SARA
Do hotelu wróciłam bardzo późno, ale po prostu tak świetnie nam się rozmawiało, że nie mogliśmy się rozstać. Oczywiście rozładował mi się telefon, więc nie miałam żadnych wiadomości od Marco. -Dobry wieczór - uśmiechnęła się do mnie recepcjonistka
-Dobry wieczór - zachichotałam - i dobrej nocy
-Dobranoc - pomachała mi
Wjechałam windą na odpowiednie piętro, a po chwili już otwierałam drzwi od swojego apartamentu. Zdjęłam buty, bo już bolały mnie nogi, a torebkę rzuciłam na łóżko. Powoli podreptałam do łazienki, żeby zmyć tylko makijaż i umyć zęby. Jak opuściłam pomieszczenie to szybko przebrałam się w piżamę i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Podłączyłam telefon do ładowarki i czekałam, aż się włączy. Chryste. Czy to musi tak długo trwać ? No nareszcie. Zerknęłam na wyświetlacz i miałam jedną, nieprzeczytaną wiadomość.
"Stan przedzawałowy. Zostaje kilka dni w szpitalu. Zadzwoń."
Och. Biedna pani Amelia. Wybrałam numer do blondyna i kilkanaście sekund później usłyszałam jego cudowny, zaspany głos.
-Przepraszam, że Cię obudziłam
-To żaden problem
-Jak się masz ?
-Odetchnąłem z ulgą
-Tak, ja też
-Co porabiałaś ?
-Byłam na kolacji u Alicji
-Późno wróciłaś
-Wiem - westchnęłam
-Jak było ?
-Naprawdę fajnie
-W takim razie się cieszę - wyczułam, że się uśmiecha
-Tęsknie za Tobą
-Ja też tęsknie
-Tak długo się nie będziemy widzieć - jęknęłam
-Szybko zleci, zobaczysz
-Mam nadzieje - ziewnęłam
-Ktoś tu jest zmęczony
-I to bardzo
-No to do łóżka i spać ! - rozkazał
-Tak jest - zachichotałam
-Śpij dobrze skarbie
-Dobranoc
-Sara mam prośbę
-Tak ?
-Śnij o mnie
-Zawsze - cmoknęłam zadowolona
-Pa kochanie - rozłączył się
Odłożyłam telefon z powrotem na szafkę, przykryłam się i zgasiłam nocną lampkę. O dziwo Morfeusz szybko wciągnął mnie do swojej magicznej krainy.
*****
Siedziałam na ślicznej łące. Wokół było tyle niesamowitych kwiatów. I w środku tego wszystkiego ja. Nie wiedziałam czemu jestem sama, ale po chwili pojawił się on. Jeszcze przystojniejszy nić zwykle. Podszedł do mnie powoli, a potem namiętnie i długo pocałował. Jęknęłam cicho jak się ode mnie odsunął.
-Jesteś przystojny - przesunęłam palcem po białym kołnierzyku jego koszuli - i elegancki
-To ważna okazja - uśmiechnął się
-Och - zdziwiłam się - nie wyglądam dobrze
-Bo wyglądasz ślicznie jak zwykle
Uśmiechnęłam się do niego promiennie i nagle on wręczył mi bukiet róż a potem padł przede mną na jedno kolano. Odebrało mi mowę, a on wyjął z kieszeni pudełko z pierścionkiem.
-Chciałbym, żebyś została moją żoną - powiedział po krótkiej chwili - zgodzisz się ?
-Tak, oczywiście, że tak ! - pisnęłam rzucając mu się w ramiona
-Kocham Cię - wymruczał prosto w moje usta
I nagle usłyszałam głośny strzał, a koszula Marco zmieniła barwę z białej na czerwoną. Bezwładnie opadł na ziemie, a ja zaczęłam przeraźliwie płakać.
-Nie ! Błagam nie ! - padłam obok niego na kolana
-Koch... - zamknął oczy
-Niee ! - wrzasnęłam głośno
*****
Obudziłam się cała zlana potem i przez chwile nie wiedziałam, gdzie jestem. Ach, no tak w Sopocie. Zapaliłam lampkę, a następnie sprawdziłam godzinę na telefonie. 5:18. Już nie zasnę, nie ma takiej opcji. Westchnęłam tylko i wstałam z łózka. Powoli udałam się do łazienki, gdzie wzięłam zimny prysznic na orzeźwienie. Tego mi trzeba było. Zdecydowanie.
MARCO
Cholerny budzik. Po co ja go w ogóle nastawiałem ? Że niby trening, tak ? No trudno. Jakbym zaspał to najwyżej biegałbym karne kółeczka. Skopałem kołdrę na podłogę i ruszyłem do garderoby. Ubrałem klubowy dres, skarpetki, a wcześniej oczywiście bokserki. Tuż przed siódmą trzydzieści rano siedziałem już w samochodzie i jechałem na trening. Potem obiecałem mamie, że zajrzę do babci. o i muszę jeszcze zrobić zakupy.
-Cześć ! - zawołał Mario oddalony ode mnie o kilka metrów
-Hej ! - pomachałem mu
-Jak się masz ?
-W porządku - wzruszyłam ramionami
-A jak babcia ?
-Jadę do niej po treningu
-Rozumiem - podrapał się po brodzie - no tak, co u Sary ?
-Dobrze - mimowolnie się uśmiechnąłem
-Zakochani - westchnął rozbawiony
-Odezwał się - mruknąłem
-No co ? No co ? - spojrzał na mnie wesoły
-Pstro
-Ann leci do Paryża jutro - westchnął
-Na długo ?
-Dwa dni
-To czym się przejmujesz
-Pokłóciliśmy się o to
-Ostro ?
-Gorzej
-No dobra, ale przecież ograniczyła te wszystkie wyjazdy. Sam mówiłem, że jak już gdzieś jedzie to na krótko
-Miała nigdzie nie jechać przed Mistrzostwami
-To jej praca
-Wiem
-Jesteś zazdrosny o to z kim tam jedzie
-Skąd wiesz ?
-Strzelam
-No to masz racje - burknął obrażony - on cały czas do niej zarywa
-Sąsiad Sary się w niej zakochał, ale nie kłócimy się o to, bo ja wiem, że ona mnie kocha
-Ok, ale Sara jest na miejscu, a Ann nie
-To nic nie zmienia
-Będę musiał ją przeprosić
-Będziesz musiał - poklepałem go po ramieniu
Razem z resztą kolegów z drużyny przebraliśmy się, ogarnęliśmy i wszyscy razem stanęliśmy przed trenerem. Zaczęliśmy robić rozgrzewkę, którą o dziwo przez cały czas prowadził trener. Hmm co on się tak ciska ?
-Trener jest zły - westchnąłem
-Pokłócił się z żoną - szepnął Lewy
-No to mamy przesrane - mruknął Gotze
-Ja to proponuje wziąć się do ...
-Reus, Gotze, Lewandowski ! - ryknął trener
-No właśnie - dokończyłem
-Pięć kółek więcej ! Migusiem !
-O żeż ...
-Cii - przerwałem mu - lepiej go bardziej nie zdenerwować
Już trochę zmachani dołączyliśmy do naszych kolegów, a Klopp kazał nam zrobić 55 pompek. Tylko nam. Z jakiej racji ?!
-Dlaczego ? - jęknął
-60
-Ale ...
-65 - warknął - coś jeszcze ?
-Nie - mruknąłem do siebie
*****
Nie pamiętam kiedy ostatni raz dostaliśmy taki wycisk. Po najgorszym meczu nie byłem, aż tak zmęczony. Ledwo doczołgałem się pod prysznic, a potem ubrałem w normalne ciuchy. Marzyłem tylko o tym, żeby znaleźć się w domu i przytulić do mojej ukochanej Sary. Ale panna Dec odpoczywa sobie w Sopocie. Może to i lepiej.
-Pojadę z Tobą do szpitala
-Nie Mario, to nie jest dobry pomysł
-Czemu ?
-Może mi się tam dłużej zejść
-Jak chcesz
Wrzuciłem torbę treningową do bagażnika, wsiadłem do auta i odjechałem. Mimo wcześniej godziny na ulicach Dortmundu było już dość dużo samochodów. Nie zdziwiło mnie to specjalnie, bo prawie codziennie tak jest. Szybko dojechałem do szpitala, zaparkowałem na pierwszym wolnym miejscu, a potem wszedłem do budynku. Nie miałem najmniejszego problemu ze znalezieniem sali, w której leżała moja babcia. Otworzyłem drzwi, a ona uśmiechnęła się na mój widok. Całe szczęście.
-Cześć babciu - pocałowałem ją w czoło
-Witaj wnusiu - powiedziała słabo
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, dziękuje
-Potrzebujesz czegoś ?
