wtorek, 22 marca 2016

49. „Zdradzasz mnie Marco ?"

SARA
Od trzech dni czyli od naszej kłótni, a może od naszego rozstania nie wychodzę z sypialni gościnnej. Nie jem, nie przebieram się i w zasadzie nie robię nic oprócz spania i płakania w poduszkę. Zastawiłam drzwi komodą, a okna zasłoniłam. I żyję, chociaż część mnie umarła.
-Sara możesz do jasnej cholery otworzyć te drzwi ?! - blondyn walił w drzwi
-Nie mogę - warknęłam - ale może kiedyś to zrobię
-Przestań ! Wyjdź wreszcie z tego pokoju !
-Chyba śnisz - mruknęłam

-Sara skarbie proszę Cię - zmienił chyba taktykę - otwórz drzwi i pogadaj ze mną. Nic nie jadłaś od trzech dni Sara, to niebezpieczne
-A co Cię to interesuję ?!
-Możesz z łaski swojej przestać ? - sądząc po odgłosie kopnął w drzwi - kocham Cię i się o Ciebie martwię do cholery 
-Powiesz mi prawdę ?
-Chciałbym naprawdę, ale to trochę skomplikowane
-Taka jestem dla Ciebie ważna, że musisz mnie okłamywać ? - prychnęłam
-Wiem, że bardzo Cię zraniłem, ale robię to dla Twojego dobra
-Może nie wiesz co jest dla mnie dobre
-Daj mi tylko kilka dni, a potem wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuję skarbie
-Zdradzasz mnie Marco ? - spytałam opierając się o ścianę
-Jak możesz tak myśleć Sara ?
-Po prostu się pytam
-Nigdy w życiu Cię nie zdradziłem
Chciałam powiedzieć, że wiem, bo doskonale go znam, ale nie potrafiłam. Zamiast tego tylko się popłakałam. Dlaczego miłość tak bardzo boli, dlaczego ?! Kocham go i nie przestanę, ale nie radzę sobie z tym wszystkim. Wiem, że blondyn coś ukrywa, tylko co ?
-Sara jesteś tam ? - usłyszałam ciepły głos Ani Lewandowskiej - możesz mi otworzyć ?
Nic nie odpowiedziałam, tylko odsunęłam komodę i otworzyłam drzwi. Polka nic nie powiedziała, tylko przytuliła mnie mocno i pozwoliła mi się wypłakać.
-Co Ty tu robisz ?
-Marco poprosił mnie, żebym przyjechała
-Dziękuję
-Pogadamy ?
-Jasne - usiadłam na łóżku - gadanie jest najlepsze na wszystko, co ?
-Czasem lepiej jest się wygadać
-Zjebało się Aniu, a było już tak dobrze
-O co poszło ?
-Zmienił się, ukrywa coś, okłamuje mnie. Mam tego serdecznie dość, a na dodatek jak chciałam się wyprowadzić to mi zabronił
-Podał powód ? - objęła mnie ramieniem
-Nie, to taki jego wymysł
-Martwi się o Ciebie, wiesz ?
-Możliwe - wzruszyłam ramionami
-Podobno nic nie jadłaś od trzech dni
-Nie mam ochoty na jedzenie
-Tak nie może być, wiesz o tym ?
-Aniu ja nie chce stąd wychodzić, nie chce się z nim widzieć, a już na pewno nie chce z nim gadać w cztery oczy
-Okej, ale jak pójdę zrobić Ci coś do jedzenia i tu przyniosę to zjesz ?
-Tak, zjem
-W takim razie zaraz wracam - uśmiechnęła się
-Poczekam
Minęły góra trzy minuty jak Ania wróciła z kartką w ręku.
-Marco wyszedł, więc idź pod prysznic, przebierz się, a potem chodź na śniadanie - podała mi kartkę - i uśmiechnij się
Dopiero jak wyszła to niepewnie spojrzałam na kartkę papieru, którą podała mi przyjaciółka."
"Wyszedłem coś załatwić, nie wiem, o której wrócę. 
M. 
Jakbyś się martwiła to jestem pod telefonem."
Dlaczego skreślił ostatnie zdanie ? Przecież to oczywiste, że mogę się o niego martwić. Nie chciałabym, żeby coś mu się stało, dalej go kocham. Niestety. Odłożyłam kartkę na bok i ruszyłam do sypialni, którą jeszcze niedawno dzieliłam z blondynem. Wzięłam sobie byle jakie cichy z garderoby, a następnie zamknęłam się w łazience. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i związałam je w koka. Mój cudowny makijaż ograniczony był tylko do tuszu do rzęs. Założyłam bieliznę, spodnie dresowe, koszulkę na ramiączka i bluzę. Gotowa, ale wcale nie zadowolona zeszłam na dół i usiadłam przy stole.
-Od razu lepiej wyglądasz
-Dzięki - mruknęłam
-Zjadaj - postawiła przede mną miskę z owsianką
-Strasznie duża porcja
-Oj nie marudź
Posłusznie zjadłam swój pierwszy posiłek od ponad 72 godzin i włożyłam miskę do zmywarki.
-Masz ochotę na coś jeszcze ?
-Już się najadłam, dziękuje
-To co masz ochotę teraz robić ? Może jakiś spacer ?
-Wolę zostać tutaj - westchnęłam
-Chodź tutaj - przytuliła mnie - pogodzicie się, zobaczysz
-Tak bardzo go kocham - wybuchłam płaczem -ale już sobie z tym nie radzę
-Pogadam z nim jak chcesz
-On nic Ci nie powie Aniu - przewróciłam oczami
-Sara nie unoś się honorem, tylko daj mu szanse. Oboje macie za dużo do stracenia
-Wiem, ale potrzebuje czasu, żeby się uspokoić
-Może zabiorę Cię na kilka dni do Monachium ?
-Pomyślę o tym, dobrze ?
-Jasne, masz czas
-Marco rozpakował moje walizki
-To dobrze ?
-To słodkie - rozczuliłam się, a ona się uśmiechnęła - cicho !
-Nic nie mówię ! - uniosła ręce w geście poddania się
-Chyba się położę
-Źle się czujesz ?
-Trochę - westchnęłam
-Sara wiesz od czego to ?
-Daj spokój Aniu, nic mi nie jest
-Okej, połóż się, a ja zrobię jakąś kolacje
-Przed chwilą, przecież jadłam !
-Nie szkodzi
Powlokłam się na górę, weszłam do naszej sypialni i położyłam się na łóżku po stronie blondyna. Poduszka pachniała nim tak intensywnie,  że aż zakręciło mi się w głowie. Zasnęłam wyjątkowo szybko. 
*****
-Sara - ktoś mną potrząsnął - obudź się
-Co ? - otworzyłam jedno oko i zobaczyłam Mario
-Marco jest w szpitalu
-Co ?! - zerwałam się z łóżka - o czym Ty mówisz ? 
-Wszystko Ci opowiem w samochodzie, chodź !
-Już idę
W przedpokoju założyłam pierwsze lepsze buty Nike wyjęte z szafki, kurtkę i wybiegłam z przyjacielem z mieszkania. To jakiś zlot sportowców z Monachium ? Najpierw Ania, a teraz Mario. Dziwne.
-Wiesz co mu jest ? - spytałam zapinając pasy
-Nie, tylko do mnie zadzwonili ze szpitala. Podobno dzwonili do Ciebie, ale nie odbierałaś
-Mam rozładowany telefon - westchnęłam - co robisz w Dortmundzie ?
-Jestem tu od kilku dni
-I nawet nie przyszedłeś się przywitać ?
-Przepraszam
-Kto go pobił ?
-Nie mam bladego pojęcia - powiedział spięty
-Kłamiesz
-Sara odpuść proszę
-Jasne - mruknęłam patrząc na widoki za oknem
Bałam się. Cholernie się bałam. Kto go pobił ? Co mu jest ? Wyjdzie z tego ? Jest bezpieczny ? Kilkadziesiąt minut później stałam już przy recepcji i czekałam, aż pielęgniarka wskaże mi lekarza, który zajmuję się Marco. 
-To ten - uśmiechnęła się przyjaźnie pokazując mi starszego mężczyznę
-Dziękuję bardzo ! - odeszłam od niej i stanęłam przed lekarzem - dzień dobry, jestem narzeczoną Marco Reusa
-Och dobrze, że pani jest 
-Co z nim ?
-Nie najlepiej - westchnął - trafił do nas pobity. Ma całą posiniaczoną twarz, rozciętą wargę, łuk brwiowy i złamany nos. Wykluczyliśmy krwotoki wewnętrzne, ale musimy zatrzymać go na obserwacji. Do obrażeń dochodzą również bardzo mocno zbite żebra oraz wstrząśnienie mózgu. Na razie jest nieprzytomny, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Proszę być dobrej myśli
-Czy mogę go zobaczyć ? - spytałam drżącym od emocji głosem
-Oczywiście, myślę, że pani obecność dobrze na niego podziała
-Dziękuję 
Już miałam otworzyć drzwi od jego sali, ale zatrzymała mnie pielęgniarka. Podała mi worek foliowy z osobistymi rzeczami Marco. Telefon, kluczę, portfel, a nawet mój pierścionek. Nic nie zniknęło. 
-Sara - piłkarz złapał mnie za łokieć - wszystko będzie dobrze, zobaczysz
-Będzie dobrze jak dowiem się prawdy Mario
-Wszystko w swoim czasie
-Mam już  dość tych tajemnic. Mam wrażenie, że wszyscy wiedzą tylko nie ja !
-Prawdę zna tylko on 
-A Ty ?
-Nie wiem wszystkiego
-Powiedzmy, że Ci wierzę - nacisnęłam klamkę -- a teraz przepraszam, ale chce go zobaczyć
Weszłam do sali, w której cisza przerywana była pikaniem aparatury. Usiadłam na krzesełku i musiałam się mocno przyjrzeć, żeby rozpoznać Marco w mężczyźnie. Jejku co oni mu zrobili.
-W co Ty się wpakowałeś kochanie - złapałam go za rękę 
Kolejne minuty mijały, a ja nie chciałam go zostawiać. Kto ma go trzymać za rękę jak nie ja ? W końcu sięgnęłam po jego rzeczy. Pierścionek z powrotem wsunęłam na palec, a potem coś mnie podkusiło i wzięłam jego telefon. Odblokowałam go bez problemu, bo nie było żadnego hasła i weszłam w wiadomości. Ostatnie sms-y były od jakiegoś nieznanego numeru. Jak zaczęłam je czytać to aż robiło mi się słabo. Cholera. 
"Masz ładną narzeczoną. Byłaby szkoda, gdyby coś jej się stało."
"Pilnuj swojego skarbu, bo nie tylko Ty masz na nią ochotę." 
"Zostawiasz ją samą w domu ? Odważny z Ciebie facet." 
"10 tysięcy euro i będzie bezpieczna."
"Nie chcesz płacić ? Pożałujesz !"
"Stawka wzrosła do 100 tysięcy."
"Niby tak ją kochasz, a nie chcesz płacić.
"Spróbuj iść na policję, a będziesz odwiedzał narzeczoną na cmentarzu."
Ciężko przełknęłam ślinę i odłożyłam telefon. Nie chciałam tego więcej czytać. Marco tak dziwnie się zachowywał przez te wiadomości. Bał się o mnie, ale jednocześnie nie chciał mnie martwić. A teraz oni go pobili. No i po co się z nimi spotkał, no po co ? Co za idiota ! Kochany idiota. 
-Proszę pani - zagadała do mnie pielęgniarka - siedzi tu już pani od dawna, proszę iść do domu odpocząć. Pani narzeczony jest w dobrych rękach
-Zostanę tutaj
-Jest pani pewna ?
-Tak - pokiwałam twierdząco głową - dziękuje za troskę
-Jakby coś się działo to proszę nacisnąć ten guzik - pokazała na panelu
-W porządku - uśmiechnęłam się blado - czy nasz przyjaciel jest cały czas na korytarzu ?
-Nie tylko, jeszcze kilka osób doszło
-Dziękuję
Drzwi za pielęgniarką nie zdążyły się zamknął, a do sali wszedł Mario z Anią.
-Co z nim ?
-Bez zmian
-Tak mi przykro - karateczka położyła mi dłoń na ramieniu
-Wszystko to jest moja wina
-O czym mówisz ?
-Pobili go przeze mnie
-Sara możesz jaśniej ?
-Ci ludzie co go pobili wcześniej go szantażowali. On próbował mnie tylko chronić - podałam im telefon z otwartymi wiadomościami - o tym wiedziałeś Mario ?
-Tylko część, żadnych szczegółów 
-Gdyby tylko mi powiedział - westchnęłam
-Nie obwiniaj się Sara
-Ania ma racje, to nie jest Twoja wina
-Nie chce go stracić - po moich policzkach spłynęły słone łzy - tak bardzo go kocham 
-Twardy jest - uśmiechnął się Gotze - nic mu nie będzie. Zobaczysz
-No i ma dla kogo żyć - dodała polska
-Chciałbym - pogładziłam blondyna po policzku - bardzo bym tego chciała
-Są tu rodzice Marco i Melanie, chcesz z nimi pogadać ?
-Nie, jeszcze nie teraz
-A może coś zjesz ?
-Nie jestem głodna - westchnęłam - ale w zasadzie to chciałabym zostać z nim sama
-Jasne, ale jakby co to jesteśmy na korytarzu - powiedzieli i opuścili sale 
Złapałam swojego narzeczonego za dłoń i pocałowałam ją.
-Jestem tu Marco i nigdzie się nie wybieram. Przepraszam, że byłam na Ciebie taka zła, teraz wszystko już rozumiem. Damy radę razem. Tylko obudź się, proszę. Chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia Marco, chcę wyjść za Ciebie za mąż, chcę mieć z Tobą dzieci. Obudź się Marco. Tak bardzo Cie kocham
-Sara ? - wychrypiał 

3 komentarze:

  1. Jak zawsze wspaniały. Nareszcie się wyjaśniło o co kaman, oby szybko Marco wrócił do zdrowia. Czekam na kolejny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Marco..Biedny. Gdyby powiedział wcześniej,Sara by się bała więc nawet go rozumiem a co wiecej, uważam, ze dobrze postąpił! (dziwne?;o ) Trafił jeszcze do szpitala i to jeszcze przez to, że obronił swoją dziewczynę, wróć, narzeczoną.(chyba jeszcze:D ) to naprawdę..
    Nie, dobra, to nie ma sensu. Rozwaliłaś mnie swoim poprzednim komentarzem u mnie, odpisałam ci sklejoną składnią i ta sklejana składnia została mi do teraz. Nie umiem się wysłowić, usunęłam 1/3 51 rozdziału bo tak była beznadziejna i stwierdziłam, że nie powinnam po takich słowach pisać takich g..śmieci. :) Jeszce raz dziękuję, choć chyba sto razy to napisałam u siebie.
    Ten rozdział jest cóż. Piękny jak zawsze, Marco się obudził, co dało mi wielką nadzieję. Ciekawi mnie jak dalej się potoczy akcja, czy "kryzys" się zażegna, czy będzie wszystko dobrze (oby) choć znając Ciebie..
    No cóż, zostało mi czekać do..(jeszcze się gubię,wiem tylko, że w środy nic nie ma, ale sprawdzam codziennie więc wiesz..nie przegapię :D)
    Jeszcze raz dziękuję.
    Buziaki!:** <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju! Przepraszam za nieobecność pod poprzednimi rozdziałami jednak ostatnio brakowało mi wolnego czasu,ale już jestem i śpieszę z komentarzem!
    Tak w ogóle to nie było mnie tylko kilka rozdziałów i tu takie dramaty ;-;
    Rozdział jest super naprawdę! Na początku zaczęłam poważnie martwić się o Sarę bo to co robi jest po prostu destrukcyjne, ale co jej się dziwić z drugiej strony? Na szczęście jest kochana Ania, która potrafi wszystko załatwić! :D Uwielbiam ją no!♥
    Ale co do Marco, Matko Boska... Jakim prawem go pobili przepraszam? Jeju, jak przeczytałam, że jest w szpitalu to aż mnie zaczął boleć brzuch z emocji..:(
    Mam nadzieję,że z tego wyjdzie,ale cieszy mnie to że na koniec rozdziału się obudził♥ Troszeczkę nadziei ;p
    Czekam na następny rozdział (nadal z bólem brzucha z emocji!) :D
    Pozdrawiam serdecznie!♥

    OdpowiedzUsuń