SARA
No i dotarliśmy do Sopotu. Zameldowaliśmy się w hotelu, a potem poszliśmy na spacer. Jak dobrze znowu być w Polsce, wszystko jest takie normalne. No ja wiem jak głupio to brzmi, ale w końcu Polska to kraj, w którym się wychowałam, który znam najlepiej.
-Misiek
-Hmm ?
-Lecimy coś zjeść ?
-Pewnie
-A potem pojedziemy do Twojej mamy
-Tak szybko ?
-Na co chcesz czekać ?
-Muszę nastroić się psychicznie - wzruszyłam ramionami
-Będzie dobrze, zobaczysz
-To się jeszcze okażę - westchnęłam
-Chodź - złapał mnie za rękę - idziemy jeść
-Ten hotel jest drogi, wiesz ?
-Wiem
-Chyba jeden z droższych, jak nie najdroższy w Sopocie
-Chyba masz racje
-No właśnie
-I co w związku z tym ?
-Chciałabym oddać Ci pieniądze, bo to jest jednak trochę za dużo - zaczęłam wiedząc, że jestem na spalonej pozycji - już wystarczy, że wynająłeś tego detektywa i mnie tu zabrałeś
-Nie chce tego słuchać Sara - spojrzał na mnie przelotnie
-Jak zawsze
-To już powinnaś się nauczyć
-Staram się coś zmienić. Nie mogę być na Twoim utrzymaniu jak u Ciebie jestem
-Nie przeszkadza mi to
-Dobrze, ale mi to przeszkadza
-Przyzwyczajaj się
-Ja właśnie nie chce się przyzwyczajać
-Pogadamy o tym innym razem
Weszliśmy do hotelowej restauracji, zajęliśmy wolny stolik, a kelnerka szybko podała nam menu. Na szczęście dla Marco nie było ono tylko w języku polskim, ale też angielskim i niemieckim. W końcu złożyliśmy zamówienie, a potem zostaliśmy sami. Piłkarz złapał mnie za rękę i przyjrzał mi się.
-Co ?
-Nic, tak sobie tylko podziwiam widoki
-I jak ?
-Najpiękniejsze - uśmiechnął się
-Tak ? - odwróciłam się, a on się zaśmiał
-Zdecydowanie
-Myślisz, że ojca też poznam ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami
-Pewnie nie - westchnęłam
-W sumie nigdy nic nie wiadomo
-Tak, masz racje
-Razem damy radę przez te przejść
-Wiesz chyba pogadam z nią sama - poprawiłam się na krześle - ona może nie znać angielskiego i będziesz czuł się niezręcznie
-Ok, poczekam w aucie
-A jak to będzie długo trwało ?
-O to się nie martw
-Skoro tak mówisz
-Wezmę sobie gazetę czy książkę
-To dobrze
-Jakby coś się działo to dzwoń albo pisz
-Jasne, przecież wiem
-Nie stresuj się już, dobrze ?
-Nie stresuje się - skłamałam
-Widzę po oczach i trochę się trzęsiesz - puścił mi oczko
-To z zima - zaśmiałam się
-Z pewnością - powiedział z bardzo wyczuwalnym sarkazmem
-Po prostu się nie znasz
Kelnerka podeszła do nas i postawiła przed nami nasze dania. Przez cały czas robiła maślane oczy do mojego faceta i miałam ochotę się na nią rzucić. Idiotka. On jest mój !
-Kochanie - posłałam mu słodki uśmiech - zamówimy coś słodkiego ?
-Pewnie - zgodził się - poprosimy kartkę dań
-Oczywiście - odeszła niezadowolona
-Zazdrośnica - Marco wybuchł śmiechem
-Ja ? Nie mam pojęcia o czym mówisz
-Przecież widziałem
-A widziałeś, że robiła do Ciebie maślane oczy ?
-Patrzyłem na Ciebie - pogładził kciukiem wierzch mojej dłoni
-Wszystkie laski na Ciebie lecą
-Ty widzisz jak patrzą na mnie kobiety, a ja widzę jak patrzą na Ciebie mężczyźni
-Wcale nie patrzą - zaprzeczyłam
-Widzisz - zaśmiał się - nawet tego nie zauważasz, tak jak ja nie zauważyłam, że inne laski na mnie patrzą
-Mądrala - przewróciłam oczami
-Ale mam racje - puścił mi oczko
-Tylko troszeczkę
-Tylko ?
-Yhmm
-Karta deserów - podeszła do nas blondynka - kelnerka
-Jednak zrezygnujemy - piłkarz spojrzał mi w oczy - innym razem
-Oczywiście - zmarszczyła brwi
-Rachunek proszę dopisać do apartamentu premier
-Dobrze
-Skarbie - wstał i odsunął mi krzesło
Nic nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu szeroki uśmiech i wstałam. Zachichotałam widząc minę tej kelnerki jak Marco mnie objął skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
-Niezłe przedstawienie panie Reus - mruknęłam uśmiechając się słodko
-A dziękuje dziękuje
-Może pójdę się przebrać ?
