piątek, 25 marca 2016

50. „I ślubuję Ci"

SARA
-Ja Marco ...
-Ja Marco
-Biorę Ciebie Saro za żonę ...
-Biorę Ciebie Saro za żonę - puścił mi oczko
-I ślubuję Ci ...
-I ślubuję Ci
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską ...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci ...
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci
-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci ...
-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - dokończył uśmiechając się 
-Ja Sara ...
-Ja Sara
-Biorę Ciebie Marco za męża ...
-Biorę Ciebie Marco za męża
-I ślubuję Ci ...
- ślubuję Ci - uśmiechnęłam się
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską ...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci ...
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci
-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci ...
-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci
-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja powagą Kościoła Katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen
*****
Tańczyłam w ramionach męża nasz pierwszy taniec. Przytulona do niego bujałam się w rytm melodii, którą oboje dobrze znamy.
-Jest tak jak to sobie wymarzyłaś ?
-Jest lepiej - szepnęłam
-Kocham Cię
-Kocham Cię - powtórzyłam z uśmiechem
*****
Gości powoli ubywało, ale niektórzy wciąż szaleli na parkiecie. Ja już nie mogłam tańczyć, nogi bolały mnie niemiłosiernie. Wysokie obcasy to był świetny pomysł, ale na pierwsze kilka godzin, a nie na całe wesele. Skrzywiłam się lekko. Do pokoju na  pewno nie dojdę. Chyba, że boso.
-Coś się stało ? - spytał mój mąż z widocznym niepokojem na twarzy
-Wszystko w porządku - pocałowałam go - tylko bolą mnie już nogi
-To była długa noc
-To prawda, ale była wspaniała - uśmiechnęłam się promiennie
-Najlepsza noc w moim życiu - objął mnie
-Myślisz, że musimy być do końca ?
-Myślę, że możemy się już urwać - zaśmiał się
-Świetny pomysł 
Zdjęłam buty, Marco wziął jeszcze szampana, a potem razem udaliśmy się w stronę naszego apartamentu.
-Proszę - otworzył przede mną drzwi
-Dziękuję - uśmiechnęłam się
Weszłam wgłąb apartamentu, rzuciłam buty na ziemie i próbowałam zdjąć welon.
-Ja się tym zajmę - pocałował mnie w szyję, a zaraz potem pomógł mi zdjąć welon
-Mógłbyś jeszcze rozpiąć mi suknię ?
-Oczywiście
-Kocham Cię, wiesz ?
-Wiem i ja też Cię kocham - wyczułam, że się uśmiechnął - i gotowe
-Dziękuję - zachichotałam
Zdjęłam suknię, odłożyłam ją na fotel, a następnie sięgnęłam po szlafrok. Marco stał nieruchomo i tylko śledził mnie wzrokiem.
-Będziesz tak na mnie patrzył ?
-Podziwiam widoki
-I jak ?
-Nigdy mi się nie znudzą - powoli ruszył w moją stronę
-Cieszę się - przytuliłam się do niego - w końcu będziesz na mnie skazany do końca życia
-Wiem - pocałował mnie - i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mnie to cieszy
-Zaczęło się - zaśmiałam się po chwili milczenia
-Co się zaczęło ? - zmarszczył brwi
-Twoja babcia spytała mnie kiedy może spodziewać się prawnuków - oparłam czoło o jego ramię cicho chichocząc
-Co jej powiedziałaś ? - spytał rozbawiony
-Prawdę
-Jaką prawdę ?
-No, że nie myśleliśmy jeszcze o dzieciach
-A ona na to ... niech zgadnę - zamyślił się - to już najwyższa pora na dziecko
-Dokładnie tak, skąd wiedziałeś ?
-Znam ją - wzruszył ramionami - ale wiesz co ...
-Co ?
-Niedługo będę miał te 30 lat na karku o chciałbym mieć wreszcie dziecko
-Mamy jeszcze dwa lata - uśmiechnęłam się blado
-Niecałe - przyjrzał mi się chcąc zobaczyć moja reakcje - wszystko w porządku ?
