sobota, 28 listopada 2015

Ważne.

Chyba mam Wam coś do powiedzenia.

Nie chce, żebyście mnie źle zrozumiały. Kiedy prawie dwa i pół roku temu zaczęłam prowadzić pierwszego bloga nie podejrzewałam, że tyle to będzie trwało, nie myślałam, że będzie tyle blogów. Owszem od początku polubiłam pisanie, ale była to przygoda, która z czasem zmieniła się w ogromną pasje. Każdy kolejny blog, każda historia, coraz więcej poświęconego czasu sprawiało mi radość i chęć pisania więcej i więcej. I nagle teraz kiedy zaczęło brakować mi czasu na pisanie, chęci, a na niektóre blogi weny i motywacji coś we mnie pękło. Myśle, że dalej to kocham, że dalej jest to jakaś odskocznia, ale wypaliłam się. Nie chodzi o coraz mniejszą ilość komentarzy czy wyświetleń, bo to już dawno przestało mieć dla mnie znaczenie. Po prostu się wypaliłam. I taka jest prawda. Aktualnie prowadzę cztery blogi, ale w najbliższej przyszłości zamierzam skończyć jeden z nich. Potem może uda mi się zakończyć drugi, więc zostaną, tylko dwa, które idą mi na razie chyba najlepiej. Nie oznacza to, że nie zamierzam ich kończyć, bo zamierzam. Postaram się pisać trochę częściej, więcej i może w niedługim czasie uda mi się wszystkie cztery doprowadzić do końca ? Mam nadzieje ! Nie jest tajemnicą, że pracuje też nad nowym blogiem i prawdopodobnie będzie to ostatni blog ! Jeżeli wytrzymam to zacznę go prowadzić dopiero po zakończeniu tych czterech. Co prawda moja przyjaciółka powiedziała mi ostatnio „nigdy nie mów nigdy", ale ja już chyba nie zdecyduje się na kolejne nowe projekty. Możliwe, że będę pisała do szuflady albo, że jeszcze kiedyś wrócę z jakimś blogiem, ale na razie skupiam się na tym jednym nowym i to wszystko. Chce, żebyście wiedziały, że nie piszę tego wszystkiego, aby "zmusić" Was do komentowania, tylko chce po prostu, żebyście wiedziały co się dzieje. Wiem, że niektóre blogi zawaliłam, ale chociaż bardzo się staram to nie potrafię się przekonać do napisania czegokolwiek. Okej, to chyba wszystko.

Buziaki.

poniedziałek, 23 listopada 2015

29. „Jesteś taka piękna"