-Wyglądasz ślicznie
-Czyli mogę tak iść ? - upewniłam się
-Oczywiście
-Chyba się jeszcze nie nastroiłam
-To trudno
-Bla bla bla - zaśmiałam się
-Pójdę po rzeczy na górę, poczekasz nie ?
-Poczekam, ale Marco idź schodami
-Czemu ?
-Bo jeszcze winda się zawiesi
-Zabawne - prychnął
-Staram się - puściłam mu oczko
Usiadłam sobie w recepcji na kanapie i czekałam aż mój chłopak wróci z naszymi rzeczami czyli wierzchnimi ubraniami i moją torebką. O dziwo pojawił się już po kilku minutach. Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy na hotelowy parking. Wsiedliśmy do wynajętego auta, blondyn wstukał adres do nawigacji i ruszyliśmy. Czułam, że trzęsę się jak galareta i nie potrafiłam tego opanować.
-Oddychaj Sara - usłyszałam głos, który tak kocham
-Boję się - jęknęłam
-Musisz pokonać strach
-Ja wiele rzeczy muszę
-Okej, mam zawrócić ?
-Nie
-Na pewno ?
-Yhmm
-Zuch dziewczynka
-Dostaniesz za tą dziewczynkę
-Jasne - prychnął
-Zbyt pewny siebie dupek
-Cały Marco - zaśmiał się
-Muszę przyznać Ci rację
-Wiem
-Jeszcze bardziej pewny siebie
-Wiesz to się cały czas zmienia - powiedział zamyślony - niestety
-Będę musiała się przyzwyczaić
-Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś ?
-Nie - zachichotałam
-Chyba jesteśmy na miejscu - zaparkował przed beżowym domem
-Poczekasz tu, tak ?
-Jasne
-Dobra - westchnęłam
Wzięłam kilka głębszych oddechów, a potem złapałam za klamkę. Spojrzałam ostatni raz na Marco, który posłał mi pokrzepiający uśmiech i wysiadłam. Weszłam przez otwartą furtkę i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, które już po chwili otworzyła mi młoda dziewczyna.
-Czy zastałam Alicję Kamińską ?
-Tak, już - odwróciła się - mamo !
-Już idę - usłyszałam głos dobiegający z głębi domu
Za chwilę ją zobaczyłam i od razu zauważyłam, że jestem do niej bardzo podobna. Cholera, to na prawdę moja mama !
-Słucham ?
-Sara Dec - podałam jej dłoń
-Alicja Kamińska
-Mogę pani zająć chwilkę ?
-A o co chodzi ?
-Czy 8 listopada 1994 roku urodziła pani córkę w Warszawie ?
-Natalia - spojrzała na dziewczynę - zaprowadź panią Sarę do salonu, a potem idź do siebie. Ja zrobię herbatę
-Pewnie - westchnęłam - zapraszam
Niepewnie weszłam do przedpokoju, rozebrałam się i udałam za dziewczyną do salonu. Usiałam na kanapie czekając na mają mamę. Zjawiła się bardzo szybko i podała mi kubek z parującą herbatą.
-Skąd o tym wiesz ?
-To ja jestem pani córką
-O Boże - usiadła naprzeciwko mnie
-Nie chce zakłócać pani życia, ale mój chłopak wynajął w tajemnicy detektywa i panią znalazł
-Mieszkasz w Sopocie ?
-W Warszawie no i trochę przebywam w Dortmundzie
-Rozumiem. Szukałam Cię
-Tak ?
-Tak, ale nie podali mi żadnych informacji. Nie miałam nawet pojęcia, że masz na imię Sara
-Żałuje pani ?
-Każdego dnia - westchnęłam - popełniłam największy błąd mojego życia
-Dlaczego ? - spytałam o to co najbardziej mnie nurtowało
-Miałam 17 lat, byłam młoda i głupia - westchnęła ciężko - Twój ojciec mnie zostawił, rodzice powoli się ode mnie odwracali. Bałam się, że nie dam rady, ale kochałam Cię bardzo. Nie chciałam Cię oddawać, ale musiałam. Zrobiłam to dla nas obu. Teraz żałuje, to mnie prześladuje każdego dnia.
Podniosłam na nią wzrok i zobaczyłam, że ma łzy w oczach. Zresztą nie tylko ona, bo ja też. Cholera !
-Czy Natalia jest moją siostrą ?
-Jest córką mojego męża, ale wychowuje ją od małego. Jej biologiczna matka zmarła przy porodzie
-Wie o tym ?
-Tak
-Rozumiem
-Na długo przyjechałaś ?
-Kilka dni - wzruszyłam ramionami
-Cieszę się, że tu jesteś
-Dziękuje
-Bardzo chciałabym Cię poznać. Po tylu latach
-To dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie
-Przyjechałaś z chłopakiem ?
-Tak, czeka przed domem
-Czemu z nim nie weszłaś ?
-Nie mówi po polsku
-Och. Skąd jest ?
-Z Niemiec, jest piłkarzem
-Jak się nazywa ?
-Marco Reus
-Znam - zaśmiała się - od dawna jesteście razem ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach, ale pozostawał między nami dystans. Wyszłam od niej jak powoli się ściemniało.