poniedziałek, 1 lutego 2016

39. „Tak bardzo się o Ciebie bałem"

SARA
Obudziłam się w białej, sterylnej sali. W szpitalu. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Jak długo byłam nieprzytomna ? Co mi jest ? Czy Marco jest gdzieś tutaj ? Jak mecz ? Która jest godzina ? Od tych wszystkich pytań, które kłębiły się w mojej głowie czułam się jeszcze gorzej. Nacisnęłam przycisk przywołujący chyba pielęgniarkę albo lekarza i czekałam. 
-Obudziła się pani - uśmiechnęła się starsza kobieta
-Długo tu jestem ? Która jest godzina ? Czy poinformowała pani kogoś ?
-Jest prawie 3 w nocy, więc jest tu pani od około 15 godzin. Niestety nie wiedziałam kogo
-A ma pani moją torebkę ?
-Tak. Proszę - podała mi
-W kieszeni jest telefon, może go pani wyjąć ?
-Oczywiście
-Dziękuje bardzo
-Proszę - podała mi iPhone - mam wyjść ?
-Tak, poproszę
-Ma pani kilka minut, bo zaraz przyjdzie lekarz
-W porządku - już miała wyjść, ale ja ją zatrzymałam - przepraszam, który to jest szpital ?
-Miejski 
-Dziękuje
Kobieta wyszła z pomieszczenia, a ja wybrałam numer do Marco. Pewnie się martwi.
-Halo ? - usłyszałam zaspany głos blondyna 
-Marco - szepnęłam
-Sara kochanie to Ty ? - mocno się ożywił
-Przyjedź tu proszę
-Już jadę. Gdzie jesteś ?
-W szpitalu miejskim
-Zaraz będę !
-Ok - rozłączyłam się
Czekając na Marco leżałam patrząc w sufit. W tak zwanym międzyczasie odwiedził mnie lekarz. 
-Panie doktorze co mi jest ?
-Ma pani silne wstrząśnienie mózgu. Była pani bardzo długo nieprzytomna, ale w tym czasie zrobiliśmy wszystkie potrzebne badania i pani życiu nic nie zagraża 
-Rozumiem
-Pamięta pani co się stało ?
-Byłam na spacerze i zobaczyłam, że jakiś mężczyzna traci przytomność. Chciałam mu pomóc, ale on wtedy się ocknął i zaczął się dziwnie zachowywać. Chyba był pod wpływem narkotyków i jak zaczęłam wołać o pomoc to mnie odepchnął i wtedy straciłam przytomność 
-Uderzyła pani w kamień, ale miała pani dużo szczęścia
-Dziękuje
-Proszę jeszcze odpocząć, a ja zajrzę do pani rano - uśmiechnął się
-W porządku 
Drzwi za lekarzem zdążyły się zamknąć, a do sali jak burza wpadł blondyn. Uklęknął przy moim łóżku, złapał mnie za rękę i przytulił się do niej. 
-Tak bardzo się o Ciebie bałem - szepnął tak cicho, że ledwie go usłyszałam
-Jak mecz ? - wychrypiałam 
-Nie ważne - mruknął - powiedz mi jak się czujesz
-Dobrze, nic mi nie jest - wysiliłam się na uśmiech
-Poszukam lekarza - podniósł się
-Marco daj spokój - próbowałam go zatrzymać - jest bardzo późno, daj mu odpocząć 
-Nie interesuje mnie to - burknął i tyle go widziałam
Wrócił po kilku minutach z bardzo niewyraźną miną. Tym razem usiadł na stołku, ale znowu złapał mnie za rękę.
-Przepraszam - powiedział w końcu
-Za co ?
-Jestem beznadziejnym facetem. Zostawiłem Cię i ani razu się nie odezwałem. A mogłem, przecież zadzwonić przed meczem. Gdybym wiedział, że zniknęłaś to zająłbym się tym od razu. A Ty byłaś tak długo nieprzytomna i nikt nie trzymał Cię za rękę. Jak się obudziłaś to mnie tu nie było 
-Marco - poczułam, że łzy spływają po moich policzkach i nie zwracając uwagi na ból głowy usiadłam, a potem mocno go przytuliłam - to nie jest Twoja wina i dobrze, że nic nie wiedziałeś. Jesteś piłkarzem i to jest Twoja praca. Nie zapominaj o tym. Nic mi nie jest, trochę odpocznę i będę jak nowa. Zobaczysz
-Miałem w głowie najgorsze scenariusze, byłem pewien, że straciłem Cię już na zawsze. Martwiłem się, wszyscy się martwiliśmy 
-Wszyscy ?
-Ania, Robert, Mario, trener, babcia, rodzice
-To miłe - położyłam dłoń na jego policzku
-Zgłosiłem Twoje zaginięcie na policje
-Och Marco - stłumiłam, a raczej chciałam stłumić szloch, ale mi się nie udało 
-Nie płacz skarbie, proszę Cię nie płacz
-Mogłam zostać w domu i jechać potem z Anią, ale nie. Ja zawsze muszę coś wymyślić
-Cśś - tulił mnie mocno do siebie - wszystko jest w porządku kochanie
-Czy mógłbyś tutaj ze mną zostać ? - spytałam cichutko
-Nawet jakbyś mnie wywalała to bym tu został - pocałował mnie w czoło
-To dobrze - zaczęło mi się kręcić w głowie 
Hej nie odlatuj mi tu - delikatnie położył mnie z powrotem na łóżko - wezwać pielęgniarkę ?
-Jest ok - zamknęłam na chwile oczy, a potem na niego spojrzałam - nie martw się
-Mówiłem Ci, że zawsze będę się o Ciebie martwił - ziewnął 
-Połóż się ze mną - przesunęłam się, żeby zrobić mu miejsce 
-Dam radę - machnął ręką - ale Ty odpocznij 
-Nie zasnę bez Ciebie - jęknęłam 
-Przekonałaś mnie - uśmiechnął się delikatnie 
Po chwili położył się obok mnie, a ja się w niego wtuliłam. 
-Śpij skarbie - powiedział czule
*****
Obudziłam się sama, ale też wypoczęta. Ból głowy nieco zmalał, więc czułam się lepiej. Co za ulga. Chciałam wstać, żeby iść do łazienki, ale jednak nie czułam się jeszcze aż tak dobrze. Cholera. I nagle drzwi do mojej sali się otworzyły i najpierw wleciało do niej sporo balonów, a potem zobaczyłam Anie, Roberta, Mario, Marco i o dziwo dwie kobiety, których się nie spodziewałam czyli Ann i panią Amelie. Od razu uśmiechnęłam się na ich widok. 
-Proszę to dla Ciebie - pan Lewandowski wręczył mi przepiękny bukiet
-Dziękuje
-Dobrze się czujesz kochana ? - brunetka złapała mnie za rękę
-Nic mi nie jest - uśmiechnęłam się 
-Tylko nie męczcie mi jej za bardzo - zaśmiał się Reus
-Strasznie się o Ciebie martwiliśmy
-Wiem - skrzywiłam się
-Nigdy więcej tego nie rób - pogroziła mi palcem
-Obiecuje - zachichotałam 
Marco podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i szczelniej przykrył kołdrą. Matko jak ja go kocham. 
-Napędziłaś nam strachu dziecko - westchnęła babcia piłkarza
-Cieszę się, że pani tu jest
-Musiałam się upewnić, że mój wnuk nie kłamał i nic Ci nie jest
-Wszystko jest w porządku
-Upiekłam dla Ciebie szarlotkę
-Kiedy ? - zdziwiłam się
-Wczoraj w nocy 
-Nie musiała pani
-Chciałam - puściła mi oczko
-Zostawicie nas na chwilę ? - spytała Ania
-Pewnie
Wszyscy oprócz karateczki wyszli, a ja posłałam jej uśmiech.
-Chcesz mnie opieprzyć Aniu ?
-Nie, chciałam wiedzieć co się stało 
Westchnęłam ciężko, a potem opowiedziałam jej wszystko łącznie z tym jak się obudziłam, a potem jak przyjechał Marco
-Ale lepiej się już czujesz ?
-Trochę tak
-Jejku jak on się o Ciebie martwił Sara. On szalał z rozpaczy. Nikt nie wiedział, gdzie jesteś. Uwierz mi, nigdy nie widziałam go w takim stanie
-Żałuje, że nie dowiedział się wcześniej, tylko dopiero jak zadzwoniłam
-Myślę, że on też żałuje, ale już o tym nie myśli, bo skupił się na tym, że jesteś 
-Coś czuję, że teraz już mnie samej nie wypuści z domu
-I dobrze ! - zaśmiała się
-Właśnie nie dobrze - jęknęłam 
-O co chodzi Sara ?
-Pamiętasz jak Wam mówiliśmy, że remontujemy mieszkanie babci Marco ?
-Pamiętam
-Tak naprawdę to ja mam tam mieszkać
-Nie rozumiem - skrzywiła się
-Rozmawiałam z babcią Marco podczas Świąt o tym, że mieszkam z nim, ale to jest dla mnie za szybko, ale nie chce też wracać do Polski. No i ona powiedziała, że mogę zamieszkać w jej mieszkaniu. A potem poprosiła Marco, żeby wyremontował to mieszkanie
-On nie wiem, że masz tam mieszkać ?
-Jeszcze nie
-Sara - westchnęła ciężko - jak mogłaś mu nie powiedzieć ?! 
-Bałam się
-Serio ? - spytała rozbawiona - boisz się swojego chłopaka ?
-Nie chce się z nim kłócić ! 
-I tak się pokłócicie, bo go okłamałaś 
-Wiem - westchnęłam - ale co mam zrobić ?
-Teraz już nic nie zrobisz - wzruszyła ramionami 
Nagle drzwi do mojej sali się otworzyły, a potem do środka weszła pielęgniarka. 
-Muszę panią na chwilę przeprosić - zwróciła się do karateczki
-Oczywiście
Zostałyśmy same, więc kobieta zaczęła coś przy mnie robić.
-Czy ma pani dalej zawroty głowy ?
-Troszkę
-A ból jest do wytrzymania czy chce pani leki przeciwbólowe ?
-Wytrzymam, dziękuje
-Dobrze, to wszystko. Lekarz zajrzy do pani za godzinkę lub dwie, bo wypadła mu operacja
-W porządku 
-Może spróbuje się pani przespać ? Nie wygląda pani najlepiej, a teraz najważniejsze jest, żeby pani odpoczywała
-Rozważę to - zachichotałam
-Jest pani uparta - uśmiechnęła się
-Zawsze była - powiedział blondyn
-Proszę o nią dbać
-Obiecuje - uśmiechnął się powalająco 
Trzymam pana za słowo - zaśmiała się wychodząc
Uśmiechnęłam się słodziutko i usiadłam, ale w tym samym momencie się skrzywiłam. Cholera.
-Ciebie trzeba cały czas pilnować - mruknął 
-Po prostu zbyt gwałtownie usiadłam
-O tym właśnie mówię
-A gdzie ? - urwałam, bo poczułam ostry ból 
-Co gdzie ?
Nic nie odpowiedziałam, tylko patrzyłam na niego zamglonym wzrokiem. Co się ze mną dzieje ?
-Sara ? - ledwo dotarły do mnie słowa piłkarza - kochanie co się dzieje ?
-Nic - wykrztusiłam w końcu - po prostu się zacięłam
-Wystraszyłaś mnie - odetchnął z ulgą 
-Przepraszam, nie wiem co się stało 
-Myślisz, że to jest normalne ?
-Chyba tak
-Hmm ... może to po prostu ze zmęczenia ?
-Położę się jednak. Pielęgniarka miała racje
-Kocham Cię - pocałował mnie delikatnie - i nie mogę Cię stracić 
-Nie umieram - złapałam go za rękę - tylko trochę boli mnie głowa
-Powinienem zabić tego gościa
-Daj spokój. To nie była jego wina
-No i po co go bronisz ?
-Marco nie kłóćmy się proszę Cię
-Rozmawiałem z lekarzem i we wtorek będę mógł Cię zabrać do domu - zmienił szybko temat 
-Dopiero ?
-Szybko minie
-Będę tu sama - jęknęłam 
-Spokojnie. Jeszcze będziesz mnie stąd wywalała 
-Masz treningi kochanie
-Dam radę
-Jak je opuścić to będziesz miał ze mną do czynienia ! - pogroziłam mu palcem
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, ale ja zaczęłam się robić strasznie senna, więc chłopak wyszedł z sali. To mi wcale nie pomogło. Zamknęłam oczy próbując myśleć o czymś przyjemnym. Jednak cały czas oczami wyobraźni widziałam tego mężczyznę. Czułam jak mocno ściskał moje nadgarstki, a potem odepchnął mnie do tyłu. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam krzyczeć i płakać.
-Już cśś - poczułam, że Reus mnie przytula - jest już dobrze 

2 komentarze:

  1. Jestem! Na czas (i może w końcu pierwsza?^^)
    Ciesze się, że Sara się obudziła i nic jej nie jest. Marco się tak o nią troszczy♡ Juz widzę te kłótnie o mieszkanie..oj niedobrze. Wyobrażam sobie wkurzonego Marco i..to nie wygląda zbyt dobrze.. Oby się tylko nie pozabijali.
    Dużo weny kochana!
    Czekam na next!♡
    I zapraszam też do siebie!:)
    Buziaki;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały to super, że Sara się odnalazła. Marco ją teraz z rąk nie wypuści. Czekam na kolejny pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń