wtorek, 17 listopada 2015

28. „Pilnuj się"

SARA
-Skarbie - Marco wymruczał prosto do mojego ucha
-Hmm ?
-Śpisz ?
-Śpię - westchnęłam
-Może przejdziemy się na spacer ?
-Teraz ? - otworzyłam jedno oko
-Nudzi mi się
-Prześpij się ze mną
-Kusząca propozycja - przygryzł lekko płatek mojego ucha - ale jednak nie

-Dobra, daj mi kwadrans snu - zakryłam się kołdrą - potem coś wymyślimy
-Okej - pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka
Zadowolona z powrotem odpłynęłam do krainy błogiego snu. Jednak nie było mi to dane długo tam przebywać. Kwadrans minął niewiarygodnie szybko i zanim się obejrzałam to silne ramiona mojego ukochanego przyciągnęły mnie do siebie. 
-Minął czas na sen
-W porządku - jęknęłam - już wstaje 
-Zamówiłem Ci kawę
-Mam nadzieje, że moja ulubiona kelnerka mi ją przyniesie - zachichotała
-Oby nie - mruknął 
-Latte ? - podniosłam się do pozycji siedzącej
-Co ?
-Zamówiłeś mi latte ?
-Tak
-Dziękuje - pocałowałam go - myłeś zęby
-Yhmm, przed chwilą 
-Czuje - zaśmiałam się
-To co, spacer ? - uśmiechnął się
-Może być - wzruszyłam ramionami
-A widzisz się dzisiaj z mamą ?
-Nie umawiałyśmy się
-Wczoraj spędziłyście razem cały dzień
-Wiem, przepraszam - westchnęłam - nie powinnam Cię tak zostawiać
-Sara - pokręcił z niedowierzaniem głową - źle mnie zrozumiałaś
-Jak to ?
-Cieszę się, że się poznajecie. Widzę, że te dwa wspólnie spędzone dni dużo Ci dały
-Tak, ale ona dalej jest dla mnie obcą osobą
-Dlatego tu jesteś - pocałował mnie w dłoń - żeby ją poznać 
-A Ty ?
-Wrócimy do Dortmundu i sobie odbijemy 
-Chciałam jeszcze jechać do Warszawy. Zabrałabym więcej ciuchów
-Czyli z Gdańska do Warszawy, a potem do Dortmundu ?
-Niekoniecznie 
-Nie rozumiem - zmarszczył brwi 
-Ty polecisz do Dortmundu, a ja do Warszawy
-Mowy nie ma
-Dlaczego ?
-Bo znowu mi uciekniesz - przytulił mnie - a na to Ci nie pozwolę 
-Nigdzie się nie wybieram - posłałam mu uśmiech
-Skoczę jeszcze pod prysznic, ok ?
-Jasne
-Zaraz wracam - puścił mi oczko
-Czekam z niecierpliwością 
Piłkarz zamknął się w łazience, a wtedy właśnie rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wygrzebałam się z łóżka i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała kelnerka - blondynka, której imię udało mi się poznać. Karolina.
-Dzień dobry - rzuciła opryskliwie
-Dzień dobry
-Przyniosłam kawę dla Marco - uśmiechnęła się
-Po pierwsze kawa jest dla mnie, po drugie pana Marco albo pana Reus - zmroziłam ją wzrokiem 
-Ja ... 
-A po trzecie on nie jest Tobą zainteresowany - przerwałam jej
-Przepraszam - jęknęła
-Pilnuj się - rzuciłam idąc wgłąb apartamentu - kawę postaw w salonie
-Oczywiście
Uśmiechnęłam się w duchu uświadamiając sobie, że dziewczyna powinna dać już spokój mojemu chłopakowi. Przestraszyła się co sprawiło, że miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Ona jest starsza ode mnie o dobre 3 lata !
-Do widzenia - zawołała wychodząc
Zadowolona poszłam do salonu i wzięłam do ręki kawę. Mmm ! Jaka pyszna. Delektowałam się cudownym napojem i podziwiałam widoki za oknem. Sopot - kolejne miejsce na liście pięknych miast. Mam nadzieje, że jeszcze nie raz tu przyjadę.
-Misiek idziesz się kąpać ?
-Kąpałam się wcześniej
-Ok
-Muszę się tylko przebrać, bo przecież w piżamie nie pójdę
-No to szybciutko 
-A Ty już ?
-Pewnie - podszedł do mnie ubrany 
-Daj mi chwilkę - dopiłam kawę i poszłam do sypialni 
-Ale tylko chwilę - zaśmiał się
-No dobra - mruknęłam 
Wyjęłam z szafy jeansy, czarną bluzkę z długim rękawem i bieliznę. Ubrałam się bardzo szybko, związałam włosy w kucyka i pomalowałam tylko rzęsy. Zgarnęłam jeszcze telefon z szafki nocnej i portfel z torebki.
-Śniadanie tu czy na mieście ?
-Może tym razem dla odmiany na mieście
-W porządku - uśmiechnął się
Ubraliśmy swoje wierzchnie ciuchy i opuściliśmy pokój apartament. 
-Zastanawiam się po co nam dwie sypialnie i prawie 100 metrów kwadratowych. 
-Nie wiem - wzruszył ramionami 
-Rozrzutny jesteś
-Nie zawsze
-To prawda, nie zawsze
-Aż tak bardzo Cię rano wymęczyłem, że musiałaś iść spać ?
-Za dużo biegania jak dla mnie
-Mogłaś powiedzieć - pocałował mnie w dłoń
-Nie chciałam marudzić - zaśmiałam się
-Co za uparta kobieta - puścił moją dłoń i mnie objął
-Przeszkadza Ci to ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Ani trochę - posłał mi swój urzekający, słodki uśmiech 
-Gdzie idziemy ?
-Nie wiem, coś zjeść
-Ok
-Może tu ? - wskazał po chwili
-Wygląda dobrze
-To zapraszam
Weszliśmy do małej knajpki, zamówiliśmy sobie śniadanie i czekaliśmy. 
-Ładnie tu
-To prawda
-Wygląda na popularne miejsce
-Jest w dobrym miejscu
-Punkt dla Ciebie - puściłam mu oczko
-Miło mi 
-Tęsknisz ?
-Za Dortmundem ? - zaśmiał się
-Za treningami 
-Nie
-Dlaczego ?
-Bo cały czas jestem z osobą, którą kocham 
-Piłkę też kochasz
-Jesteś na pierwszym miejscu 
-Tak ?
-Oczywiście 
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - pogładził dłonią mój policzek 
-Dziękuje za to wszystko 
-Robię to z przyjemnością
-Kosztuje Cię to dużo pieniędzy, czasu i poświęceń 
-Twój uśmiech wszystko mi zwraca
-Daj spokój - zarumieniłam się
-Mówię poważnie - spojrzał mi w oczy - więc teraz poproszę o uśmiech 
Spojrzałam najpierw na swoje dłonie, potem na jego usta, a na końcu w jego oczy. Uśmiechnęłam się najładniej jak tylko potrafiłam, a on złapał mnie za rękę.
-Dziękuje bardzo
-Marco 
-Hmm ?
-Czy możemy kupić wspólnie prezenty dla Twojej rodziny ?
-Zdecydowałaś się ?
-Po prostu nie wyobrażam sobie być w takim dniu bez Ciebie
-Takie podejście mi się podoba
-W takim razie co ?
-Moja odpowiedź brzmi - zamyślił się - tak
-Uff - zachichotałam
Dostaliśmy nasze zamówienie, więc przerwaliśmy rozmowę. Ja zamówiłam sobie naleśniki, które były po prostu idealne. 
-I jak ?
-Pycha
-Mogę ?
-Pewnie - nałożyłam kawałek na widelec i włożyłam mu do buzi 
-Faktycznie dobre
-A Twoje ?
-Zwyczajne, chcesz ?
-Nie - zaśmiałam się - dziękuje
-Więcej dla mnie uśmiechnął się 
-Ha ha ha - przewróciłam oczami
-Tao dzisiaj jedziemy po prezenty ?
-Yhmm - uśmiechnęłam się
-Nie lepiej w Dortmundzie ?
-Wole tutaj
-Niech Ci będzie - westchnął 
-Zadzwonię potem do mamy to się spotkamy 
-Dobry pomysł
-Chciałabym żebyś ją w końcu poznał 
-A dogadamy się ?
-Mówi po angielsku bardzo dobrze 
-To świetnie
-Uczy angielskiego w szkole
-Czyli talent do języków odziedziczyłaś po niej
-Na to wygląda
-Cieszysz się, że masz tak jakby młodszą siostrę ?
-Pewnie
-Ile ma lat ?
-W tym roku skończyła 13
-Czyli między Wami jest większa różnica niż między nami
-Dokładnie - wybuchłam śmiechem
Dokończyliśmy posiłek, piłkarz zapłacił, a potem wyszliśmy z budynku. Postanowiliśmy trochę pospacerować póki na mieście nie ma tłumów. 
-Nie wiem co chciałabym studiować - jęknęłam 
-Przecież masz jeszcze czas
-Niby tak, ale nie mogę podjąć decyzji zbyt pochopnie
-To razem czegoś poszukamy i coś wybierzemy 
-Naprawdę ?
-Oczywiście
-A Ty nie myślałeś nigdy o studiach ?
-Myślałem, ale nie mogłem znaleźć czasu, więc odpuściłem
-Tobie studia są niepotrzebne
-Nigdy nic nie wiadomo - mruknął 
Po jakimś czasie znowu znaleźliśmy się w hotelu. Od razu skierowaliśmy się do naszego apartamentu, gdzie zajęliśmy miejsca w salonie na kanapie. Oglądaliśmy jakiś nudny film, ale jak zaczęłam przysypiać to blondyn wyłączył telewizor. 
-Straszne nudy
-Wiem
-To co zakupy ?
-Chodźmy - westchnął 
-Nareszcie - zachichotałam 
*****
Już pomijam fakt małej ilości komentarzy pod ostatnim rozdziałem, bo po prostu nie mam do tego głowy. 

Pewnie macie już dość tego tematu (w końcu wszędzie o tym trąbią), ale ja muszę napisać o tym co się stało w piątek w stolicy Francji. Do tej pory jestem w takim szoku, że trudno jest mi o tym pisać. Dowiedziałam się o tych zamachach tuż po skończonym meczu Polska - Islandia (bardzo cieszyłam się z wygranej, ale moja radość szybko się ulotniła). Tyle ofiar, tyle rannych ... nie rozumiem jak można wierzyć w coś tak mocno, żeby zabijać niewinnych ludzi ?! Pamiętam, że jak usłyszałam, że jeden wybuch miał miejsce w pobliżu stadionu, gdzie odbywał się mecz Francja - Niemicy to zamarłam. Na szczęście żadnemu piłkarzowi nic się nie stało. Te wydarzenia skłoniły mnie do głębokiej refleksji. Co by było, gdyby w Paryżu był akurat mecz Francja - Polska ? Tylu polskich kibiców, polscy piłkarze, może nawet ktoś z nas. Większość ludzi myśli sobie pewnie "dobra Paryż, to wcale nie tak blisko Polski", ale to nie prawda ! Terroryści są we Francji, gdzie się ujawnili, ale mogą być też w Niemczech, gdzie czekają na "dobrą" okazję, a może są gdzieś w Naszym kraju ? Tego nie wiemy ! Ja już nie czuję się bezpiecznie, a co dopiero mieszkańcy Francji. Tak bardzo im współczuje. Jestem z nimi całym sercem. 

Żyjmy chwilą, kochajmy, wybaczajmy.
Życie jest krótkie. 

5 komentarzy:

  1. Pierwsza! Nareszcie będę pierwsza!:D
    ...a teraz pozwól, przeczytam i skomentuje! :D
    #jestem #pierwsza hahahahaha(przepraszam, gorączka przeze mnie przemawia.ide czytać :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam. :3 Rozdział cudowny!;) Miałam obawy, że siostra coś nakręci, a tu się okazało, że ma 13 lat haha :') Prezenty w Polsce? Niemądra decyzja...chociaż? Otworzyli ostatnio sklep z chińskim badziewiem...tak śmierdzi tam plastikiem, mole w ciuchach a rzeczy, długopisy nawet rozpadają się w rękach...POLECAM! :') W Niemczech nigdy takiego sklepu nie znajdą! Hahaha:D Reus kochany..no i zakochana kelnerka...:))) Genialny.
      PS. (Nie byłabym sobą bez niego) najlepsze naleśniki (i nie tylko) są najlepsze w Manekinie..ja ci mowie! Haha :') Komentarz sponsorowany xd Przepraszam! To co napisałam jest...do kitu..ty mi takie piękne komentarze piszesz a ja się tak o odwdzięczam...Gdyby nie wysoka gorączka i jeden wielki ból ten komentarz byłby fajny, tak sobie wyobraź...To ja już nic nie pisze i się nie kompromituje bardziej..
      Czekam do poniedziałku!♡
      Buziaki;**

      Usuń
  2. Fajny :) Czekam na kolejny :) Życzę weny I pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział : -)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobilam tak jak mowilam, mega mi się podoba ❤ Co do Francji, masz rację.

    OdpowiedzUsuń