SARA
Stałam przy oknie naszego nowego, pięknego domu i patrzyłam jak mój mąż kosi trawę. Odruchowo położyłam ręce na swoim niewielkim, choć już siedmiomiesięcznym ciążowym brzuchu. Tutaj w Monachium życie jest inne, może nie lepsze, ale na pewno inne. Marco spojrzał w moją stronę i się zaśmiał. Mimowolnie się zarumieniłam i wyszłam na taras.
-Nie masz co robić w wolnym czasie, tylko musisz kosić trawę ? - zaśmiałam się
-Nikt tego za mnie nie zrobi - zdjął koszulkę i otarł nią sobie czoło
-A ja ? - usiłowałam nie patrzeć na jego mięśnie
-Ty na pewno nie będziesz robić takich rzeczy - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło
-Zrobiłam zimną lemoniadę, masz ochotę ?
-Idę najpierw pod prysznic - westchnął - kotku ...
-Tak ? - uśmiechnęłam się
-Jak się czujesz ?
-Tak samo jak godzinę temu - przewróciłam oczami
-W porządku
-Idź pod prysznic, a ja zrobię coś do jedzenia
-Coś dobrego ? - spojrzał na mnie zadowolony
-Ja zawsze robię coś dobrego
-Wiem, to było pytanie retoryczne
Zachichotałam i przeszłam do kuchni. Nowoczesna i duża kuchnia sprawiła, że się w niej zakochałam tak bardzo, że mogę gotować w kółko. Wyjęłam z lodówki warzywa, ser, szynkę i jajka, a następnie zabrałam się za robienie omletów. W między czasie wstawiłam wodę na herbatę i ustawiłam talerze oraz sztućce na blacie. Kwadrans później wszystko było gotowe, ale ponieważ nie było jeszcze mojego męża to zapakowałam brudne naczynia do zmywarki.
-Pachnie w całym domu - usłyszałam nagle i aż podskoczyłam
-Przestraszyłeś mnie - jęknęłam
-Wybacz - westchnął
-Siadaj, bo zaraz wystygnie
-Mogłaś zacząć beze mnie - zgrabnie usiadł na stołku barowym
-Bez przesady - wytarłam ścierką ręce - zaraz usiadłam obok niego
-Wreszcie wyglądasz jak ciężarna - zaśmiał się
-To prawda - pogładziłam się delikatnie po brzuchu
-Już dłużej tego nie ukryjemy
-Wiem, bo już nawet w swetrze coś widać
-Dobrze - pocałował mnie w czoło - wreszcie wszystko stanie się jasne
-Myślisz, że już nie będą Cię pytać czemu jesteś taki szczęśliwy i czy ma to związek z transferem ?
-Taką mam nadzieje - upił łyk herbaty
-Zaczną za mną łazić
-Obiecuję, że nie dadzą Ci w kość
-Kilka tygodni może wytrzymam
-Czas tak szybko leci - pocałował mnie w dłoń, a ja się uśmiechnęłam - jeszcze niedawno oznajmiłaś mi, że jesteś w ciąży
-Cieszyłeś się
-Dalej się cieszę Sara
-Oczywiście, wiem
-Kiedy idziesz do lekarza ?
-Jutro o 10:15 mam wizytę
-Cholera, nie wiem czy zdążę - westchnął
-Dam sobie radę
-Nie zmieniłaś zdania ?
-Co do płci ?
-Yhmm - pokiwał twierdząco głową
-Nie - zachichotałam - chcę mieć niespodziankę
-A skąd mamy wiedzieć na jaki kolor pomalować pokój albo jakie kupimy ubranka albo wózek ?
-Wózek kupimy czarny albo szary albo beżowy, ubranka dla niemowlaka wyglądają prawie tak samo zarówno te dla chłopca jak i dziewczynki, a co do pokoju to nie wiem. Może zajmiesz się tym jak będę w szpitalu ?
-Wtedy to kogoś wynajmę - posłał mi uśmiech - nie zamierzam Cię zostawiać ani na chwilę
-Jesteś kochany - pocałowałam go, ale szybko się od niego odsunęłam - kopie
-Tak ? - położył mi dłoń na brzuchu - faktycznie, czuję
-Idealny moment sobie znalazło nasze maleństwo
-Chyba nie chcę się Tobą dzielić - zmarszczył brwi
-I tak jestem cała Twoja - zarzuciłam mu ręce na szyję - jeszcze przez dwa miesiące
-Dwa miesiące - mruknął - posprzątam, co Ty na to ?
-Byłoby miło, mógłbyś od razu włączyć zmywarkę
-Zrobię to - zaśmiał się zbierając talerze
-Ania wpadnie do nas wieczorem
-Przywiezie coś ze sobą ?
-Ciasto marchewkowe
-Może jednak nie muszę pomaga Mario
-Jesteś okropny, wiesz ?
-Wiem - przewrócił oczami
-Dlaczego Ann mogła być wczoraj na meczu, a ja musiałam siedzieć w domu ?
-Bo jesteś w ciąży
Już prawie się wygadałam, że przecież pani Gotze też jest w ciąży, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
-To nie fair, ja tego nie rozumiem
-Na meczu jest głośno to po pierwsze, a po drugie jesteś moją żoną i coś może Ci się stać ! A co jak ktoś Cię zepchnie ze schodów albo przewróci albo napadnie ? Na stadnie bywa niebezpiecznie
-Mogę siedzieć na trybunie vipowskiej - próbowałam go przekonać - no i mogę wziąć kogoś ze sobą, na przykład Marcela
-Chcesz być na następnym meczu ?
-Pewnie, że chce
-W porządku, będziesz na meczu - westchnął zrezygnowany
-Kocham Cię - pisnęłam
-Jestem dla Ciebie za dobry
-Oj tam - puściłam mu oczko - to mi nie przeszkadza
-Sara jak już jesteśmy przy gościach to rodzice chcą przyjechać, żeby nas odwiedzić i zobaczyć dom
-Moi też się wybierają
-Alicja też ?
-Chciałaby, bo we wrześniu musi wrócić do pracy
-To zapraszamy wszystkich razem ?
-A pomieścimy się ?
-Mamy dwie sypialnie gościnne, a w pokoju dziecka możemy rozłożyć materac i wszyscy się zmieścimy
-To dobrze
-Ustal ze swoimi rodzicami, a moi się już dostosują
-Okej
-Ale musisz mi coś obiecać
-Co takiego ?
-Nie będziesz się przemęczać ze względu na gości i nie oddamy swojej sypialni
-Dobrze, obiecuje - wstałam z miejsca i ruszyłam do salonu - widziałeś mój telefon ?
-Leży na stole na tarasie
-Dzięki
Wyszłam na taras, zgarnęłam swój telefon i zeszłam na świeżo skoszoną trawę. Kilkanaście sekund później siedziałam na huśtawce. Wybrałam numer do swojej przyjaciółki - modelki.
-Prawie się wygadałam, że jesteś w ciąży
-Cześć Sara - zaśmiała się - miło, że dzwonisz
-No tak - zachichotałam - hej
-Zamierzam niedługo powiedzieć Mario
-Najwyższa pora, bo w ciąży zrobiłam się strasznie wygadana i chyba tajemnice nie są u mnie bezpieczne
-Ufam Ci
-Wiem i dlatego nie chciałabym go zawieść
-Nie przejmuj się kochana
-Jak się czujesz ?
-Rzygam jak kot, a jak skończę to śpię
-I Twój mąż się nie domyśla ?
-Chyba nie skoro nic nie mówi
-Faceci - zażartowałam - a co z Leo ?
-Babcia Mario zabrała go do siebie
-Miło z jej strony
-To prawda - wyczułam, że się uśmiecha - a co u Was ? Znacie już płeć ?
-Chcemy mieć niespodziankę
-My czy ja ?
-No ja - zaśmiałam się - Marco nie ma prawa głosu
-Z Leo dowiedziałaś się chyba późno, nie ?
-Tak tak, bo nie chciał się pokazać
-A teraz myślisz, że będzie córka czy drugi syn ?
-Obojętnie mi, ale lekarz mnie postraszył, że mogą być bliźniaki
-Podwójna radość
-Nie wiem co Mario wtedy powie
-Ucieszy się
-Wiesz mam dość siedzenia w domu. Może się jutro spotkamy ?
-Mam lekarza 10:15, ale potem bardzo chętnie
-To zgadamy się jeszcze jutro
-Pewnie
-Sara możesz tu na chwilę przyjść ? - zawołał blondyn
-Ann przepraszam, ale Mario mnie woła
-Leć kochana
-Odezwę się jutro - rozłączyłam się, a potem ruszyłam do domu
Marco stał w salonie obok dużej paczki, której nie było jak wychodziłam.
-Co to ?
-O to samo chciałem Cię zapytać
-Ja nic nie zamawiałam
-Ok, otworzę i zaraz zobaczymy
Otworzyliśmy paczkę, w której była śliczna, beżowa kołyska.
-Jest piękna - uśmiechnęłam się
-Jest już złożona
-No i co ?
-Masz - podał mi kopertę - czytaj
Rozerwałam kopertę, wyjęłam z niej białą kartkę i rozpoznałam pismo prawie od razu.
"Mamy nadzieje, że Wam się spodoba. Beżowy to neutralny kolor - idealny dla naszej prawnuczki albo prawnuka. Amelia i Tobias."
-Nie wierzę w to - zaśmiał się
-Zadzwoń i podziękuj
-Podoba Ci się bardzo, co ?
-Yhmm
-To dobrze - pocałował mnie w czoło
*****
-Marco ! - zawołałam po raz kolejny - chodź tu szybko !
