wtorek, 30 czerwca 2015

8. „Zjebałeś stary"

MARCO
Wstałem rano, ogarnąłem się, wziąłem torbę treningową i zszedłem na dół. Zjadłem śniadanie, potem zrobiłem też coś dla Sary i zostawiłem jej na blacie. Cały czas myślałem o wczorajszym spacerze, prawie ją pocałowałem, ale stchórzyłem. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem po prostu samo wyszło. Zamiast tego to jak gdyby nigdy nic cmoknąłem ją w policzek.
Na trening dotarłem przed czasem, zaparkowałem auto na parkingu, wziąłem torbę i ruszyłem do środka. Otworzyłem drzwi od szatni i szybko się zorientowałem, że prawie wszyscy już są.
-Siema - powiedziałem głośno
-Hej
Podszedłem do szafki z numerem 11 i zacząłem się spokojnie przebierać.
-Co jesteś taki przygaszony ?
-Normalny - wzruszyłem ramionami
-A dokładniej ?
-Prawie ją pocałowałem, ale stchórzyłem
-Idiota z Ciebie
-Wiem

-Co to za laska ? - zainteresował się Mats
-Nie ważne - machnąłem ręką
-Co ona na to ? - Mario wrócił do tematu
-Nic, bo cmoknąłem ją w policzek
-Zjebałeś stary
-Żałuje
-Chcesz ją przelecieć ? - krzyknął któryś z chłopaków
-Nie ! Wy zawsze tylko o jednym
Po kilku minutach opuściliśmy szatnie i od razu ruszyliśmy na boisko, gdzie czekał już na nas trener. 
-Mam dla Was propozycje - zaczął skrócę trening o pół godziny, ale macie się ostro wziąć do roboty, pasuje ?
-Tak - krzyknęliśmy równocześnie
-To migusiem 20 kółek i proszę nie jęczeć 
No co mieliśmy zrobić ? Grzecznie ruszyliśmy tyłki i zaczęliśmy biec. Wyjątkowo nie robiliśmy sobie żartów i nie biegaliśmy specjalnie wolno. Jak tylko skończyliśmy to stanęliśmy przed Kloppem i czekaliśmy co on powie. 
-Dalszą część rozgrzewki prowadzi Mario - zarządził - ale lepiej, żebyś potraktował to poważnie 
-Tak jest trenerze - uśmiechnął się
-Mówiłem poważnie Gotze
-Wiem
Mój przyjaciel zaczął rozgrzewkę, a my się z niego trochę nabijaliśmy. W końcu nie codziennie Mario jest taki poważny i udaje, że się stara. 
-Marco do mnie !
-Tak ? - podbiegłem do trenera
-Co się dzieje ?
-Nic, a co ma się dziać ?
-Jesteś jakiś nieswój 
-Wydaje się trenerowi
-Na pewno ?
-Jasne
-Ok to wracaj do treningu
Posłusznie dołączyłem do grupy, ale było mi źle z tym, że okłamałem trenera. Starałem się być skupionym ale mi to nie wychodziło. Po rozgrzewce zagraliśmy krótki meczyk, a potem jeszcze trenowaliśmy rzuty i podania.
-Koniec treningu do szatni !
-Do widzenia trenerze
Poszedłem do szatni, wziąłem prysznic i przebrałem się w ciuchy, w których przyszedłem. Zgarnąłem wszystkie swoje rzeczy, pożegnałem się z kumplami i wyszedłem. 
Do domu dojechałem po jakiś dwóch kwadransach, zaparkowałem auto na swoim miejscu, wsiadłem do pustej windy i już po kilkudziesięciu minutach otwierałem drzwi do swojego mieszkania. 
-Jestem !
-Ok - usłyszałem jej ciepły głos
Szybko zdjąłem kurtkę, buty i wszedłem w głąb mieszkania. Dziewczyna siedziała na kanapie, okryta ciepłym kocem, a na stoliku stał kubek z gorącą herbatą. 
-Zimno ? Mogę napalić w kominku
-Nie, przecież działa ogrzewanie
-W porządku 
-Jak było na treningu ?
-Mieliśmy trochę skrócony, ale wyczerpujący
-Biedni - uśmiechnęła się pocieszająco
-Za to jestem szybciej w domu
-No i dobrze - uśmiechnęła się
-Nie nudzi Ci się tak ? - zaśmiałem się
-Trochę, ale daję radę
-Mam jakieś filmy, książki
-Spokojnie - złapała mnie za rękę - jak będę czegoś potrzebowała to na pewno dam Ci znać. Jak na razie świetnie sobie radzę 
-Wiem wiem
-Mimo wszystko dziękuje 
-Mela chce się wprosić do rodziców w niedziele na obiad. Masz ochotę się wybrać ?
-Chyba nie powinnam, to Twoi rodzice
-Daj spokój, na pewno będzie miło
-Skoro tak mówisz
-Potem zadzwonię do Meli
-Powiedzcie rodzicom - uśmiechnęła się - tak będzie lepiej
-Masz racje
-Daleko stąd mieszkają ?
-50 km od Dortmundu
-To nie tak daleko
-Wiadomo - zaśmiałem się 
-To Wasz rodzinny dom ?
-Powiedzmy, bo najpierw mieszkaliśmy w samym Dortmundzie, ale jak miałem 13 lat to się przeprowadziliśmy 
-Rozumiem
-A Ty gdzie mieszkasz ?
-Kilka kilometrów od Warszawy
-Dom czy mieszkanie ?
-Dom, ale nie duży
-Wystarczający 
-Tak, to idealne słowo
-Bo ja je wypowiedziałem
-Pff - zaśmiała się
-No co ?
-Nic nic - dusiła się ze śmiechu 
-Ja Ci dam śmianie się z mnie - podszedłem do niej i zacząłem ją łaskotać
-Aaaa - pisnęła wyrywając się - zostaw 
-Nie zasłużyłaś  
-Przestań ! Hahaha - śmiała się, wyrywała, a potem zaczęła mnie kopać - puść mnie !
-Kop ile chcesz, nie działa to na mnie - nabijałem się z niej
-Dobra, przepraszam ! Żartowałam tylko - jęczała - puść mnie proszę 
-Kilka magicznych słów i działa - puściłem ją
-Dziękuje - posłała mi sztuczny uśmiech 
-No powiedz co tam w środku skrywasz
-Odegram się - zmrużyła oczy i popatrzyła na mnie ze złością
-Poczekamy, zobaczymy 
-Będziesz jeszcze żałował 
-Już żałuje - podnosiłem ręce w geście obronnym
-Nabijaj się dalej - mruknęła i usiadła do mnie tyłem 
-Nie obrażaj się - przysunąłem się do niej
-Bo co ?
-Będzie mi przykro - szepnąłem jej do ucha
-Naruszasz moją przestrzeń osobistą 
-Aż tak Ci to przeszkadza ?
-Nie - uśmiechnęła się
-Tak myślałem 
-Zarozumialec - uderzyła mnie w głowę poduszką
-Ała ! Za co ?
-Za karę - pokazała mi język 
-Okej, przyjmuję to z godnością
-Zrobisz coś dla mnie ? - zmieniła temat
-A co byś chciała ?
-Herbatkę - podała mi kubek 
-Jeszcze jedną ?
-Yhmm
-No dobrze - wstałem z miejsca 
Poszedłem do kuchni, wstawiłem wodę i włożyłem do kubka herbatę. Po kilku minutach zalałem gorącą wodą herbatę, posłodziłem ją i zaniosłem Sarze.
-Dziękuje - pocałowała mnie w policzek - jesteś kochany
-Dla takich podziękowań warto
-Daj spokój - szturchnęła mnie śmiejąc się 
-To już nawet nie mogę powiedzieć co myślę ? - spojrzałem na nią podejrzliwie
-Nie, przepraszam - przyjrzała mi się - nie o to mi chodziło 
-Spokojnie - uśmiechnąłem się promiennie - żartowałem
-Uff to dobrze - westchnęła, ale dalej mi się uważnie przyglądała
-Mam coś na twarzy ?
-Nie - spuściła wzrok - zamyśliłam się
-Jestem przystojny, co ?
-Tak - zarumieniła się, chociaż starała się to ukryć - masz ładny uśmiech, ale lubię też Twoje oczy 
-Ja lubię jak się śmiejesz, masz wtedy urocze iskierki w oczach. A jak się złościsz albo próbujesz sobie coś przypomnieć to tak fajnie marszczysz noc
-Dobrze mnie znasz - zauważyła 
-Chciałbym Cię poznać lepiej
-Och, a ja Ciebie
-Wiesz co to oznacza ?
-Co ?
-Musisz dużo dłużej zostać
-Jesteś, aż tak bardzo tajemniczy ?
-Jak chce to potrafię
-Bardzo Ci zależy, żebym została
-Tak - uśmiechnąłem się - bardziej niż myślisz
-Skąd wiesz jak bardzo chcesz w moich myślach ?
-Zgaduje - puściłem jej oczko 
-No jasne - wybuchła śmiechem 
-Co dzisiaj robimy ? 
-Nie wiem - wzruszyła ramionami - zaskocz mnie 
-Okej, mam pewien pomysł 
-Jaki ?
-Nie powiem Ci tylko muszę gdzieś wyskoczyć
-Na długo ?
-Nie - zaśmiałem się - góra godzina
-To poczekam
-W porządku - podniosłem się z kanapy 
Ubrałem się w przedpokoju, zabrałem kluczyki od auta i wyszedłem. Wsiadłem do windy, która zwiozła mnie na parking i po chwili byłem już przy swoim aucie. Wsiadłem do niego, odpaliłem i wyjechałem z podziemnego parkingu. Nie było za bardzo korków, więc pod domem mojej siostry byłem po 25 minutach. 
-Marco ? - otworzyła mi drzwi
-Ciebie też dobrze widzieć siostrzyczko
-Co Cię do mnie sprowadza ?
-Potrzebuje kluczę do domku nad jeziorek
-Teraz ?
-Tak
-Poczekaj chwilkę - zniknęła z mojego pola widzenia 
Po chwili wróciła i wręczyła mi kluczę, a ja schowałem je do kieszeni jeansów. 
-Dzięki 
-To Twój dom - uśmiechnęła się - ta dziewczyna na prawdę Cię zmieniła. Nigdy nie zabrałeś tam żadnej dziewczyny. Nawet Caro
-Ten dom jest wyjątkowy tak jak i Sara
-Bawcie się dobrze
-Dzięki - uśmiechnąłem się - pa
-Cześć 
Wyszedłem z posesji i znowu wsiadłem do swojego czarnego, sportowego auta. Tym razem jechałem bocznymi drogami i byłem trochę szybciej. 
-Sara !
-Hmm ?
-Masz 10 minut na spakowanie
-Co ?
-Zabieram Cię gdzieś
-No dobra
Sam poszedłem do swojej sypialni, z garderoby wyciągnąłem małą walizeczkę, włożyłem do niej najważniejsze ciuchy i kosmetyki.
-Marco - usłyszałem 
-Tak ?
-Masz jakąś małą walizkę ?
-Mam - zaśmiałem się
Dałem jej średniej wielkości, czarną walizkę, a ona wyszła. 
Dokończyłem się pakować, spakowałem torbę treningową i zaniosłem do na dół. W kuchni do koszyka piknikowego włożyłem trochę jedzenia i napoi.
-Gotowa - panna Dec stanęła obok mnie 
-To jedziemy 
-Powiesz mi gdzie ?
-Nie 
-A kiedy wracamy
-Ja jutro, a Ty w niedziele
-Zostawisz mnie ? - spojrzała na mnie przerażona
-Na kilka godzin
Ze wszystkimi manatkami zjechaliśmy na dół, ale tym razem postawiłem na moje drugie auto.
-Co to za auto ?
-Range Rover - uśmiechnąłem się 
*****

Jest kolejny :) Mam nadzieje, że przypadnie Wam do gustu ! Następny pojawi się w najbliższy poniedziałek. Hmm ... dacie radę sprawić mi przyjemność w postaci ... powiedzmy 4/5 komentarzy ? 

Muszę się przyznać, że mam dzisiaj swoje małe święto ... Dokładnie 2 lata temu (!!!) założyłam swojego pierwszego bloga, a teraz po 24 miesiącach jest już ich 11, a w tym 5 skończonych, 4 istniejące i 2 (!) założone, ale czekające na swoją kolej. Strasznie szybko leci ten czas. Dziękuje, że ze mną jesteście ! 

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

Ps. Zajrzyjcie na blog gdzieś tak około 20:30/21:00, bo mam dla Was niespodziankę. 
Buziaki :*

5 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze fenomenalny czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie akcja się rozkręca! Wydaje mi się, że coś się wydarzy między nimi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden z lepszych!! Czekam na następny ! Az się nie moge doczekać ! :) pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział. Mam nadzieję, że Marco w końcu powie Indze o swoich uczuciach. Może zrobi to podczas wyjazdu? No i gratuluję 2 lat pisania :) Mańka

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :) Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń