wtorek, 16 czerwca 2015

6. „Czemu tak bardzo chcesz, żebym została ?"

MARCO
Gadaliśmy z dziewczyną do późnej nocy, było na prawdę miło. Opowiadałem jej o sobie, o swojej rodzinie, a ona mówiła mi o swoim dzieciństwie. Wyciągaliśmy z przeszłości jakieś zabawne historyjki i wspólnie się z nich nabijaliśmy. Mimo, że nie czuje między nami tej różnicy wieku to wiem, że ona jest. Nie chce, nie mogę zbliżyć się do niej, bo boję się, że ją skrzywdzę. Jednak mimowolnie się do niej zbliżam. Ona wkrada się do mojego serca, ja (mam nadzieje) powoli ją zdobywam. Och ! Tak bardzo jej pragnę.
Sara zasnęła pierwsza, nie chciałem jej budzić, więc tylko zaniosłem ją na górę i położyłem do łóżka. Mogłem stać i patrzeć jak ona spokojnie śpi, ale jakby się obudziła i mnie zobaczyła to nie wiem co bym jej powiedział. Odpuściłem. Poszedłem z powrotem na dół, zgasiłem wszystkie światła i sprawdziłem czy na pewno drzwi są zamknięte. Potem udałem się do swojej sypialni. Wykąpałem się, ubrałem coś do spania i umyłem zęby. Na dosłownie chwilkę poszedłem jeszcze na balkon i patrzyłem na panoramę Dortmundu usiłując zebrać myśli, które krążyły wokół uroczej panny Dec. Czy się zakochałem ? Sam nie wiem, ale na pewno bardzo mi się podoba i ciągnie mnie do niej. Zaczęło robić mi się zimno, więc wróciłem do środka i położyłem się do łóżka. Zgasiłem lampkę, ułożyłem sikę wygodnie i niedługo potem zasnąłem.

*****
Mimo, że trening mieliśmy dzisiaj na trochę późniejszą godzinę to mój budzik dość wcześnie zadzwonił. Spojrzałem na telefon - godzina 8:01. Zwlekłem się z łóżka, przeciągnąłem się i zszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i śniadanie. Tym razem postawiłem na jajecznice. Jak już zjadłem to dostałem sms, zdziwiłem się, bo był on od trenera.
"Treningu dzisiaj nie będzie, coś mi wypadło. Jutro punktualnie o 8 !"
No ładnie, człowiek się stara, wstaje rano, a tu się okazuje, że treningu jednak nie będzie. Dokończyłem posiłek, posprzątałem po sobie i ruszyłem do przedpokoju. Założyłem buty, kurtkę, a z szafki wyjąłem kluczę od auta i od mieszkania. Wyszedłem, zamknąłem za sobą drzwi, zjechałem na parter i wsiadłem do swojego czarnego Astona Martina. Postanowiłem podjechać po zakupy, bo jedzenie w lodówce powoli się kończy, a teraz i tak mam wolną chwilę.
Po kilkudziesięciu minutach dojechałem do marketu, założyłem czapkę z daszkiem i wysiadłem z auta. Wziąłem duży koszyk sklepowy i wszedłem do sklepu. Na szczęście było tam mało ludzi i nie zwracali oni na mnie większej uwagi. Zastanawiałem się jakie wziąć owoce i warzywa jak usłyszałem po raz kolejny dźwięk przychodzącej wiadomości. Z kieszeni wyciągnąłem iPhone i przesunąłem kciukiem po ekranie. Od razu się uśmiechnąłem, bo dostałem sms od Sary.

"O której wracasz z treningu ?"
"Nie mam treningu, ale jestem w sklepie"
"Kupisz mi coś słodkiego ? Proooszę"
"A co byś chciała ?"
"Cokolwiek"
"Okej ;) zjedz śniadanie"
"Już zjadłam"
"Co ?"
"Tosty z dżemem"
"To dobrze" 
"Idę się wykąpać ;p do zobaczenia"
"Do zobaczenia" 
Schowałem telefon i wróciłem do robienia zakupów. Na końcu włożyłem do koszyka różne słodkości i poszedłem do kasy. Kasjerka liczyła wszystkie moje zakupy, ale wcale na mnie nie patrzyła. Dopiero jak podałem jej kartę z moim imieniem i nazwiskiem to podniosła na mnie wzrok i spojrzała zdumiona. Po chwili się opanowała i mogłem zaraz wyjść. Papierowe, ekologiczne torby włożyłem do bagażnika, wsiadłem do samochodu od strony kierowcy i ruszyłem do swojego mieszkania. Ledwo zamknąłem za sobą drzwi, a do przedpokoju weszła Polka.
-Hej - uśmiechnęła się
-Cześć
-Kupiłeś ?
-Tak - zaśmiałem się i podałem jej jedną torbę - tam powinno być, poszukaj sobie
-Dziękuje - pocałowała mnie w policzek - potem Ci oddam kasę
-Nie trzeba - westchnąłem
Rozebrałem się i poszedłem do kuchni. We dwójkę rozpakowaliśmy zakupy, a potem dziewczyna zgarnęła ciasteczka i poszła do salonu. Po kilku minutach do niej dołączyłem..
-Są pyszne - powiedziała z pełną buzią
-To dobrze
-Wybacz, ale mam niedobór cukru o już nie mogłam wytrzymać
Mogłaś powiedzieć
-Nie chciałam zawracać Ci głowy, ale jak byłeś w sklepie
-To następnym razem mów
-Okej - sięgnęła po kolejne ciastko - czemu nie masz treningu ?
-Trenerowi coś wypadło i odwołał
-Rozumiem
-Ciastka to Twoje ulubione słodycze ?
-Nie - mruknęła - lubię wszystko co słodkie, nie mam ulubionych rzeczy
-Zapamiętam
-Nie przepadam za lodami, ale uwielbiam sorbety
-Są dobre faktycznie
-W lato w kółko mogłabym je jeść
-To podchodzi pod uzależnienie
-Oj tam -machnęłam ręką - no i znowu gadam o sobie
-Przecież mi to nie przeszkadza
-Ale tak głupio
-Wcale nie
-Yhmm
-Co zamierzasz dzisiaj robić ?
-Nie myślałam o tym, ale chyba pójdę na miasto
-Mogę dać Ci jakąś mapę
-Byłoby super
-Okej
-Wiesz na jaki świetny pomysł wpadłam ?
-Nie mam pojęcia
-Do końca miesiąca zostanę w Dortmundzie, a potem wrócę do Polski
-Ten pomysł jest beznadziejny
Nie podobało mi się to, przecież jest już 24 października, co oznacza, że Sara chce wyjechać za tydzień. Na to się nie zgodzę.
-Czemu ?
-Bo za tydzień jest koniec miesiąca
-Nie mogę zostać tu na długo
-Czemu nie ?
-Nie mam kasy, u Ciebie mieszkać nie mogę
-Możesz
-W końcu Ci się znudzi trzymanie mnie u siebie
-Nie prawda
-Czemu tak bardzo chcesz, żebym została ?
Patrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem, a ja zastanawiałem się co mam jej odpowiedzieć. Moja podświadomość i serce krzyczały "Bo mi się podobasz !!!", ale nie mogłem tego powiedzieć
-Lubię Cię po prostu
-Nikt nie powiedział, że mamy zerwa kontakt
-To już nie będzie to samo
-Nie wiem Marco, muszę to wszystko przemyśleć
-Myśl ile chcesz
-Bardzo Cię lubię
-Ja Ciebie też - uśmiechnąłem się
-Lubię Twoich znajomych
To dobrze
-Brakuje mi Polski
-Rodziców, przyjaciół ?
-Nie, po prostu kraju. Tego, że wszyscy mówią po polsku, znam wszystkie miejsca, ulice
-Dlatego chce wrócić ?
-Powód już Ci podałam, ale to też gdzieś we mnie siedzi
-Dortmund też możesz poznać
-Na szczęście - zaśmiała się
-Pójdę po tą mapę - wstałem z kanapy
Wszedłem do gabinetu, otworzyłem jedną szafkę, pogrzebałem w niej trochę i znalazłem ładną, czytelną mapę Zaznaczyłem długopisem swój dom i wróciłem do Polki.
-Proszę - podałem jej
-Dziękuje
-Może gdzieś Cię podwieźć ?
-Nie nie. Przejdę się
-Tylko weź telefon i klucze
-W porządku
-Do zobaczenia
-Będę niedługo
-Mam nadzieje - zażartowałem
Odprowadziłem ją do przedpokoju, patrzyłem jak się ubiera, a potem otworzyłem jej drzwi.
-Uważaj na siebie
-Nie martw się - wyszła, a ja zamknąłem za nią drzwi
Wyciągnąłem z kieszeni telefon wszedłem w kontakty i wybrałem numer do Roberta.
-Halo ?
-Cześć, masz czas ?
-Hej, jasne, że tak
-A możemy się spotkać ?
-Pewnie, wpadaj do mnie
-Mogę ?
-Żaden kłopot
-Będę za kwadrans
-Do zobaczenia
-Pa - rozłączyłem się
Szybko się ubrałem, zamknąłem mieszkanie i za chwile byłem już na dole na parkingu. Odjechałem z piskiem opon i mknąłem szybko po ulicach Dortmundu. Po niecałych 15 minutach parkowałem pod posesją państwa Lewandowskich. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta jak zwykle Ania.
-Cześć, wchodź
-Hej - cmoknąłem ją w policzek
-Robert jest w salonie
-To idę do niego
Zostawiłem swoje rzeczy w przedpokoju i wszedłem w głąb domu.
-Siema stary
-No cześć - podaliśmy sobie dłonie
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam
-Ty nigdy
-Mam problem
-Niech zgadnę, z Sarą
-Skąd wiesz ?
-Znam Cię
-Podoba mi się - westchnęłam - tak cholernie mi się podoba
-To zrób coś z tym
-Nie mogę
-Pamiętam coś mówiłeś, ale wiek to żadna przeszkoda
-Ona jest taka młoda. Boje się, że ją skrzywdzę albo coś
-Jeżeli ją kochasz czy pokochasz to jej nie skrzywdzisz
-Robert ona ma 19 lat - jęknąłem - jest bardzo delikatna, wrażliwa. Nigdy nie miała faceta na poważnie i na 100% jest dziewicą
-Tobie nie chodzi o sex
-Nie ! Oczywiście, że nie
-To przestań się tym przejmować
-Nie wiem czy ją kocham czy tylko mi się podoba
-Daj sobie czas, na pewno to pomoże
-Ona chce wyjechać - schowałem twarz w dłonie - za tydzień
-W takim razie jej nie pozwól - poklepał mnie po ramieniu
-Próbuje
-Na pewno Ci się uda - uśmiechnął się
-Dzięki
-Od tego ma się przyjaciół
-Wynająłem detektywa
-Po co ?
-Chce pomóc Sarze
-Jest coś o czym tylko Ty wiesz, prawda ?
-Tak i nie mogę Ci powiedzieć
-W porządku, ale czy ten detektyw to dobry pomysł ?
-Najlepszy. Jestem tego pewien
-W takim razie trzymam kciuki, żeby wszystko się udało
-Marco zjesz z nami ? - usłyszeliśmy Anie
-Nie dziękuje
-Na pewno ?
-Tak, zjem w domu z Sarą
-Ok. Pozdrów ją
-Dobrze - uśmiechnąłem się
-Zostawiłeś ją samą ? - zaśmiał się Lewy
-Nie, wyszła na miasto
-Jasne, rozumiem
-Chyba będę się zbierał
-Już ? Może jednak zostaniesz ?
-Nie dziękuje - westchnąłem - innym razem
-To nie będę Cię zatrzymywał
-Do zobaczenia - wstałem z miejsca
Mój przyjaciel odprowadził mnie do drzwi, a potem otworzył i furtkę. Wsiadłem do auta i odjechałem. Tak jak przypuszczałem Sary jeszcze nie było, ale to mi nie przeszkadzało. Rozebrałem się i zabrałem za robienie obiadu, no pewnie Sara będzie głodna.

*****
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

2 komentarze:

  1. Super rozdział :) Cieszę się że Sara podoba się Marco i że nie chce żeby wyjechała :) Czekam aż jej wyzna że się mu podoba :) Pozdrawiam Oliwia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sara nie może wyjechać! Mam nadzieję, że Marco jak najszybciej powie jej o swoich uczuciach. Świetny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Mańka

    OdpowiedzUsuń