-Twój dziadek już o wszystko zadbał
-Cieszę się - usiadłem
-Dobrze, że tu jesteś
-Jak mogłoby mnie nie być - pokręciłem z niedowierzaniem głową
-Sara jest w Polsce ?
-Chciała przyjechać, ale jej nie pozwoliłem
-Niech odpocznie trochę - kiwnęła głową
-Też tak uważam
-Jak Wam się układa ? złapała mnie za rękę
-Dobrze - uśmiechnąłem się - coraz lepiej
-To już pół roku, tak ?
-Dokładnie
-Widzę jaki jesteś z nią szczęśliwy
-Wreszcie znalazłem kogoś z kim chce spędzić resztę mojego życia
-To jest najuważniejsze
-Niby tak, ale ona jest taka młoda i czasami sam nie wiem co ona w ogóle czuje
-Marco powinieneś być pewny, że Sara Cię kocha
-Caro też mnie kochała
-To są dwie różne osoby
-Wiem
-Nigdy nie wątpiłeś w miłość Sary, więc co się nagle stało ?
-Faceci się nią interesują
-Zazdrosny jesteś - zaśmiała się
-Cholernie - jęknąłem
-Ona Cię kocha i nie będzie chciała nikogo innego
-Skąd możesz to wiedzieć ?
-Babcina intuicja
-Jasne - prychnąłem
-Marco jeżeli jesteś pewny to oświadcz się jej
-Chciałbym i na pewno to zrobię, ale ona też musi być tego pewna
-Oj Marco Marco
-No co ? - zmarszczyłem brwi
-Szalejesz na jej punkcie
-Od kiedy ją poznałem
-Wiem. Widziałem to już w listopadzie jak ją do nas przywiozłeś - uśmiechnęła się - byłeś zapatrzony w nią jak obrazek
-Im lepiej się znamy tym ona częściej mi się stawia, a ja zawsze jej odpuszczam
-Odpuszczasz, bo ją kochasz, a ona jest tego świadoma
Już miałem coś powiedzieć jak nagle do sali weszła pielęgniarka i kazała mi wyjść. Pożegnałem się z babcią i posłusznie opuściłem sale. Zastanawiałem się czy jeszcze trochę nie zostać, ale nie za bardzo wiedziałem ile zajmą badania babci, więc wyszedłem ze szpitala. Wsiadłem do auta, ale nie odjechałem. Wziąłem do ręki telefon i wybrałem numer do swojej dziewczyny. Raz, drugi, trzeci. Co jest grane ?! Spojrzałem na zegarek. Nie no ona o tej pocie już nie biega, a telefon ma prawie zawsze przy sobie. Spróbowałem po raz czwarty i jak już traciłem nadzieje to odebrała.
-Marco ? - spytała zaspanym głosem - czy coś się stało ?
-Nie - odetchnąłem z ulgą - spałaś ?
-Tak, bo w nocy kiepsko spałam, więc teraz zrobiłam sobie drzemkę
-Jakiś koszmar ?
-Niestety tak
-Opowiesz mi ?
-Innym razem - westchnęła - jak babcia ?
-W porządku, właśnie od niej wyszedłem
-To dobrze
-Rozmawialiśmy trochę i nawet się śmiała, więc zdrowieje
-No to już nie mogę się doczekać, aż ją spotkam
-Zabiorę Cię do niej
-Tęsknie za Tobą - szepnęła
-Ja za Tobą też
-Chciałbym, żebyś tu ze mną był
-Jeszcze trochę i będziemy razem
-Tsaaa, ciągle to powtarzasz - jęknęła
-Bo to prawda
-Żałuję, że wyjechałam
-Nawet tak nie mów !
-Kocham Cię - mruknęła zmieniając temat
-Ja kocham Cię bardziej
*****
Do mojej kochanej єυρнσяу я.: Kochana Sara nie pojechała do Marco, ponieważ tutaj też będzie mała burza i chciałam, żeby była w Polsce :)
Podjęłam decyzje co do terminów dodawania rozdziałów, więc uwaga uwaga ... rozdziały będą pojawiały się:
1) PONIEDZIAŁKI I CZWARTKI
2) WTORKI I PIĄTKI
System co dwa tygodnie jest niezmienny :)
Co pozostaje mi powiedzieć ?
Do zobaczenia w czwartek :*