-Oczywiście - pocałowałam go
-Sara kochanie musisz wiedzieć, że nie zamierzam Cię do niczego zmuszać. Kocham Cię i oczywiście, że chciałbym mieć z Tobą dzieci, ale wtedy jak Ty będziesz gotowa. Za rok, za dwa czy za pięć, a nawet teraz. Wszystko zależy tylko od Ciebie. Pewnie, że chciałbym, żeby nas było troję albo czworo, ale we dwoje też jest wspaniale - cały czas patrzył mi w oczy - nie chcę, żebyś czuła się przyparta do muru przez moją babcie, mój wiek czy głupie gadanie innych, ok ?
-Ok - uśmiechnęłam się - wykład mojego życia 
-Do usług - mrugnął do mnie
-Marco - szepnęłam
-Tak ?
-Mógłbyś zdjąć ten garnitur ? Bo jakoś tak dziwnie się czuję jak ja jestem tylko w szlafroku, a Ty w pełnym stroju 
-Oczywiście - wybuchł śmiechem - życzenie mojej żony jest dla mnie rozkazem
-Dziękuję - lekko się zarumieniłam
-Ale wcześniej mam pomysł
-Jaki ?
-Chodź - pociągnął mnie za rękę w stronę łóżka, posadził mnie na nim, pocałowałam krótko w usta i zawiązał oczy jakąś chustką - zaraz przyjdę
-Co Ty kombinujesz ?
-Zaufaj mi
-Zawsze Ci ufam - mruknęłam - masz 10 minut, a potem moja cierpliwość się skończy
Co z tego, że nie mam zegarka, a moje wyczucie czasu nie jest zbyt dobre.
-Wyrobię się
Czekałam dzielnie, aż mój ukochany mąż łaskawie pokażę mi to na co wpadł. Starałam się nie myśleć o tym za bardzo, bo znając blondyna to może wpaść na różne mądre lub głupie pomysły. Taki już jego urok. Między innymi za to tak bardzo go kocham. I nareszcie zostałam jego żoną. Teraz już nic nas nie rozdzieli. A przynajmniej taką mam nadzieje.
-I gotowa - usłyszałam
-Mogę to już zdjąć ?
-Yhmm
-Nareszcie - zsunęłam opaskę z oczu, ale w pokoju nic się nie zmieniło - gdzie ten Twój pomysł ?
-W łazience - uśmiechnął się
-Prowadź - złapałam go za rękę
Weszliśmy do dużej, nowoczesnej łazienki, w której paliło się sporo małych świeczek, a wanna z hydromasażem była już na nas gotowa. Mimowolnie się uśmiechnęłam. On wie jak o mnie zadbać.
-Wskakuj - zaśmiał się wesoło
-Tak jest mężu - powiedziałam, a on mnie pocałował - myślałam, że do mnie dołączysz
-Dołączę, ale idę jeszcze po szampana 
-W porządku
Zdjęłam szlafrok, bieliznę, a potem weszłam do wody. Co za ulga. Po chwili Marco do mnie dołączył podając mi wcześniej kieliszek wypełniony wspaniałym trunkiem.
-Nie sądziłam, że tak będzie wyglądała moja noc poślubna - zachichotałam
-Ej ! - zawołał oburzony - to nie jest jedyna atrakcja jaką dla Ciebie przygotowałem tej nocy
-Taką mam nadzieje
-Jeszcze będziesz mnie błagała, żebyśmy poszli spać
-Patrząc na to, że jest około 4 nad ranem, a na 15 mamy poprawiny i zamierzam się wyspać to nie masz za wiele czasu
-O to się nie martw - posłał mi pewny siebie uśmiech - zdążę
-Nie martwię się
-Mogę być szczery ?
-Podobno zawsze jesteś szczery 
-No tak - odpalił zmieszany
-Mów Reus
-Mając Cię przy sobie nie wiem czy bym wytrzymał w celibacie do ślubu. W końcu to prawie 4 lata - jęknął, a ja wybuchłam śmiechem
-I tak jestem dumna, że wytrzymałeś dwa 
-Szybko zleciało - machnął ręką
-Niczego nie żałuję, wiesz ? Żadnej kłótni, żadnego spędzonego z Tobą czasu. Wszystko to doprowadziło nas dzisiaj do ołtarza. Cieszę się, że zostałam Twoją żoną. Teraz już nic i nikt nas nie rozdzieli
-Ja też nie żałuję - pocałował mnie w dłoń - każdego dnia dziękuję Bogu, że podkusił mnie do wyjścia z domu
-A ja dziękuję rodzicom, że mi powiedzieli, że najbliższy samolot był właśnie do Dortmundu
-Kilka przypadków, a tak zmieniają życie
-To było przeznaczenie
-Wiesz co to było ? Miłość od pierwszego znaczenia
*****

