SARA
Obudziłam się w dużym łóżku mojego chłopaka. Sama i spanikowana. To chyba niemożliwe, żeby mnie zostawił, prawda ? Wypadłam z sypialni jak burza i pobiegłam na dół, a na drzwiach wejściowych znalazłam przyklejoną karteczkę. Wzięłam ją do ręki i szybko przeleciałam po niej wzrokiem.
"Wyszedłem na trening, potem odwożę Nico do rodziców. Ania będzie dopiero po południu.
Buziaki M. Ps. Jakby co to jestem pod telefonem."
Odetchnęłam z ulgą. Na spokojnie poszłam do kuchni, zrobiłam kawę, a z lodówki wyjęłam sałatkę. Zjadłam wszystko co miałam w misce i posprzątałam. Zauważyłam, że w ogóle nie bolała mnie głowa, chociaż przepłakałam w ramionach Marco pół nocy. Nie musiał mnie namawiać, żebym jeszcze u niego została. Wczoraj byłam gotowa zrobić wszystko o co by mnie tylko poprosił. Poszłam do salonu, położyłam się na kanapie, okryłam mięciutkim kocykiem i włączyłam telewizor. Nic ciekawego. Super. Zapowiada się strasznie nudny dzień. Przerzucałam kanały zatrzymując się na jakimś co chwila i tak zleciał mi czas. Dopiero jak zadzwonił, dzwonek do drzwi to wstałam z kanapy i wpuściłam przyjaciółkę.
-Nawet się nie ubrałaś ? - zaśmiała się patrząc na mnie
-Dzisiaj mam dzień lenia - wzruszyłam ramionami
-No ładnie
-Przepraszam, że Marco Cię tu ściągnął
-To żaden problem - machnęła ręką
-Co dla nas zaplanowałaś ?
-Mam tu wszystko - wskazała na dużą torbę zakupową - i dzisiaj zaszalejemy u kuchni Marco
-Co znaczy zaszalejemy ?
-Muszę trochę potestować przepisy na bloga
-Pierwszy raz ? - zachichotałam
-Będzie dobrze, zobaczysz
-Wierzę na słowo - wysiliłam się na uśmiech
-Nie wyglądasz za dobrze Sara - spoważniała
-Miałam ciężką noc
-Źle się czujesz ?
-To skomplikowane, ale naprawdę nie musisz się martwić
-Ok. Jakby co to od razu dzwonię do Marco
-W porządku - westchnęłam
Najpierw rozpakowałyśmy wszystkie rzeczy, które przywiozła ze sobą polka, a potem zabrałyśmy się za pierwszy przepis. W sumie nie za bardzo miałam ochotę to robić, ale Ania tak bardzo się cieszyła.
-Jak Wam się układa z Robertem ?
-Bardzo dobrze
-Cieszysz się z przeprowadzki do Monachium ?
-Moje miejsce jest tam, gdzie jest Robert, więc trudno jest mi powiedzieć czy się cieszę. Wierzę, że tam będzie mi tak dobrze jak tutaj no i, że będę miała z Wami kontakt
-To na pewno ! - uśmiechnęłam się
-Już tęsknie, ale będę Was odwiedzać
-Mam nadzieje
-A co dalej z Tobą i Marco ?
-Jesteśmy razem i pewnie na razie tak zostanie. Nie wiem co będzie potem
-Potem będzie tylko lepiej
-Cały czas się kłócimy i czasami wydaje mi się, że to nie ma już sensu. Kocham go bardzo, ale czasami po prostu mam dość
-Powiedziałaś o tym Marco ?
-Nie
-Dlaczego ?
-Sama nie wiem
-O co się ostatnio pokłóciliście ?
-O to, że się nie oszczędzam, a potem o mieszkanie jego babci
-Dowiedział się - bardziej stwierdziła niż spytała
-Byłam taka zła, że chciałam mu bardziej dokopać, a tymczasem dokopałam sobie
-Ale pogodziliście się ?
-Tak, ale było ciężko
-Sara on bardzo Cię kocha i zrobi wszystko, żeby z Tobą być
-Czasami robi aż za dużo
-Chodzi Ci o to jak się o Ciebie troszczy ?
-Tak
-Czemu mówisz wszystko mi, a nie jemu ?
-Łatwiej jest powiedzieć Tobie - jęknęłam
-Przerabiałam to kiedyś z Robertem
-Tak ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Tak. Chyba, każdy to przerabiał
-No to może nie będzie tak źle - zaśmiałam sikę - w końcu Wy jesteście taka dobrą para już od tylu lat
-Udało nam się - uśmiechnęła się skromnie
-Wczoraj byłam pewna, że Marco mnie zostawi
-Nigdy tego nie zrobi. Jestem tego pewna
-Może
*****
Ania poszła godzinę temu, a ja wzięłam sobie wino, koc i usiadłam przy kominku. Powoli się już ściemniało, a Marco dalej nie było. Starałam się tym nie przejmować i skupiłam się na ogniu. Patrzyłam zafascynowana na to co dzieje się w kominku. Tak dawno tego nie robiłam.
-A ja się zastanawiałem czemu siedzisz po ciemku
-Nie miałam co ze sobą zrobić - szepnęłam nie odrywając wzroku od płomieni
-Jak tam ? - pocałował mnie w czoło
-Dobrze
-Stało się coś ?
-Nie - skłamałam - co u rodziców ?
-W porządku
-A Nico ?
-Przespał całą podróż
-Pewnie jesteś zmęczony
-Raczej głodny - zaśmiał się
-Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ryżem ?
-Brzmi idealnie
-Podgrzeje Ci - uśmiechnęłam się wstając
-Mogę ? - wskazał mój kieliszek
-Częstuj się - machnęłam ręką
Poszłam do kuchni, nałożyłam mojemu chłopakowi obiad i podgrzałam go u mikrofali.
-Zapraszam - zawołałam
-Dobre wybrałaś wino
-Starałam się - zachichotał,am
-Ty nie jest ?
-Już jadłam
-Okej
-Może obejrzymy jakiś film ?
-Jeżeli chcesz - uśmiechnął się - masz ochotę coś wybrać ?
-Yhmm - pokiwałam twierdząco głową - obejrzymy "Och życie"
-Chyba to kojarzę
-Pewnie tak
-Kochanie
-Hmm ?
-Stęskniłem się za Tobą
-Ja też - pocałowałam go
-Robisz jakiś popcorn ?
-Oczywiście - wybuchłam śmiechem
Jak piłkarz zjadł to ja przygotowałam jakieś przekąski, a potem ułożyliśmy się na kanapie w salonie. Włączyliśmy film i zaczęliśmy oglądać.
*****
Maj. Och, jak ja kocham maj. Wszystko jest tak piękne, że aż chce się zyć. Od ponad miesiąca mieszkam sama w mieszkaniu babci Marco i pracuje w barze. Reus oczywiście trochę marudził, ale w końcu coś ustaliliśmy. Nie ukrywam, że od czasu do czasu albo ja nocuje u piłkarza albo on u mnie. Dzisiaj był piątek, więc miałam wolne. Z łóżka wstałam dopiero przed południem, założyłam sweter i wyszłam na niewielki balkon.
-Witam uroczą sąsiadkę - usłyszałam
-Cześć Carl - uśmiechnęłam się
-Dzisiaj masz wolne ?
-Tak
-A masz jakieś konkretne plany ?
-W sumie to nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Może masz ochotę wybrać się na lunch ?
-Czemu nie, ale dopiero będę jadła śniadanie - zaśmiałam się
-Poczekam
-Miałeś nie palić - przypomniałam muu jak wyjął z kieszeni paczkę fajek
-Lubię palić
-Carl - posłałam mu mordercze spojrzenie
-Dobrze wiesz Sara, że na coś trzeba umrzeć - powiedział poważnie - a ja nie mam dla kogo żyć
-Po prostu nie znalazłeś jeszcze tej jedynej
-Znalazłem
-Och - zaciekawiłam się
-Jest zajęta
-Przykro mi - skrzywiłam się - ale może kiedyś będziecie razem
-Chciałbym, ale to niemożliwe
-Wszystko jest możliwe. Nie poddawaj się
-Potrafisz pocieszyć faceta
-Staram się - puściłam mu oczko
Chwile jeszcze rozmawialiśmy stojąc, każdy na swoim balkonie, a potem wróciłam do środka. Jak codziennie zrobiłam sobie kawę i piłam ją spokojnie. Przerwał mi dzwonek do drzwi. Dzwonił bez przerwy. Rany ! Spokojnie !
-Idę - zawołałam, chociaż nikt i tak nie mógł mnie usłyszeć
Nacisnęłam przycisk otwierający drzwi na domofonie, a potem otworzyłam drzwi od mieszkania.
-No tak, Ty zawsze jesteś niecierpliwy - zaśmiałam się na widok blondyna
-Stęskniłem się - pocałował mnie namiętnie
-Już po treningu ?
-Yhmm
-To dobrze
-Jakie masz plany na dziś kochanie ?
-Idę na lunch z Carlem
-Z tym sąsiadem ? - zmrużył oczy
-Tak
-On na Ciebie leci - mruknął
-Zazdrosny jesteś ?
-Jak zawsze - uśmiechnął się wesoło
-Chcesz coś do picia ?
-Nie dziękuje
-Pozwolisz, że pójdę się ubrać ?
-A co jak nie pozwole ?
-Szczerze mówiąc nie masz wyjścia
-No to leć - machnął ręką - jadłaś coś ?
-Jeszcze nie ! - zawołałam z sypialni
-To zrobię Ci śniadanie - zaśmiał się
Wyjęłam z szafy poszarpane jeansy z podwiniętymi nogawkami i zwykłą, białą koszulkę z krótkim rękawkiem. Najpierw założyłam oczywiście bieliznę, a na końcu białe, krótkie skarpetki. Wybrałam jeszcze zegarek i skromną bransoletkę. W łazience delikatnie się umalowałam i związałam włosy w kłosa. Wróciłam do kuchni, gdzie na stole stał talerz z jajecznicą.
-Zjadaj
-Dziękuje - pocałowałam go w policzek
-Na zdrowie
W towarzystwie mojego kochanego chłopaka zjadłam pyszne śniadanie, a potem poszliśmy na króki spacer.
-Ten cały Carl ma kogoś ?
-Nie, ale chyba się zakochał
-To dobrze
-Niestety nie
-Czemu ?
-Bo ta dziewczyna jest zajęta i podobno nie ma szans dla nich
-Serio ?
-Yhmm
-Chodzi o Ciebie Sara
-Co ?! - zatrzymałam się - nie prawda !
-Naprawdę tego nie widzisz ?
-To jakaś bzdura Marco
-Oj kochanie - pocałował mnie w czoło
-No co ?
-Nic - zaśmiał się - tylko nie daj się poderwać, okej ?
-Okej
-Spakowałaś się już ?
-Jeszcze nie
-To ja Ci pomogę
-Będę za Tobą tęskniła, wiesz ? - położyłam dłoń na jego policzku
-Wiem, bo ja też będę tęsknił
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego
-Kocham Cię - powtórzył
-Jutro nasze zdjęcia będą w każdej gazecie - zachichotałam
-Najwyżej wszystkie wykupię - zaśmiał się
-Głupek - odepchnęłam go lekko - idziemy do domu
-Twojego czy mojego ?
-Mojego - przewróciłam oczami
-Skoro tak ładnie prosisz
Tym razem szliśmy inną alejką do wyjścia z parku i jak przechodziliśmy obok pani z kwiatami to Reus się zatrzymał i kupił mi bukiet tulipanów.
-Dla najpiękniejszej kobiety na tej planecie - pocałował mnie
-Jesteś wspaniały - uśmiechnęłam się
-Zastanawiam się, gdzie możemy lecieć na wakacje
-Nie wiem czy dostanę jeszcze urlop - westchnęłam
-Szkoda, ale od piątku do niedzieli zawsze masz wolne, prawda ?
-No tak
-To weźmiesz wolny poniedziałek i wtedy od czwartku do poniedziałku pojedziemy do domku nad jeziorem
-Świetny pomysł ! - pisnęłam - obiecałeś mi, że zabierzesz mnie tam w lato
-Zawsze dotrzymuje obietnic
-Wiem - przygryzłam wargę
-Jak miałem wczoraj ten wywiad t kobieta spytała mnie kiedy będziesz miała pierścionek
-I co odpowiedziałeś ? - spojrzałam mu w oczy
-Że wtedy jak będziesz gotowa, bo ja jestem od dawna
Jestem! Jestem pierwsza!!! (juhuu!:))
OdpowiedzUsuńMarco... <3 <3 <3 Gotowy do zaręczyn? Aaa!:D Bardzo mnie to ucieszyło!:)
Carl... Obyś nie szykowała żadnej zdrady, jasne?:D Marco powinien być czujny! No i w ogóle zdziwiłaś mnie, że jednak mieszka sama!
Rozdział..hmm..chyba jak dla mnie pełen niespodzianek! I bardzo dobrze-takowe lubię:) Już nie mogę się doczekać wtorku (nie, niestety nie jutra...ale możesz to przemyśleć)
Dziękuję za przeedługi komentarz u mnie<33 Pozwoliłam sobie na niego odpowiedzieć, więc jak coś..no..odpowiedź jest u mnie na blogu..haha:)
Wybacz, jeśli piszę teraz trochę nieskładnie ale ledwo co wstałam z łóżka.:) Miłe rozpoczęcie dnia!
Buziaki!:**
Kurcze tym razem nie zdążyłam pierwsza. Rozdział wspaniały jak zawsze. Mam nadzieję że Carl w żaden sposób nie zamiesza. Uła Marco gotowy do zaręczyn. Czekam, czekam.
OdpowiedzUsuń