SARA
Jejku jaka ja jestem głupia ! Po co chciałam iść na te cholerne zakupy ?! Beznadziejny pomysł. Do hotelu wróciliśmy przed chwilą, więc późnym wieczorem. Co prawda kupiliśmy wszystko co chciałam, ale nawet dla mnie to było za długo. Zdecydowanie !
-Jestem padnięty - jęknął blondyn rzucając się na łóżko
-Wiem, ja też
-To był świetny pomysł - powiedział sarkastycznie
-Bardzo zabawne - prychnęłam - pośmialiśmy się i wystarczy
-Chodź do łóżka kobieto
-A kolacja ?
-Nie jestem głodny
-Okej
-Rano biegamy ?
-Tak, obowiązkowo
-Już się nie mogę doczekać
-No wiesz, jakiś trening musi być
-Znam kilka innych sposobów, żeby się zmęczyć - poruszał zabawnie brwiami
-Ostatnio nie chciałeś się ze mną męczyć w ten sposób, więc zostaniemy przy bieganiu
-Kiedyś to zmienimy
-Kiedyś na pewno
-Dobra, idę spać
-Już ?
-Potrafisz zmęczyć człowieka
-No dobra, ale ja muszę jeszcze skoczyć pod prysznic. Ty nie idziesz ?
-Zrobię to rano, ale Ty idź jak chcesz
-Poczekasz na mnie ?
-Zawsze
Posłałam mu swój szeroki, promienny uśmiech i ruszyłam w stronę łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi, odkręciłam wodę pod prysznicem, a następnie szybko się rozebrałam. Weszłam do kabiny i rozkoszowałam się ciepłą wodą. Powoli namydliłam całe ciało kokosowym żelem pod prysznic, a potem spłukałam pianę. Włosy dwukrotnie umyłam jakimś nowym szamponem, a na końcówki nałożyłam odżywkę z tej samej serii.  Nie miałam ochoty wychodzić z tego cudownie odprężającego miejska. Było mi tu prawie tak samo dobrze jak w silnych ramionach mojego chłopaka. W końcu mimo ciepłej wody zaczęło robić mi się zimno, więc zakręciłam kurek i owinęłam się ręcznikiem. Włosy lekko podsuszyłam, umyłam zęby, założyłam piżamę i wyszłam z pomieszczenia. Marco robić coś na swoim telefonie, ale jak mnie zobaczył to odłożył go na szafkę nocną. Szybko wślizgnęłam się pod kołdrę obok niego i go przytuliłam.
-Coś długo Ci się zeszło - pocałował mnie w czoło
-Oj tam - zachichotałam
-Dzwoniła babcia - ziewnął 
-I co ?
-Pytała co u nas
-Miło z jej strony
-Bardzo Cię polubiła
-Wiem
-Idziemy spać - pocałował mnie czule
-Dobranoc
-Śpij dobrze skarbie - zgasił światło i przytulił mnie mocniej 
*****
Obudziłam się przez Marco, który strasznie się kręcił. Spojrzałam na zegarek, który ku mojemu zdziwieniu wskazywał dopiero piątą trzydzieści rano. Powoli usiadłam, przeciągnęłam się i oczywiście ziewnęłam. Stwierdziłam, że tym razem pójdę biegać bez piłkarza. Niech sobie trochę pośpi. Wstałam z łóżka, aby nie obudzić Marco, wyjęłam z szafy strój do biegania i zamknęłam się w łazience. Szybko się przebrałam, związałam włosy w kucyka i gotowa opuściłam pomieszczenie. Do kieszeni włożyłam jeszcze telefon, kartę do pokoju, a na pożegnanie pocałowałam mojego chłopaka w usta, który uśmiechnął się przez sen. Mój słodziak. Wiedziałam, że na zewnątrz jest zimno, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Przed hotelem zrobiłam porządną rozgrzewkę, a następnie ruszyłam truchtem w stronę plaży. Musiałam uważać, bo było trochę ślisko, ale na moje szczęście nie w każdym miejscu. Cały czas biegłam równym tempem, wzdłuż morza, ale oczywiście nie za blisko. Po zrobieniu kilku kilometrów ruszyłam w drogę powrotną. Nie powiem, że się nie zmęczyłam. Dzisiaj chyba wyjątkowo zrobiłam dłuższą trasę niż zwykle. Jak tylko weszłam do hotelu to zauważyłam różnice. Wszystko powoli budziło się do życia. Kilka minut później byłam już w naszym apartamencie. Blondyn cały czas słodko spał, więc przymknęłam cichutko drzwi do łazienki, zdjęłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Byłam lekko zmarznięta, więc przez chwilę po prostu stałam pod gorącym strumieniem wody. Jak tylko zrobiło mi się trochę cieplej to szybko się umyłam, umyłam włosy i z powrotem się nagrzewałam. Nagle poczułam, że czyjeś dłonie oplatają mnie w pasie, a zaraz potem usta wędrują po mojej szyi.  
-Co Ty robisz ? - szepnęłam 
-Witam się z moją dziewczyną 
-Nie słyszałam jak wszedłeś
-Starałem się być cicho - wyczułam, że się uśmiechnął 
-Udało Ci się - odwróciłam się w jego stronę
-Jesteś taka piękna - mruknął z zadowoleniem, a potem mnie pocałował 
Przyciągnęłam go bardziej do siebie, a on obrócił mnie tak, że byłam przyparta do zimnej ściany. Całował mnie tak zachłannie i namiętnie, że czasem brakowało mi tchu. Marco zszedł ustami niżej na moją szyję, a potem obojczyk jak zadzwonił mój telefon. 
-Nie teraz - pomyślałam 
-Bierzesz ze sobą telefon do łazienki ? - oderwał się ode mnie
-Biegałam z nim - westchnęłam
Wyszłam z kabiny, owinęłam się ręcznikiem i sięgnęłam po telefon.
-Halo ?
-Witaj Sara, mam nadzieje, że Cię nie obudziłam - usłyszałam radosny głos Alicji 
-Nie nie - od razu zaprzeczyłam
-Co powiesz na wspólny lunch ?
-Świetny pomysł, o której ?
-Może być o pierwszej ?
-Oczywiście
-Cieszę się
-Przyjadę z Marco
-Dobrze, wyślę Ci adres restauracji sms
-W porządku
-Do zobaczenia
-Do zobaczenia - rozłączyłam się 
Wyszłam z łazienki zostawiając tam mojego chłopaka. Z szafy wyjęłam sobie bieliznę, którą szybko założyłam, a potem wybrałam sobie czarne jeansy i koszulę, w kratę. Wróciłam do łazienki akurat jak pan Reus wychodził z pod prysznica. Posłałam mu uśmiech i zaczęłam suszyć włosy.
-Z kim rozmawiałaś ? 
-Umówiłam się na lunch z Alicją ?
-O której ?
-13
-W porządku
-Zabieram Cię ze sobą
-Nie mogłaś tak od razu ?
-Nie - zachichotałam
-Dzięki - przewrócił oczami
-Wiesz byłam dzisiaj sama biegać
-Wiem
-I dałam Ci się wyspać
-Dobra już wiem do czego zmierzasz 
-Tak ?
-Yhmm
-No i ... ?
-Bardzo Ci dziękuje skarbie - pocałował mnie - zadowolona ?
-Troszeczkę - zaśmiałam się
-Chyba powinniśmy zarezerwować bilety
-Tak myślisz ?
-Przed świętami dużo osób podróżuje 
-Masz racje 
-Proponuje 7 grudnia lecieć do Warszawy, a 9 albo 10 do Dortmundu 
-No dobra to rezerwuj
-Okej
-Szkoda tylko, że to za 3 dni
-Chcesz zostać dłużej ?
-Sama nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Pomyśl jeszcze - pocałował mnie w czoło - masz czas do wieczora
-Dobrze
-To co idziemy na śniadanie ?
-Jeszcze tylko się umaluje - odłożyłam suszarkę na bok
-Pójdę się ubrać 
-Ok - zawołałam jak wyszedł już z łazienki
Umalowałam się, rozczesałam włosy i psiknęłam ulubionymi perfumami. Gotowa opuściłam pomieszczenie, a w sypialni czekał gotowy piłkarz. Objął mnie delikatnie i razem wyszliśmy z apartamentu. Wchodząc do restauracji rozejrzałam się czy gdzieś na horyzoncie jest moja nasza ulubiona kelnerka, ale nigdzie jej nie widziałam. Co za strata. 
-Gdzie chcesz usiąść ?
-Tam - wskazałam na stolik
-W porządku - posłał mi uśmiech 
-Nie lubię jak jest tak zimno
-Wiem
-Jak wychodziłam biegać to było strasznie 
-Bardzo zmarzłaś ?
-Na szczęście nie aż tak bardzo
-To dobrze
Kelner, a nie kelnerka przyniósł nam karty, ale my już widzieliśmy. 
-Dwa zestawy śniadaniowe i dwie herbaty - powiedziałam
-Oczywiście. Coś jeszcze ?
-To wszystko, dziękuje
-Zaraz podam
-Dziękujemy 
-Mam być zazdrosny ?
-Bardzo - powiedziałam sarkastycznie
-Kurde - powiedział rozbawiony - wszędzie konkurencja 
-Nie mają z Tobą najmniejszych szans 
-Tak ? - upewnił się
-Oczywiście - zapewniłam go uśmiechnięta
-Odetchnąłem z ulga - puścił mi oczko 
-Marco - powiedział poważnie
-Słucham ? - przyjrzał mi się
-Nie wiem czy przeprowadzka do Dortmundu na stałe to dobry pomysł - obserwowałam jego reakcje - wiesz, że Cię kocham, ale ja nie mam tam ani mieszkania, ani pracy
Co nie oznacza, że tutaj mam pracę. 
-Masz mieszkanie. U mnie
-Marco - westchnęłam 
-Czemu nie chcesz ze mną mieszkać ?
-Bardzo chce, ale po prostu uważam, że teraz na początku związku nie powinniśmy razem mieszkać. To jest za wcześnie i źle mogłoby się skończyć
-Rozstaniem ? - upewnił się
-Tak
-A związek na odległość się tak nie skończy ?
Milczałam. Miał racje.
-Może Ty przeprowadzisz się do Warszawy ?
-Jasne, jeszcze w tym tygodniu
-Świetnie
-Super
-Przestałam być głodna - wstałam od stołu i zdenerwowana zaczęłam kierować się w stronę wyjścia z hotelowej restauracji 
W drzwiach minęłam się z kelnerka, ale nie zwróciłam na nią uwagi. 
-Sara ! - piłkarz złapał mnie przy windzie i mocno mnie przytulił - po nowym roku znajdziemy Ci mieszkanie 

wtorek, 17 listopada 2015

28. „Pilnuj się"

SARA
-Skarbie - Marco wymruczał prosto do mojego ucha
-Hmm ?
-Śpisz ?
-Śpię - westchnęłam
-Może przejdziemy się na spacer ?
-Teraz ? - otworzyłam jedno oko
-Nudzi mi się
-Prześpij się ze mną
-Kusząca propozycja - przygryzł lekko płatek mojego ucha - ale jednak nie

-Dobra, daj mi kwadrans snu - zakryłam się kołdrą - potem coś wymyślimy
-Okej - pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka
Zadowolona z powrotem odpłynęłam do krainy błogiego snu. Jednak nie było mi to dane długo tam przebywać. Kwadrans minął niewiarygodnie szybko i zanim się obejrzałam to silne ramiona mojego ukochanego przyciągnęły mnie do siebie. 
-Minął czas na sen
-W porządku - jęknęłam - już wstaje 
-Zamówiłem Ci kawę
-Mam nadzieje, że moja ulubiona kelnerka mi ją przyniesie - zachichotała
-Oby nie - mruknął 
-Latte ? - podniosłam się do pozycji siedzącej
-Co ?
-Zamówiłeś mi latte ?
-Tak
-Dziękuje - pocałowałam go - myłeś zęby
-Yhmm, przed chwilą 
-Czuje - zaśmiałam się
-To co, spacer ? - uśmiechnął się
-Może być - wzruszyłam ramionami
-A widzisz się dzisiaj z mamą ?
-Nie umawiałyśmy się
-Wczoraj spędziłyście razem cały dzień
-Wiem, przepraszam - westchnęłam - nie powinnam Cię tak zostawiać
-Sara - pokręcił z niedowierzaniem głową - źle mnie zrozumiałaś
-Jak to ?
-Cieszę się, że się poznajecie. Widzę, że te dwa wspólnie spędzone dni dużo Ci dały
-Tak, ale ona dalej jest dla mnie obcą osobą
-Dlatego tu jesteś - pocałował mnie w dłoń - żeby ją poznać 
-A Ty ?
-Wrócimy do Dortmundu i sobie odbijemy 
-Chciałam jeszcze jechać do Warszawy. Zabrałabym więcej ciuchów
-Czyli z Gdańska do Warszawy, a potem do Dortmundu ?
-Niekoniecznie 
-Nie rozumiem - zmarszczył brwi 
-Ty polecisz do Dortmundu, a ja do Warszawy
-Mowy nie ma
-Dlaczego ?
-Bo znowu mi uciekniesz - przytulił mnie - a na to Ci nie pozwolę 
-Nigdzie się nie wybieram - posłałam mu uśmiech
-Skoczę jeszcze pod prysznic, ok ?
-Jasne
-Zaraz wracam - puścił mi oczko
-Czekam z niecierpliwością 
Piłkarz zamknął się w łazience, a wtedy właśnie rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wygrzebałam się z łóżka i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała kelnerka - blondynka, której imię udało mi się poznać. Karolina.
-Dzień dobry - rzuciła opryskliwie
-Dzień dobry
-Przyniosłam kawę dla Marco - uśmiechnęła się
-Po pierwsze kawa jest dla mnie, po drugie pana Marco albo pana Reus - zmroziłam ją wzrokiem 
-Ja ... 
-A po trzecie on nie jest Tobą zainteresowany - przerwałam jej
-Przepraszam - jęknęła
-Pilnuj się - rzuciłam idąc wgłąb apartamentu - kawę postaw w salonie
-Oczywiście
Uśmiechnęłam się w duchu uświadamiając sobie, że dziewczyna powinna dać już spokój mojemu chłopakowi. Przestraszyła się co sprawiło, że miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Ona jest starsza ode mnie o dobre 3 lata !
-Do widzenia - zawołała wychodząc
Zadowolona poszłam do salonu i wzięłam do ręki kawę. Mmm ! Jaka pyszna. Delektowałam się cudownym napojem i podziwiałam widoki za oknem. Sopot - kolejne miejsce na liście pięknych miast. Mam nadzieje, że jeszcze nie raz tu przyjadę.
-Misiek idziesz się kąpać ?
-Kąpałam się wcześniej
-Ok
-Muszę się tylko przebrać, bo przecież w piżamie nie pójdę
-No to szybciutko 
-A Ty już ?
-Pewnie - podszedł do mnie ubrany 
-Daj mi chwilkę - dopiłam kawę i poszłam do sypialni 
-Ale tylko chwilę - zaśmiał się
-No dobra - mruknęłam 
Wyjęłam z szafy jeansy, czarną bluzkę z długim rękawem i bieliznę. Ubrałam się bardzo szybko, związałam włosy w kucyka i pomalowałam tylko rzęsy. Zgarnęłam jeszcze telefon z szafki nocnej i portfel z torebki.
-Śniadanie tu czy na mieście ?
-Może tym razem dla odmiany na mieście
-W porządku - uśmiechnął się
Ubraliśmy swoje wierzchnie ciuchy i opuściliśmy pokój apartament. 
-Zastanawiam się po co nam dwie sypialnie i prawie 100 metrów kwadratowych. 
-Nie wiem - wzruszył ramionami 
-Rozrzutny jesteś
-Nie zawsze
-To prawda, nie zawsze
-Aż tak bardzo Cię rano wymęczyłem, że musiałaś iść spać ?
-Za dużo biegania jak dla mnie
-Mogłaś powiedzieć - pocałował mnie w dłoń
-Nie chciałam marudzić - zaśmiałam się
-Co za uparta kobieta - puścił moją dłoń i mnie objął
-Przeszkadza Ci to ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Ani trochę - posłał mi swój urzekający, słodki uśmiech 
-Gdzie idziemy ?
-Nie wiem, coś zjeść
-Ok
-Może tu ? - wskazał po chwili
-Wygląda dobrze
-To zapraszam
Weszliśmy do małej knajpki, zamówiliśmy sobie śniadanie i czekaliśmy. 
-Ładnie tu
-To prawda
-Wygląda na popularne miejsce
-Jest w dobrym miejscu
-Punkt dla Ciebie - puściłam mu oczko
-Miło mi 
-Tęsknisz ?
-Za Dortmundem ? - zaśmiał się
-Za treningami 
-Nie
-Dlaczego ?
-Bo cały czas jestem z osobą, którą kocham 
-Piłkę też kochasz
-Jesteś na pierwszym miejscu 
-Tak ?
-Oczywiście 
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - pogładził dłonią mój policzek 
-Dziękuje za to wszystko 
-Robię to z przyjemnością
-Kosztuje Cię to dużo pieniędzy, czasu i poświęceń 
-Twój uśmiech wszystko mi zwraca
-Daj spokój - zarumieniłam się
-Mówię poważnie - spojrzał mi w oczy - więc teraz poproszę o uśmiech 
Spojrzałam najpierw na swoje dłonie, potem na jego usta, a na końcu w jego oczy. Uśmiechnęłam się najładniej jak tylko potrafiłam, a on złapał mnie za rękę.
-Dziękuje bardzo
-Marco 
-Hmm ?
-Czy możemy kupić wspólnie prezenty dla Twojej rodziny ?
-Zdecydowałaś się ?
-Po prostu nie wyobrażam sobie być w takim dniu bez Ciebie
-Takie podejście mi się podoba
-W takim razie co ?
-Moja odpowiedź brzmi - zamyślił się - tak
-Uff - zachichotałam
Dostaliśmy nasze zamówienie, więc przerwaliśmy rozmowę. Ja zamówiłam sobie naleśniki, które były po prostu idealne. 
-I jak ?
-Pycha
-Mogę ?
-Pewnie - nałożyłam kawałek na widelec i włożyłam mu do buzi 
-Faktycznie dobre
-A Twoje ?
-Zwyczajne, chcesz ?
-Nie - zaśmiałam się - dziękuje
-Więcej dla mnie uśmiechnął się 
-Ha ha ha - przewróciłam oczami
-Tao dzisiaj jedziemy po prezenty ?
-Yhmm - uśmiechnęłam się
-Nie lepiej w Dortmundzie ?
-Wole tutaj
-Niech Ci będzie - westchnął 
-Zadzwonię potem do mamy to się spotkamy 
-Dobry pomysł
-Chciałabym żebyś ją w końcu poznał 
-A dogadamy się ?
-Mówi po angielsku bardzo dobrze 
-To świetnie
-Uczy angielskiego w szkole
-Czyli talent do języków odziedziczyłaś po niej
-Na to wygląda
-Cieszysz się, że masz tak jakby młodszą siostrę ?
-Pewnie
-Ile ma lat ?
-W tym roku skończyła 13
-Czyli między Wami jest większa różnica niż między nami
-Dokładnie - wybuchłam śmiechem
Dokończyliśmy posiłek, piłkarz zapłacił, a potem wyszliśmy z budynku. Postanowiliśmy trochę pospacerować póki na mieście nie ma tłumów. 
-Nie wiem co chciałabym studiować - jęknęłam 
-Przecież masz jeszcze czas
-Niby tak, ale nie mogę podjąć decyzji zbyt pochopnie
-To razem czegoś poszukamy i coś wybierzemy 
-Naprawdę ?
-Oczywiście
-A Ty nie myślałeś nigdy o studiach ?
-Myślałem, ale nie mogłem znaleźć czasu, więc odpuściłem
-Tobie studia są niepotrzebne
-Nigdy nic nie wiadomo - mruknął 
Po jakimś czasie znowu znaleźliśmy się w hotelu. Od razu skierowaliśmy się do naszego apartamentu, gdzie zajęliśmy miejsca w salonie na kanapie. Oglądaliśmy jakiś nudny film, ale jak zaczęłam przysypiać to blondyn wyłączył telewizor. 
-Straszne nudy
-Wiem
-To co zakupy ?
-Chodźmy - westchnął 
-Nareszcie - zachichotałam 
*****
Już pomijam fakt małej ilości komentarzy pod ostatnim rozdziałem, bo po prostu nie mam do tego głowy. 

Pewnie macie już dość tego tematu (w końcu wszędzie o tym trąbią), ale ja muszę napisać o tym co się stało w piątek w stolicy Francji. Do tej pory jestem w takim szoku, że trudno jest mi o tym pisać. Dowiedziałam się o tych zamachach tuż po skończonym meczu Polska - Islandia (bardzo cieszyłam się z wygranej, ale moja radość szybko się ulotniła). Tyle ofiar, tyle rannych ... nie rozumiem jak można wierzyć w coś tak mocno, żeby zabijać niewinnych ludzi ?! Pamiętam, że jak usłyszałam, że jeden wybuch miał miejsce w pobliżu stadionu, gdzie odbywał się mecz Francja - Niemicy to zamarłam. Na szczęście żadnemu piłkarzowi nic się nie stało. Te wydarzenia skłoniły mnie do głębokiej refleksji. Co by było, gdyby w Paryżu był akurat mecz Francja - Polska ? Tylu polskich kibiców, polscy piłkarze, może nawet ktoś z nas. Większość ludzi myśli sobie pewnie "dobra Paryż, to wcale nie tak blisko Polski", ale to nie prawda ! Terroryści są we Francji, gdzie się ujawnili, ale mogą być też w Niemczech, gdzie czekają na "dobrą" okazję, a może są gdzieś w Naszym kraju ? Tego nie wiemy ! Ja już nie czuję się bezpiecznie, a co dopiero mieszkańcy Francji. Tak bardzo im współczuje. Jestem z nimi całym sercem. 

Żyjmy chwilą, kochajmy, wybaczajmy.
Życie jest krótkie. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

27. „To z zimna"

SARA
No i dotarliśmy do Sopotu. Zameldowaliśmy się w hotelu, a potem poszliśmy na spacer. Jak dobrze znowu być w Polsce, wszystko jest takie normalne. No ja wiem jak głupio to brzmi, ale w końcu Polska to kraj, w którym się wychowałam, który znam najlepiej. 
-Misiek
-Hmm ?
-Lecimy coś zjeść ?
-Pewnie
-A potem pojedziemy do Twojej mamy
-Tak szybko ?
-Na co chcesz czekać ?
-Muszę nastroić się psychicznie - wzruszyłam ramionami 
-Będzie dobrze, zobaczysz
-To się jeszcze okażę - westchnęłam
-Chodź - złapał mnie za rękę - idziemy jeść
-Ten hotel jest drogi, wiesz ?
-Wiem
-Chyba jeden z droższych, jak nie najdroższy w Sopocie
-Chyba masz racje
-No właśnie
-I co w związku z tym ?
-Chciałabym oddać Ci pieniądze, bo to jest jednak trochę za dużo - zaczęłam wiedząc, że jestem na spalonej pozycji - już wystarczy, że wynająłeś tego detektywa i mnie tu zabrałeś 
-Nie chce tego słuchać Sara - spojrzał na mnie przelotnie 
-Jak zawsze
-To już powinnaś się nauczyć
-Staram się coś zmienić. Nie mogę być na Twoim utrzymaniu jak u Ciebie jestem
-Nie przeszkadza mi to
-Dobrze, ale mi to przeszkadza
-Przyzwyczajaj się
-Ja właśnie nie chce się przyzwyczajać 
-Pogadamy o tym innym razem
Weszliśmy do hotelowej restauracji, zajęliśmy wolny stolik, a kelnerka szybko podała nam menu. Na szczęście dla Marco nie było ono tylko w języku polskim, ale też angielskim i niemieckim. W końcu złożyliśmy zamówienie, a potem zostaliśmy sami. Piłkarz złapał mnie za rękę i przyjrzał mi się. 
-Co ?
-Nic, tak sobie tylko podziwiam widoki
-I jak ?
-Najpiękniejsze - uśmiechnął się
-Tak ? - odwróciłam się, a on się zaśmiał 
-Zdecydowanie
-Myślisz, że ojca też poznam ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami
-Pewnie nie - westchnęłam 
-W sumie nigdy nic nie wiadomo 
-Tak, masz racje
-Razem damy radę przez te przejść
-Wiesz chyba pogadam z nią sama - poprawiłam się na krześle - ona może nie znać angielskiego i będziesz czuł się niezręcznie
-Ok, poczekam w aucie
-A jak to będzie długo trwało ?
-O to się nie martw
-Skoro tak mówisz
-Wezmę sobie gazetę czy książkę
-To dobrze
-Jakby coś się działo to dzwoń albo pisz
-Jasne, przecież wiem
-Nie stresuj się już, dobrze ?
-Nie stresuje się - skłamałam 
-Widzę po oczach i trochę się trzęsiesz - puścił mi oczko 
-To z zima - zaśmiałam się
-Z pewnością - powiedział z bardzo wyczuwalnym sarkazmem
-Po prostu się nie znasz
Kelnerka podeszła do nas i postawiła przed nami nasze dania. Przez cały czas robiła maślane oczy do mojego faceta i miałam ochotę się na nią rzucić. Idiotka. On jest mój !
-Kochanie - posłałam mu słodki uśmiech - zamówimy coś słodkiego ?
-Pewnie - zgodził się - poprosimy kartkę dań
-Oczywiście - odeszła niezadowolona
-Zazdrośnica - Marco wybuchł śmiechem
-Ja ? Nie mam pojęcia o czym mówisz
-Przecież widziałem
-A widziałeś, że robiła do Ciebie maślane oczy ?
-Patrzyłem na Ciebie - pogładził kciukiem wierzch mojej dłoni 
-Wszystkie laski na Ciebie lecą
-Ty widzisz jak patrzą na mnie kobiety, a ja widzę jak patrzą na Ciebie mężczyźni 
-Wcale nie patrzą - zaprzeczyłam
-Widzisz - zaśmiał się - nawet tego nie zauważasz, tak jak ja nie zauważyłam, że inne laski na mnie patrzą
-Mądrala - przewróciłam oczami 
-Ale mam racje - puścił mi oczko
-Tylko troszeczkę
-Tylko ?
-Yhmm
-Karta deserów - podeszła do nas blondynka - kelnerka
-Jednak zrezygnujemy - piłkarz spojrzał mi w oczy - innym razem
-Oczywiście - zmarszczyła brwi
-Rachunek proszę dopisać do apartamentu premier
-Dobrze
-Skarbie - wstał i odsunął mi krzesło
Nic nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu szeroki uśmiech i wstałam. Zachichotałam widząc minę tej kelnerki jak Marco mnie objął  skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
-Niezłe przedstawienie panie Reus - mruknęłam uśmiechając się słodko 
-A dziękuje dziękuje
-Może pójdę się przebrać ?
-Wyglądasz ślicznie
-Czyli mogę tak iść ? - upewniłam się
-Oczywiście
-Chyba się jeszcze nie nastroiłam
-To trudno 
-Bla bla bla - zaśmiałam się
-Pójdę po rzeczy na górę, poczekasz nie ?
-Poczekam, ale Marco idź schodami
-Czemu ?
-Bo jeszcze winda się zawiesi 
-Zabawne - prychnął 
-Staram się - puściłam mu oczko 
Usiadłam sobie w recepcji na kanapie i czekałam aż mój chłopak wróci z naszymi rzeczami czyli wierzchnimi ubraniami i moją torebką. O dziwo pojawił się już po kilku minutach. Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy na hotelowy parking. Wsiedliśmy do wynajętego auta, blondyn wstukał adres do nawigacji i ruszyliśmy. Czułam, że trzęsę się jak galareta i nie potrafiłam tego opanować. 
-Oddychaj Sara - usłyszałam głos, który tak kocham
-Boję się - jęknęłam 
-Musisz pokonać strach 
-Ja wiele rzeczy muszę
-Okej, mam zawrócić ?
-Nie
-Na pewno ?
-Yhmm
-Zuch dziewczynka 
-Dostaniesz za tą dziewczynkę 
-Jasne - prychnął 
-Zbyt pewny siebie dupek
-Cały Marco - zaśmiał się
-Muszę przyznać Ci rację 
-Wiem
-Jeszcze bardziej pewny siebie 
-Wiesz to się cały czas zmienia - powiedział zamyślony - niestety 
-Będę musiała się przyzwyczaić
-Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś ?
-Nie - zachichotałam 
-Chyba jesteśmy na miejscu - zaparkował przed beżowym domem 
-Poczekasz tu, tak ?
-Jasne
-Dobra - westchnęłam 
Wzięłam kilka głębszych oddechów, a potem złapałam za klamkę. Spojrzałam ostatni raz na Marco, który posłał mi pokrzepiający uśmiech i wysiadłam. Weszłam przez otwartą furtkę i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, które już po chwili otworzyła mi młoda dziewczyna. 
-Czy zastałam Alicję Kamińską ?
-Tak, już - odwróciła się - mamo !
-Już idę - usłyszałam głos dobiegający z głębi domu
Za chwilę ją zobaczyłam i od razu zauważyłam, że jestem do niej bardzo podobna. Cholera, to na prawdę moja mama !
-Słucham ?
-Sara Dec - podałam jej dłoń 
-Alicja Kamińska
-Mogę pani zająć chwilkę ?
-A o co chodzi ?
-Czy 8 listopada 1994 roku urodziła pani córkę w Warszawie ?
-Natalia - spojrzała na dziewczynę - zaprowadź panią Sarę do salonu, a potem idź do siebie. Ja zrobię herbatę 
-Pewnie - westchnęłam - zapraszam
Niepewnie weszłam do przedpokoju, rozebrałam się i udałam za dziewczyną do salonu. Usiałam na kanapie czekając na mają mamę. Zjawiła się bardzo szybko i podała mi kubek z parującą herbatą.
-Skąd o tym wiesz ?
-To ja jestem pani córką
-O Boże - usiadła naprzeciwko mnie 
-Nie chce zakłócać pani życia, ale mój chłopak wynajął w tajemnicy detektywa i panią znalazł 
-Mieszkasz w Sopocie ?
-W Warszawie no i trochę przebywam w Dortmundzie 
-Rozumiem. Szukałam Cię
-Tak ?
-Tak, ale nie podali mi żadnych informacji. Nie miałam nawet pojęcia, że masz na imię Sara
-Żałuje pani ?
-Każdego dnia - westchnęłam - popełniłam największy błąd mojego życia
-Dlaczego ? - spytałam o to co najbardziej mnie nurtowało 
-Miałam 17 lat, byłam młoda i głupia - westchnęła ciężko - Twój ojciec mnie zostawił, rodzice powoli się ode mnie odwracali. Bałam się, że nie dam rady, ale kochałam Cię bardzo. Nie chciałam Cię oddawać, ale musiałam. Zrobiłam to dla nas obu. Teraz żałuje, to mnie prześladuje każdego dnia. 
Podniosłam na nią wzrok i zobaczyłam, że ma łzy w oczach. Zresztą nie tylko ona, bo ja też. Cholera !
-Czy Natalia jest moją siostrą ?
-Jest córką mojego męża, ale wychowuje ją od małego. Jej biologiczna matka zmarła przy porodzie 
-Wie o tym ?
-Tak 
-Rozumiem
-Na długo przyjechałaś ?
-Kilka dni - wzruszyłam ramionami 
-Cieszę się, że tu jesteś
-Dziękuje
-Bardzo chciałabym Cię poznać. Po tylu latach 
-To dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie
-Przyjechałaś z chłopakiem ?
-Tak, czeka przed domem
-Czemu z nim nie weszłaś ?
-Nie mówi po polsku
-Och. Skąd jest ?
-Z Niemiec, jest piłkarzem
-Jak się nazywa ?
-Marco Reus
-Znam - zaśmiała się - od dawna jesteście razem ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową 
Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach, ale pozostawał między nami dystans. Wyszłam od niej jak powoli się ściemniało.

wtorek, 3 listopada 2015

26. „Nie krzycz na mnie"

SARA
Długo nie mogłam zasnąć. Przekręcałam się z boku na bok i zastanawiałam się nad kłótnią. Teraz on jest zły na mnie, a ja na niego. Świetnie po prostu ! Myślałam o tym co teraz będzie, czy się pogodzimy, a może rozstaniemy. Nie, nie, nie ! Ludzie nie rozstają się z powodu takiej głupiej kłótni, prawda ? Oczywiście, że prawda ! Myślałam o tym co on teraz robi, w końcu znajduje się dwa pokoje ode mnie. Czy powinniśmy pogadać ? Powinnam go przeprosić za to co powiedziałam ? Przecież ja tak w głębi serca wiem, że on nie spał z tą laską. Wszyscy, tylko nie on. Nie zdradziłby mnie.
W końcu znudziło mi się leżenie w łóżku i patrzenie w sufit, więc wstałam z łóżka, ubrałam się w poprzednie ciuchy, a następnie wyszłam z sypialni. Szłam cicho, żeby na wszelki wypadek nie obudzić blondyna. Zeszłam do przedpokoju, założyłam buty, wierzchnie ubranie i zgarnęłam klucze. Opuściłam mieszkanie chłopaka i już z przyzwyczajenia podeszłam do windy, na której wisiała karteczka "Awaria". Westchnęłam ciężko i ruszyłam na dół schodami. Zdecydowanie za dużo chodzenia. Byłam już prawie na samym dole jak usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. 

