czwartek, 31 marca 2016

52. „Dziecko ?"

SARA
Śniłam o czymś niezwykle przyjemnym, gdy nagle coś zaczęło mnie budzić. Obrazy ze snu zaczęły znikać, a zamiast tego pojawiła się rzeczywistość. Co mnie obudziło ... ? Hmm ... już wiem. To delikatne, słodkie, ale jednocześnie bardzo czułe pocałunki składane na moim ciele przez mojego własnego męża. Och.
-Marco - szepnęłam
-Tak kochanie ? - wymruczał mi do ucha
-Co Ty wyprawiasz ? - spytałam nie otwierając oczu
-Budzę moją żonę - pocałował mnie w czoło - zamierzasz w ogóle otworzyć oczy ?
-Nie - mruknęłam 
-Skarbie wiesz co dzisiaj jest ?
-Jeden z listopadowych dni - otworzyłam oczy patrząc na jego uśmiech - jest zimno, szaro i nieprzyjemnie, a ja chce spać
-Jestem niemożliwa - zaśmiał się kręcąc z niedowierzaniem głową 
-Ale mnie kochasz - usiadłam i się przeciągnęłam
-To prawda - sięgnął na szafkę nocną i wręczył mi niebieskie pudełeczko z białą kokardką - wszystkiego najlepszego z okazji urodzin skarbie
-Och - zakryłam usta dłonią - zapomniałam
-Ale ja pamiętałem - pocałował mnie
-Dziękuje, jesteś cudowny - zarzuciłam mu ręce na szyje
-Otwórz prezent - szepnął mi do ucha
-Już - odsunęłam się od niego
Pociągnęłam za wstążkę, a potem otworzyłam pudełeczko. Wyjęłam z niego niesamowicie piękny pierścionek z małym rubinek wokół, którego lśniły niewielkie diamenciki. Zupełnie inny niż ten, który dostałam na zaręczyny, ale od razu skradł moje serce. Uśmiechnęłam się szeroko i od razu wsunęłam go na palec. Pasował idealnie.
-Jest śliczny, dziękuje Ci bardzo - przytuliłam go mocno, a on wtulił twarz w moją szyje
-Kocham Cię - wymruczał
-Ja też Cię kocham Marco 
-W pudełeczku jest liścik
-Uhuhuhu - wyjęłam malutką kopertę, a z niej niewielką karteczkę.
"Spełnienia marzeń skarbie. To najważniejsze Twoje urodziny ... w końcu są to pierwsze urodziny, które obchodzisz jako moja ukochana żona. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. 
Kocham Cię. 
Twój jedyny i kochający mąż."
-Postarałeś się
-Trochę - powiedział skromnie
-Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję
-Nie masz za co, to mój małżeński obowiązek
-No tak - zaśmiałam się
-Co byś chciała dzisiaj robić kotku ?
-Żadnych planów nie masz ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Tylko na wieczór
-Okej
-No to jakie ma pani marzenia pani Reus ?
-Jest mi obojętnie - wzruszyłam ramionami
-Poważnie ? - skrzywił się - przecież to Twoje urodziny
-Dzień jak co dzień
-Sara powiesz mi co się stało ? - położył mi dłoń na policzku - od kilku dni jesteś jakaś dziwna Sara. Raz się uśmiechasz, a potem masz kiepski humor. Proszę powiedz mi co się dzieje. Martwię się o Ciebie. Zrobiłem coś nie tak ?
-Nic się nie stało, chyba się nie wyspałam
-Od soboty ?
-Idę pod prysznic - pocałowałam go w policzek - daj mi kwadrans
-Sara ... - powiedział, ale zanim skończył to ja już byłam w łazience
Zamknęłam drzwi, rozebrałam się i spojrzałam w lustro. Marco miał racje, od kilku dni nie jestem do końca sobą. Coś się zmieniło, coś we mnie pękło. Wiem, że jesteśmy małżeństwem i powinnam być z nim szczera, ale nie chce go martwić. Już miałam wejść pod prysznic, jak zobaczyłam na swoim lewym biodrze ogromnego siniaka. Jak to możliwe, że wcześniej go przeoczyłam ? Nagle ogarnęła mnie jednocześnie złość i panika. Nie zwracałam uwagi na to, że jestem nago, tylko zacisnęłam dłoń w pięść i uderzyłam w lustro. Huk był niesamowicie głośny, ale to olałam. Uderzyłam znowu i znowu, aż cała moja dłoń była we krwi, a lustro w drobnych kawałkach. Marco dobijał się do drzwi, ale ja zamiast otworzyć osunęłam się na podłogę i przeraźliwie płakałam. Po dwóch, może trzech minutach drzwi się otworzyły, a blondyn znalazł się przy mnie.
-Coś Ty zrobiła ? - spojrzał na moją rękę z przestrachem 
-Przepraszam - szepnęłam
Piłkarz podniósł mnie z podłogi i niosąc mnie do sypialni ubrał mnie w szlafrok. 
-Kochanie musimy z tym jechać do szpitala
-Nie chce - spuściłam wzrok
-Sara, spójrz na mnie proszę - złapał mnie delikatnie za brodę i uniósł ją tak, żeby patrzeć mi prosto w oczy - ja nie dam rady się tym zając, to wygląda naprawdę kiepsko. Ufasz mi ?
-Tak - pokiwałam szybko głową
-Pomogę Ci się ubrać i zabiorę Cię do szpitala, dobrze ?
-Dobrze - westchnęłam
Blondyn pocałował mnie w czoło i zniknął w garderobie. Za chwilę przyniósł moje ciuchy, pomógł mi się ubrać i zatrzymał swój wzrok na moim siniaku. Przejechał po nim palcem, a następnie podniósł na mnie wzrok. 
-Co się stało ? - spytał, a ja zamiast odpowiedzieć to zalałam się łzami po raz kolejny
-Nic - wykrztusiłam wstając z łóżka
Jak nic zostanę aktorką. Marco wyczuł, że kłamie (co było niesamowicie trudne) i, że nie chce o tym gadać, więc przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno. Gładził mnie po włosach, plecach, całował w głowę co sprawiło, że szybko się uspokoiłam.
-Teraz musimy już jechać
-Jasne
Kilkadziesiąt minut później siedziałam w gabinecie zabiegowym, a mój mąż trzymał mnie za zdrową rękę. Nie chciałam znieczulenia, ale tylko na początku, bo potem zmieniłam zdanie. Szkoda, że za późno. Kiedy pielęgniarka zaczęła szyć moją dłoń to zacisnęłam mocno zęby i mocniej ścisnęłam piłkarza za rękę. 
-Teraz może boleć trochę bardziej, ponieważ tutaj jest największe rozcięcie
-W porządku - powiedziałam przez zaciśnięte zęby
Nie kłamała. Cholera. Syknęłam z bólu, a z oczy popłynęły kolejne łzy. Blondyn widząc moją reakcje podniósł się z miejsca nie puszczając mojej dłoni i objął mnie mocno od tyłu, a następnie pocałował w szyje.
-Zaraz będzie po wszystkim - pocieszył mnie
Niecałe dziesięć minut później było już po wszystkim. Odetchnęłam z ulgą, a potem mogłam wrócić do domu. Wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z mężem i z pewnością nie będzie to łatwa rozmowa. 
-Chcesz jeszcze gdzieś podjechać czy wracamy do domu ?
-Wracajmy do domu
-Okej - objął mnie
-Zły jesteś ?
-Czemu mam być zły ? - zmarszczył brwi 
-Eee ... no zbiłam to lustro - mruknęłam
-Jedyne za co powinienem być zły to to, że zbiłaś to cholerne lustro ręką. Co Ty sobie myślałaś Sara ?!
-Nie myślałam o tym do końca - zarumieniłam się
-Teraz musisz mi powiedzieć co się stało
-Wiem
-Już w domu czy mam się zatrzymać na poboczu ?
-Oczywiście, że w domu - prychnęłam
*****
Leżałam na kanapie i czekałam na swoją herbatę, którą miał, a raczej chciał mi zrobić Reus. W chwili, gdy dostałam do ręki kubek już było mi słabo. Nadeszła chwila prawdy. 
-Co robimy wieczorem ? 
-Idziemy do klubu
-Do klubu ? - zbladłam przerażona
-Szykuję się niezła impreza z okazji Twoich urodzin
-Marco - szepnęłam bliska łez - ja nie chce iść do klubu 
-Hej skarbie - ukucnął przede mną - o co chodzi ?
-Nie mówiłam Ci, bo nie chciałam Cię denerwować
-Powiedz mi spokojnie o co chodzi - złapał mnie za rękę, a ja przełknęłam ciężko ślinę
-Jak byłam na imprezie w sobotę z dziewczynami to w takim ciemnym korytarzu przy łazience jakiś facet zaczął mnie obmacywać, ale jak chciałam mu się wyrwać to ścisnął moje biodro i stąd ten siniak
-Nic Ci nie zrobił ? - pogładził mnie po policzku
-Oprócz tego siniaka chyba nie
-Zabiję gnoja - warknął - niech go tylko znajdę
-Przepraszam - przytuliłam się do niego
-Nie masz za co przepraszać - szepnął mi do ucha
-Bałam się, że będziesz na mnie wściekły
-Jestem aż taki zły ? - zażartował
-Nie - uśmiechnęłam się - jesteś wspaniały 
-Sara musisz mi mówić takie rzeczy - westchnął - nie będę na Ciebie wściekły z takiego powodu 
-Tak wiem - jęknęłam chowając twarz w dłonie
-Zaraz do Ciebie wrócę - pocałował moje włosy
-Gdzie idziesz ? - spojrzałam na niego
-Muszę zadzwonić, żeby odwołać Twoją imprezę
-Nie musisz 
-Muszę - przerwał mi ostro - nie zamierzam zabierać Cię w to samo miejsce, w którym to się stało
-Dziękuję - pokonałam odległość między nami i go pocałowałam - kocham Cię mój ukochany mężu
-Ja też Cię kocham. A teraz leć odpocząć - klepnął mnie w pupę - przyda Ci się
-W sumie to jest jeszcze coś co chciałam Ci powiedzieć
-Tak ?
-Jak byłam u lekarza to zaczęłam rozmowę na temat ewentualnej ciąży - patrzyłam jak jego oczy robią się coraz większe - i nie przepisał mi więcej tabletek. Oczywiście muszę skończyć to pudełko co mam teraz, ale mam zmienioną dawkę i takie różne inne duperele. Za miesiąc może niecałe dwa powinnam skoczyć je brać i jeśli będziemy chcieli mieć dziecko to będziemy mieli zielone światło
-Dziecko ?
-Tak, dziecko. Zmieniłeś zdanie ? - spytałam zaniepokojona
-Nie ! Oczywiście, że nie ! Tylko zaskoczyłaś mnie, jak ostatnio rozmawialiśmy to nie byłaś zbyt zachwycona macierzyństwem
-To nie tak Marco, po prostu nie byłam do końca pewna, ale teraz jestem. Dużo o tym myślałam. A po za tym zanim odstawię tabletki, zajdę w ciąże i urodzę to minie trochę czasu. Chce mieć z Tobą dziecko
-Boże Sara - pocałował mnie namiętnie
-Mogę to uznać za radość ? - powiedziałam między kolejnymi pocałunkami
-Tak - wplótł ręce w moje włosy
*****
-Miałam odpocząć, a nie odpoczęłam
-I to jest niby moja wina ? - uniósł pytająco brew, a z jego oczu tryskało rozbawienie
-Zdecydowanie - zachichotałam
-Nie narzekałaś specjalnie
-Nigdy nie narzekam
-Wiem nawet z jakiego powodu
-To z jakiego ?
-Seks ze mną jest najlepszy - szepnął mi do ucha - i dlatego nigdy nie narzekasz
-Jest to kwestia dyskusyjna, ponieważ byłeś i jesteś moim jedynym partnerem seksualnym
-I tak już zostanie
-To też może być kwe...
-Nie może - przygniótł mnie swoim ciałem - i doskonale o tym wiesz
-Droczę się z Tobą - przygryzłam wargę
-Zaraz ja się z Tobą podroczę - uśmiechnął się tajemniczo 
-Marco ! - pisnęłam czując jego ręce w pewnym miejscu
-Hmm ? - spojrzał mi w oczy
Widziałam w jego oczach znajomy błysk, a potem złość jak usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Cholera to ktoś z rodziny albo z przyjaciół. Jezu. 
-Ty czy ja ?
-Ty - westchnęłam - po Tobie nie widać, że niedawno uprawiałeś seks
-Lata praktyki - mruknął ubierając się
-Słuchaj Reus - rzuciłam w niego poduszką - spadaj z tą praktyką jak chcesz dożyć do jutra
-Niech się pani nie stresuje pani Reus - puścił mi oczko
Jak tylko zostałam sama w sypialni to wstałam z łóżka, założyłam jatki, koszule blondyna, a włosy związałam w koka. Nie wyglądałam źle, chyba. Zeszłam po schodach usiłując nie potknąć się o nasze ubrania, weszłam do salonu próbując nie patrzeć na poduszki zrzucone z kanapy, ale jak weszłam do przedpokoju i zobaczyłam całą grupę naszych przyjaciół to aż mi się słabo zrobiło. Jak tylko mnie zobaczyli to ich uśmiechy stały się szersze. Jednak wyglądam źle. 
-Marco musisz ich tu zatrzymać
-Czemu ?
-Widziałeś co zrobiliśmy w salonie i na schodach ?
-Cholera
-Ja to posprzątam - już miałam się cofnąć do salonu jak Mario mnie przytulił, a reszta odśpiewała "Happy Birthday". 
-Dobrze wyglądasz mała
-Nie jestem mała - prychnęłam
-Widzę, że nie chcecie nas wpuścić, ale sami damy radę - Lewy przepchał się wgłąb apartamentu, a za nim poszła reszta.
3 ...
2 ...
1 ...
-Uhuhu - zawył Gotze - ktoś tu chyba pracował nad malutkim Reusem
-Mario zamknij się - syknęłam
-Nie wstydź się Sara - mrugnął do mnie - wszyscy jesteśmy dorośli
-Idźcie do kuchni, a my tu posprzątamy - westchnął mój mąż
Ogarnęliśmy szybko w mieszkaniu, a potem podzieliliśmy się na grupki. Ja i dziewczyny zaczęłyśmy przygotowywać coś dobrego w kuchni, a faceci poszli do salonu. Taki cudowny podział obowiązków.
-Sara mogę Ci zadać pytanie ?
-Jasne
-Podobno Marco przenosi się w lipcu do Monachium, podpisuje kontrakt w styczniu. To prawda ?
-Tak. To ostatni sezon w Dortmundzie - westchnęłam
*****
Do zobaczenia we wtorek :*

3 komentarze:

  1. No to jestem, PUNKTUALNIE. Czas świętować :')
    Po pierwsze, dziękuję za notki pod rozdziałem, czuję, że chyba są one skierowane do mnie..zwłaszcza to podkreślenie haha:))
    Po drugie. Marco do Monachium. . . . .ja cię proszę. Prima Aprilis jutro. Pomyliłaś dni!
    Wtopa lekka z tymi urodzinami..No..Uroczo:) To jest Goetze. Tyle w temacie.
    Cały rozdział czytałam z wielkim uśmiechem..pozytywnie;) Takie rozdziały to aż miło czytać! (nie, że inne są złe) Takie uwielbiam i mogę czytać godzinami<3 ..tylko Monachium. *posyła groźne spojrzenie Lewandowskiego* :))
    Cóż, czekam na WTOREK.:) Tak PS. to w gazecie Four Four Two (sportowa) jest prześliczna okładeczka z Reusem i Aubą, 10 stron wywiadów (w tym cała strona z Aubą i Marco^^ ) no i z kilkoma innymi zawodnikami:) Polecam, choćby ze względu na okładkę *-* :))
    To do wtorku!<3 Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze fenomenalny. Jednakże czemu akurat MR11 do Monachium? Super się czytało rozdział. Czekam na kolejny. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, małe Reusiątko! (czy jak to tam, jestem słaba z polskiego, musisz mi to wybaczyć)
    Jejku, Marco jest tak cudownym mężem, że o matko,aż słabo mi się robi.
    Bardzo szkoda mi Sary przez to co stało się w klubie.
    No i zazdroszczę jej przyjaciół, poważnie!
    Zabolało mnie tylko to że Reus przenosi się do Monachium, byłam jak cooooo, czemu?! Reus nie pasuje do czerwieni, nie. Nie nie i jeszcze raz nie.
    Pozdrawiam cieplutko♥
    Do zobaczenia we wtorek! :D

    OdpowiedzUsuń