przykro
-Mario musicie być ze sobą szczerzy
-Tak wiem, tylko ona jest ze mną zawsze, cały czas mnie wspiera, stara się być na każdym meczu, więc nie mogę jej pokazać, że moja kariera i moje uczucia są ważniejsze
-A mi się wydaje, że jak jej powiesz, że wolałbyś, żeby wyjeżdżała na krócej, bo bez niej jest Ci ciężej to ona zrozumie
-Zrozumie i skróci wyjazdy, więc będzie nieszczęśliwa
-Dobrze Mario zrobisz jak będziesz chciał 
-Jak weźmiemy ślub, a za parę lat będziemy chcieli mieć dziecko to ona będzie musiała zrezygnować z kariery
-Wiem
Na chwile zamilkliśmy obaj zamyśleni jak nagle zaczął dzwonić jego telefon. Spojrzał lekceważąco i się rozłączył.
-Kto to ? - spytałem zdziwiony
-Zgaduj
-Nie mam pojęcia
-Twoja eks
-Moja eks ? - zaśmiałem się
-Caroline
-Wróciła ?
-Tak, ale Ty zmieniłeś numer
-Cholera
-Nie przeszkadza mi, bo ją olewam, ale obawiam się, że znowu chce Cię zaatakować
-Było nam razem dobrze
-Wiem, ale się rozstaliście
-Już dawno temu - westchnąłem - zresztą Caro to przeszłość. Nie ma o czym gadać
-Masz nowy numer, nowe mieszkanie, a ja jej niczego nie podam 
-Mam nadzieje, że Sara się o niej nie dowie
-A nawet jeśli to co ?
-Nie wiem - wzruszyłem ramionami - mogłaby sobie coś pomyśleć
-Ufa Ci, więc nie ma się co martwić
-Co mogę jej kupić na urodziny ?
-Może jakąś biżuterie 
-Bransoletkę ?
-Jakąś ładną możesz
-Poleciałbym do nie, ale nie dam rady
-Poproś Anię - uśmiechnął się - Robert mówił, że Ania ma jakiś trening czy wykład 
-Świetny pomysł - uśmiechnąłem się szeroko
-Zawsze możesz na mnie liczyć
-Przynajmniej Anię wpuści
-Jakby Cię zobaczyła przed drzwiami to pewnie rzuciłaby się w Twoje ramiona 
-Nie kuś, bo polecę nawet teraz
-Zarezerwować Ci bilet ? - zaśmiał się
-Jasne, że tak
-Czekaj - wyciągnął z kieszeni telefon
-Dobrze odpuść sobie - machnąłem ręką
-Jak wolisz
-Ale dziękuje - uśmiechnąłem się szczerze
-Od tego są przyjaciele - on również się uśmiechnął
*****
No i wyjechała ... Zaczęła się era smutnych rozdziałów. Jak myślicie (strzelajcie !!) w którym rozdziale się spotkają, a w którym będą razem ? Jestem ciekawa czy ktoś zgadnie. Buziaki
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Liebster Award.

Bardzo, bardzo dziękuje єυρнσяу я. za nominacje do Liebster Blog Award. Staram się nie bawić w takie rzeczy, ale postanowiłam zrobić wyjątek. Wydaje mi się, że to pierwsza nominacja na tym blogu i bardzo jest mi z tego powodu miło. Kochana jeszcze raz dziękuje Ci za nominacje i uwierz mi na słowo, że nominacja od Ciebie ma dwa razy większe znaczenie <3 No i dziękuje za to co napisałaś przed nominacją, ale jeden błąd :* ZASZCZYT jest po mojej stronie <3 Dobra, nie ma co przedłużać ! 



1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?

Jak byłam chora to całymi dniami czytałam blogi o Borussii i stwierdziłam, że może ja też bym umiała coś takiego pisać, więc wymyśliłam sobie bohaterów i historię. To było mniej więcej w kwietniu, ale dopiero pod koniec czerwca założyłam bloga.


2. Czy w pewnych sytuacjach utożsamiasz się z główną bohaterką opowiadania?

Oj tak ! Zdecydowanie tak ! :D


3.Masz w planach założenie jeszcze jakiegoś bloga?

Oczywiście ! Jest już nawet założony na Bloggerze, ale tylko ja mam do niego dostęp. Chce jeszcze trochę poczekać i zakończyć jeden, dwa no może trzy blogi zanim ten pokaże innym. Czasami mam ochotę go udostępnić, bo tak mi się podoba (nawet jest już gotowy zwiastun), ale to jeszcze nie ten czas.


4.Co robisz w wolnym czasie?

Wiele rzeczy :)


5.Plany na przyszłość to...

O jejku sama nie wiem ...


6.Ulubiona książka?

Jest ich wiele ! Uwielbiam czytać książki ! „Zostań, jeśli kochasz", „Wróć, jeśli pamiętasz", „Najdłuższa Podróż", „Pięćdziesiąt Twarzy Greya", „Ciemniejsza Strona Greya", „Nowe Oblicze Greya", „Wpadka", „Niezgodna", „Zbuntowana", „Wierna" i wiele wiele innych <3


7.Ulubiony film?

Tak samo jak w przypadku książek - jest ich wiele ! „Ted", „Ted 2", „Najdłuższa Podróż", „Pięćdziesiąt Twarzy Greya", „Szkoła Uczuć", „Bezpieczna Przystań", "Szczęściarz" i mnóstwo na prawdę mnóstwo innych !!


8.Jak określiłabyś swój charakter?

Jednym słowem to chyba TRUDNY :D


9.Gdzie pojechałabyś w podróż swojego życia?

Wszędzie chciałabym pojechać ! Podróż mojego życia to chyba podróż dookoła świata !


10.Wierzysz w przesądy?

To zależy, ale raczej nie.


11.Jak zaczęła się twoja przygoda z ulubionym klubem sportowym?

Oglądałam mecz Reprezentacji Polski z San Marino i Robert Lewandowski strzelił gola (a może nawet kilka), strasznie mi się spodobał i zaczęłam się nim interesować, dowiedziałam się w jakim gra klubie, a potem zaczęłam czytać blogi o tym klubie i zaczęło się.



Moje pytania:

1. Nigdy nie żałowałaś, że zaczęłaś prowadzić bloga/blogi ?
2. Co Cię najbardziej inspiruje ?
3. Jak radzisz sobie z brakiem weny ?
4. Czytasz dużo innych blogów ?
5. Ulubiona piosenka ?
6. Ulubiony blog ?
7. Jaka jest Twoja ulubiona partnerka piłkarza ? (nie tylko z Borussii, tylko ogólnie)
8. Ile masz lat ?
9. Planujesz kolejnego bloga ?
10. Motto życiowe ?
11. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu ?



Moje nominacje to:




poniedziałek, 3 sierpnia 2015

13. „Dlaczego Ty jesteś taka uparta ?"

SARA
Siedziałam tak jeszcze dłuższą chwile jak usłyszałam, że drzwi się otwierają. Nie spojrzałam na osobę, która wyszła, bo byłam prawie pewna, że to Marco.
-Szukałem Cię
-Musiałam się przewietrzyć 
-Chodź do środka, bo jest zimno
-Zaraz przyjadę - westchnęłam - zbieramy się ?
-Jeżeli chcesz
-Jestem zmęczona, a zresztą muszę coś jeszcze zrobić 
-W takim razie chodź się pożegnać
-Idę - wstałam z ławeczki, złożyłam koc i podeszłam do blondyna
-Pogadamy w domu ? - przyjrzał mi się
-Zobaczymy
-Proszę - złapał mnie za rękę - daj mi to wyjaśnić Sara
-Marco ten dzień nie należy do moich ulubionych, więc daj mi proszę spokój. Jedyne o czym marzę to położyć się do łóżka i odpocząć
-W porządku, pogadamy innym razem
-Dziękuje - wysiliłam się na uśmiech
Weszliśmy do środka, rozebrałam się i razem weszliśmy do salonu.
-Będziemy się zbierali mamo
-Tak szybko ?
-To moja wina - westchnęłam - jestem strasznie zmęczona
-Rozumiem dziecko, ale musisz nas jeszcze odwiedzić
-Postaram się
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, ubraliśmy się i zapakowaliśmy się do auta. Zdjęłam kurtkę, rzuciłam ją do tyłu, rozpięłam bluzę i zapięłam pasy. Tak samo jak wcześniej włożyłam w uszy słuchawki i puściłam sobie muzykę. Cicho nuciłam poszczególne fragmenty lecącej właśnie muzyki, a Marco jechał coraz szybciej. Patrzyłam na krajobraz za oknem, który był rozmazany, więc niewiele można było rozpoznać. Z jednej strony tęskniłam już za domkiem nad jeziorem, ale z drugiej strony żałowałam, że w ogóle tam pojechałam. To ja go pocałowałam, ale zrobiłam to bez zastanowienia. Taki impuls.
-Sara ! - usłyszałam ledwo ledwo głos Marco
-Tak ? - zdjęłam słuchawki 
-Dzwonił Mario i pytał czy mamy ochotę wpaść
-Jedź sam - westchnęłam - ja w tym czasie odpocznę 
-Jesteś pewna ? 
-Tak - posłałam mu blady lekko wymuszony uśmiech
-W porządku
-Pozdrów go ode mnie
-Na pewno to zrobię - uśmiechnął się
Z powrotem włożyłam słuchawki, ale już kilka piosenek przeleciało. Akurat leciał jakiś typowy smutas i szybko go przełączyłam, żeby się nie rozpłakać. Wybrałam piosenkę z tych wesołych, a uśmiech prawie od razu pojawił się na mojej twarzy. Zastanawiałam się czy czuję coś do Marco i czy on czuje coś do mnie, ale zanim zdążyłam to przeanalizować to wjechaliśmy do garażu podziemnego, a zaraz blondyn zaparkował na miejscu numer 12. Pierwsza wysiadłam z auta i podeszłam do bagażnika. Piłkarz zaraz do mnie dołączyłam, otworzył bagażnik i wyjął z niego wszystkie rzeczy. Złapałam za swoją walizeczkę i poszłam wezwać windę. Wcisnęłam przycisk na panelu, a winda jechała z samej góry, no prawie z samej góry. 
-Poczekałaś na mnie
-Masz kluczę
-Ty też masz - drzwi do windy się otworzyły, więc do niej wsiedliśmy
-Nie wzięłam ich
-Ok - westchnął
Weszliśmy do tego pięknego mieszkania, od razu skierowałam się do swojej tymczasowej sypialni. Odstawiłam gdzieś walizeczkę, położyłam się na łóżku i przykryłam się kocem. Zmęczona zamknęłam oczy i odpłynęłam.
*****
Obudziłam się jak na zewnątrz było już ciemno. Na oślep zapaliłam lampkę i na drugiej połówce łóżka zobaczyłam karteczkę. Wzięłam ją do ręki i już wiedziałam, że to wiadomość od Marco.
"Pojechałem do Mario, nie wiem, o której wrócę. Jakby co to dzwoń. M."

Odłożyłam kartkę papieru i wstałam z łóżka. Swoje kroki skierowałam na dół, bo strasznie zgłodniałam. W kuchni przygotowałam sobie kanapki z serem i pomidorem oraz herbatę. Wszystko zjadłam ze smakiem, a następnie posprzątałam po sobie. Wróciłam z powrotem na górę, najpierw rozpakowałam walizkę, którą pożyczyłam od blondyna i odniosłam mu ją do sypialni. Następnie wyjęłam z szafy swoją dużą, czerwoną walizkę i zaczęłam wkładać do niej wszystkie swoje rzeczy. Jakoś udało mi się ją dopiąć, a potem usiadłam na łóżku i przez telefon zarezerwowałam sobie lot na jutro na godzinę 12, ale na lotnisku muszę być trochę po 11. Muszę poprosić blondyna, żeby mnie zawiózł, ale boję się jego reakcji. Nie chce go zranić, ale muszę się zmierzyć z rzeczywistością. Przede wszystkim będę musiała porozmawiać z rodzicami no i wracam do nich do domu. A co do mojej biologicznej mamy to może kiedyś ją znajdę, a na razie zostawię ten temat. Chciałam napisać do Marco jakiś list, ale nie wiedziałam co. Ten pocałunek to było coś wspaniałego, nigdy w życiu się tak nie czułam.  Znam chłopaka tak strasznie krótko, ale w jego towarzystwie czuję się na prawdę dobrze. Blondyn potrafi mnie pocieszyć, rozśmieszyć, dba o mnie, ale chyba traktuje mnie tylko i wyłącznie jak młodszą siostrę bądź przyjaciółkę. A mi na nim zależy, zakochałam się w nim. Normalnie. Kocham go. Po prostu.
-Sara wróciłem ! - usłyszałam jego głos
-Ok !
Nie ruszyłam się z miejsca, tylko usiłowałam napisać ten cholerny list. Zgniotłam kolejną karetkę i ruszyłam ja na ziemie.
-Wyspałaś się ?
-Tak - spojrzałam w jego stronę
-Co to ? - wskazał na papiery na podłodze
-Nic ważnego - skłamałam
-Mogę ?
-Nie - pisnęłam 
-Ok - rozejrzał się po pomieszczeniu, a jego wzrok utkwił na mojej walizce - czy to jest to o czym myślę ?
-Jutro mam lot do Warszawy 
-Nie możesz Sara 
-Nie mogę tu zostać inie mogę wiecznie uciekać przed rodzicami
-Sara proszę nie wyjeżdżaj - podszedł do mnie i złapał mnie za rękę
-Daj spokój - wyrwałam mu się - to nie był wyjazd na stałe, a po za tym na pewno muszę pogadać z rodzicami
-Uciekasz ode mnie
-Jeszcze tu jestem
-Posłuchaj to wyszło zupełnie nie tak jak powinno, na prawdę jesteś dla mnie ważna, tylko ... - przerwał tak jakby nie wiedział co ma powiedzieć
-Tylko jestem dla Ciebie małolatą - dokończyłam za niego - traktujesz mnie jak młodszą siostrę 
-Nie Sara poczekaj ...
-Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy - przerwałam mu - a po moim wyjeździe możemy zapomnieć o tym pocałunku 
-Dasz mi coś wreszcie powiedzieć ?! - zirytował się
-Zakończmy ten temat proszę - spojrzałam na niego błagalnie - stało się i się nie odstanie
-Dlaczego Ty jesteś taka uparta ?
-Bo mogę - jęknęłam 
-Zaraz chyba przywiążę Cię do łóżka, zaknebluje i będziesz musiała mnie wysłuchać
-To brzmi groźnie
-I tak ma być
-Próbujesz mnie zastraszyć ?
-Niekoniecznie
-Mam nadzieje - westchnęłam 
-Odwołaj lot bardzo Cię proszę 
-Nie
-Dlaczego nie ?! Zostań i daj mi to wyjaśnić wszystko !
-Przestań Marco ! Ciągle upierasz się przy tym samym !
-Ty też !
-Jeżeli tak bardzo Ci to przeszkadza to w tym momencie mogę stąd wyjść - warknęłam 
-Doskonale wiesz, że nie o to chodzi
-Już mam dość - wstałam z miejsca, zebrałam z ziemi wszystkie papiery i wrzuciłam je do śmietnika
-Mam rano trening, więc idę spać - odpuścił sobie
-Mógłbyś zawieźć mnie jutro na lotnisko ?
-O której ?
-Gdzieś tak około 11
-Tak, zawiozę Cię - podniósł się i ruszył w stronę drzwi - śpij dobrze
-Wzajemnie - uśmiechnęłam się delikatnie
Blondyn zostawił mnie samą i dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. W spokoju dokończyłam pisać list do niego, włożyłam go do koperty, a na wierzchu napisałam jego imię. Zaklejoną kopertę położyłam na komodzie, żeby znalazł ją dopiero jutro po moim wyjeździe. Miałam szczerą nadzieje, że jak to przeczyta to poczuje coś do mnie, ale to jest niemożliwe. Jesteśmy z dwóch zupełnie różnych światów, a to, że w ogóle się spotkaliśmy i udało nam się zaprzyjaźnić to czysty przypadek. Było tak cholernie późno, a ja nie byłam zmęczona, nie chciałam spać. Jak zasnę to czas do rana tak szybko minie, a ja nie za bardzo jestem na to gotowa., Bajka się skończyła ... Czas zmierzyć się z szarą rzeczywistością, z rodzicami i adopcją ... 


MARCO
Poszedłem do swojej sypialni i walnąłem się na łóżko. Nie miałem bladego pojęcia jak mam przekonać Sarę, żeby została. Ona nie może wyjechać, nie przeze mnie. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, przy niej czuje się wyjątkowo. Nie chciałem jej odepchnąć, ale bałem się też, że ona to zrobiła przez chwile, bo była zachwycona widokiem. Jest taka młoda, delikatna, wrażliwa, piękna. Zupełnie inna niż Caro czy każda inna kobieta, z którą byłem czy nawet romansowałem. Muszę z nią być i z nią będę, ale nie teraz. Dam jej trochę czasu, a potem o nią zawalczę. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się w piżamę, a raczej spodnie od piżamy i położyłem się spać, bo trening mam rano.
*****
Obudził mnie mój budzik. Niechętnie podniosłem się z łóżka, ubrałem się w klubowy dres i spakowałem torbę treningową. Wypiłem tylko szybką kawę, bo nie miałem za bardzo ochoty na śniadanie. Kilka minut przed rozpoczęciem treningu pojawiłem się w szatni. Nie patrząc na moich kolegów przebrałem się w strój, założyłem buty, a następnie wszyscy opuściliśmy szatnię. 
-Co jest Marco ?
-Nic - wzruszyłem ramionami
-Przecież widzę
-Jestem zmęczony - skłamałem
-Chodzi o ten pocałunek ?
-Nie 
-Ale gadaliście ?
-Nie 
-Powiedz mi - nalegał
-Wyjeżdża dzisiaj
-Jak to ?
-Normalnie - westchnąłem - spakowała walizkę, zarezerwowała lot i wyjeżdża 
-Przykro mi
-Mi bardziej 
-Może jeszcze z nią pogadaj ?
-To nic nie da, wczoraj próbowałem
-W takim razie powiedz jej co czujesz
-Nie !
-Dlaczego ?1 Zachowujesz się jak tchórz
-Mario nie chce jej mieszkać w głowie
-Ona Cię pocałowała
-To nic nie znaczy
-Obudź się człowieku - warknął - dziewczyna Cię pocałowała, a jak się odsunąłem to się obraziła  
-Bo zachowałem się jak dupek
-Jesteś dupkiem Reus
-Zawalczę o nią, ale jeszcze nie teraz
-Poczekasz, aż ktoś Ci ją sprzątnie z przed nosa ?!
-Dokładnie tak - zirytowałem się 
Wyprzedziłem go i teraz biegłem pierwszy. Dokończyłem te kilkanaście kółek i przy trenerze czekałem na moich kolegów. Może mój przyjaciel ma racje 
-Marco wybieraj drużynę
-To znaczy ?
-Wybieraj chłopaków do swojej drużyny
-Musze ja ?
-Nie musisz - spojrzał na mnie dziwnie - Łukasz wybieraj za Marco
-Dobrze trenerze
Trafiłem do przeciwnej drużyny niż Mario i  cieszyłem się z tego. Może jest moim przyjacielem, może ma racje i może powinienem powiedzieć Sarze prawdę, Wszystko to jedno wielkie może, totalna niewiadoma ...

SARA
Wstałam jak Marco już nie było. Wzięłam prysznic i ubrałam się w te same ciuchy co wczoraj. Zjadłam szybkie śniadanie, wypiłam pyszną kawkę, a ze swojej sypialni zniosłam na dół swoje rzeczy, Z czerwoną szminką poszłam do sypialni, a następnie przeszłam do łazienki. W lewym górnym roku napisałam "tęsknie" i domalowałam małe serduszko. Zeszłam na dół, była już 10, więc niedługo pewnie wróci piłkarz. Podeszłam do kominka, na którym stało kilka zdjęć i patrzyłam na nie uśmiechnięta. Na jednym był Marco z Nico, na drugim z Mealnie, na trzecim z Anią i Robertem na ich ślubie. Było też zdjęcie Mario, z rodzicami chłopaka. Wszystkie zdjęcia były uroczę i na prawdę bardzo mi się podobały. 
-Chcesz zapamiętać mój wygląd ?
-Podziwiałam zdjęcia - odwróciłam się wzruszając ramionami
-No i jak ?
-Podobają mi się - posłałam mu uśmiech
-Gotowa ?
-Tak - westchnęłam 
-Może zmienisz zdanie ?
-Nie Marco - skrzywiłam się
-Zaniosę Twoje rzeczy do auta
-Czekaj, pomogę Ci 
Zabraliśmy moje rzeczy, zamknęliśmy mieszkanie i zjechaliśmy winda na parking. Zapakowaliśmy do bagażnika walizkę i usiedliśmy z przodu. Marco wyjechał z parkingu i ruszył w stronę lotniska.
-Jak trening ?
-W porządku 
-To dobrze
-Mario żałuje, że wyjeżdżasz
-Nie pożegnałam się z nim
-Wiem
-Może jeszcze kiedyś będę miała okazję z nim pogadać
-Na pewno - uśmiechnął się 
-Powinnam oddać Ci pieniądze
-Za co ? - zdziwił się 
-Za telefon, za jedzenie, za mieszkanie
-Przestań Sara
-Jak podasz mi numer konta ...
-Nie chce Twoich pieniędzy - krzyknął 
-Przepraszam - szepnęłam 
Dojechaliśmy przed czasem, odebrałam swój bilet, a następnie oddałam swój bagaż na odprawie. Stanęliśmy przed bramką, która miała nas rozłączyć. Patrzyłam na swoje splecione dłonie i nie wiedziałam co mam zrobić. 
-Do zobaczenia Sara - przytulił mnie
-Dziękuje za wszystko Marco
-Będę tęsknił
-Zakochałem się w Tobie - powiedziałam po polsku