-Sara - usłyszałam za sobą damski głos - masz na imię Sara, prawda ?
-Znamy się ? - westchnęłam patrząc na dziewczynę 
-Lisa - podała mi rękę - to ze mną Marco utknął w windzie 
-Och - wyrwało mi się - rozumiem 
-Zobaczyłam Cię jak wychodziłam na spacer i chciałam z Tobą pogadać 
-Nie trzeba. Na prawdę
-Posłuchaj - podeszła do mnie bliżej - w tej windzie na prawdę do niczego nie doszło 
-Wiem co widziałam
-To prawda, że tam utknęliśmy na długo, to prawda,  że miał moją szminkę na koszuli, to prawda, że ją zdejmował 
-O tym nie wiedziałam - mruknęłam
-Powiem Ci wszystko, tylko mi nie przerywaj, dobrze ?
-Ok - westchnęłam niechętnie 
-Utknęliśmy w windzie między 2, a 3 piętrem. Myśleliśmy, że to tylko chwilowe, ale wszystko tak długo trwało. Zaczęło się robić duszno i gorąco, więc Marco zdjął kurtkę. Sama też w końcu zaczęłam się rozbierać, ale nie chciałam być w samym staniku, a w grubym swetrze było mi bardzo gorąco. On dał mi swoją koszulę, więc zapięłam ją trochę. Widocznie wtedy umazałam ją szminką, a jak wreszcie nas uwolnili to Marco zaczął się szybko ubierać, żeby do Ciebie wrócić. On bardzo Cię kocha 
-Skąd możesz to wiedzieć ? - prychnęłam
-Bo cały czas o Tobie gadał. Nie mówiliśmy na inne tematy, tylko na Twój 
-To obgadywanie - uśmiechnęłam się leciutko 
-Na prawdę nic między nami nie zaszło. Mam narzeczonego i w kwietniu bierzemy ślub 
-Gratulacje
-Nie kłóćcie się przeze mnie, proszę
-Skąd wiesz, że się pokłóciliśmy ?
-Powiedział mi
-To świetnie
-Sara proszę nie bądź uparta
-Okej, rozumiem serio
-Idziesz się przejść ?
-Nie, chyba wrócę na górę
-Dobranoc
-Cześć 
Szybko pobiegłam na odpowiednie piętro, otworzyłam drzwi i się rozebrałam. Byłam tak strasznie głodna, że burczało mi w brzuchu. Udałam się do kuchni, wyjęłam sobie talerz i widelec, a potem otworzyłam piekarnik. Tatra została nienaruszona. Ukroiłam sobie kawałek, który podgrzałam w mikrofali i usiadłam do stołu.
-Smacznego
-Dziękuje - nawet na niego nie spojrzałam
-Gdzie byłaś ?
-Nigdzie 
-Słyszałem, że wychodziłaś
-Ale wróciłam 
-Widzę, że wróciłaś - warknął - ale gdzie byłaś ?
-No mówię, że nigdzie  
-Cholera Sara - krzyknął 
-Nie krzycz na mnie - bąknęłam 
-Przepraszam 
-Rozmawiałam z Lisą
-Co ?
-Złapała mnie jak wychodziłam na zewnątrz
-No i co ?
-Gadałyśmy - wzruszyłam ramionami - a potem w końcu nigdzie nie wyszłam, bo byłam głodna 
-O czym rozmawiałyście ?
-O pogodnie - powiedziałam sarkastycznie
-Musisz taka być ?
-Nie muszę, ale chce
-Widzę, że tak to nie pogadamy
-Wiem, że z nią nie spałeś
-To chyba dobrze
-I wiem, że nic między Wami nie zaszło
-Ale jesteś zła, tak ?
-Po prostu się martwiłam, a Ty odwalasz coś takiego
-Nie planowałem tego
-Mam tego świadomość
-Sara skarbie - usiadł  obok mnie i złapał mnie za rękę - nie możesz myśleć, że skoro z Tobą nie sypiam to pójdę do pierwszej lepszej 
-Wie - spuściłam wzrok
-Spójrz na mnie - poprosił - ja wiem, że Ty nigdy nie spałeś z facetem 
-Nic takiego nie mówiłam - cała się zarumieniłam
-Po prostu wiem i nie mylę się, prawda ?
-Prawda
-I poczekam, aż będziesz gotowa. A wiesz dlaczego ?
-Dlaczego ?
-Bo jesteś tego cholernie warta
-Przestań - mruknęłam czując się dziwnie
-Nie kłóćmy się już, dobrze ?
-Dobrze - usiadłam mu na kolanach i się w niego wtuliłam - no i przepraszam 
-To ja przepraszam - pogładził ręką moje plecy - miałaś racje i źle to wyglądało 
-Powinnam bardziej Ci ufać w takich sytuacjach, ale to jest silniejsze ode mnie
-To nie była Twoja wina - szepnął mi do ucha
-Była pośrodku 
-Może - wyczułam, że się uśmiecha
-Może pójdziemy spać ?
-Jesteś zmęczona ?
-Trochę
-Okej
Sprzątnęłam jeszcze po moim jedzeniu i razem poszliśmy na górę. Zgarnęłam z gościnnej koszulkę, w której spałam, założyłam ją i położyłam się do łóżka blondyna. 
-Pierwsza kłótnia za nami, co ? - zaśmiałam się - to straszne
-Wiem - położył się obok mnie - twarda jesteś
-Uparta - puściłam mu oczko
-Na szczęście to jest słodkie
-Bardzo - mruknęłam 
-Kocham Cię - objął mnie
-Ja bardziej - uśmiechnęłam się
-Chciałabyś - uszczypnął mnie w tyłek
-Ał ! - pisnęłam 
-Co ? - uśmiechnął się głupio
-Pstro - szturchnęłam go w bok
-Ał ! - pisnął w ten sposób co ja
-Dupek - zachichotałam
-Ważne, że Twój
-Tylko mój - pocałowałam go
-Wiadomo 
-Uprawiałeś regularnie seks, prawda ?
-Co to za pytanie - zaśmiał się
-Pytam serio
-Tak, uprawiałem 
-I nie brakuje Ci tego ?
-Sara - rozbawiony pocałował mnie w czoło - nie brakuje
-Poważnie ?
-Może trochę
-Yhmm
Przez chwile żadne z nas się nie odzywało, aż w końcu odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam mu w oczy.
-Co tam ?
-Zróbmy to
-Co zróbmy ?
-Pójdźmy do łózka
-Słucham ?
-Tobie tego brakuje, a ja Cię kocham
-Dlaczego ?
-Co dlaczego ?
-Dlaczego chcesz to zrobić ?
-Bo potem będę się pewniej czuła, a Ty tez będziesz zadowolony
-Nie
-Jak to ?
-Nie prześpię się z Tobą
-Czemu ?
-Bo wcale tak na prawdę tego nie chcesz
-Jakie to ma znaczenie ?
-Ogromne
-Jesteś facetem, a ja kobietą. To w sumie naturalne
-Jesteś moją dziewczyną Sara i bardzo Cię kocham. Pewnie, że chciałbym uprawiać z Tobą seks, ale jesteś młoda i nie chce Cię do tego zmuszać. Takich rzeczy nie robi się, żeby kogoś zadowolić
-Ok - mruknęłam
-Nie obrażaj się, dobrze ?
-Nie obrażam się
-To był długi dzień
-Masz racje
-Ja na prawdę poczekam - musnął moje wargi - nic na siłe
-Wiem, ale ...
-Cii - pokiwał przecząco głową - koniec tematu
-W porządku
-Gadałaś z mamą ?
-Tak
-Dobrze myślałem
-Nic nie rozumiałeś ? - zachichotałam
-Niestety 
-Na szczęście - puściłam mu oczko
-Kiedy chcemy lecieć do Sopotu ?
-Nie wiem, jak znajdziemy lot 
-Okej
-Wiesz,  że musimy lecieć do Gdańska ?
-Tak, spokojnie
-Może poszukamy rano czegoś
-A teraz ?
-Chce Ci się ?
-Żaden problem
-No dobra - ziewnęłam
Chłopak wziął z szafki laptopa, odpalił go i zaczął szukać lotów. W końcu zdecydowaliśmy się lecieć po jutrze rano, żebyśmy mieli jeszcze cały jutrzejszy dzień na spakowanie. Przy okazji
 zarezerwowaliśmy pokój w hotelu i Marco wynajął samochód w wypożyczalni, która znajduje się tuż przy lotnisku. 
-Zadowolona ?
-Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami
-Będzie dobrze
-A co jak mnie wywali za drzwi ?
-To trudno
-Łatwo Ci mówić
-Musisz spróbować skarbie
-Wiem - przewróciłam oczami 
-Nie przewracaj oczami - pocałował mnie w szyje
-Bo co ? - zachichotałam
-Bo inaczej to załatwimy
-Tak ? - prowokowałam 
-Yhmm
-Kocham Cię - powiedziałam słodko
-Kocham Cię - objął mnie mocniej
-Dobranoc
-Śpij dobrze słońce