wtorek, 1 grudnia 2015

30. „Żebyś się nie zdziwił"

SARA
No i weź tu słuchaj swojego faceta, przecież on zawsze wie lepiej ! Nie włączył GPS-a, bo przecież on widział tą restauracje i nie potrzebuje mapy. Jakie są tego efekty ? Ponad kwadrans spóźnienia na lunch z moją mamą.
-Marco proszę Cię pośpiesz się - jęknęłam jak parkował auto
-Spokojnie Sara - uśmiechnął się
-Jesteśmy spóźnieni - powtórzyłam po raz kolejny
-Wiem

W końcu wysiedliśmy z samochodu, ale Marco wcale nie zamierzał wchodzić do restauracji. Złapał mnie za rękę, przyciągnął mnie do siebie i pocałował czuje i delikatnie tak jak całują mężczyźni swoje kobiety, które kochają. Po naszej porannej kłótni nie było już śladu. Czy w ogóle można to nazwać kłótnią ? 
-Idziemy skarbie
-Tak idziemy 
W końcu po dwudziestu minutach spóźnienia weszliśmy do środka restauracji. Od razu zauważyłam moją biologiczną mamę, która siedziała przy stole. 
-Przepraszamy za spóźnienie - podeszłam do niej szybko
-Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się
-Poznaj to jest Marco - przeszłam na język angielski
-Alicja Kamińska - podała mu dłoń
-Marco Reus - ucałował ją w jej wyciągniętą, smukłą dłoń
-Wiele o Tobie słyszałam
-Mam nadzieje, że coś dobrego
-Na pewno nie słyszałam nic złego
-Uff - zaśmiał się
-Zamawiałaś już coś ? - spytałam
-Nie, jeszcze nie
-To siadamy
-Pozwolisz kochanie - chłopak powoli zsunął płaszcz z moich ramion - odwieszę na wieszak
-Dziękuje
Piłkarz się oddalił, a my usiadłyśmy na przeciwko siebie przy stole. 
-Pasujecie do siebie - uśmiechnęła się
-Tak myślisz ?
-Oczywiście
-Miło z Twojej strony
-Sama prawda
Po chwili dołączył do nas mój chłopak, więc kelner przyniósł nam menu, a potem złożyliśmy zamówienie.
-Długo jeszcze zostajecie w Sopocie ?
-Myśleliśmy o tym, żeby lecieć 7 do Warszawy, a potem 9 albo 10 do Dortmundu
-Co tak szybko ?
-Chcemy ominąć te najgorsze tłumy świąteczne - wyjaśniłam
-Rozumiem, a jakie macie plany na sylwestra ?
-Na razie ... - zaczęłam
-Lecimy do Dubaju
-Pewne ? - spojrzałam na blondyna
-Mario zarezerwował już wszystko
-To fajnie
-Musicie mnie częściej odwiedzać - uśmiechnęła się
-To prędzej Sara, bo ja nie mam, aż tak dużo czasu - westchnął Marco
-No taki zadów
-Dokładnie tak
-Sama wiem o czym mówisz. W roku szkolnym mogę tylko pomarzyć o wolnym - zaśmiała się
-Długo już uczysz ? - spytałam
-Kilkanaście lat
-To dużo czasu
-Oj tak
-A jaka szkoła ?
-Gimnazjum i liceum
-Nie chciałaś podstawówki ?
-Na początku tak, ale potem przyzwyczaiłam się do starszych
-Pewnie, rozumiem
Kelner przyniósł nasze zamówienie co nie oznaczało wcale, że rozmowy przy naszym stoliku przycichły. Wręcz przeciwnie ! Opowiadaliśmy sobie różne anegdotki, historyjki i dzieliliśmy się opiniami o naszych daniach. Czas mijał niezwykle szybko, a my zdawaliśmy się tego nie zauważać. Nawet się nie obejrzeliśmy, a byliśmy już po obiedzie i deserze. Stwierdziliśmy, że zamiast się żegnać to wybierzemy się jeszcze na spacer. Marco ku naszym wielkim sprzeciwom uregulował rachunek, a potem opuściliśmy wspólnie restauracje. Zerkałam co chwila to na Marco, to na Alicje ciesząc się, że tak dobrze się dogadują. Podziwiałam Sopot, a także ludzi, których mijaliśmy. Wszyscy mili i serdeczni, cały czas uśmiechnięci. Włączałam się oczywiście do rozmowy, śmiałam jak któreś z nich sobie zażartowało, ale na szczęście mam podzielność uwagi. My tak szybko szliśmy, a może wskazówki zegara jeszcze bardziej przyśpieszyły ? Nie wiem. Jedno jest pewne, za szybko znaleźliśmy się po domem mojej biologicznej mamy. 
-Wejdziecie jeszcze na herbatę ?
-Nie, już i tak jest późno
-Szkoda - uśmiechnęła się krzywo
-Nie wiem czy jeszcze się zobaczymy przed naszym wyjazdem - westchnęłam - ale mam nadzieje, że jeszcze się zobaczymy
-Cieszę się, że Cię odzyskałam - przytuliła mnie
-Ja też - uśmiechnęłam się delikatnie
-Do zobaczenia wkrótce
-Na pewno
-Miło było panią poznać - powiedział mój chłopak na pożegnanie
-Ciebie również - przytuliła go - opiekuj się nią
-Taki mam zamiar - uśmiechnął się
-To dobrze
-Odzywaj się - pomachałam jej 
Piłkarz złapał mnie za rękę i z powrotem ruszyliśmy w stronę restauracji, pod którą zostawiliśmy auto. Myślałam, myślałam, aż w końcu doszłam do wniosku, że wszystko jest po coś. W sumie to dobrze się stało, że zostałam adoptowana, a teraz jest mi dane poznać moją biologiczną matkę. W końcu gdybym nie była adoptowana i gdybym nie dowiedziała się o tym ponad miesiąc temu to nie pojechałabym do Dortmundu co idzie za tym, że nie poznałabym Marco i nie zakochałabym się w nim. Kto wie czy mieszkałabym w Sopocie czy gdzieś indziej. Jedne jest pewne, i w jednym i w drugim przypadku coś tracę. Raz matkę, a raz Marco. Z tym, że ją odzyskałam, a o jego istnieniu wiedziałabym pewnie tylko z Internetu czy telewizji. Dobrze się stało. Przecież go kocham, a nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego. Ani teraz, ani jutro ani za 20 lat. 
Zdążyło się ściemnić jak wsiadaliśmy do wypożyczonego auta. Tym razem jednak od razu ustawiliśmy nawigacje, więc podróż do hotelu minęła nam w dużo szybszym czasie. Byłam jakaś zmęczona, niewyspana i chyba lekko się zawiesiłam. 
-Kochanie - mam wrażenie, że blondyn powtórzył to już po raz kolejny
-Słucham ? - zamrugałam kilkakrotnie oczami
-Prosiłem, żebyś dała mi kartę od pokoju - rzekł zirytowany
-Ach tak - szybko sięgnęłam do torebki i wyjęłam kartę, którą mu podałam - przepraszam
-Nie szkodzi -  otworzył mi drzwi - chyba się trochę zawiesiłaś
-Myślałam
-O czym ?
-W sumie to o wszystkim - nie za bardzo chciało mi się to wyjaśniać - potem Ci wyjaśnię, co ?
-Pewnie, jeżeli tak wolisz
-Za dużo opowiadania, a ja jestem zmęczona - ziewnęłam
-Szybka kolacja i spać?
-Nie jestem głodna, ale spać bardzo chętnie
-Muszę zarezerwować jeszcze te bilety - skrzywił się
-Poczekać na Ciebie ?
-Nie kochanie - pocałował mnie w czoło - leć spać
-Zostawię Ci dowód na stole, żebyś mógł wpisać moje dane
-Dziękuje 
-Marco - zarzuciłam mu ręce na szyje
-Słucham ? - zaśmiał się 
-Kocham Cię - pocałowałam go
-Mmm - uśmiechnął się - ja też Cię kocham
-Tylko przyjdź do mnie szybko - przygryzłam wargę
-Postaram się
-Skoczę jeszcze pod prysznic - odsunęłam się od niego
-Tylko drzwi zamknij - wybuchł śmiechem
-Żebyś się nie zdziwił 
-Oj zdziwię się na pewno
-Nabijaj się dalej to zobaczysz
-Grozisz mi ? - zmrużył oczy
-Możliwe - zrobiłam zamyśloną minę
-O kurczę, ale mam teraz przechlapane - puścił mi oczko
-Pff - prychnęłam
Odwróciłam się napięcie i popędziłam w głąb apartamentu. Zgarnęłam swoją piżamę, a następnie zamknęłam się w łazience. Oczywiście na złość mojemu chłopakowi dwa razy sprawdziłam czy na pewno zamknęłam drzwi. Dopiero wtedy się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Bez pośpiechu się umyłam, a potem stanęłam owinięta ręcznikiem przed lustrem.  Włosy wysuszyłam, a następnie związałam je w warkocza. Założyłam piżamę, umyłam zęby, a potem posprzątałam łazienkę. Rozwiesiłam ręczniki, wytarłam podłogę i kilka minut później leżałam już w ciepłym łóżeczku. Zgasiłam lampkę i starałam się  zasnąć.  Było tak ciepło, że aż mnie to przerażało. Marco w ogóle jeszcze tutaj jest czy gdzieś wyszedł ? Nie wiem nawet kiedy udało mi się zasnąć.
*****

Budzik czyli niepotrzebny, irytujący, beznadziejny wynalazek, który dzisiaj rano mnie obudził. Gdybym go włączyła to pewnie nie byłabym zdziwiona, ale to był budzik Marco. Ugh. Zabije go.
-Wyłącz to - jęknęłam zakrywając głowę poduszką - natychmiast
Nic. Zero reakcji. 
-Marco - spojrzałam na jego stronę łóżka, która była pusta - super
Jakoś dosięgnęłam jego telefonu, wyłączyłam wszystkie ustawione budziki, a potem podniosłam się z łóżka. Przechodząc obok łazienki usłyszałam dźwięk szumu wody, więc jak nie trudno było wywnioskować, że piłkarz bierze prysznic. Bez sensu. I tak pójdziemy biegać, więc po co brać prysznic skoro po też trzeba będzie.
-Marco - zapukałam do drzwi
-Tak ?
-Idziemy biegać /
-Teraz ?
-Yhmm
-Pewnie - otworzył drzwi
-Cześć - uśmiechnęłam się na jego widok
-Hej - cmoknął mnie w usta
-Twój budzik nie dawał mi żyć
-Przepraszam - skrzywił się - zapomniałem go wyłączyć
-Już trudno - machnęłam ręką
-Pójdę się przebrać
-Tak, ja tez muszę
Zgarnęłam swoje ciuchy sportowe, zamknęłam się w łazience i przebrałam się. Włosy związałam w wysokiego kucyka, umyłam zęby i opuściłam pomieszczenie. Założyłam jeszcze buty, zgarnęłam telefon, kartę do pokoju i gotowe.
-Idziemy - pociągnęłam blondyna za rękę 
*****
HELLO DECEMBER !
Kochane mamy nareszcie grudzień. W niedziele zaczął się adwent, wczoraj rozpoczęły się roraty, a to oznacza tylko jedno - idą święta ! Moje absolutnie ukochane Święto w całym roku. Uwielbiam się do niego przygotowywać. Wczoraj nawet byłam na roratach ! (Oj trudno wstać, bardzo trudno), a Wy jak tam ? Jak przygotowujecie się do tego Święta ? Kalendarze adwentowe kupione albo może zrobione ? 
Postanowiłam, że na blogu zarówno Święta jak i Sylwestra nasi bohaterowie będą obchodzili w tym czasie co my czyli rozdział świąteczny pojawi się w poniedziałek 21 grudnia, a sylwestrowy we wtorek 29 grudnia. 
To chyba wszystko. 
Buziaki.

2 komentarze:

  1. Podoba mi sie ! :) u mnie czekoladki z kalendarza adwentowego już zjedzone ... trzeba kupić drugi xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko next !!

    OdpowiedzUsuń