poniedziałek, 29 lutego 2016

43. „Chciałbym, żebyś została moją żoną"

SARA
Do hotelu wróciłam bardzo późno, ale po prostu tak świetnie nam się rozmawiało, że nie mogliśmy się rozstać. Oczywiście rozładował mi się telefon, więc nie miałam żadnych wiadomości od Marco.
-Dobry wieczór - uśmiechnęła się do mnie recepcjonistka
-Dobry wieczór - zachichotałam - i dobrej nocy
-Dobranoc - pomachała mi
Wjechałam windą na odpowiednie piętro, a po chwili już otwierałam drzwi od swojego apartamentu. Zdjęłam buty, bo już bolały mnie nogi, a torebkę rzuciłam na łóżko. Powoli podreptałam do łazienki, żeby zmyć tylko makijaż i umyć zęby. Jak opuściłam pomieszczenie to szybko przebrałam się w piżamę i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Podłączyłam telefon do ładowarki i czekałam, aż się włączy. Chryste. Czy to musi tak długo trwać ? No nareszcie. Zerknęłam na wyświetlacz i miałam jedną, nieprzeczytaną wiadomość. 

"Stan przedzawałowy. Zostaje kilka dni w szpitalu. Zadzwoń."
Och. Biedna pani Amelia. Wybrałam numer do blondyna i kilkanaście sekund później usłyszałam jego cudowny, zaspany głos. 
-Przepraszam, że Cię obudziłam
-To żaden problem
-Jak się masz ?
-Odetchnąłem z ulgą
-Tak, ja też
-Co porabiałaś ?
-Byłam na kolacji u Alicji 
-Późno wróciłaś
-Wiem - westchnęłam
-Jak było ?
-Naprawdę fajnie
-W takim razie się cieszę - wyczułam, że się uśmiecha
-Tęsknie za Tobą
-Ja też tęsknie
-Tak długo się nie będziemy widzieć - jęknęłam
-Szybko zleci, zobaczysz
-Mam nadzieje - ziewnęłam
-Ktoś tu jest zmęczony
-I to bardzo
-No to do łóżka i spać ! - rozkazał 
-Tak jest - zachichotałam
-Śpij dobrze skarbie
-Dobranoc
-Sara mam prośbę
-Tak ?
-Śnij o mnie
-Zawsze - cmoknęłam zadowolona
-Pa kochanie - rozłączył się
Odłożyłam telefon z powrotem na szafkę, przykryłam się i zgasiłam nocną lampkę. O dziwo Morfeusz szybko wciągnął mnie do swojej magicznej krainy. 
*****
Siedziałam na ślicznej łące. Wokół było tyle niesamowitych kwiatów. I w środku tego wszystkiego ja. Nie wiedziałam czemu jestem sama, ale po chwili pojawił się on. Jeszcze przystojniejszy nić zwykle. Podszedł do mnie powoli, a potem namiętnie i długo pocałował. Jęknęłam cicho jak się ode mnie odsunął.
-Jesteś przystojny - przesunęłam palcem po białym kołnierzyku jego koszuli - i elegancki
-To ważna okazja - uśmiechnął się 
-Och - zdziwiłam się - nie wyglądam dobrze
-Bo wyglądasz ślicznie jak zwykle
Uśmiechnęłam się do niego promiennie i nagle on wręczył mi bukiet róż a potem padł przede mną na jedno kolano. Odebrało mi mowę, a on wyjął z kieszeni pudełko z pierścionkiem. 
-Chciałbym, żebyś została moją żoną - powiedział po krótkiej chwili - zgodzisz się ?
-Tak, oczywiście, że tak ! - pisnęłam rzucając mu się w ramiona 
-Kocham Cię - wymruczał prosto w moje usta
I nagle usłyszałam głośny strzał, a koszula Marco zmieniła barwę z białej na czerwoną. Bezwładnie opadł na ziemie, a ja zaczęłam przeraźliwie płakać. 
-Nie ! Błagam nie ! - padłam obok niego na kolana
-Koch... - zamknął oczy
-Niee ! - wrzasnęłam głośno 
*****
Obudziłam się cała zlana potem i przez chwile nie wiedziałam, gdzie jestem. Ach, no tak w Sopocie. Zapaliłam lampkę, a następnie sprawdziłam godzinę na telefonie. 5:18. Już nie zasnę, nie ma takiej opcji. Westchnęłam tylko i wstałam z łózka. Powoli udałam się do łazienki, gdzie wzięłam zimny prysznic na orzeźwienie. Tego mi trzeba było. Zdecydowanie. 

MARCO
Cholerny budzik. Po co ja go w ogóle nastawiałem ? Że niby trening, tak ? No trudno. Jakbym zaspał to najwyżej biegałbym karne kółeczka. Skopałem kołdrę na podłogę i ruszyłem do garderoby. Ubrałem klubowy dres, skarpetki, a wcześniej oczywiście bokserki. Tuż przed siódmą trzydzieści rano siedziałem już w samochodzie i jechałem na trening. Potem obiecałem mamie, że zajrzę do babci. o i muszę jeszcze zrobić zakupy.
-Cześć ! - zawołał Mario oddalony ode mnie o kilka metrów
-Hej ! - pomachałem mu
-Jak się masz ?
-W porządku - wzruszyłam ramionami
-A jak babcia ?
-Jadę do niej po treningu
-Rozumiem - podrapał się po brodzie - no tak, co u Sary ?
-Dobrze - mimowolnie się uśmiechnąłem 
-Zakochani - westchnął rozbawiony
-Odezwał się - mruknąłem 
-No co ? No co ? - spojrzał na mnie wesoły
-Pstro
-Ann leci do Paryża jutro - westchnął 
-Na długo ?
-Dwa dni 
-To czym się przejmujesz
-Pokłóciliśmy się o to
-Ostro ?
-Gorzej
-No dobra, ale przecież ograniczyła te wszystkie wyjazdy. Sam mówiłem, że jak już gdzieś jedzie to na krótko
-Miała nigdzie nie jechać przed Mistrzostwami 
-To jej praca
-Wiem
-Jesteś zazdrosny o to z kim tam jedzie 
-Skąd wiesz ?
-Strzelam
-No to masz racje - burknął obrażony - on cały czas do niej zarywa
-Sąsiad Sary się w niej zakochał, ale nie kłócimy się o to, bo ja wiem, że ona mnie kocha
-Ok, ale Sara jest na miejscu, a Ann nie
-To nic nie zmienia
-Będę musiał ją przeprosić
-Będziesz musiał - poklepałem go po ramieniu 
Razem z resztą kolegów z drużyny przebraliśmy się, ogarnęliśmy i wszyscy razem stanęliśmy przed trenerem. Zaczęliśmy robić rozgrzewkę, którą o dziwo przez cały czas prowadził trener. Hmm co on się tak ciska ?
-Trener jest zły - westchnąłem 
-Pokłócił się z żoną - szepnął Lewy
-No to mamy przesrane - mruknął Gotze 
-Ja to proponuje wziąć się do ... 
-Reus, Gotze, Lewandowski ! - ryknął trener
-No właśnie - dokończyłem
-Pięć kółek więcej ! Migusiem !
-O żeż ...
-Cii - przerwałem mu - lepiej go bardziej nie zdenerwować
Już trochę zmachani dołączyliśmy do naszych kolegów, a Klopp kazał nam zrobić 55 pompek. Tylko nam. Z jakiej racji ?!
-Dlaczego ? - jęknął 
-60
-Ale ...
-65 - warknął - coś jeszcze ?
-Nie - mruknąłem do siebie
*****
Nie pamiętam kiedy ostatni raz dostaliśmy taki wycisk. Po najgorszym meczu nie byłem, aż tak zmęczony. Ledwo doczołgałem się pod prysznic, a potem ubrałem w normalne ciuchy. Marzyłem tylko o tym, żeby znaleźć się w domu i przytulić do mojej ukochanej Sary. Ale panna Dec odpoczywa sobie w Sopocie. Może to i lepiej.
-Pojadę z Tobą do szpitala
-Nie Mario, to nie jest dobry pomysł 
-Czemu ?
-Może mi się tam dłużej zejść
-Jak chcesz
Wrzuciłem torbę treningową do bagażnika, wsiadłem do auta i odjechałem. Mimo wcześniej godziny na ulicach Dortmundu było już dość dużo samochodów. Nie zdziwiło mnie to specjalnie, bo prawie codziennie tak jest. Szybko dojechałem do szpitala, zaparkowałem na pierwszym wolnym miejscu, a potem wszedłem do budynku. Nie miałem najmniejszego problemu ze znalezieniem sali, w której leżała moja babcia. Otworzyłem drzwi, a ona uśmiechnęła się na mój widok. Całe szczęście. 
-Cześć babciu - pocałowałem ją w czoło
-Witaj wnusiu - powiedziała słabo
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, dziękuje
-Potrzebujesz czegoś ?
-Twój dziadek już o wszystko zadbał 
-Cieszę się - usiadłem
-Dobrze, że tu jesteś
-Jak mogłoby mnie nie być - pokręciłem z niedowierzaniem głową
-Sara jest w Polsce ?
-Chciała przyjechać, ale jej nie pozwoliłem
-Niech odpocznie trochę - kiwnęła głową
-Też tak uważam
-Jak Wam się układa ?  złapała mnie za rękę
-Dobrze - uśmiechnąłem się - coraz lepiej
-To już pół roku, tak ?
-Dokładnie
-Widzę jaki jesteś z nią szczęśliwy
-Wreszcie znalazłem kogoś z kim chce spędzić resztę mojego życia
-To jest najuważniejsze 
-Niby tak, ale ona jest taka młoda i czasami sam nie wiem co ona w ogóle czuje 
-Marco powinieneś być pewny, że Sara Cię kocha
-Caro też mnie kochała
-To są dwie różne osoby
-Wiem
-Nigdy nie wątpiłeś w miłość Sary, więc co się nagle stało ?
-Faceci się nią interesują
-Zazdrosny jesteś - zaśmiała się
-Cholernie - jęknąłem
-Ona Cię kocha i nie będzie chciała nikogo innego
-Skąd możesz to wiedzieć ?
-Babcina intuicja 
-Jasne - prychnąłem
-Marco jeżeli jesteś pewny to oświadcz się jej
-Chciałbym i na pewno to zrobię, ale ona też musi być tego pewna
-Oj Marco Marco
-No co ? - zmarszczyłem brwi 
-Szalejesz na jej punkcie
-Od kiedy ją poznałem 
-Wiem. Widziałem to już w listopadzie jak ją do nas przywiozłeś - uśmiechnęła się - byłeś zapatrzony w nią jak obrazek
-Im lepiej się znamy tym ona częściej mi się stawia, a ja zawsze jej odpuszczam
-Odpuszczasz, bo ją kochasz, a ona jest tego świadoma 
Już miałem coś powiedzieć jak nagle do sali weszła pielęgniarka i kazała mi wyjść. Pożegnałem się z babcią i posłusznie opuściłem sale. Zastanawiałem się czy jeszcze trochę nie zostać, ale nie za bardzo wiedziałem ile zajmą badania babci, więc wyszedłem ze szpitala. Wsiadłem do auta, ale nie odjechałem. Wziąłem do ręki telefon i wybrałem numer do swojej dziewczyny. Raz, drugi, trzeci. Co jest grane ?! Spojrzałem na zegarek. Nie no ona o tej pocie już nie biega, a telefon ma prawie zawsze przy sobie. Spróbowałem po raz czwarty i jak już traciłem nadzieje to odebrała. 
-Marco ? - spytała zaspanym głosem - czy coś się stało ?
-Nie - odetchnąłem z ulgą - spałaś ?
-Tak, bo w nocy kiepsko spałam, więc teraz zrobiłam sobie drzemkę
-Jakiś koszmar ?
-Niestety tak
-Opowiesz mi ?
-Innym razem - westchnęła - jak babcia ?
-W porządku, właśnie od niej wyszedłem
-To dobrze
-Rozmawialiśmy trochę i nawet się śmiała, więc zdrowieje
-No to już nie mogę się doczekać, aż ją spotkam
-Zabiorę Cię do niej
-Tęsknie za Tobą - szepnęła 
-Ja za Tobą też
-Chciałbym, żebyś tu ze mną był
-Jeszcze trochę i będziemy razem
-Tsaaa, ciągle to powtarzasz - jęknęła
-Bo to prawda
-Żałuję, że wyjechałam
-Nawet tak nie mów ! 
-Kocham Cię - mruknęła zmieniając temat
-Ja kocham Cię bardziej 
*****
Do mojej kochanej єυρнσяу я.: Kochana Sara nie pojechała do Marco, ponieważ tutaj też będzie mała burza i chciałam, żeby była w Polsce :)
Podjęłam decyzje co do terminów dodawania rozdziałów, więc uwaga uwaga ... rozdziały będą pojawiały się:
1) PONIEDZIAŁKI I CZWARTKI 
2) WTORKI I PIĄTKI
System co dwa tygodnie jest niezmienny :)

Co pozostaje mi powiedzieć ? 
Do zobaczenia w czwartek :*

wtorek, 23 lutego 2016

42. „Wiadomo co jej jest ?"

SARA
Zostawiłam wszystko łącznie z Marco w Dortmundzie i przyleciałam do Polski. Najbliższe półtora tygodnia mam spędzić w Sopocie, a potem lecę do Warszawy. Niestety w trakcie trwania Mistrzostw będę pewnie w Dortmundzie, bo muszę pracować, ale szybko zleci i Marco szybko będzie z powrotem. Muszę przyznać, że mój chłopak chyba miał racje, bo wydaje mi się, że Carl mnie podrywa. Cieszę się, że teraz chociaż trochę odpocznę od tych facetów obecnych w moim życiu. Samolot wylądował na gdańskim lotnisku z kilkuminutowym opóźnieniem. Trudno, nigdzie mi się nie śpieszy. Jako ostatnia odebrałam walizki, wyszłam z budynku i złapałam taksówkę. Kierowca zapakował moje rzeczy do bagażnika, a ja usadowiłam się wygodnie na tylnym siedzeniu i wysłałam sms do Marco.
"Wylądowałam. Jestem cała i zdrowa. Twoja S."
O dziwo szybko dostałam odpowiedź, choć wcale jej nie oczekiwałam.
"Cieszę się. Odzywaj się często ! Kocham, Twój M."
-Dokąd jedziemy panienko ?
-Mera SPA Hotel - spojrzałam za okno
-Oczywiście - uśmiechnął się - świetny wybór
-Też tak myślę - przyznałam mu racje
-Pierwszy raz w Trójmieście ?
-Nie, drugi - zaśmiałam się
-Musiało się pani spodobać skoro tu pani wraca
-O tak, zdecydowanie mi się podoba
Jak wreszcie dojechaliśmy do hotelu to taksówkarz wyjął moje walizki z bagażnika, a boy hotelowy od razu je przechwycił. 
-Dziękuje - podałam mężczyźnie odpowiedni banknot - za podwózkę i miłą pogawędkę 
-To moja sprawa - uśmiechnął się do mnie ostatni raz i odjechał 
Weszłam do recepcji i podeszłam do blondynki w hotelowym uniformie. 
-Dzień dobry. Mam tutaj rezerwacje na nazwisko Dec. Sara Dec
-Już chwileczkę - wystukała coś na klawiaturze - ach tak, apartament opłacony z góry
Westchnęłam tylko i kiwnęłam głową. Nie muszę chyba mówić, że to wszystko jest sprawka Marco, a ja miałam niewiele do gadania, prawda ?
-Tutaj jest pani karta - podała mi - boy zaprowadzi panią, a jakby pani czegoś potrzebowała to wystarczy zadzwonić na recepcję 
-Okej
-Miłego pobytu
-Dziękuje bardzo
Kilka minut później stałam przy oknie w swoim apartamencie i podziwiałam widoki. Chyba nigdy takich nie miałam. Ani w Warszawie, ani w Dortmundzie. A szkoda. Wielka szkoda. Dźwięk mojego telefonu rozniósł się po pomieszczeniu. Szybko wyjęłam go z kieszeni, przesunęłam palcem po ekranie i usłyszałam wesoły głos mojej biologicznej mamy.
-Jesteś już w Sopocie ?
-Tak, przed chwilą się zameldowałam w hotelu
-Cudownie. Pewnie teraz jesteś zmęczona po podróży, ale co powiesz na kolacje dziś wieczorem ?
-Bardzo chętnie
-Ostatnim razem nie było okazji, ale mam nadzieje, że teraz poznasz mojego męża
-Z największą przyjemnością
-U nas w domu o 18:30 ?
-Będę - zapewniłam 
-Do zobaczenia !
-Na razie - rozłączyłam się
Odłożyłam telefon na stolik i podeszłam do swoich walizek. Rozpakowałam się, schowałam puste torby, a następnie chwyciłam kostium i udałam się do łazienki. Założyłam czarne bikini, na to ciuchy, wzięłam ręcznik i ruszyłam na podbój basenów. Zdziwiłam się, bo prawie nikogo nie zastałam. To dziwne. Chociaż z drugiej strony nie narzekam. Spędziłam cudowne chwilę w wodzie dopóki nie przerwała mi recepcjonistka. 
-Przepraszam, że pani przeszkadzam
-Nie ma sprawy, o co chodzi ?
-Dostaliśmy telefon od pana Reusa. Podobno nie może się do pani dodzwonić, a ma pilną sprawę. Prosił, żebym pomogła mu się z panią skontaktować
-Och - wyrwało mi się
-Ponieważ nie mamy tutaj telefonu to czy mogłaby pani pójść ze mną na recepcje ?
-Może zadzwonię od siebie z pokoju ?
-On czeka na lini
-Ok - westchnęłam
-Proszę - podała mi szlafrok z logo hotelu
Szybko wytarłam się, założyłam szlafrok i ruszyłam w stronę recepcji. Czułam się kiepsko w takim stroju, ale trudno. Nic nie poradzę. 
-A co to ważnego się stało, że wyciągasz mnie z basenu ? - zaśmiałam się do słuchawki 
-Moja babcia jest w szpitalu
-O Boże - szepnęłam - mam przyjechać ?
-Nie musisz
-To żaden problem. Wsiadam w samolot i jestem
-Kochanie pojechałaś, żeby odpocząć. My tutaj damy sobie radę
-Wiadomo co jej jest ?
-Jeszcze nie - westchnął - dzwonię, bo muszę powiedzieć Ci coś jeszcze
-Tak ?
-Babcia jest w szpitalu i żeby dziadek nie musiał dojeżdżać to dałem mu klucze do Twojego mieszkania. Wszystko ogarnąłem, poinformowałem Twojego ulubionego sąsiada, a teraz mówię Tobie
-To jest mieszkanie Twojej babci, więc to oczywiste, że dałeś klucze dziadkowi
-Nie gniewasz się ?
-Ależ skąd ! Jak wrócę, a on dalej tam będzie to chyba mogę zatrzymać się u Ciebie, co ?
-Pewnie  - powiedział wesoło
-Informuj mnie na bieżąco co z babcią 
-W porządku
-I jeszcze jedna prośba
-Tak ?
-Oprócz tego, że będziesz dbał o dziadków to dbaj jeszcze o siebie
-Dobrze - westchnął 
-Obiecujesz ?
-Obiecuje
-Trzymaj się
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Pa skarbie - powiedział czule - odezwę się później
-Papa - rozłączyłam się
Oddając słuchawkę kobiecie posłałam jej przepraszające spojrzenie, a ona machnęła ręką. Wróciłam szybko na basen skąd zabrałam swoje rzeczy, a potem udałam się na górę do siebie. Dalej wahałam się czy nie lecieć do Dortmundu, bo w końcu pani Amelia do mnie przyjechała jak byłam w szpitalu. Jakiś czas temu Marco powiedział mi, że jego rodzina nie może być dla mnie ważniejsza od mojej własnej. No dobra, może nawet ma racje, ale chyba jednak pani Reus jest mi bliższa niż Alicja. Zostanę jeszcze tutaj, a jakby co to, w każdej chwili mogę jechać do Niemiec. Co to za problem. Rozwiesiłam swoje mokre rzeczy na balkonie i wróciłam do łazienki, gdzie przygotowałam sobie kąpiel. Gorąca woda, bąbelki i piękny zapach to jest to czego mi trzeba. W między czasie dostałam sms od Ani, ale nie chciało mi się go ani czytać, ani odpisywać.  Trudno. Mam teraz swoją chwilę relaksu. Umalowana, wykąpana i dopieszczona, w każdym calu stałam przed szafą i zastanawiałam się w co mam się ubrać. Spodnie ? Nie ! Sukienka ? Za elegancko ! Dobra, to pozostaje mi spódnica. Szara, lekko rozkloszowana do tego czarna koszulka, czarne sandałki na obcasie i torebka. W rękę wzięłam długi sweter jakby potem miało być mi zimno. Zadzwoniłam do recepcji, żeby ktoś zamówił mi taksówkę, a potem poprawiłam jeszcze szminkę i wyszłam z apartamentu. Przy windzie jak na złość na kogoś wpadłam. Cholercia. 
-Przepraszam - jęknęłam podnosząc wzrok na wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się - każdemu może się zdarzyć
-Trochę się śpieszę - wcisnęłam przycisk
-Może w ramach rekompensaty możemy pójść razem na kolacje ?
-Eee ... - spojrzałam na niego zaskoczona, a on się zaśmiał - mam chłopaka
-Nie przeszkadza mi to 
-Ale mi przeszkadza - warknęłam
Wsiedliśmy razem do windy i podróż na parter dłużyła mi się niemiłosiernie. Ten facet cały czas się do mnie uśmiechał, a ja miałam ochotę mu przywalić.
-Na długo się zatrzymałaś ? - spytał jak drzwi do windy się rozsunęły 
-To nie jest pana sprawa - mruknęłam podkreślając przedostatnie słowo
Prawie wybiegłam z tej głupiej windy, żeby po chwili znaleźć się w taksówce. Szybko podałam adres Alicji, a następnie wyjęłam telefon z torebki. Napisałam szybko wiadomość do Marco. 
"Jakiś bezczelny typ próbował zaprosić mnie na kolacje. Szkoda, że Cię tu nie ma. TYLKO Twoja Sara"
"Zabije go. Ja też żałuję, nawet nie wiesz jak bardzo. Kocham Cię. Twój M."
"Co z babcią ?"
"Jeszcze nic nie wiem"
"Ale jest przytomna, prawda ?"
"Niestety nie"
"Cholera"
"Wiem"
-Jesteśmy na miejscu proszę pani 
-Dziękuje - zapłaciłam i wysiadłam
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, które po chwili otworzyła mi moja mama.
-Witaj, zapraszam
-Dobry wieczór - uśmiechnęłam się 
-Jest wyjątkowo ciepło, więc przygotowałam kolacje na zewnątrz 
-To świetnie ! 
Wyszłyśmy na taras, gdzie przy stole już siedzieli Natalia i zapewne jej tata.
-Saro poznaj to mój mąż Maks
-Sara Dec - podałam mu dłoń
-Maks Kamiński - uścisnął ją przyjaźnie
-Miło mi pana poznać 
-Ciebie też - uśmiechnął się - no i mów mi po imieniu
-Dobrze - zaśmiałam się
-Cześć - pomachała mi "siostra"
-Hej - puściłam jej oczko
Usiadłam na wolnym miejscu, a Maks nalał mi wina do kieliszka. Podziękowałam mu skromnym uśmiechem. Pani domu podała kolacje, która była pyszna.
-W którym hotelu się zatrzymałaś ?
-Mera SPA Hotel
-Byliśmy tam kiedyś
-I jak wrażenia ?
-Cudowne !
-Tak myślałam - zachichotałam
-Wiesz już co będziesz studiować ?
-Jeszcze nie - skrzywiłam się
-Chyba masz jeszcze czas, prawda ?
-Do końca czerwca muszę złożyć papiery na uczelnie
-Rozumiem
-Ja bym chciała zostać aktorką - powiedziała wesoło Natalia
-Pewnie jeszcze Ci się zmieni - mruknął jej ojciec
-Raczej nie - powiedziała nadąsana
-Ja chciałam być księżniczką - zaśmiałam się cicho 
-Każda z nas to przerabiała - zachichotała Alicja
-Oj tak
Rozmowy przy stoliku wcale nie cichły, ale było przyjemnie. Miałam wrażenie, że powoli między mną, a Alicją zawiązuje się więź
-Zmieniłam zdanie. Chce być jak Sara - powiedziała nagle uradowana Natalka
-Jak ja ?! - zakrztusiłam się winem
-Znajdę sobie fajnego, bogatego chłopaka o potem wezmę z nim ślub. A po ślubie będę ustawiona do końca życia
-Natalia ! - Maks podniósł głos - natychmiast przeproś Sarę
-Nie dajcie spokój, nic się nie stało - machnęłam ręką, a potem spojrzałam na dziewczynę - nie wiem czy kiedyś zostanę żoną Marco, a nawet jeśli to nie będę bogata, ale to jest zabawne, że tak myślisz
-Skoro będziesz jego żoną to będziesz miała dostęp do jego pieniędzy
-Teraz też mam, ale nie korzystam. Nie jestem z nim dla pieniędzy
-Yhmm
-Zdradzę Ci sekret - pochyliłam się nad stołem - jak go poznałam to nie wiedziałam, że jest piłkarzem 
Serio ?
-Yhmm
-Okej - otworzyła usta, żeby jeszcze coś powiedzieć
-Skończ już Natalia - powiedziała moja mama - Sara na pewno czuje się niekomfortowo z tymi pytaniami 
-Dobrze - westchnęła
-A najlepiej idź do lekcji - zabrał głos pan Kamiński 
-Super - podniosła się z miejsca i szybko weszła do środka budynku 
*****
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału i chciałabym powiedzieć, że to najgorszy rozdział ze wszystkich, ale wiem, że byłoby to kłamstwo. Jednak musicie mi wybaczyć, ponieważ był on pisany około 1-2 miesięcy temu. Aktualnie jestem w trakcie pisania 52 rozdziału. 
Hmm ... tak sobie pomyślałam ... co powiecie na to, żeby rozdziały pojawiały się 2 razy w tygodniu ? Na razie widzimy się w najbliższy poniedziałek, a potem w razie czego podam Wam inne terminy. 
Buziaki

poniedziałek, 15 lutego 2016

41. „Witam uroczą sąsiadkę"

SARA
Obudziłam się w dużym łóżku mojego chłopaka. Sama i spanikowana. To chyba niemożliwe, żeby mnie zostawił, prawda ? Wypadłam z sypialni jak burza i pobiegłam na dół, a na drzwiach wejściowych znalazłam przyklejoną karteczkę. Wzięłam ją do ręki i szybko przeleciałam po niej wzrokiem.
"Wyszedłem na trening, potem odwożę Nico do rodziców. Ania będzie dopiero po południu. 
Buziaki M. Ps. Jakby co to jestem pod telefonem."
Odetchnęłam z ulgą. Na spokojnie poszłam do kuchni, zrobiłam kawę, a z lodówki wyjęłam sałatkę. Zjadłam wszystko co miałam w misce i posprzątałam. Zauważyłam, że w ogóle nie bolała mnie głowa, chociaż przepłakałam w ramionach Marco pół nocy. Nie musiał mnie namawiać, żebym jeszcze u niego została. Wczoraj byłam gotowa zrobić wszystko o co by mnie tylko poprosił. Poszłam do salonu, położyłam się na kanapie, okryłam mięciutkim kocykiem i włączyłam telewizor. Nic ciekawego. Super. Zapowiada się strasznie nudny dzień. Przerzucałam kanały zatrzymując się na jakimś co chwila i tak zleciał mi czas. Dopiero jak zadzwonił, dzwonek do drzwi to wstałam z kanapy i wpuściłam przyjaciółkę.
-Nawet się nie ubrałaś ? - zaśmiała się patrząc na mnie
-Dzisiaj mam dzień lenia - wzruszyłam ramionami
-No ładnie
-Przepraszam, że Marco Cię tu ściągnął 
-To żaden problem - machnęła ręką
-Co dla nas zaplanowałaś ?
-Mam tu wszystko - wskazała na dużą torbę zakupową - i dzisiaj zaszalejemy u kuchni Marco
-Co znaczy zaszalejemy ?
-Muszę trochę potestować przepisy na bloga
-Pierwszy raz ? - zachichotałam
-Będzie dobrze, zobaczysz
-Wierzę na słowo - wysiliłam się na uśmiech
-Nie wyglądasz za dobrze Sara - spoważniała
-Miałam ciężką noc
-Źle się czujesz ?
-To skomplikowane, ale naprawdę nie musisz się martwić
-Ok. Jakby co to od razu dzwonię do Marco
-W porządku - westchnęłam
Najpierw rozpakowałyśmy wszystkie rzeczy, które przywiozła ze sobą polka, a potem zabrałyśmy się za pierwszy przepis. W sumie nie za bardzo miałam ochotę to robić, ale Ania tak bardzo się cieszyła. 
-Jak Wam się układa z Robertem ?
-Bardzo dobrze
-Cieszysz się z przeprowadzki do Monachium ?
-Moje miejsce jest tam, gdzie jest Robert, więc trudno jest mi powiedzieć czy się cieszę. Wierzę, że tam będzie mi tak dobrze jak tutaj no i, że będę miała z Wami kontakt
-To na pewno ! - uśmiechnęłam się
-Już tęsknie, ale będę Was odwiedzać
-Mam nadzieje
-A co dalej z Tobą i Marco ?
-Jesteśmy razem i pewnie na razie tak zostanie. Nie wiem co będzie potem
-Potem będzie tylko lepiej
-Cały czas się kłócimy i czasami wydaje mi się, że to nie ma już sensu. Kocham go bardzo, ale czasami po prostu mam dość
-Powiedziałaś o tym Marco ?
-Nie
-Dlaczego ?
-Sama nie wiem
-O co się ostatnio pokłóciliście ?
-O to, że się nie oszczędzam, a potem o mieszkanie jego babci
-Dowiedział się - bardziej stwierdziła niż spytała
-Byłam taka zła, że chciałam mu bardziej dokopać, a tymczasem dokopałam sobie
-Ale pogodziliście się ?
-Tak, ale było ciężko
-Sara on bardzo Cię kocha i zrobi wszystko, żeby z Tobą być
-Czasami robi aż za dużo
-Chodzi Ci o to jak się o Ciebie troszczy ?
-Tak
-Czemu mówisz wszystko mi, a nie jemu ?
-Łatwiej jest powiedzieć Tobie - jęknęłam
-Przerabiałam to kiedyś z Robertem
-Tak ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Tak. Chyba, każdy to przerabiał 
-No to może nie będzie tak źle - zaśmiałam sikę - w końcu Wy jesteście taka dobrą para już od tylu lat
-Udało nam się - uśmiechnęła się skromnie
-Wczoraj byłam pewna, że Marco mnie zostawi
-Nigdy tego nie zrobi. Jestem tego pewna
-Może
*****
Ania poszła godzinę temu, a ja wzięłam sobie wino, koc i usiadłam przy kominku. Powoli się już ściemniało, a Marco dalej nie było. Starałam się tym nie przejmować i skupiłam się na ogniu. Patrzyłam zafascynowana na to co dzieje się w kominku. Tak dawno tego nie robiłam.
-A ja się zastanawiałem czemu siedzisz po ciemku
-Nie miałam co ze sobą zrobić - szepnęłam nie odrywając wzroku od płomieni
-Jak tam ? - pocałował mnie w czoło
-Dobrze
-Stało się coś ?
-Nie - skłamałam - co u rodziców ?
-W porządku
-A Nico ?
-Przespał całą podróż
-Pewnie jesteś zmęczony
-Raczej głodny - zaśmiał się 
-Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ryżem ?
-Brzmi idealnie
-Podgrzeje Ci - uśmiechnęłam się wstając
-Mogę ? - wskazał mój kieliszek
-Częstuj się - machnęłam ręką
Poszłam do kuchni, nałożyłam mojemu chłopakowi obiad i podgrzałam go u mikrofali. 
-Zapraszam - zawołałam
-Dobre wybrałaś wino 
-Starałam się - zachichotał,am 
-Ty nie jest ?
-Już jadłam
-Okej
-Może obejrzymy jakiś film ?
-Jeżeli chcesz - uśmiechnął się - masz ochotę coś wybrać ?
-Yhmm - pokiwałam twierdząco głową - obejrzymy "Och życie"
-Chyba to kojarzę
-Pewnie tak
-Kochanie 
-Hmm ?
-Stęskniłem się za Tobą
-Ja też - pocałowałam go
-Robisz jakiś popcorn ?
-Oczywiście - wybuchłam śmiechem 
Jak piłkarz zjadł to ja przygotowałam jakieś przekąski, a potem ułożyliśmy się na kanapie w salonie. Włączyliśmy film i zaczęliśmy oglądać. 
*****
Maj. Och, jak ja kocham maj. Wszystko jest tak piękne, że aż chce się zyć. Od ponad miesiąca mieszkam sama w mieszkaniu babci Marco i pracuje w barze. Reus oczywiście trochę marudził, ale w końcu coś ustaliliśmy. Nie ukrywam, że od czasu do czasu albo ja nocuje u piłkarza albo on u mnie. Dzisiaj był piątek, więc miałam wolne. Z łóżka wstałam dopiero przed południem, założyłam sweter i wyszłam na niewielki balkon. 
-Witam uroczą sąsiadkę - usłyszałam 
-Cześć Carl - uśmiechnęłam się
-Dzisiaj masz wolne ?
-Tak
-A masz jakieś konkretne plany ?
-W sumie to nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Może masz ochotę wybrać się na lunch ?
-Czemu nie, ale dopiero będę jadła śniadanie - zaśmiałam się
-Poczekam
-Miałeś nie palić - przypomniałam muu jak wyjął z kieszeni paczkę fajek
-Lubię palić
-Carl - posłałam mu mordercze spojrzenie
-Dobrze wiesz Sara, że na coś trzeba umrzeć - powiedział poważnie - a ja nie mam dla kogo żyć
-Po prostu nie znalazłeś jeszcze tej jedynej
-Znalazłem 
-Och - zaciekawiłam się
-Jest zajęta
-Przykro mi - skrzywiłam się - ale może kiedyś będziecie razem
-Chciałbym, ale to niemożliwe
-Wszystko jest możliwe. Nie poddawaj się
-Potrafisz pocieszyć faceta
-Staram się - puściłam mu oczko
Chwile jeszcze rozmawialiśmy stojąc, każdy na swoim balkonie, a potem wróciłam do środka. Jak codziennie zrobiłam sobie kawę i piłam ją spokojnie. Przerwał mi dzwonek do drzwi. Dzwonił bez przerwy. Rany ! Spokojnie !
-Idę - zawołałam, chociaż nikt i tak nie mógł mnie usłyszeć
Nacisnęłam przycisk otwierający drzwi na domofonie, a potem otworzyłam drzwi od mieszkania.
-No tak, Ty zawsze jesteś niecierpliwy - zaśmiałam się na widok blondyna
-Stęskniłem się - pocałował mnie namiętnie
-Już po treningu ?
-Yhmm
-To dobrze
-Jakie masz plany na dziś kochanie ?
-Idę na lunch z Carlem
-Z tym sąsiadem ? - zmrużył oczy
-Tak
-On na Ciebie leci - mruknął 
-Zazdrosny jesteś ?
-Jak zawsze - uśmiechnął się wesoło
-Chcesz coś do picia ?
-Nie dziękuje
-Pozwolisz, że pójdę się ubrać ?
-A co jak nie pozwole ?
-Szczerze mówiąc nie masz wyjścia
-No to leć - machnął ręką - jadłaś coś ?
-Jeszcze nie ! - zawołałam z sypialni
-To zrobię Ci śniadanie - zaśmiał się
Wyjęłam z szafy poszarpane jeansy z podwiniętymi nogawkami i zwykłą, białą koszulkę z krótkim rękawkiem. Najpierw założyłam oczywiście bieliznę, a na końcu białe, krótkie skarpetki. Wybrałam jeszcze zegarek i skromną bransoletkę. W łazience delikatnie się umalowałam i związałam włosy w kłosa. Wróciłam do kuchni, gdzie na stole stał talerz z jajecznicą.
-Zjadaj 
-Dziękuje - pocałowałam go w policzek
-Na zdrowie 
W towarzystwie mojego kochanego chłopaka zjadłam pyszne śniadanie, a potem poszliśmy na króki spacer.
-Ten cały Carl ma kogoś ?
-Nie, ale chyba się zakochał
-To dobrze
-Niestety nie
-Czemu ?
-Bo ta dziewczyna jest zajęta i podobno nie ma szans dla nich 
-Serio ?
-Yhmm 
-Chodzi o Ciebie Sara
-Co ?! - zatrzymałam się - nie prawda !
-Naprawdę tego nie widzisz ?
-To jakaś bzdura Marco 
-Oj kochanie - pocałował mnie w czoło
-No co ?
-Nic - zaśmiał się - tylko nie daj się poderwać, okej ?
-Okej
-Spakowałaś się już ?
-Jeszcze nie
-To ja Ci pomogę
-Będę za Tobą tęskniła, wiesz ? - położyłam dłoń na jego policzku
-Wiem, bo ja też będę tęsknił 
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego 
-Kocham Cię - powtórzył
-Jutro nasze zdjęcia będą w każdej gazecie - zachichotałam
-Najwyżej wszystkie wykupię - zaśmiał się
-Głupek - odepchnęłam go lekko - idziemy do domu
-Twojego czy mojego ?
-Mojego - przewróciłam oczami 
-Skoro tak ładnie prosisz
Tym razem szliśmy inną alejką do wyjścia z parku i jak przechodziliśmy obok pani z kwiatami to Reus się zatrzymał i kupił mi bukiet tulipanów.
-Dla najpiękniejszej kobiety na tej planecie - pocałował mnie
-Jesteś wspaniały - uśmiechnęłam się
-Zastanawiam się, gdzie możemy lecieć na wakacje 
-Nie wiem czy dostanę jeszcze urlop - westchnęłam
-Szkoda, ale od piątku do niedzieli zawsze masz wolne, prawda ?
-No tak
-To weźmiesz wolny poniedziałek i wtedy od czwartku do poniedziałku pojedziemy do domku nad jeziorem 
-Świetny pomysł ! - pisnęłam - obiecałeś mi,  że zabierzesz mnie tam w lato
-Zawsze dotrzymuje obietnic
-Wiem - przygryzłam wargę
-Jak miałem wczoraj ten wywiad t kobieta spytała mnie kiedy będziesz miała pierścionek
-I co odpowiedziałeś ? - spojrzałam mu w oczy
-Że wtedy jak będziesz gotowa, bo ja jestem od dawna

wtorek, 9 lutego 2016

40. „Nie możesz mnie zostawić !"

SARA
-Nie musisz tego robić - uśmiechnęłam się jak Marco wziął mnie na ręce
-Wiem, ale Ty nie możesz się przemęczać
-Dałabym radę dojść do windy 
-Kocham Cię trzymać w ramionach
-Cieszę się, że wreszcie wyszłam z tego szpitala
-I tak będziesz tutaj odpoczywała 
-Ale już się dobrze czuje
-Nie szkodzi
Po kilku minutach leżałam już w łóżku, a Marco poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Wzięłam z szafki nocnej laptopa, włączyłam go, a potem zalogowałam się na konto blondyna. Już miałam odpalić przeglądarkę jak mój chłopak wszedł do sypialni. 
-O nie, nie, nie - podał mi talerz, a zabrał mi komputer
-Ej ! - zawołałam
-Lekarz mówił, że masz ograniczać korzystanie z komputera i telewizji, a za to masz dużo leżeć i spać
-Już wystarczająco się należałam
-Jedz - mruknął kładąc się obok mnie
-Dobra - przewróciłam oczami 
Zjadłam wszystko posłusznie, odstawiłam talerz i przytuliłam się do piłkarza.
-Zmęczona ?
-Yhmm
-To śpisz - pocałował mnie w czoło 
-Wole porozmawiać z Tobą - ziewnęłam 
-Pogadamy jak odpoczniesz
-Marco - jęknęłam - nie traktuj mnie jak dziecka
-Kochanie - włożył palec pod moją brodę i uniósł ją lekko, żeby móc spojrzeć mi w oczy - obiecałem, że się Tobą zajmę, więc właśnie to robię
-Ja się już dobrze czuje - powtórzyłam
-Okej. Trochę Ci odpuszczę - uśmiechnął się delikatnie
-Może pójdziemy na spacer ? - znowu ziewnęłam  
-Najpierw sen
-Tego nie odpuścisz ?
-Nie jak tak ciągle ziewasz - zaśmiał się
-W takim razie idę spać - uśmiechnęłam się
Odwróciłam się plecami do niego, a on mnie objął. Zamknęłam oczy, a po chwili odpłynęłam.
*****
Obudziłam się sama, rozejrzałam się i sięgnęłam po karteczkę. Przynajmniej ją zostawił. 
"Melanie ma problem. Muszę jej pomóc. Będę szybko. Twój M."
Och nie ! Co się stało Melanie ? Mam nadzieje, że to nic poważnego. Hmm ... skoro jestem sama w domu to mogę trochę zaszaleć. Ha ! Szybko wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nie zwracałam uwagi na ból głowy, tylko się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Szybko się wykąpałam i wyszłam z kabiny. Po wytarciu się ręcznikiem założyłam szlafrok i zaczęłam suszyć włosy. Potem je rozczesałam i związałam  w niedbałego koczka. Nie za bardzo chciałam się malować, więc tylko musnęłam rzęsy tuszem. Psiknęłam się na koniec perfumami i przeszłam do garderoby. Założyłam bieliznę, a następnie wzięłam koszule Marco, podwinęłam rękawy i dopiero ją ubrałam. Z szafki nocnej zgarnęłam swój telefon, słuchawki i zeszłam do kuchni. Włożyłam telefon do kieszonki wcześniej włączając piosenkę Beyonce "Crazy in Love" i włożyłam słuchawki w uszy. Podśpiewywałam sobie pod nosem, a do tego tańczyłam w rytm muzyki. Postanowiłam zrobić coś pysznego do jedzenie, ale nie za bardzo wiedziałam na co się zdecydować. W końcu zdecydowałam się na makaron ze szpinakiem. Wyjęłam z szafki makaron ww kształcie wstążek, postawiłam opakowanie przy kuchni, a do garnka wlałam wodę i postawiłam ją na palniku. W czasie, gdy woda na makaron się gotowała ja zabrałam się za przygotowywanie sosu. W pierwszej kolejności pokroiłam pierś z kurczaka w kostkę, podsmażyłam go, a potem dodałam do niego szpinak, śmietanę i suszone pomidory. Podstawiłam sobie durszlak, a do garnka z wodą wrzuciłam wstążki. Kilkanaście minut później wszystko było gotowe, ale musiałam czekać jeszcze na Marco. Nakryłam, więc do stołu i zabrałam się za pieczenie ciasteczek owsianych. Uwielbiam je ! Proste, szybkie i pyszne. Adam Levine wraz z zespołem Maroon 5 śpiewali mi do ucha piosenkę "I won't go home without you". Obracałam się właśnie jak zobaczyłam, że ze mną stoi Marco z głupim uśmieszkiem na ustach. Aż pisnęłam z zaskoczenia, a potem wyłączyłam muzykę i wyjęłam z uszu słuchawki. 
-Wiedziałem, że nie mogę zostawić Cię samej - powiedział rozbawiony
-Zrobiłam obiad - uśmiechnęłam się słodko - i ciasteczka się pieką
-Ładnie wyglądasz - zlustrował mnie 
-Zboczeniec - zachichotałam
-Nic na to nie poradzę - wzruszył ramionami
-Siadaj, a ja podam obiad
-Ty siadaj, a ja podam
-Okej - westchnęłam 
Posłusznie usiadłam na swoim miejscu przy stole, a piłkarz postawił przede mną talerz.
-Dziękuje - posłałam mu uśmiech
-Powinnaś sobie podziękować
-Jesteś zły ?
-Nie, czemu ?
-No, że nie odpoczywam i w ogóle
-Nie kochanie, nie jestem zły
-To dobrze
-Pyszne - pochwalił moje danie
-Co z Melanie ?
-Nie najlepiej - westchnął ciężko
-Ale co się stało ?
-Jej mąż złamał nogę, a ona ma zapalenie płuc
-A co z Nico ?
-Obiecałem, że zwiozę go do babci
-Jego babci ? - upewniłam się
-Tak
-Kiedy ?
-Jutro po treningu 
-W porządku ?
-Gadałem z Anią i ona się Tobą zajmie 
-Robisz sobie ze mnie jaja ? Przecież poradzę sobie sama - warknęłam - Ania ma rzucić wszystko i przyjechać tu, żeby się mną zająć ?!
-Sara nie zostawię Cię samej na tak długo
-Dlaczego nie ?
-Bo miałaś silne wstrząśnienie mózgu i w każdej chwili możesz się źle poczuć. Nie zamierzam ryzykować 
-Nic mi nie jest ! - zawołałam z bezsilności
-Sara byłaś nieprzytomna przez prawie 15 godzin - uderzył pięścią w stół - uważasz, że to nic takiego ?
-Obudziłam się i nic mi nie jest. Czy Ty naprawdę nie możesz tego zrozumieć ?!
-Ja to rozumiem skarbie, ale to nie minęło tak po prostu jak wyszłaś z domu
-Wiem, dlatego się oszczędzam
-Nie oszczędzasz się Sara
-Okej. Ty wiesz lepiej - podniosłam się z miejsca
Wstał z miejsca, ale ruchem ręki pokazałam mu, że mam dość tej rozmowy. Wstawiłam talerz do zmywarki, a z piekarnika wyjęłam ciasteczka. Przełożyłam je na duży talerz, a kilka z nich na mały, który zabrałam ze sobą do sypialni. Przykryłam się kocem i wzięłam sobie książkę. Usiłowałam ją czytać, ale coś mi nie szło. Dalszą lekturę przerwał mi dzwonek telefonu. 
-Halo ?
-Cześć kochanie
-Hej mamo
-Co porabiasz ?
-Usiłuje czytać książkę
-Och ! Mam nadzieje, że Ci nie przeszkadzam
-Nie spokojnie - zaśmiałam się
-Jak się macie ?
-W porządku, a co u Was ?
-Tęsknimy za Tobą
-Niedługo Was odwiedzę
-Mówiłaś tak w grudniu jak wyjeżdżaliście - zaśmiała się wesoło 
-Oj tam - również się zaśmiałam
-Może Wy po prostu wsiądźcie w samolot i przylećcie 
-Marco ma treningi mamo
-No to przyleć sama
-Pomyślę
-Okej - odpuściła
-Jak się czuje babcia ?
-Już dużo lepiej
-To dobrze
-Niedługo wraca do siebie
-Już ją wywalacie ? - zażartowałam
-Wiesz, że my ją chętnie weźmiemy do siebie na stałe, ale ona jest tak samo uparta jak Ty
-Ty też jesteś uparta
-Nieprawda
-Po kimś muszę to mieć
-Tak - westchnęła
-Przepraszam. Nie chciałam Cię urazić
-Nie uraziłaś - wyczułam, że się uśmiecha
-Uff - zachichotałam
-Kochanie mam wrażenie, że coś jest nie ta
-Z czym ?
-U Was
-Nie mamo. Jest ok - skłamałam
-Jesteś pewna ?
-Oczywiście - wysiliłam się na śmiech
-Mam wrażenie, że ...
-Masz same wrażenia - przewróciłam oczami - a u nas jest w porządku i nie musisz szukać dziury w całym
-Dobrze, ale jakby co to dzwoń
-Na razie nie ma takiej potrzeby 
-No to kończę 
-Pa mamo
-Pa córeczko - rozłączyła się
Wróciłam do czytania książki i o dziwo szło mi dużo lepiej. Tylko pierwszy rozdział nie zainteresował mnie, a potem wciągnęłam się bez reszty. Nawet nie zauważyłam jak na zewnątrz zrobiło się ciemno, a potem jak Marco wszedł do sypialni. Bez słowa mnie minął, poszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi. Westchnęłam tylko i wróciłam do czytania "Najdłuższej Podróży". Mój chłopak kilka minut później w samych bokserkach wrócił do sypialni. Był na mnie zły ? Poważnie ? Świetnie ! My to się potrafimy dogadać. 
-Jutro się wyprowadzam - powiedziałam zanim zdążyłam się nad tym zastanowić
-Słucham ? - spojrzał na mnie - gdzie chcesz się wyprowadzić ?
-Do mieszkania Twojej babci
-Ten remont był dla Ciebie ?
-Tak - westchnęłam - obiecuje, że oddam Ci wszystkie pieniądze
-Ja nie chce Twoich pieniędzy - warknął ubierając się szybko
-Co Ty robisz ?
-Wychodzę
-Marco ! - zawołałam biegnąc za nim
-Sara puść mnie
-Nie wychodź proszę - jęknęłam 
-Cholera - wyrwał swoja rękę z mojej
-Marco ! Proszę Cię zostań !
-Nie wiem kiedy wrócę - zaczął zakładać buty
-Nie możesz mnie zostawić ! - ciałem zasłoniłam drzwi
-Przestań się wygłupiać
-Przepraszam Marco, przepraszam - jęczałam zalewając się łzami
-Nie czekaj na mnie - bez trudu mnie odsunął i wyszedł 
A ja ? A ja padłam na kolana płacząc wniebogłosy. Boże wszystko zepsułam. Teraz to już na pewno koniec. 

MARCO
Byłem wściekły. Cholernie wściekły ! Nie tylko na Sarę, ale też na babcie i na siebie. Jak one mogły się dogadać za moimi plecami ? Czy naprawdę nie mogły ze mną pogadać ? No cholera jasna ! Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. W pierwszej chwili chciałem jechać i opieprzyć babcie, ale nie mogłem tego zrobić. Nie w jej wieku, nie, bo za bardzo ją szanuje. Nie wybaczyłaby mi tego. Długo jeździłem po mieście i próbowałem pozbierać myśli. Bardzo późno wróciłem. Cicho otworzyłem drzwi i zacząłem się rozbierać z wierzchniego ubrania.
-Marco ? - usłyszałem głos mojej dziewczyny
-Tak, to ja - mruknąłem
Polka wbiegła do przedpokoju i przytuliła mnie mocno płacząc mi w ramie. Serce mi się krajało, ale mimo wszystko chciałem ją od siebie odsunąć.
-Przepraszam Marco. Proszę wybacz mi, ja nie chce Cię stracić. Marco tak bardzo Cię kocham, wybacz mi błagam - płakała coraz bardziej, a jej ręce mocniej mnie objęły 
-Sara - szepnąłem
-Nie Marco nie odtrącaj mnie proszę - czułem jak robi się nagle słabsza tak jakby miała zaraz zemdleć
Przerażony wziąłem ją na ręce, poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie tuląc ją do siebie.
-Już nie płacz - pogładziłem ją po plecach - nie gniewam się już. Kochanie nienawidzę jak płaczesz, więc przestań już proszę
-Myślałam, że to koniec, że ode mnie odejdziesz 
-Hej - pocałowałem ją w czoło - nigdy od Ciebie nie odejdę. Za bardzo Cię kocham skarbie
-Przepraszam - jęknęła po raz kolejny - naprawdę Cię przepraszam
-Nie przepraszaj już - przewróciłem oczami  

poniedziałek, 1 lutego 2016

39. „Tak bardzo się o Ciebie bałem"

SARA
Obudziłam się w białej, sterylnej sali. W szpitalu. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Jak długo byłam nieprzytomna ? Co mi jest ? Czy Marco jest gdzieś tutaj ? Jak mecz ? Która jest godzina ? Od tych wszystkich pytań, które kłębiły się w mojej głowie czułam się jeszcze gorzej. Nacisnęłam przycisk przywołujący chyba pielęgniarkę albo lekarza i czekałam. 
-Obudziła się pani - uśmiechnęła się starsza kobieta
-Długo tu jestem ? Która jest godzina ? Czy poinformowała pani kogoś ?
-Jest prawie 3 w nocy, więc jest tu pani od około 15 godzin. Niestety nie wiedziałam kogo
-A ma pani moją torebkę ?
-Tak. Proszę - podała mi
-W kieszeni jest telefon, może go pani wyjąć ?
-Oczywiście
-Dziękuje bardzo
-Proszę - podała mi iPhone - mam wyjść ?
-Tak, poproszę
-Ma pani kilka minut, bo zaraz przyjdzie lekarz
-W porządku - już miała wyjść, ale ja ją zatrzymałam - przepraszam, który to jest szpital ?
-Miejski 
-Dziękuje
Kobieta wyszła z pomieszczenia, a ja wybrałam numer do Marco. Pewnie się martwi.
-Halo ? - usłyszałam zaspany głos blondyna 
-Marco - szepnęłam
-Sara kochanie to Ty ? - mocno się ożywił
-Przyjedź tu proszę
-Już jadę. Gdzie jesteś ?
-W szpitalu miejskim
-Zaraz będę !
-Ok - rozłączyłam się
Czekając na Marco leżałam patrząc w sufit. W tak zwanym międzyczasie odwiedził mnie lekarz. 
-Panie doktorze co mi jest ?
-Ma pani silne wstrząśnienie mózgu. Była pani bardzo długo nieprzytomna, ale w tym czasie zrobiliśmy wszystkie potrzebne badania i pani życiu nic nie zagraża 
-Rozumiem
-Pamięta pani co się stało ?
-Byłam na spacerze i zobaczyłam, że jakiś mężczyzna traci przytomność. Chciałam mu pomóc, ale on wtedy się ocknął i zaczął się dziwnie zachowywać. Chyba był pod wpływem narkotyków i jak zaczęłam wołać o pomoc to mnie odepchnął i wtedy straciłam przytomność 
-Uderzyła pani w kamień, ale miała pani dużo szczęścia
-Dziękuje
-Proszę jeszcze odpocząć, a ja zajrzę do pani rano - uśmiechnął się
-W porządku 
Drzwi za lekarzem zdążyły się zamknąć, a do sali jak burza wpadł blondyn. Uklęknął przy moim łóżku, złapał mnie za rękę i przytulił się do niej. 
-Tak bardzo się o Ciebie bałem - szepnął tak cicho, że ledwie go usłyszałam
-Jak mecz ? - wychrypiałam 
-Nie ważne - mruknął - powiedz mi jak się czujesz
-Dobrze, nic mi nie jest - wysiliłam się na uśmiech
-Poszukam lekarza - podniósł się
-Marco daj spokój - próbowałam go zatrzymać - jest bardzo późno, daj mu odpocząć 
-Nie interesuje mnie to - burknął i tyle go widziałam
Wrócił po kilku minutach z bardzo niewyraźną miną. Tym razem usiadł na stołku, ale znowu złapał mnie za rękę.
-Przepraszam - powiedział w końcu
-Za co ?
-Jestem beznadziejnym facetem. Zostawiłem Cię i ani razu się nie odezwałem. A mogłem, przecież zadzwonić przed meczem. Gdybym wiedział, że zniknęłaś to zająłbym się tym od razu. A Ty byłaś tak długo nieprzytomna i nikt nie trzymał Cię za rękę. Jak się obudziłaś to mnie tu nie było 
-Marco - poczułam, że łzy spływają po moich policzkach i nie zwracając uwagi na ból głowy usiadłam, a potem mocno go przytuliłam - to nie jest Twoja wina i dobrze, że nic nie wiedziałeś. Jesteś piłkarzem i to jest Twoja praca. Nie zapominaj o tym. Nic mi nie jest, trochę odpocznę i będę jak nowa. Zobaczysz
-Miałem w głowie najgorsze scenariusze, byłem pewien, że straciłem Cię już na zawsze. Martwiłem się, wszyscy się martwiliśmy 
-Wszyscy ?
-Ania, Robert, Mario, trener, babcia, rodzice
-To miłe - położyłam dłoń na jego policzku
-Zgłosiłem Twoje zaginięcie na policje
-Och Marco - stłumiłam, a raczej chciałam stłumić szloch, ale mi się nie udało 
-Nie płacz skarbie, proszę Cię nie płacz
-Mogłam zostać w domu i jechać potem z Anią, ale nie. Ja zawsze muszę coś wymyślić
-Cśś - tulił mnie mocno do siebie - wszystko jest w porządku kochanie
-Czy mógłbyś tutaj ze mną zostać ? - spytałam cichutko
-Nawet jakbyś mnie wywalała to bym tu został - pocałował mnie w czoło
-To dobrze - zaczęło mi się kręcić w głowie 
Hej nie odlatuj mi tu - delikatnie położył mnie z powrotem na łóżko - wezwać pielęgniarkę ?
-Jest ok - zamknęłam na chwile oczy, a potem na niego spojrzałam - nie martw się
-Mówiłem Ci, że zawsze będę się o Ciebie martwił - ziewnął 
-Połóż się ze mną - przesunęłam się, żeby zrobić mu miejsce 
-Dam radę - machnął ręką - ale Ty odpocznij 
-Nie zasnę bez Ciebie - jęknęłam 
-Przekonałaś mnie - uśmiechnął się delikatnie 
Po chwili położył się obok mnie, a ja się w niego wtuliłam. 
-Śpij skarbie - powiedział czule
*****
Obudziłam się sama, ale też wypoczęta. Ból głowy nieco zmalał, więc czułam się lepiej. Co za ulga. Chciałam wstać, żeby iść do łazienki, ale jednak nie czułam się jeszcze aż tak dobrze. Cholera. I nagle drzwi do mojej sali się otworzyły i najpierw wleciało do niej sporo balonów, a potem zobaczyłam Anie, Roberta, Mario, Marco i o dziwo dwie kobiety, których się nie spodziewałam czyli Ann i panią Amelie. Od razu uśmiechnęłam się na ich widok. 
-Proszę to dla Ciebie - pan Lewandowski wręczył mi przepiękny bukiet
-Dziękuje
-Dobrze się czujesz kochana ? - brunetka złapała mnie za rękę
-Nic mi nie jest - uśmiechnęłam się 
-Tylko nie męczcie mi jej za bardzo - zaśmiał się Reus
-Strasznie się o Ciebie martwiliśmy
-Wiem - skrzywiłam się
-Nigdy więcej tego nie rób - pogroziła mi palcem
-Obiecuje - zachichotałam 
Marco podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i szczelniej przykrył kołdrą. Matko jak ja go kocham. 
-Napędziłaś nam strachu dziecko - westchnęła babcia piłkarza
-Cieszę się, że pani tu jest
-Musiałam się upewnić, że mój wnuk nie kłamał i nic Ci nie jest
-Wszystko jest w porządku
-Upiekłam dla Ciebie szarlotkę
-Kiedy ? - zdziwiłam się
-Wczoraj w nocy 
-Nie musiała pani
-Chciałam - puściła mi oczko
-Zostawicie nas na chwilę ? - spytała Ania
-Pewnie
Wszyscy oprócz karateczki wyszli, a ja posłałam jej uśmiech.
-Chcesz mnie opieprzyć Aniu ?
-Nie, chciałam wiedzieć co się stało 
Westchnęłam ciężko, a potem opowiedziałam jej wszystko łącznie z tym jak się obudziłam, a potem jak przyjechał Marco
-Ale lepiej się już czujesz ?
-Trochę tak
-Jejku jak on się o Ciebie martwił Sara. On szalał z rozpaczy. Nikt nie wiedział, gdzie jesteś. Uwierz mi, nigdy nie widziałam go w takim stanie
-Żałuje, że nie dowiedział się wcześniej, tylko dopiero jak zadzwoniłam
-Myślę, że on też żałuje, ale już o tym nie myśli, bo skupił się na tym, że jesteś 
-Coś czuję, że teraz już mnie samej nie wypuści z domu
-I dobrze ! - zaśmiała się
-Właśnie nie dobrze - jęknęłam 
-O co chodzi Sara ?
-Pamiętasz jak Wam mówiliśmy, że remontujemy mieszkanie babci Marco ?
-Pamiętam
-Tak naprawdę to ja mam tam mieszkać
-Nie rozumiem - skrzywiła się
-Rozmawiałam z babcią Marco podczas Świąt o tym, że mieszkam z nim, ale to jest dla mnie za szybko, ale nie chce też wracać do Polski. No i ona powiedziała, że mogę zamieszkać w jej mieszkaniu. A potem poprosiła Marco, żeby wyremontował to mieszkanie
-On nie wiem, że masz tam mieszkać ?
-Jeszcze nie
-Sara - westchnęła ciężko - jak mogłaś mu nie powiedzieć ?! 
-Bałam się
-Serio ? - spytała rozbawiona - boisz się swojego chłopaka ?
-Nie chce się z nim kłócić ! 
-I tak się pokłócicie, bo go okłamałaś 
-Wiem - westchnęłam - ale co mam zrobić ?
-Teraz już nic nie zrobisz - wzruszyła ramionami 
Nagle drzwi do mojej sali się otworzyły, a potem do środka weszła pielęgniarka. 
-Muszę panią na chwilę przeprosić - zwróciła się do karateczki
-Oczywiście
Zostałyśmy same, więc kobieta zaczęła coś przy mnie robić.
-Czy ma pani dalej zawroty głowy ?
-Troszkę
-A ból jest do wytrzymania czy chce pani leki przeciwbólowe ?
-Wytrzymam, dziękuje
-Dobrze, to wszystko. Lekarz zajrzy do pani za godzinkę lub dwie, bo wypadła mu operacja
-W porządku 
-Może spróbuje się pani przespać ? Nie wygląda pani najlepiej, a teraz najważniejsze jest, żeby pani odpoczywała
-Rozważę to - zachichotałam
-Jest pani uparta - uśmiechnęła się
-Zawsze była - powiedział blondyn
-Proszę o nią dbać
-Obiecuje - uśmiechnął się powalająco 
Trzymam pana za słowo - zaśmiała się wychodząc
Uśmiechnęłam się słodziutko i usiadłam, ale w tym samym momencie się skrzywiłam. Cholera.
-Ciebie trzeba cały czas pilnować - mruknął 
-Po prostu zbyt gwałtownie usiadłam
-O tym właśnie mówię
-A gdzie ? - urwałam, bo poczułam ostry ból 
-Co gdzie ?
Nic nie odpowiedziałam, tylko patrzyłam na niego zamglonym wzrokiem. Co się ze mną dzieje ?
-Sara ? - ledwo dotarły do mnie słowa piłkarza - kochanie co się dzieje ?
-Nic - wykrztusiłam w końcu - po prostu się zacięłam
-Wystraszyłaś mnie - odetchnął z ulgą 
-Przepraszam, nie wiem co się stało 
-Myślisz, że to jest normalne ?
-Chyba tak
-Hmm ... może to po prostu ze zmęczenia ?
-Położę się jednak. Pielęgniarka miała racje
-Kocham Cię - pocałował mnie delikatnie - i nie mogę Cię stracić 
-Nie umieram - złapałam go za rękę - tylko trochę boli mnie głowa
-Powinienem zabić tego gościa
-Daj spokój. To nie była jego wina
-No i po co go bronisz ?
-Marco nie kłóćmy się proszę Cię
-Rozmawiałem z lekarzem i we wtorek będę mógł Cię zabrać do domu - zmienił szybko temat 
-Dopiero ?
-Szybko minie
-Będę tu sama - jęknęłam 
-Spokojnie. Jeszcze będziesz mnie stąd wywalała 
-Masz treningi kochanie
-Dam radę
-Jak je opuścić to będziesz miał ze mną do czynienia ! - pogroziłam mu palcem
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, ale ja zaczęłam się robić strasznie senna, więc chłopak wyszedł z sali. To mi wcale nie pomogło. Zamknęłam oczy próbując myśleć o czymś przyjemnym. Jednak cały czas oczami wyobraźni widziałam tego mężczyznę. Czułam jak mocno ściskał moje nadgarstki, a potem odepchnął mnie do tyłu. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam krzyczeć i płakać.
-Już cśś - poczułam, że Reus mnie przytula - jest już dobrze