-Co się dzieje ? - wpadł zmachany do łazienki
-Nie mogę dosięgnąć - jęknęłam wskazując na najwyższą półkę - kto tam postawił moje perfumy ?!
-Sara ! - warknął - czy Ty oszalałaś ?!
-Ale, że co ? - spojrzałam na niego zaskoczona
-Myślałem, że coś Ci się stało - westchnął
-Jeszcze nie rodzę - zaśmiałam się
-Przysięgam, że z Tobą zwariuję - sięgnął po fiolkę z moimi perfumami - proszę
-Dziękuję - uśmiechnęłam się
-Coś jeszcze ? - przyciągnął mnie do siebie
-Powiedziałabym, że jestem głodna, ale już dzisiaj jadłam
-Może jednak ?
-Nie, jestem za gruba - westchnęłam - uważasz, że jestem gruba ?
-Jesteś w ciąży
-Ale jestem gruba ?
-Idę zrobić Ci herbatę - pocałował mnie w czoło i ruszył do drzwi, ale zanim nacisnął klamkę to na mnie spojrzał - grubasku
-Nienawidzę Cię - mruknęłam
Dokończyłam się malować, psiknęłam się perfumami Chloe i rozczesałam włosy. Związałam je w koka, który nie był jakiś idealny, ale był przynajmniej artystyczny. Jak na połowę października pogoda była wymarzona. Nie za zimno, nie za gorąco, ale po prostu ciepło, bez deszczu, śniegu, a nawet wiatru. Mimo tego założyłam ciążowe jeansy i gruby, szeroki golf. Wyglądam jak wieloryb.
-Cześć mamuśko - usłyszałam
-Pani Gotze wygląda pani kwitnąco - pocałowałam ja w policzek
-Przytyłam więcej teraz niż Ty przez całą ciążę
-Nie prawda - przewróciłam oczami - wyglądam jak wieloryb
-Chciałabym tak wyglądać w dziewiątym miesiącu ciąży
-Chcesz herbaty Ann ?
-Poproszę - uśmiechnęła się do mojego męża - Mario zaraz do nas dołączy, ale jeszcze poszli z Leo na ciastko
-Super
-Marco ma mnie już dość - szepnęłam
-Słyszałem !
-Nic nie mówiłam - zachichotałam
Do późnego popołudnia siedzieliśmy we czwórkę na tarasie podczas, gdy syn naszych przyjaciół bawił się w ogrodzie. Przynajmniej dobrze, że nigdzie nie wychodziliśmy, bo chyba bym padła ze zmęczenia.
-Zamierasz w ogóle wejść do domu ?
-Tak, właśnie idę pod prysznic
-Pomóc Ci ?
-Dam sobie radę - machnęłam ręką
-Posprzątam jeszcze trochę i zaraz też idę na górę
-Okej - pocałowałam go - widzimy się na górze
-Sara
-Hmm ?
-Nie jesteś gruba - puścił mi oczko
-Wiem - zaśmiałam się
Poszłam na górę do łazienki, rozebrałam się i weszłam do kabiny. Odkręciłam ciepłą wodę, namydliłam całe ciało balsamem do kąpieli i spłukałam pianę. Potem zabrałam się za mycie włosów. Nie jest to proste zadanie w ciąży, ale powoli mi się udało. Zakręciłam wodę, wytarłam się puszystym ręcznikiem, a potem zaczęłam smarować ciało balsamem. Następnie założyłam majtki i koszulkę piłkarza, która o dziwo była na mnie dobra, chociaż mój mąż nie jest zbyt szerokim mężczyzną. Zaczęłam suszyć włosy i już pod koniec poczułam silny skurcz. Jęknęłam cicho. Myślałam, że to tylko jednorazowe, ale kilka minut potniej się to powtórzyło.
-Marco !
Nic nie odpowiedział, a ja kolejny raz poczułam skurcz, a zaraz potem odeszły mi wody. Cholera. Czy on może tu łaskawie do cholery przyjść ?!
-Marco ! - zawołałam opierając się o umywalkę - Marco !
-Sara nie mam ochoty na żarty !
-Po prostu przyjdź - błagałam
-Gdzie jesteś ?
-Chodź do łazienki
-Co się znowu stało ? - zaśmiał się wchodząc do pomieszczenia
-Zaczęło się - jęknęłam
*****
Hmm ... przepraszam, że wysłałam Marco do Monachium. Osobiście kocham go w żółto-czarnym stroju, ale stwierdziłam, że jakieś zmiany są potrzebne. Może jakoś to przeżyjecie, co ? :D
Teraz sprawa nieco poważniejsza ... następna część pojawi się w PIĄTEK i chciałabym Was psychicznie nastawić na SZOK. Musicie wziąć kilka oddechów zanim odpalicie mojego bloga i obiecać mi i sobie, że mnie nie zabijecie. Pamiętajcie, że ja lubię mieszać, ale może nie będzie tak źle ...
Buziaki.