poniedziałek, 28 września 2015

21. „Co wygrałam ?"

SARA
Nie miałam pojęcia, gdzie mój chłopak chce mnie zabrać, ale skoro to jest dla niego ważne to bardzo chętnie z nim pojadę. W czasie, gdy piłkarz był na stadionie ja rozpakowałam swoje rzeczy. Nie było ich jakoś wybitnie dużo, więc zajęłam tylko jedną półkę w garderobie blondyna. Zastanawiałam się czy mam się przebierać, ale nie chciało mi się, bo po co ? Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, a zaraz potem głośne kroki na schodach.
-Marco ? - zawołałam 
-Tak - wpadł do sypialni - pakuj się
-Co ? 
-Pojedziemy na kilka dni
-A treningi ?
-Dostaliśmy z Mo wolne, trener nie chce nas widzieć
-Wolne do kiedy ?
-Mamy wrócić w styczniu
-Tak mi przykro - przytuliłam go - może z nim pogadam ?
-Nie trzeba - westchnął 
-Jesteś zły - stwierdziłam 
-Oczywiście, że jestem zły, ale tylko na tego kretyna
-Rozumiem
-Wyrobisz się w 10 minut ?
-Tak, ale przed chwilą się rozpakowałam 
-Nie musisz pakować wszystkiego 
-Okej, dasz mi tą małą walizkę co ostatnio ?
-Pewnie 
Kilkanaście minut później oboje byliśmy już spakowani i gotowi do wyjścia. 
-Masz jeszcze jakieś domy ? - zaśmiałam się
-Nie, tym razem to zupełnie co innego
-Jedziemy do kogoś ?
-Tak
-Do Twoich rodziców ?
-Nie tym razem skarbie
-Poddaje się
-Wiedziałem - posłał mi uśmiech 
-Jedziemy ?
-Tak, chodźmy - złapał mnie za rękę 
Wyszliśmy z mieszkanie każdy ze swoją walizką i wsiedliśmy do windy. Zjechaliśmy na parking, ale tym razem na 9 piętrze wsiadła jakaś młoda dziewczyna. Starała się udawać, że nie poznała piłkarza, ale nie za bardzo jej to wychodziło. Na szczęście szybko wysiedliśmy i każdy poszedł w swoją stronę. 
-Mogłaby zostać aktorką - wybuchłam śmiechem
-To prawda - powiedział między napadami śmiechu
-Jesteśmy okropni
-Tylko stwierdzam fakty - posłał mi uśmiech 
-Dobra dobra
Chłopak schował nasze walizki do bagażnika, a ja zajęłam miejsce pasażera. Rzuciłam kurtkę do tyłu, a następnie zapięłam pasy. Marco wsiadł zadowolony i odpalił auto.
-Co Ty taki zadowolony ?
-Po prostu cieszę się, że jedziesz ze mną
-To dobrze - uśmiechnęłam się - nie przeszkadza Ci, że będziesz tak długo siedział w domu ?
-Szybko zleci - machnął ręką - a trener nie zmieni zdania, więc nie mam wyjścia
-A co z tym kolegą ?
-To samo
-Chodziło mi o Ciebie i o niego
-Nie przyjaźniliśmy się nigdy bardzo, więc nic się nie zmienia
-Rozumiem
-Ale to nie Twoja wina, pamiętaj o tym - złapał mnie za rękę 
-Pamiętam spokojnie - posłałam mu buziaka
-Możesz się zdrzemnąć, bo chwile będziemy jechać
-Ehh, okej - mruknęłam - ale jeszcze nie teraz 
Włączyłam radio, a jak poleciała znana mi piosenka Maroon 5 to podgłosiłam i zaczęłam śpiewać. Widziałam kątem oka, że Reus się uśmiecha, ale totalnie to olałam. Może nie śpiewam jakoś świetnie, ale lubię to. Skończyłam śpiewać wraz z cudownym Adamem i ściszyłam radio do normalnej głośności. 
-Pięknie śpiewasz skarbie
-Bez sarkazmów
-Nie było sarkazmu - oburzył się 
-W takim razie bardzo dziękuje
-Rzadko miałem okazje usłyszeć jak śpiewasz
-Ale na pewno jeszcze będziesz miał okazję 
-To dobrze - uśmiechnął się
-A Tobie zdarza się śpiewać ?
-Czasami 
-Niech zgadnę ... pod prysznicem - zaśmiałam się 
-Bingo 
-Co wygrałam ?
-A co byś chciała ?
-Buziaka - uśmiechnęłam się słodko
-Załatwione - położył mi dłoń na kolanie
-Przez ten cały czas jak byłam w Warszawie nie kiwnęłam nawet palcem, żeby znaleźć moją biologiczną mamę
-Nie miałaś czasu
-Och miałam go zdecydowanie za dużo
-Nie musisz jej szukać
-Ale chce
-Nie musisz - powtórzył 
-Dlaczego ?
-Bo ... - przerwał na chwilę 
I w tym momencie chłopak musiał ostro zahamować, bo jakiś pijany facet prawie wszedł nam pod samochód. 
-Co za idiotka ! - zatrzymał się na poboczu
-Spokojnie - odpięłam pasy i go przytuliłam - nic się nie stało 
-Mogłem go zabić
-Marco - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy - nic mu nie zrobiłeś
-Wiem wiem - westchnął - schował twarz w dłonie 
-Może ja poprowadzę ? - zaproponowałam
-Nie, ale muszę się chwilę przewietrzyć 
-Iść z Tobą ?
-Dam radę skarbie - pocałował mnie
Założył kurtkę i wysiadł z auta, a ja zamknęłam oczy i westchnęłam ciężko. Mało brakowało. Marco wrócił dosłownie po kwadransie. Zdecydowanie był już wyluzowany i spokojny. Na szczęście. 
-Już jest ok ?
-Tak, ogarnąłem się
-Uff - zażartowałam 
-Muszę Ci coś powiedzieć 
-Co takiego ?
-Nie musisz szukać swojej mamy, bo ją już znalazłem
-Jak to ? - wykrztusiłam po chwili 
-Wynająłem detektywa i ją znalazł 
-Kiedy ?
-Niedługo po Twoim wyjeździe z Dortmundu 
-I nic mi nie powiedziałeś ? - warknęłam 
-Sara ...
-Nic nie mów - wysiadłam z samochodu, a łzy popłynęły po moich policzkach 
Doskonale wiedziałam i słyszałam, że piłkarz wysiadł za mną. Nic nie powiedział, tylko nałożył mi kurtkę na ramiona i stanął obok. 
-Przepraszam kochanie
-Nie rozumiem czemu nie powiedziałeś mi od razu
-Sam nie wiem
-Mogłeś mi powiedzieć jak byłam w Polsce
-Olewałaś moje telefony, sms i wiadomości na Facebook'u 
-Jakbyś mi napisał to bym tego nie olała
-Nie chce się kłócić kochanie
-Wiem, ja też 
-Kocham Cię - przytulił mnie - chcesz ją poznać ?
-Oczywiście, że tak. Tylko się boję 
-Mieszka w Polsce, mogę z Tobą lecieć
-Wiesz gdzie dokładnie ? 
-W Sopocie
-Okej - westchnęłam 
-Jeżeli chcesz to możemy polecieć jeszcze przed świętami
-Pomyślę - wtuliłam się w niego
-To co możemy jechać ? 
-Już tak
-Kocham Cię - złożył czuły pocałunek na moich ustach
-Ja też Cię kocham - odwzajemniłam pocałunek
Wróciliśmy do samochodu, ale mój humor nie był tak dobry jak wcześniej. Zastanawiałam się jaka ona jest, czy będzie chciała utrzymywać ze mną kontakt, czy ma nową rodzinę. Mam szansę się dowiedzieć, ale boję się.
-Nie myśl o tym Sara
-Dlaczego ?
-Bo widzę, że się martwisz
-Po prostu jestem ciekawa wielu rzeczy, ale się boję 
-Obiecuje, że będę tam razem z Tobą
-Dziękuje
-Ok. Mogę zawrócić i jeszcze dzisiaj tam polecimy
-Nie - zaprotestowałam - jedziemy do Twojego tajemniczego miejsca, bo to też jest ważne 
-Jesteś pewna ?
-Oczywiście
-Będziemy za dwie może trzy godziny
-Coraz bardziej mnie zastanawia gdzie mnie zabierasz
-Nie powiem Ci - zaśmiał się 
-Dobra, będziesz coś chciał
-To Ty będziesz coś chciała 
-Obiecałeś mi buziaka
-Pamiętam - uśmiechnął się 
Z uśmiechem na ustach oparłam głowę o szybę i podziwiałam widoki za oknem. W pewnym momencie zrobiłam się strasznie senna, ale trzymałam się dzielnie, żeby nie zasnąć.
-Zdrzemnij się Sara - usłyszałam 
-Nie jestem zmęczona - ziewnęłam 
-Jasne, od 20 minut starasz się nie zasnąć - zaśmiał się
-Nie znasz się, ale ok. Obudź mnie jak dojedziemy 
Zamknęłam oczy, a kilka minut później spałam. 
*****
Tak dobrze mi się spało, ale ktoś jak dobrze można się domyślić kto mnie obudził. 
-Co ? - warknęłam 
-Dojechaliśmy
-Tak szybko ? - otworzyłam oczy 
-Tak - pocałował mnie
-Okej
Rozejrzałam się, a moim oczom ukazał się przepiękny stary, drewniany domek. Dookoła było pełno kwiatów i wszystko wyglądało niesamowicie, a przecież mamy listopad. 
-Gdzie my jesteśmy ? - szepnęłam zauroczona
-U moich dziadków
-Zabrałeś mnie tutaj, żebym ich poznała ?
-Tak - podrapał się po karku - cieszysz się ?
-Oczywiście, będzie mi bardzo miło
-W takim razie zapraszam - pomógł mi wysiąść z auta
-Bierzemy walizki ?
-Potem po nie wrócę 
-W porządku 
-To chcesz buziaka czy nie ?
-Chce - uśmiechnęłam się 
Chłopak przyciągnął mnie do siebie, jedną ręką obejmował mnie w tali, a drugą trzymał na moim policzku. Zanim jednak mnie pocałował przejechał kciukiem po moich wargach. Przez cały czas patrzyłam mu w oczy, w których zdecydowanie się rozpłynęłam. I w końcu piłkarz opuścił swoje wargi na moje. Na samym początku całował mnie bardzo czule, delikatnie i powoli, ale jak tylko stanęłam na palcach i wplotłam palce w jego włosy to zmienił swoją taktykę. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej, rękę, którą miał na moim policzku wplótł w moje długie włosy. Pocałunek stał się nagle dużo bardziej namiętny. Całowaliśmy się jakby to był nasz ostatni pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie minutę, może dwie później.Miałam urwany oddech, a na policzkach znajdowały się na pewno czerwone rumieńce. 
-Czy taki buziak Ci wystarczył ? - szepnął mi do ucha
-Nie - powiedziałam krótko 
Zaśmiał się głośno.
-Ok - puścił mi oczko 
Myślałam, że blondyn mnie pocałuje, ale on tylko na mnie patrzył. W jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia. I nagle w bardzo szybkim czasie przybliżył się do mnie i oparł mnie o swój samochód. 
-Mówisz i masz - wpił się w moje usta
Słodki, czuły i jednocześnie namiętny pocałunek.
*****
Ten rozdział dedykuje wspaniałej єυρнσяу я.. Przykro mi kochana, że nie udało Ci się zgadnąć, gdzie jadą Marco i Sara. Może następnym razem ? 

Sprawa organizacyjna ... Pod ostatnim rozdziałem (20) pojawiły się tylko 2 (??) komentarze. Czy to oznacza, że tyle osób przestało czytać tego bloga ? Poziom rozdziałów się obniżył i ode mnie uciekacie ? Mam nadzieje, że to tylko przypadek i tym razem będzie ich więcej.
Buziaki. 

wtorek, 22 września 2015

20. „Stresujesz się Marco"

SARA
Szarpałam się z nieznanym mi mężczyzną jak zobaczyłam, że w naszą stronę zmierza Marco. Już z daleka widziałam, że jest wściekły.
-Zostaw ją Marco - warknął odpychając go ode mnie
-Fajna ta Twoja nowa laska - zaśmiał się bełkocząc
-Daj spokój Marco - złapałam go za rękę- nic mi nie zrobił
-Fajnie się posuwa taką młodą laskę ? - usłyszeliśmy oboje i już wiedziałam, że będzie źle
Blondyn puścił moją dłoń i rzucił się na swojego kolegę.
-Marco puść go ! - pisnęłam
Nic. Zero reakcji.
Faceci mocno się szarpali, a ja nie byłam w stanie ich rozdzielić. Na szczęście po dosłownie kilku minutach rozdzielił ich Mario i trener. Spojrzałam na twarz chłopaka i z wrażenia aż zakryłam usta dłonią. Rozcięty łuk brwiowy, warga i ogromny siniak pod okiem.
-Rozejść się do domu ! - ryknął trener - tylko Mo i Marco. Natychmiast !
-Super - warknął mój ukochany
Złapał mnie za rękę i zaprowadził do naszego stolika. Zgarnął swoją marynarkę, moją torebkę i zanim zdążyłam coś powiedzieć szłam już za nim do szatni. Założyłam płaszcz, Marco również ubrał się w swoje wierzchnie ubranie.
-Nic nie powiesz ? - szepnęłam
-Sara ! Poczekajcie - podbiegł do nas Lewandowski
-Tak ? - spojrzałam na niego
-Dam Ci Twoje rzeczy
-Dziękuje
-Co się stało ? - zdziwiony spojrzał na swojego przyjaciela
-Nic - przewrócił oczami
-Dlatego trener jest taki wściekły ? - drążył temat
-Tak
-Ok, potem mi powiesz
-Już się nie mogę doczekać
Zabrałam swoją walizkę z samochodu państwa Lewandowskich, a Reus włożył ją do bagażnika. Wsiedliśmy do samochodu, zapięłam pasy i po chwili jechaliśmy już do apartamentowca blondyna.
-Marco nie zamierasz ze mną gadać ?
-Przepraszam - odwrócił się w stronę szyby
-Marco - westchnęłam - przesadziłeś
-Obraził Cię
-No i co z tego ? - warknęłam
-Ponosiło mnie
-Wiem
-Po prostu mi na Tobie zależy
-Mi też zależy
-Przepraszam
-Okej, zapomnijmy o tym. Nie będziesz miał problemów ?
-Nie raczej
-Obyś miał racje
Bezpiecznie dojechaliśmy na miejsce i już po kilku minutach byliśmy na górze w mieszkaniu. Kazałam mojemu chłopakowi usiąść w kuchni, a sama wzięłam apteczkę. Powoli przemyłam mu wszystkie rany, to co mogłam to zakleiłam plastrem, a resztę zostawiłam. 
-I po strachu - pocałowałam go
-Ał - odsunął się ze względu na rozciętą wargę 
-Przepraszam - westchnęłam 
-Przeżyje - tym razem to on mnie pocałował, a ja delikatnie to odwzajemniłam
-To był na prawdę długi dzień 
-To prawda 
-Jestem taka zmęczona
-W takim razie idziemy spać - z łatwością mnie podniósł 
Puścił mnie dopiero jak leżałam na jego łóżku. Zdjął moje buty, a następnie pomógł w zdjęciu suki i biżuterii. 
-Moje rzeczy są na dole
-Nie szkodzi - machnął ręką
-I co teraz ?
-Chcesz moją koszulkę ? - zniknął w garderobie
-Może być - wybuchłam śmiechem 
-Co ? - spojrzał na mnie 
-Nic - puściłam mu oczko
-Proszę - dał mi koszulkę
-Dziękuje - podniosłam się
-A Ty gdzie ?
-Idę pod prysznic
-Hm ... ok
-Co ?
-Pstro - dał mi pstryczka w nos
-Spadaj - uśmiechnęłam się 
Zamknęłam się w łazience, gdzie zdjęłam bieliznę, która mi pozostała i weszłam pod prysznic. Szybko się wykąpałam, więc dosłownie po kilkunastu minutach stałam przed lustrem w koszulce piłkarza. Podsuszyłam lekko włosy, umyłam zęby szczoteczką piłkarza i wyszłam z pomieszczenia. Blondyn leżał już na łóżku zadowolony i czekał na mnie. 
-Nie idziesz się kąpać ?
-Zrobię to rano - mruknął 
-Ok - położyłam się obok niego
Chłopak zgasił światło i mocno mnie objął. 
-Dobranoc - uśmiechnął się
-Dobranoc
-Kocham Cię - szepnął mi do ucha
*****
Obudziłam się pierwsza, więc powoli wstałam, żeby nie obudzić blondyna. Zeszłam na dół i zgarnęłam moją walizkę do pokoju gościnnego. Ubrałam się tam w sportowe ciuchy, założyłam buty do biegania i związałam włosy w kucyka. Zrobiłam porządną rozgrzewkę, rozciąganie i zeszłam na dół. Zgarnęłam kluczę z przedpokoju, a następnie opuściłam mieszkanie blondyna. Zamiast jechać windą po prostu szybkim tempem zbiegłam po schodach na parter. Na zewnątrz było zimno, ale nie przeszkadzało mi to, bo już się przyzwyczaiłam. Tak ! Zaczęłam biegać. Ania zaraziła mnie bieganiem jak była w Polsce, więc teraz biegam regularnie. Codziennie rano. Mniej więcej w połowie się zatrzymałam,  żeby zrobić kolejną rozgrzewkę. Trochę się rozciągnęłam, zrobiłam kilka ćwiczeń z taśmą i pobiegłam dalej. Kilkanaście minut później powoli zmierzałam do mieszkania Marco, ale tym razem biegłam bardziej na około. Zatrzymałam się dopiero w windzie apartamentowca, gdzie wyłączyłam aplikacje do biegania. Przebiegłam trochę ponad 5 km w prawie 45 minut. Zmęczona weszłam po cichu do środka,l zdjęłam buty i całe wierzchnie ubranie, a następnie weszłam dalej. W salonie zobaczyłam załamanego Marco, który siedział na kanapie, a twarz miał schowaną w dłoniach. 
-Coś się stało ? - położyłam mu dłoń na ramieniu
-Sara ? - podniósł na mnie wzrok 
-Cześć - uśmiechnęłam się 
Chłopak poderwał się z miejsca i bardzo mocno mnie przytulił.
-Śmierdzę - zaśmiałam się - byłam biegać
-Nie przeszkadza mi to
-Powiesz mi co się stało ?
-Myślałem, że zniknęłaś - szepnął 
-Co ? - zdziwiłam się
-Nigdzie nie mogłem Cię znaleźć i na dole nie ma Twojej walizki 
-Głupku - wplotłam palce w jego blond włosy - walizka jest w gościnnej, bo musiałam się gdzieś przebrać
-Od dawna biegasz ?
-Od dwóch tygodni codziennie
-Brawo - pocałował mnie w czoło
-Muszę iść pod prysznic - odsunęłam się od niego 
-Zrobię śniadanie - westchnął 
-Ok, zaraz będę 
Poszłam szybkim krokiem na górę, wzięłam swoją walizkę do sypialni piłkarza i wygrzebałam z niej mój standardowy strój czyli jeansy, białą koszulkę na ramiączka i czarną bluzę. Cały zestaw plus bielizna oraz skarpetki zabrałam do łazienki. Zdjęłam sportowe ciuchy, weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam ciepłą wodę. Namydliłam się cudowanie pachnący żelem pod prysznic, spłukałam pianę i zabrałam się za mycie włosów. Co prawda nie było potrzeby, abym je myła, ale jak już jestem pod tym prysznicem to co mi szkodzi. 
-Śniadanie - blondyn zapukał do drzwi
-Już idę - zawołałam
Ekspresowo się wytarłam, ubrałam, a mokre włosy związałam w luźnego koka. Zeszłam na dół, gdzie przy stole siedział już mój chłopak. 
-Omlet - uśmiechnęłam się - miła odmiana
-Smacznego
-Która moja ? - wskazałam na dwa kubki z herbatą 
-Obojętnie - wzruszył ramionami 
Zabrałam się za jedzenie posiłku, a siedzący naprzeciwko mnie piłkarz zamiast jeść patrzył na mnie. 
-Przestań - zaśmiałam się zakrywając twarz tak, aby nie widział moich rumieńców - nie masz lepszych zajęć ?
-Nie - uśmiechnął się
-Trudno - mruknęłam 
-Lubię jak się rumienisz
-A co jeżeli ja nie lubię ?
-Pójdziemy na kompromis - pocałował mnie w dłoń
-Jasne - pokazałam mu język
-Co byś chciała dzisiaj robić ?
-Sama nie wiem, a masz jakieś propozycje ?
-Musze jechać do klubu, a potem jestem cały Twój
-Rozmowa z trenerem ?
-Niestety
-Mam nadzieje, że na prawdę nie będziesz miał problemów
-Spokojnie - powiedział czule - to moje problemy 
-Nie prawda ! - zaprzeczyłam - to była moja wina
-Sara skarbie nie myśl o tym, ok ? 
-Ok - westchnęłam 
Chwilkę patrzyliśmy sobie w oczy, ale ja odwróciłam wzrok i wstałam z miejsca. Zebrałam wszystkie naczynia, które kilkanaście sekund później stały już w zlewie. Oparłam się o blat oddychając głęboko. Nie chciałam, żeby Marco miał przeze mnie problemy. Po kilku minutach nie byłam już sama, bo blondyn objął mnie od tyłu.
-Kocham Cię - szepnął mi do ucha
-Ja Ciebie też kocham - delikatnie się uśmiechnęłam 
-Co Ty ze mną zrobiłaś ?
-Jeszcze nie - zachichotałam
-A ja uważam, że dużo - sprawnie mnie obrócił i posadził na blacie
-Podobno bardzo się zmieniłeś 
-Na lepsze ?
-Nie wiem, musisz zapytać Mario 
-On Ci to powiedział ?
-A kto inny ? - wybuchłam śmiechem 
-No tak, powinienem od razu o nim pomyśleć
-Dokładnie tak
-Jeżeli chcesz to możesz jechać ze mną na stadionie
-A długo to potrwa ?
-Nie wiem
-Poczekam tutaj 
-Możesz się rozpakować - zaproponował 
-Pomyślę nad tym - uśmiechnęłam się
Chłopak na chwile się zawiesił, a potem spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-Już wiem, gdzie Cię zabiorę - rzekł zadowolony
-Gdzie ?
-Niespodzianka
-Jednak wolałabym wiedzieć - pochyliłam się nad nim
-Zapomnij - skradł mi buziaka
-Będę się cieszyła ?
-Mam nadzieje - spojrzał mi w oczy
To chyba pierwszy raz kiedy ujrzałam w oczach Marco coś dziwnego. Tak jakby był zaniepokojony.
-Stresujesz się Marco
-Nie, dlaczego ?
-Widzę to w Twoich oczach
-Cholera - powiedział żartobliwie
-Gdzie mnie pan zabiera panie Reus ? - położyłam dłonie na jego ramionach
-Zobaczysz, ale to dla mnie bardzo ważne - westchnął 
-Dobrze. Jedźmy tam - przytuliłam go 

poniedziałek, 14 września 2015

19. „Jestem z Ciebie dumny"

SARA
Dojechaliśmy na miejsce już po chwili, mój chłopak (!) zaparkował auto na strzeżonym parkingu i ruszyliśmy do wejścia. Zostawiliśmy nasze wierzchnie ubrania w szatni i poszliśmy dalej. No i wtedy wszystko się zaczęło. Wszyscy robili nam zdjęcia, mnie oślepiły flesze, ale ,arco najwidoczniej to nie przeszkadzało. Objął mnie delikatnie w pasie i pozował do zdjęć. Po dosłownie kilku krótkich minutach znaleźliśmy się na sali, gdzie nie było już reporterów. Zostaliśmy poprowadzeni do stolika przy którym siedzieliśmy z państwem Lewandowskim oraz Mario i pewnie jego narzeczoną.
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Sara hej - Gotze do mnie podszedł i mnie przytulił - dawno Cię nie widziałem
-Tak wyszło - zachichotałam
-Ann poznaj to jest Sara - piłkarz nas przedstawił - Sara to moja narzeczona Ann
-Cześć - podałam jej dłoń, a ona ją uścisnęła - dużo o Tobie słyszałam
-Miło mi - posłała mi uśmiech - ja też dużo o Tobie słyszałam
-Mam nadzieje, że same dobre rzeczy
-Oczywiście, że tak
-Kochanie - blondyn odsunął mi krzesło, a ja się do niego uśmiechnęłam
-Dziękuje
-Wina ? - spytał Robert
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-Jesteś pewna ?
-Tak - zaśmiałam się
Nalałam sobie do szklanki wodę gazowaną, a mój rodak rozlewał wino wszystkim, który siedzieli przy naszym stoliku.
-Czyli znowu ja prowadzę - spojrzałam na blondyna
-Na to wygląda - położył mi dłoń na kolanie
-Okej - westchnęłam
-Sara mamy Twoją walizkę w aucie
-To świetnie, od razu ją weźmiemy
-Na długo zostajesz ?
-Miałam bilet tylko w jedną stronę
-To bardzo dobrze - Marco uśmiechnął się szeroko - ja Cię nie puszczę 
-Kochanie nie masz za dużo do gadania
W pewnym momencie ktoś zaczął przemawiać, więc wszyscy ucichli i spojrzeli na osobę przy mikrofonie. Potem przemawiał trener, którego oczywiście poznałam. Jak tylko powiedział, żebyśmy dobrze się bawili to została puszczona muzyka i zaczęliśmy dostawać gorące dania.
-Dasz radę Aniu ? - zaśmiał się Gotze
-Pewnie - puściła mu oczko
-Jestem z Ciebie dumny
-Och Mario - zakryła sobie usta ręką - bardzo Ci dziękuje
-Przepraszam - mój chłopak się podniósł - zaraz wracam
Odprowadziłam go wzrokiem i widziałam, że odebrał telefon. 
-Czyli co Sara jest już w porządku ?
-Tak, jest super
-Nasz Marco wreszcie ma dziewczynę 
-Nono - zaśmiała się Ania
-Jak będzie nie dobry to się skończy - zaśmiałam się
-Da radę, będzie się starał
-Yhmm
Zjadłam wszystko co miałam na talerzu i wstałam od stołu. Ruszyłam w stronę łazienki i akurat przed drzwiami spotkałam Marco, który dalej gadał przez telefon. Minęłam go bez słowa i weszłam do damskiej toalety. Umyłam ręce, poprawiłam makijaż i wyszłam. Mój chłopak czekał na mnie przed drzwiami.
-Wszystko ok ?
-A dlaczego miałoby nie być ok ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami - po prostu się boję 
-Czego ?' - podeszłam do niego
-Że znowu mnie zostawisz
-Ty ? - zaśmiałam się - taki facet jak Ty ?
-A co w tym złego ? - przyciągnął mnie do siebie
-Nic
-Po prostu Cię kocham - pocałował mnie
-Ja też Cię kocham - uśmiechnęłam się
-Wracamy ?
-Tak, nie zdążyłeś w końcu zjeść
-Marcel dzwonił - podrapał się po głowie - mój przyjaciel
-Może kiedyś nas poznasz
-Oczywiście - pocałował mnie w dłoń
-Pogodziłam się z rodzicami
-To dobrze
-A potem znowu pokłóciłam się z mamą
-O co ?
-O święta
-Nie rozumiem - skrzywił się
-Powiedziałam mamie, że nie wiem czy spędzam z nimi święta no i mama trochę się wkurzyła
-Czyli chcesz spędzić święta ze mną ?
-Nie powiedziałam nic takiego
-Nie musiałaś - zaśmiał się
-Spadaj - lekko go szturchnęłam
-Kochanie 
-Tak ?
-Musimy wracać, bo będą się martwić
-Jeszcze sobie coś pomyślą
-Oj tam - machnął ręką
Wróciliśmy na sale, a prawie wszyscy obecni tańczyli i świetnie się bawili. 
-Zatańczysz ze mną ?
-A mam inne wyjście ?
-Nie - pokręcił przecząco głową 
Odłożyłam torebkę na nasz stolik i poszliśmy na parkiet. Mimo wysokich obcasów i długiej sukni radziłam sobie całkiem dobrze, a może to tylko zasługa mojego partnera. W końcu blondyn tańczy bardzo dobrze. Zaraz mój partner się zmienił, bo Mario tańczył teraz ze mną, a Reus z Ann.
-Pasujecie do siebie
-Może 
-To widać Sara 
-Jesteś mało obiektywny 
-Możliwe
-Ale ?
-Ale widzę jak Marco się zmienił, jak na Ciebie patrzy. Jeszcze tego nie wiesz, ale to jest zupełnie inny człowiek niż miesiąc temu 
-Cieszę się
-Kochasz go ?
-Tak, bardzo
-To dobrze
-Fajnie mieć takich oddanych przyjaciół
-W takim gronie trudno mieć prawdziwych przyjaciół
-W gronie piłki ? - dopytałam się
-Tak, wbrew pozorom to co się dzieje na boisku i po za boiskiem to dwie różne sprawy 
-Rozumiem
-Odbijany - zaśmiał się mój ukochany
No i znowu byliśmy w tych samych parach co na początku. Ze względu na wolną i spokojną piosenkę wtuliłam się w piłkarza i bujaliśmy się w rytm utworu.
-Moja mama się ucieszy jak spędzisz z nami święta - szepnął mi do ucha
-A skąd przypuszczenie,  że zamierzam spędzić święta z Wami ? - brnęłam dalej kryjąc uśmiech w jego ramieniu
-Strzelam - zaśmiał się
-Myślisz, że gol czy jesteś na spalonym ? - zachichotałam 
-Zdecydowanie gol skarbie
-Jesteś zbyt pewny siebie
-Czyli mam racje
-Goool - szepnęłam mu do ucha - 1:0, prowadzi Marco Reus
-Możesz zostać komentatorem sportowym - zaśmiał się
-Z całą pewnością
Po skończonym utworze wróciliśmy do naszego stolika, gdzie siedziała Ania, a obok niej jej mąż. 
-A Wy co nie na parkiecie ? - uśmiechnęłam się
-Odpoczywamy
-To witam w klubie - puściłam jej oczko
-Chcesz coś do picia ?
-Nie, dziękuje
-Dobrze tańczysz
-Przeciętnie - wzruszyłam ramionami
-Twoja skromność mnie rozbraja
-Nie rozumiem czemu
-Może kiedyś zrozumiesz
-Ałć - zażartowałam 
-Jejku przepraszam - złapała się za głowę
-No co Ty, ja tylko żartowałam - wybuchłam śmiechem
-Przestraszyłaś mnie - również się zaśmiała
-Kotku masz ochotę na coś do picia ? - blondyn mnie objął 
-Nie, może potem
-To daj znać
-W porządku 
-Zakochani - westchnął Lewy całując swoją żonę w czoło
-Odezwał się - blondyn puścił mu oczko
-Jak to ludziom potrafi się zmienić humor. Jeszcze niedawno w ogóle nie chciałeś iść na bankiet 
-Teraz też najchętniej bym wrócił do domu
-Bez przesady - spojrzałam na niego
-Sama prawda skarbie  
-Sory Reus, ale porywam Twoją dziewczynę - Gotze złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet
Leciała jedna z piosenek Beyonce, którą lubię. Szybka, rytmiczna i wesoła. Idealna do tańczenia. Mario okazał się równie dobrym tancerzem co mój ukochany, ale ciut niższym. 
-Na długo przyjechałaś ? - próbował przekrzyczeć muzykę 
-Jeszcze nie wiem - westchnęłam
-Miło by było gdybyś poleciała z nami na sylwestra
-A gdzie lecicie ?
-Pewnie do Dubaju 
-Wowo, nie wiem czy mnie stać - zaśmiałam się
-Pieniędzmi się nie przejmuj - machnął ręką
-Kto jedzie ?
-Ja z Ann, Marco, moi rodzice i bracia, chyba też Ania i Robert, jeżeli się zdecydują 
-Fajna gromadka
-Idealnie się w nią wpasujesz
Nic nie odpowiedziałam, tylko się zaśmiałam, a potem do końca naszego tańca się nie odzywaliśmy. Wróciliśmy do naszego stolika, przy którym siedział tylko mój facet. Usiadłam mu na kolanach, a on mnie objął i uśmiechnął się szeroko. 
-Co taki samotny jesteś ?
-Chciałam na Ciebie poczekać
-Bardzo mi miło
-Jeżeli chciałabyś się napić to Marcel może po nas przyjechać 
-Innym razem
-Moja dziewczynka - zaśmiał się 
-Czemu dziewczynka ? - oburzyłam się 
-Taka jesteś młodziutka, nie pijesz, nie palisz
-Jeszcze się zdziwisz jak ja nie piję - pocałowałam go
-Bardzo chętnie
-Jakie jeszcze nas atrakcje dzisiaj czekają ?
-Trener coś wymyślił, jakaś zabawa czy coś
-Serio ?
-Yhmm - schował twarz w dłoniach
-Nie będzie tak źle
-Będzie gorzej
-Dasz radę, ja w Ciebie wierzę
-Za to Cię kocham
-Tylko za to ?
-Nie tylko - pocałował mnie
-Uff
Za chwile faktycznie trener zarządził, żeby piłkarze wyszli na środek. Śmiałam się widząc Marco, który zmarnowany dołączył do swojej drużyny. Oczywiście oglądałam jego, a raczej ich zmagania, ale tak samo jak pani Lewandowska czy Ann śmiałam się prawie do łez. Na sali nagle zrobiło się ciemno, więc szybko ulotniła się do toalety. Odbicie w lustrze świadczyło o tym, że wyglądam w miarę dobrze. Przypudrowałam nosek, poprawiłam szminkę no i jak zawsze umyłam ręce. Wyszłam z pomieszczenia, ale zatrzymałam się jeszcze, żeby wysłać sms do mamy. Nie było mi to jednak dane, bo obok mnie pojawił się jakiś facet. 
-Jesteś nową laską Marco - wybełkotał 
-Tak, jestem jego dziewczyną
-Bardzo ładną
Dziękuje - chciałam odejść
-Poczekaj - złapał mnie za rękę
-Na prawdę muszę iść - warknęłam próbując wyrwać rękę z jego uścisku - puść mnie !
*****
No i jak ? Podoba się ? Wiem wiem, skończyłam w kiepskim momencie, ale taki był mój plan. Muszę się pochwalić, że jestem w trakcie pisania, a dokładnie w połowie ... 33 rozdziału czyli przedostatniego, który pojawi się w 2015 roku ! 
Do następnego (w przyszły wtorek) buziaki :*

wtorek, 8 września 2015

18. „Kocham Cię"

SARA
Wsiadłam do samolotu o odpowiedniej godzinie, włożyłam walizkę podręczną na półkę nad sobą i usiadłam na swoim miejscu. Zapięłam pasy, odsłoniłam okienko i czekałam na start. Cały czas wpatrywałam się w bransoletkę, którą miałam zapiętą na prawym nadgarstku. Była delikatna, czerwona, a na środku znajdowało się serduszko z białego złota. Oczywiście był to prezent od Marco, który wreszcie otworzyłam. Do tego dołączony był list, ale postanowiłam przeczytać go dopiero jak samolot wystartuje. Położyłam kopertę z moim imieniem na kolanach i cierpliwie czekałam, aż będę mogła ją otworzyć. Obsługa samolotu pokazała nam wyjścia ewakuacyjne, a także to jak mamy się zachowywać w sytuacjach zagrożenia życia., Nareszcie mogłam przeczytać. 

"Kochana Saro, 
W pierwszej kolejności chciałem złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia z okazji Twoich urodzin.
Nie miałem pojęcia jak się z Tobą skontaktować, więc wybrałem właśnie taką formę. Nie rozumiem, dlaczego zerwałaś ze mną kontakt. Na prawdę mi na Tobie zależy. Może jestem totalnym tchórzem, że robię, a raczej piszę to teraz, ale wybacz nie mam innego wyjścia. Uciekłaś, chociaż sama mnie pocałowałaś ... okej przyznaje, że zachowałem się jak dupek odpychając Cię. Szczerze nie wiem, dlaczego to zrobiłem, bo nie chciałem tego. Zakochałem się w Tobie Sara, zakochałem się w Tobie od początku. Kłamałem mówiąc, że nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, bo uwierzyłem jak Cię zobaczyłem. Jesteś piękną, mądra i niesamowitą dziewczyną, ale jesteś też bardzo młoda i po prostu bałem się o Ciebie. Nie chciałem i nie chce, żebyś przeze mnie cierpiała, nie wybaczyłbym sobie tego. Mimo wszystko Cię zraniłem, zraniłem Cię odpychając Cię, zraniłem Cię nie mówiąc Ci prawdy, zraniłem Cię, bo dałem Ci wyjechać. Nie mogę tego znieść. Pojawiłaś się w moim życiu tak niespodziewanie i w tak krótkim czasie mnie zmieniłaś. Sprawiłaś, że moje życie stało się barwniejsze, ale jak wyjechałaś to zabrałaś ze sobą kawałek mojego serca. 

Kocham Cię
Twój Marco

PS. Mam nadzieje, że prezent Ci się spodobał."

Nie za bardzo wierzyłam w to wszystko co czytałam, czułam się jakbym była w jakimś niespodziewanym śnie. On mnie kocha, ja go kocham i już dzisiaj go zobaczę. Będę mogła go dotknąć, przytulić, poczuć zapach jego wspaniałych perfum, spojrzeć w jego hipnotyzujące oczy. Czy znowu ujrzę jego słodki uśmiech. Mam nadzieje, że tak ! Nagle usłyszałam głos stewardessy, który oznajmił nam, że za chwile lądujemy. Zapięłam pasy, schowałam list do kieszeni i czekałam, aż samolot wyląduje. Z lotniska ma mnie odebrać Ania, a u niej w domu mamy się razem przygotować.  Chciałam zrobić piłkarzowi niespodziankę i jeżeli będzie chciał to pójdę z nim na ten bankiet. A potem wyznam mu to, że go kocham. W końcu nie dostał mojego listu. Chyba ... 
Samolot za chwilę wylądował, ludzie powoli zaczęli się zbierać do wyjścia. Wyjęłam swoją walizkę z górnej półki, ubrałam się w swoje wierzchnie ubranie i ustawiłam się w kolejce do wyjścia. Na szczęście nie miałam żadnego innego bagażu oprócz walizki podręcznej, więc jak tylko odpuściłam maszynę to byłam wolna. 
-Sara ! - usłyszałam znajomy głos
-Aniu hej - przytuliłam ją
-Cieszę się, że już jesteś
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Chodź, mamy mało czasu
-Nie wiem czy wzięłam odpowiedni strój - skrzywiłam się
-Pokażesz mi w domu, będzie dobrze 
-Mam nadzieje - westchnęłam
'Nie było korków i dzięki temu dojechałyśmy do domu państwa Lewandowskich po kilkunastu minutach. Ciągnąc za sobą walizkę weszłam do ich salonu, gdzie urzędował pan domu.
-Cześć - powiedziałam nieśmiało i delikatnie się uśmiechnęłam 
-Hej - wstał, żeby mnie przytulić - dobrze Cię wiedzieć
-Wzajemnie 
-To co lecimy się ogarnąć ? - zachichotała karateczka
-Tak, chodźmy
-Musimy Cię opuścić kochanie - pocałowała męża
-Jakoś wytrzymam 
-Też zacznij się szykować
-Mam jeszcze czas - zerknął na zegarek
-Zawsze się tak mówi - przewróciła oczami
-Poszłyśmy wspólnie na górę, a potem się rozdzieliłyśmy. Ania poszła się umalować i ułożyć włosy, a ja szybko się wykapać. Zajęłam łazienkę gościnną, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Namydliłam całe swoje ciało żelem pod prysznic, który pachniał różami, a następnie dwukrotnie umyłam włosy brzoskwiniowym szamponem. Na koniec nałożyłam na końcówki odżywkę. Spłukałam wszystko dokładnie i zakręciłam wodę. Owinęłam się ręcznikiem, a na włosach zrobiłam sobie turban. Założyłam bieliznę, krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka. Najszybciej jak potrafiłam wysuszyłam włosy, rozczesałam je i ruszyłam w stronę sypialni Ani. Oczywiście najpierw zapukałam i weszłam dopiero jak usłyszałam "proszę".
-Mogę ? -upewniłam się
-Pewnie, że tak
-Gotowa ?
-Tak, muszę tylko się przebrać
-A mogłabyś mi pomóc ? No wiesz umalować się i uczesać - westchnęłam 
-Oczywiście - zaśmiała się - siadaj
-Dzięki
Usiadłam na krześle, które stało przy jej toaletce, ale siedziałam przodem do Ani.
-Może najpierw Cię umaluje, więc zamknij oczy
-Okej - wykonałam jej polecenie
Przez jakiś czas siedziałam z zamkniętymi oczami, a kobieta mnie malowała. 
-Gotowe - wyczułam, że się uśmiecha
-Mogę już otworzyć oczy ?
-Możesz
Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze i zobaczyłam zupełnie inną osobę. 
-Jest super
-To teraz włosy
-Chciałabym, żeby były tylko lekko pofalowane
-Okej, to podkręcę Ci końcówki
-Dzięki
Po kilkunastu minutach byłam już gotowa. Razem z panią Lewandowską zeszłyśmy do Roberta. 
-Marco padnie jak Cię zobaczy
-Jeszcze nie wiadomo czy on ma ochotę na moje towarzystwo 
-To zaraz zobaczymy
-Nie mów mu, że przyjechałam
-Spokojnie
Wyjął telefon z kieszeni, wybrał numer blondyna i włączył na głośnomówiący.
-Cześć stary
-No hej, co tam ?
-Chciałem zapytać czy jedziesz na bankiet
-No jadę jadę - westchnął - ale strasznie mi się nie chce
-Czemu ?
-Nie mam z kim iść, a wszyscy będą z partnerkami
-Rozumiem, a za ile wychodzisz ?
-W pół do ósmej wyjeżdżam z domu 
-To tak jak my
-Spotkajmy się na miejscu
-Jasne,  do zobaczenia
-Do zobaczenia - rozłączył się
Uśmiechnęłam się w stronę małżeństwa i już wiedziałam co chce zrobić.
-Rozumiem, że zawozimy Cię do Marco ?
-Jeżeli możecie
-Pewnie, że tak
-Idziemy się przebrać - szatynka pociągnęła mnie za rękę i znowu poszłyśmy na górę - pokaż mi co zakładasz
-Już już - uśmiechnęłam się
Wyjęłam z walizki mój ubiór na bankiet i pokazałam go Ani.
-Wow Sara, będziesz wyglądała niesamowicie
-Czyli mogę się już przebrać ?
-Jasne, ja też już idę
Zostałam sama w sypialni, rozebrałam się do bielizny. Odpięłam ramiączka od stanika, wyjęłam z walizki cieliste pończochy samonośne i włożyłam je. Na koniec ubrałam swoją długą, czerwoną suknie bez ramiączek i założyłam czarne buty na wysokim obcasie. Na prawy nadgarstek założyłam bransoletkę od Marco, a w uszy włożyłam srebrne kolczyki z cyrkoniami. Do czarnej kopertówki włożyłam telefon, szminkę i list od Marco. Zerknęłam jeszcze na zegarek i było dziesięć po siódmej, więc na pewno zdążę.
-Jestem gotowa - zeszłam na dół
-Ok, to jedźmy
Zapakowaliśmy się do czarnego Porsche i Lewy ruszył w stronę mieszkania Marco. Wysadzili mnie pod apartamentowcem życząc mi powodzenia. Zadzwoniłam do mieszkania sąsiadki piłkarza, wytłumaczyłam jej w skrócie o co chodzi, a ona mnie wpuściła. Wsiadłam do windy, wcisnęłam 12 i czekałam, aż będę na górze. Na moje szczęście bądź nieszczęście winda bardzo szybko znalazła się na piętrze piłkarza. Zanim jednak zapukałam do drzwi wzięłam kilka głębokich oddechów. Zebrałam się w końcu w sobie i zapukałam. 
-Chwileczkę ! - usłyszałam kroki
I nagle drzwi się otworzyły i wtedy go zobaczyłam. Ubrany w czarny garnitur, białą koszulę oraz cienki krawat w kolorze garnitury prezentował się na prawdę dobrze.
-Słyszałam, że nie masz z kim iść na bankiet - wykrztusiłam w końcu 
-Sara ...
-Nie poczekaj. Najpierw chciałabym Ci coś powiedzieć. Dostałam Twój list, ale wiem, że Ty nie dostałeś mojego, więc chciałam Ci powiedzieć, że ja tez się w Tobie zakochałam.
-Wiem - uśmiechnął się
-Wiesz ?
-Dostałem Twój list, ale dopiero wczoraj
-Ciesze się
-Kocham Cię - przyciągnął mnie do siebie
-Ja też Cie kocham - spojrzałam mu w oczy
Byłam pewna, że mnie pocałuje, ale on patrzył mi w oczy i uśmiechał się szeroko.
-Chciałbym, żebyś została moją dziewczyną
-Ja też bym tego chciała
-Czyli ...
-Czyli jestem Twoją dziewczyna - pocałowałam go
Chłopak mocniej mnie do siebie przyciągnął i całował z niesamowitą namiętnością. Odsunął się ode mnie dopiero jak zabrakło nam powietrza. 
-Chyba powinniśmy wychodzić - szepnęłam 
-Teraz wole zostać w domu - mruknął 
-O nie mój drogi, nie po to się tak odstawiłam
-Wyglądasz prześlicznie
-Dziękuje
-Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś - wtulił się we mnie
-Ale troszeczkę się cieszysz ?
-Troszeczkę - pocałował mnie w szyje
-Wychodzimy - odsunęłam się od niego
-Dobra, ale wracamy szybko 
-Pomyślimy - zaśmiałam się
Wyszliśmy z domu, zjechaliśmy na parking podziemny i wsiedliśmy do czarnego, sportowego auta. Zapięłam pasy, a blondyn ustawił ogrzewanie.
-Dziękuje za bransoletkę
-Podoba Ci się ?
-Oczywiście, to moja ulubiona
-Cieszę się - uśmiechnął się
-Będziesz miała coś przeciwko jak zostanę u Ciebie na kilka dni ?
-Wręcz przeciwnie - zaśmiał się
-Tylko mam rzeczy u Lewandowskich 
W porządku, odbierzemy je 
Dzięki
-Kocham Cię - pocałował mnie w dłoń 
-Wiem i ja też Cię kocham
-Długo kazałaś na siebie czekać
-Mogłeś sam się ruszyć - zażartowałam
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem
-Możesz mi potem udowodnić - puściłam mu oczko