Zajrzałam do hotelowej szafy, z której wyjęłam dwie sukienki. Jedną białą, a drugą błękitną. Hmm ... którą mam założyć ? Nie mogłam się w ogóle zdecydować. Spojrzałam w lustro, w którym odbijam się w całej okazałości. Ubrana jedynie w beżową bieliznę w pełnym makijażu i gotowej fryzurze. Do szczęście brakowało mi tylko sukienki i butów. Spojrzałam na swoją prawą dłoń, na serdecznym palcu lśniły dwa pierścionki - zaręczynowy i obrączka. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Chcesz tak iść na dół ? - spytał Marco rozbawionym głosem
-Oczywiście - zachichotałam
-Nie zgadzam się
-Nie masz nic do gadania - odwróciłam się w jego stronę i zamarłam, czemu on wygląda tak idealnie i seksownie ?
-Teraz już mam - podszedł do mnie powoli, a następnie mnie pocałował - jesteś moją żoną
-Jestem Twoja szepnęłam prosto w jego usta
-Boże Sara jak Ty na mnie działasz - odparł mnie o szafę i naparł na mnie biodrami, a ja poczułam, że w jego spodniach ... o jejku
-Marco nie możemy - mój głos nie brzmiał zbyt przekonująco
-To nasze poprawiny, możemy się spóźnić
-Och - jęknęłam rozwiązując mu krawat
Czułam jak jego ręce błądzą po plecach i pobliżu zapięcia od stanika. Już prawie go rozpiął jak nagle ktoś zapukał do drzwi. Nie ! Cholera jasna ! Tylko nie teraz.
-Zabiję - warknął mój mąż odrywając się ode mnie i kierując się do drzwi - ubierz się Sara
-Jasne - sięgnęłam po szlafrok
Będąc już w miarę ubrana ruszyłam do drzwi tak jak Marco. O dziwo za nimi stała moja teściowa.
-Dzień dobry - powiedziałam rumieniąc się
-Witaj Sara
-Coś się stało ?
-Chciałam sprawdzić czy zamierzacie do nas dołączyć
-Oczywiście, że zamierzamy mamo - rzekł zirytowany
-Nie denerwuj się synku - położyła mu dłoń na ramieniu - po prostu jest już w pół do czwartej
-Zaraz zejdziemy - zabrałam głos - to moja wina, bo nie mogę się zdecydować na sukienkę
-Rozumiem - zaśmiała się
-Będziemy za kwadrans - blondyn zamknął drzwi nie czekając na odpowiedź
Zaśmiałam się widząc jego minę, a zaraz potem szybko się oddaliłam, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Nie mamy na to czasu.
-Którą mam założyć sukienkę ? - zawołałam 
-Niebieską
-Dzięki
Rzuciłam gdzieś za siebie szlafrok i sięgnęłam po błękitną sukienkę bez ramiączek. Idealnie podkreślała wszystkie moje kształty. Na stopy wsunęłam beżowe sandałki na obcasie, do kopertówki w tym samym kolorze wrzuciłam telefon, szminkę i chusteczki. Na prawym nadgarstku zapięłam złotą bransoletkę, którą dostałam na 22 urodziny od mojego jeszcze wtedy narzeczonego. Na szyi zapięłam delikatny, złoty wisiorek i voila. 
-Może być ?
-Jest idealnie - pocałował mnie w dłoń
-No to chodźmy
-Mamy jeszcze siedem minut
-Obrażasz mnie czy siebie ? - zaśmiałam się
-Składam godną rozpatrzenia propozycję pani Reus
-Panie Reus jest pan uroczy - uśmiechnęłam się
Zeszliśmy na dół do głównej sali. Na nasz widok wszyscy obecni wstali i zaczęli bić brawo. Czułam, że jestem czerwona jak burak, więc schowałam twarz w zagłębieniu szyi mojego męża. 
-No nareszcie państwo Reus się pojawili - zawołał Mario
*****


