SARA
Nie miałam pojęcia, gdzie mój chłopak chce mnie zabrać, ale skoro to jest dla niego ważne to bardzo chętnie z nim pojadę. W czasie, gdy piłkarz był na stadionie ja rozpakowałam swoje rzeczy. Nie było ich jakoś wybitnie dużo, więc zajęłam tylko jedną półkę w garderobie blondyna. Zastanawiałam się czy mam się przebierać, ale nie chciało mi się, bo po co ? Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, a zaraz potem głośne kroki na schodach.-Marco ? - zawołałam
-Tak - wpadł do sypialni - pakuj się
-Co ?
-Pojedziemy na kilka dni
-A treningi ?
-Dostaliśmy z Mo wolne, trener nie chce nas widzieć
-Wolne do kiedy ?
-Mamy wrócić w styczniu
-Tak mi przykro - przytuliłam go - może z nim pogadam ?
-Nie trzeba - westchnął
-Jesteś zły - stwierdziłam
-Oczywiście, że jestem zły, ale tylko na tego kretyna
-Rozumiem
-Wyrobisz się w 10 minut ?
-Tak, ale przed chwilą się rozpakowałam
-Nie musisz pakować wszystkiego
-Okej, dasz mi tą małą walizkę co ostatnio ?
-Pewnie
Kilkanaście minut później oboje byliśmy już spakowani i gotowi do wyjścia.
-Masz jeszcze jakieś domy ? - zaśmiałam się
-Nie, tym razem to zupełnie co innego
-Jedziemy do kogoś ?
-Tak
-Do Twoich rodziców ?
-Nie tym razem skarbie
-Poddaje się
-Wiedziałem - posłał mi uśmiech
-Jedziemy ?
-Tak, chodźmy - złapał mnie za rękę
Wyszliśmy z mieszkanie każdy ze swoją walizką i wsiedliśmy do windy. Zjechaliśmy na parking, ale tym razem na 9 piętrze wsiadła jakaś młoda dziewczyna. Starała się udawać, że nie poznała piłkarza, ale nie za bardzo jej to wychodziło. Na szczęście szybko wysiedliśmy i każdy poszedł w swoją stronę.
-Mogłaby zostać aktorką - wybuchłam śmiechem
-To prawda - powiedział między napadami śmiechu
-Jesteśmy okropni
-Tylko stwierdzam fakty - posłał mi uśmiech
-Dobra dobra
Chłopak schował nasze walizki do bagażnika, a ja zajęłam miejsce pasażera. Rzuciłam kurtkę do tyłu, a następnie zapięłam pasy. Marco wsiadł zadowolony i odpalił auto.
-Co Ty taki zadowolony ?
-Po prostu cieszę się, że jedziesz ze mną
-To dobrze - uśmiechnęłam się - nie przeszkadza Ci, że będziesz tak długo siedział w domu ?
-Szybko zleci - machnął ręką - a trener nie zmieni zdania, więc nie mam wyjścia
-A co z tym kolegą ?
-To samo
-Chodziło mi o Ciebie i o niego
-Nie przyjaźniliśmy się nigdy bardzo, więc nic się nie zmienia
-Rozumiem
-Ale to nie Twoja wina, pamiętaj o tym - złapał mnie za rękę
-Pamiętam spokojnie - posłałam mu buziaka
-Możesz się zdrzemnąć, bo chwile będziemy jechać
-Ehh, okej - mruknęłam - ale jeszcze nie teraz
Włączyłam radio, a jak poleciała znana mi piosenka Maroon 5 to podgłosiłam i zaczęłam śpiewać. Widziałam kątem oka, że Reus się uśmiecha, ale totalnie to olałam. Może nie śpiewam jakoś świetnie, ale lubię to. Skończyłam śpiewać wraz z cudownym Adamem i ściszyłam radio do normalnej głośności.
-Pięknie śpiewasz skarbie
-Bez sarkazmów
-Nie było sarkazmu - oburzył się
-W takim razie bardzo dziękuje
-Rzadko miałem okazje usłyszeć jak śpiewasz
-Ale na pewno jeszcze będziesz miał okazję
-To dobrze - uśmiechnął się
-A Tobie zdarza się śpiewać ?
-Czasami
-Niech zgadnę ... pod prysznicem - zaśmiałam się
-Bingo
-Co wygrałam ?
-A co byś chciała ?
-Buziaka - uśmiechnęłam się słodko
-Załatwione - położył mi dłoń na kolanie
-Przez ten cały czas jak byłam w Warszawie nie kiwnęłam nawet palcem, żeby znaleźć moją biologiczną mamę
-Nie miałaś czasu
-Och miałam go zdecydowanie za dużo
-Nie musisz jej szukać
-Ale chce
-Nie musisz - powtórzył
-Dlaczego ?
-Bo ... - przerwał na chwilę
I w tym momencie chłopak musiał ostro zahamować, bo jakiś pijany facet prawie wszedł nam pod samochód.
-Co za idiotka ! - zatrzymał się na poboczu
-Spokojnie - odpięłam pasy i go przytuliłam - nic się nie stało
-Mogłem go zabić
-Marco - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy - nic mu nie zrobiłeś
-Wiem wiem - westchnął - schował twarz w dłonie
-Może ja poprowadzę ? - zaproponowałam
-Nie, ale muszę się chwilę przewietrzyć
-Iść z Tobą ?
-Dam radę skarbie - pocałował mnie
Założył kurtkę i wysiadł z auta, a ja zamknęłam oczy i westchnęłam ciężko. Mało brakowało. Marco wrócił dosłownie po kwadransie. Zdecydowanie był już wyluzowany i spokojny. Na szczęście.
-Już jest ok ?
-Tak, ogarnąłem się
-Uff - zażartowałam
-Muszę Ci coś powiedzieć
-Co takiego ?
-Nie musisz szukać swojej mamy, bo ją już znalazłem
-Jak to ? - wykrztusiłam po chwili
-Wynająłem detektywa i ją znalazł
-Kiedy ?
-Niedługo po Twoim wyjeździe z Dortmundu
-I nic mi nie powiedziałeś ? - warknęłam
-Sara ...
-Nic nie mów - wysiadłam z samochodu, a łzy popłynęły po moich policzkach
Doskonale wiedziałam i słyszałam, że piłkarz wysiadł za mną. Nic nie powiedział, tylko nałożył mi kurtkę na ramiona i stanął obok.
-Przepraszam kochanie
-Nie rozumiem czemu nie powiedziałeś mi od razu
-Sam nie wiem
-Mogłeś mi powiedzieć jak byłam w Polsce
-Olewałaś moje telefony, sms i wiadomości na Facebook'u
-Jakbyś mi napisał to bym tego nie olała
-Nie chce się kłócić kochanie
-Wiem, ja też
-Kocham Cię - przytulił mnie - chcesz ją poznać ?
-Oczywiście, że tak. Tylko się boję
-Mieszka w Polsce, mogę z Tobą lecieć
-Wiesz gdzie dokładnie ?
-W Sopocie
-Okej - westchnęłam
-Jeżeli chcesz to możemy polecieć jeszcze przed świętami
-Pomyślę - wtuliłam się w niego
-To co możemy jechać ?
-Już tak
-Kocham Cię - złożył czuły pocałunek na moich ustach
-Ja też Cię kocham - odwzajemniłam pocałunek
Wróciliśmy do samochodu, ale mój humor nie był tak dobry jak wcześniej. Zastanawiałam się jaka ona jest, czy będzie chciała utrzymywać ze mną kontakt, czy ma nową rodzinę. Mam szansę się dowiedzieć, ale boję się.
-Nie myśl o tym Sara
-Dlaczego ?
-Bo widzę, że się martwisz
-Po prostu jestem ciekawa wielu rzeczy, ale się boję
-Obiecuje, że będę tam razem z Tobą
-Dziękuje
-Ok. Mogę zawrócić i jeszcze dzisiaj tam polecimy
-Nie - zaprotestowałam - jedziemy do Twojego tajemniczego miejsca, bo to też jest ważne
-Jesteś pewna ?
-Oczywiście
-Będziemy za dwie może trzy godziny
-Coraz bardziej mnie zastanawia gdzie mnie zabierasz
-Nie powiem Ci - zaśmiał się
-Dobra, będziesz coś chciał
-To Ty będziesz coś chciała
-Obiecałeś mi buziaka
-Pamiętam - uśmiechnął się
Z uśmiechem na ustach oparłam głowę o szybę i podziwiałam widoki za oknem. W pewnym momencie zrobiłam się strasznie senna, ale trzymałam się dzielnie, żeby nie zasnąć.
-Zdrzemnij się Sara - usłyszałam
-Nie jestem zmęczona - ziewnęłam
-Jasne, od 20 minut starasz się nie zasnąć - zaśmiał się
-Nie znasz się, ale ok. Obudź mnie jak dojedziemy
Zamknęłam oczy, a kilka minut później spałam.
*****
Tak dobrze mi się spało, ale ktoś jak dobrze można się domyślić kto mnie obudził.
-Co ? - warknęłam
-Dojechaliśmy
-Tak szybko ? - otworzyłam oczy
-Tak - pocałował mnie
-Okej
Rozejrzałam się, a moim oczom ukazał się przepiękny stary, drewniany domek. Dookoła było pełno kwiatów i wszystko wyglądało niesamowicie, a przecież mamy listopad.
-Gdzie my jesteśmy ? - szepnęłam zauroczona
-U moich dziadków
-Zabrałeś mnie tutaj, żebym ich poznała ?
-Tak - podrapał się po karku - cieszysz się ?
-Oczywiście, będzie mi bardzo miło
-W takim razie zapraszam - pomógł mi wysiąść z auta
-Bierzemy walizki ?
-Potem po nie wrócę
-W porządku
-To chcesz buziaka czy nie ?
-Chce - uśmiechnęłam się
Chłopak przyciągnął mnie do siebie, jedną ręką obejmował mnie w tali, a drugą trzymał na moim policzku. Zanim jednak mnie pocałował przejechał kciukiem po moich wargach. Przez cały czas patrzyłam mu w oczy, w których zdecydowanie się rozpłynęłam. I w końcu piłkarz opuścił swoje wargi na moje. Na samym początku całował mnie bardzo czule, delikatnie i powoli, ale jak tylko stanęłam na palcach i wplotłam palce w jego włosy to zmienił swoją taktykę. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej, rękę, którą miał na moim policzku wplótł w moje długie włosy. Pocałunek stał się nagle dużo bardziej namiętny. Całowaliśmy się jakby to był nasz ostatni pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie minutę, może dwie później.Miałam urwany oddech, a na policzkach znajdowały się na pewno czerwone rumieńce.
-Czy taki buziak Ci wystarczył ? - szepnął mi do ucha
-Nie - powiedziałam krótko
Zaśmiał się głośno.
-Ok - puścił mi oczko
Myślałam, że blondyn mnie pocałuje, ale on tylko na mnie patrzył. W jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia. I nagle w bardzo szybkim czasie przybliżył się do mnie i oparł mnie o swój samochód.
-Mówisz i masz - wpił się w moje usta
Słodki, czuły i jednocześnie namiętny pocałunek.
*****
Ten rozdział dedykuje wspaniałej єυρнσяу я.. Przykro mi kochana, że nie udało Ci się zgadnąć, gdzie jadą Marco i Sara. Może następnym razem ?
Sprawa organizacyjna ... Pod ostatnim rozdziałem (20) pojawiły się tylko 2 (??) komentarze. Czy to oznacza, że tyle osób przestało czytać tego bloga ? Poziom rozdziałów się obniżył i ode mnie uciekacie ? Mam nadzieje, że to tylko przypadek i tym razem będzie ich więcej.
Buziaki.
Rozdział super, uła wizyta u dziadków czekam na kolejny z wielką niecierpliwością. To w pewnym sensie super, że Marco znalazł biologiczną matkę Sary, ale z drugiej szkoda, że jej o tym od razu nie powiedział. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńO jeny, dziękuję kochana! Dedykacja tak pięknego rozdziału! <3 (zaraz robię screena dedykacji!:D)
OdpowiedzUsuńZe zgadywaniem się nie poddam-nigdy!! Będę zgadywać, aż w końcu zgadnę. Muszę jakiś patent od Ciebie podpatrzeć, bo Ty ciągle, ciągle trafiasz w 10. (to jest już nudne, wiesz?:D co myślę, że będzie "ha, petarda" to już mam streszczenie co będzie w Twoim komentarzu hahaa :D, ale nie, cieszę się, nie mam za złe jeśli tak to odebrałaś, wręcz przeciwnie!:) )
Co do rozdziału (bo zaczynam pisać długo i nie na temat) Pomysł z dziadkami Marco-GENIUSZ! Zapowiadają się z pewnością wspaniałe rozdziały. (widzisz? przewidziałam! Tym razem trafię!:D ) Dziadkowie Marco...pomysł idealny!:)
"Wakacje od sytcznia"-foch na trenera! ;o (zaraz po wyżywam się na nim w moim opowiadaniu:D )
Już nie mogę się doczekać nexta!:*
A ze sprawą komentarzy...mam tę samą blogową "przypadłość". Co rozdział spadają w dół...co mi w ogóle odbiera chęci do czegokolwiek i ochota z weną odpływają gdzieś w daleki rejs...Blog jest fenomenalny! Nie masz sobie nic do zarzucenia! (to prędzej ja!). Sama chciałabym umieć pisać jak ty!
Wiesz? Tak jakoś na sentymenty mi się zebrało.przeczytałam ostatnio od początku do końca (drugi raz w tym roku) Twojego bloga z 2013-o Zuzie i Marco, pamiętasz?:D (jakbyś nie mogła!) Śmiałam się a jednocześnie dziwiłam i podziwiałam..jaki ogromny progres (pozwolisz, że tak to ujmę) zrobiłaś przez te dwa lata. Ja nie mówię, że jest zły! Broń cię Panie Boże! Po prostu rozdziały, które były dodawane w 2013, a w 2015...jakby zupełnie inna osoba to pisała, Pewnie dla Ciebie to kawał życia, historii, pewne etapy..ale to widać, po dojrzałości pisania..Małymi kroczkami, rozdział za rozdziałem aż do teraz...To jak z taką wspinaczką na Mount Everest. Zaczynałaś od podnóża góry, a teraz właśnie stanęłaś na szczycie...takie mi porównanie na myśl przyszło...Także nie masz co się martwić, czy poziom rozdziałów się obniża, bo cały czas biegnie w górę (jak wykres ruchu jednostajnie przyspieszonego...pozdrawiam znad fizyki-akurat obliczenia z astronomii..ale fizyka to fizyka :D )
Także czekam na kolejny rozdział! I idę dalej umierać nad zadaniami..
Nie załamujmy się-komentarzy będzie więcej(oby..:<)
Buziaki!;***
Świetny rozdział pisz szybko następny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nexta 😆😆
OdpowiedzUsuń