No to co ? Oficjalnie Sara i Marco są małżeństwem :)(spokojnie to nie jest sen)
Wesołych Świąt Kochane !
Buziaki i do zobaczenia w poniedziałek :*

5 komentarzy:

  1. Czy ja coś przespałam?? W poprzednim rozdziale on walczył o życie po pobiciu a teraz ślub? O co chodzi ;-; Czuje się zdezorientowana, jak, co gdzie kiedy?? Pogubiłam się już całkowicie.
    Co do treści! Idealny ślub♥ Podziwiam, że zapamiętali przysięgę małżeńską. Sama osobiście zawsze wszystko mylę i coś czuje, że w dniu mojego ślubu wcale nie będzie inaczej.. Chociaż mówią, że jak jeden z małżonków się pomyli to szczęście murowane! :D Ogólnie ślub i wesele są ciekawie pokazane. Trochę inaczej niż wszystkie śluby na których ja byłam, no ale co kraj to obyczaj:) mało tego co region to obyczaj! :D Fajnie nawet w opowiadaniu zobaczyć takie minimalne różnice :D Dobra już nie marudzę o różności kultur, tylko komentuję państwo młodych! Reus jako mąż. Jeju, aż mi się słabo zrobiło jak sobie wyobraziłam, że to ja z nim stoję na ślubnym kobiercu. Marzenie! Wierzę, że ich związek będzie pełen szczęścia i spokoju. Obydwoje bardzo się kochają i to widać oczywiście:)
    A i ostatni Mario, musiał coś wtrącić no! Cały on. :D
    Nadal zdezorientowana, ale przyjemnie zaskoczona czekam na następny rozdział :D
    Dużo weny i Wesołych Świąt!♥
    Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana postanowiłam zrobić skok w przyszłość, ponieważ nie chciałam Was atakować kolejnym dramatem :) Wesołych Świąt ! <3

      Usuń
  2. Cześć kochana! Zaniedbałam bardzo blogspota, ale kilka dni temu postanowiłam wszystko nadrobić. Twój blog jako pierwszy! :) Jestem po wielkim wrażeniem tego jak piszesz i nie wierzę, że to już 50 rozdział! Ślub genialny, a noc poślubna idealna! Uwielbiam Marco w twoim opowiadaniu :) Mam nadzieję, że odezwiesz się na gg (napisalam do cb :))
    Buziaki dawna Sweet Dreams :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział. Nareszcie państwo Reus. Czekam na kolejny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dopiero teraz (choć czytałam dwie godziny po wstawieniu..ja to ja. Nie ogarniesz:D )
    Ja też byłam strasznie zdezorientowana. Jak zaczęłam czytać to aż wyszłam i sprawdziłam czy nie ma jakiegoś poprzedniego o ich pogodzeniu czy wyjścia ze szpitala...Zaskoczyłaś mnie! I chyba nie tylko mnie ale wszystkich.
    Są małżeństwem. Uroczo :D Cóż a cóż będzie dalej? Jestem sama ogromnie ciekawa..bo lubię Sarę i Marco i..może najdzie mnie jakiś pomysł do siebie (nie, że zgapiać..na razie cierpię na brak omysłów..więc każdy twój rozdział=kroczek do laptopa z Wordem:D )
    Czy jutro kolejny? A może wtorek..zajrzę jutro na wszelki wypadek:D Wesołych Świąt (chyba już po raz trzeci..ale no..;))Nie zaszkodzi!)
    Do następnego (kiedykolwiek będzie!:) )
    Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń