czwartek, 17 marca 2016

48. „Państwo Reus ?"

SARA
Obiecaliśmy, że się pojawimy, więc nie mieliśmy innego wyjścia. Po całym dniu wylegiwania się razem w łóżku postanowiliśmy wybrać się z naszymi przyjaciółmi na kolacje. Pozbierałam wszystkie nasze ciuchy po wczorajszym nocnym szaleństwie, a następnie stanęłam przed szafą. Z ręką na sercu przyznaję, że totalnie nie wiedziałam w co mam się ubrać. Na luzie czy bardziej elegancko ? Dziewczęco, a może kobieco ? Bardziej wakacyjnie czy normalnie ? W końcu wyjęłam czarną, koronkową bieliznę, białe skarpetki, białą luźną, prześwitującą bluzkę na ramiączka i jeansowe, lekko podarte szorty. Z szuflady wyjęłam białe Converse, niezbyt elegancką, małą, czarną torebkę i czarną bransoletkę. Z takim zestawem zajęłam łazienkę, gdzie umalowałam się, rozczesałam włosy i się ubrałam. Wyglądałam w miarę dobrze i to musi wystarczyć. 
-Kochanie wyglądasz jak zwykle cudownie - usłyszałam jak tylko wyszłam z łazienki 
-Dziękuję - leciutko się zarumieniłam
-Możemy już iść ?
-Pewnie
-A chcesz im od razu powiedzieć ?
-Tak, w końcu Gotze długo nie wytrzyma 
-To prawda - zaśmiał się
Wyszliśmy trzymając się za ręce i już po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wszyscy nasi znajomi siedzieli już przy dużym stole, a jak tylko weszliśmy to Mario uśmiechnął się szeroko. Zabije gada jak coś powiedział. 
-No nareszcie państwo Reus postanowili do nas dołączyć - zaśmiał się Robert
-Państwo Reus ? - spojrzałam morderczym wzrokiem na szatyna, który tylko wzruszył ramionami
-A co nie mogę sobie pożartować ?
-Proszę kochanie - blondyn odsunął mi krzesło, a potem usiadł obok - zamawialiście już coś ?
-Wszystkiego po trochu, bo tak będzie lepiej
-To świetnie
-Czemu się dzisiaj nie pokazywaliście ?
-A tak jakoś wyszło - uśmiechnęłam się promiennie
-Stało się coś ?
-Stało - Marco złapał mnie za rękę pod stołem
-Możecie nas dłużej nie trzymać w niepewności ? 
-Zaręczyliśmy się wczoraj wieczorem - powiedział zadowolony blondyn, a ja tylko przytaknęłam
I nagle wszyscy poderwali się z miejsc i zaczęli nam gratulować. Jedynie Mario został na swoim miejscu i tylko do mnie mrugnął. Wiedział od rana, a jednak się nie wygadał. Brawa dla niego. W końcu dostaliśmy nasze duże zamówienie, a do tego Marcel zamówił jeszcze szampana.
-Wasze zdrowie kochani - uniósł wysoko kieliszek - czekamy na ślub
-Kiedyś może się doczekacie - upiłam łyk trunku 
-W Twoim zdaniu słowa "kiedyś" i "może" są zbędne skarbie - narzeczony wyszeptał mi do ucha
-Bardzo zabawne - prychnęłam
-To jak wczoraj świętowaliście ? - spytał Mario z błyskiem w oku 
-Nie Twoja sprawa - czułam jak się rumienie
-Jak dzisiaj rano u Was byłem to byliście nieco w proszku 
-Nie wygrasz tej głupiej zabawy Mario - zaśmiał się Reus
-Okej - uniósł ręce w geście poddania się - swoją drogą Sara masz bardzo ładną malinkę przy lewym uchu
I wtedy moja twarz wyglądała już jak bardzo, ale to bardzo dojrzały pomidor. Marco się zaśmiał jak zresztą całe towarzystwo, a ja spojrzałam na zadowolonego z siebie Mario.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się - ale Marco ma ładniejszą. Chciałbyś zobaczyć ?
-Wygrałaś - mruknął i tym razem ja się zaśmiałam 
Reszta kolacji minęła nam w dość luźnej i już spokojniejszej atmosferze. Zjedliśmy prawie wszystko co mieliśmy na stole, a jak nie mieliśmy już siły to po prostu wyszliśmy. 
-Co powiecie na nocną kąpiel ?
-Piliście alkohol - Ann ostudziła zapały męża - więc się nie zgadzam
-Dobrze myszko, dla Ciebie wszystko - objął ją 
-Proponuje, żebyśmy rozeszli się do siebie. W końcu jutro wracamy do domu - stwierdziła Anka
-Tak, to dobry pomysł - poparłam ją
Co prawda nie musieliśmy się rozstawać, ale jednak trzeba się wreszcie spakować. A ja nie zamierzam robić tego jutro rano.
-To widzimy się na śniadaniu - pomachał nam Artur 
Jak tylko weszliśmy do naszego tymczasowego lokum to od razu zaczęłam się pakować. Chciałam mieć jeszcze trochę czasu dla swojego ukochanego, który również zaczął się pakować.
-Skarbie
-Słucham ? - podniosłam na niego wzrok
-Przecież ja nie mam żadnej malinki - zaśmiał się wesoło
-Wiem - przewróciłam oczami
-Omal się nie wygadałem przy stole
-Jakbyś to zrobił to już byś był martwy
-Dlatego ugryzłem się w język - podszedł do mnie, nachylił się i złożył na moich ustach czuły pocałunek
-Masz szczęście - uśmiechnęłam się słodko
-Zawaliłem, wiesz ?
-Wiem, bo obiecałeś mnie dzisiaj rano spakować, a tego nie zrobiłeś - skrzywiłam się
-No właśnie
-Powinieneś błagać o przebaczenie na kolanach
-Wystarczy, że wczoraj klęczałem 
-Mi nie wystarczy - zaśmiałam się
-Będzie musiało - puścił mi oczko
Każde z nas wróciło do pakowania swoich walizek. Zostawiłam sobie na krześle ciuchy i kosmetyczkę, a resztę dopakowałam. Do podręcznej włożyłam tylko to czego nie potrzebowałam przez wieczór czy w nocy. 
-Wszystko już kotku ?
-Tak, resztę dopakuję rano
-Ładowarki i te sprawy ?
-Dokładnie
-Co teraz robimy ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - idziemy spać ?
-Poważnie ?
-Jakaś jestem senna - ziewnęłam
-No to chodź - wyciągnął rękę w moją stronę, a potem pomógł mi wstać - tyle dzisiaj odpoczywałaś i jesteś zmęczona ?
-Nie dałeś mi odpocząć
-Wydawało mi się, że nie narzekałaś specjalnie
-Bo nie narzekałam - uśmiechnęłam się
-Lubię ten Twój uśmiech
-A ja lubię Ciebie - położyłam się na łóżku
-Nie zamierzasz się rozebrać ? - uniósł pytająco jedną brew
-Nie, ale możesz mi pomóc - przygryzłam prowokująco wargę 
-Wiesz, że zrobię to z przyjemnością, ale ...
-Ale oboje dobrze wiemy, że to się źle skończy - przerwałam mu podnosząc się do pozycji siedzącej
-Chciałem powiedzieć coś innego - zaśmiał się
-Eee ... Marco
-Tak ?
-Czy mogę pożyczyć Twoją koszulkę ? Bo spakowałam piżamę do walizki
-Jasne - pocałował mnie w szyje
-Dobra trudno - szybko się rozebrałam i ubrałam koszulkę narzeczonego - jestem zbyt zmęczona, żeby brać prysznic
-To świetnie, rano weźmiemy go wspólnie
-Chyba śnisz - położyłam się na łóżko
-Zawsze śnię o Tobie w roli głównej
Zachichotałam tylko cicho, a potem ustawiłam budzik w telefonie. Blondyn położył się obok mnie, zgasił światło i mocno mnie przytulił. Mimo, że było mi gorąco to szybko czułam, że odpływam. Naprawdę już prawie spałam, gdy nagle usłyszałam głos Marco. 
-Śpisz ? - szepnął
-Tak - warknęłam
-Bo nudzi mi się
-Marco - jęknęłam - już prawie spałam
-Pogadamy ?
-O czym ?
-Nie wiem, tak o wszystkim i o niczym
-Przełóżmy to na jutro, dobrze ?
-Już wiem. Wolałbym od razu, bo zapomnę
-Niech będzie - mruknęłam - o co chodzi ?
-Wprowadzisz się do mnie ?
-Słucham ?
-Skoro się zaręczyliśmy to chyba możemy razem zamieszkać
-No tak, ale to Twoje mieszkanie
-Jeżeli chcesz coś zmienić to to zmienimy, a może chcesz się przeprowadzić do zupełnie nowego mieszkania ?-Nie Marco, Twoje mieszkanie jest idealne
-To o co chodzi ?
-Pozwolisz mi dokładać się do rachunków ?
-Nie - prychnął
-I o to właśnie chodzi - westchnęłam - jak mieszkam sama to sama płacę
-Sara stać mnie na rachunki 
-Ale ... 
-Po ślubie też będziemy mieszkać osobno, bo będziemy się kłócili o pieniądze ?
-Nie mówimy jeszcze o ślubie Marco
-Ale chyba go planujemy, prawda ?
-Tak, chce zostać Twoją żoną
-Proszę, zamieszkajmy razem
-Dobrze, wprowadzę się jak wrócimy
-Dziękuję - pocałował mnie namiętnie
-Mogę iść wreszcie spać ?
-Tak, dobranoc - zaśmiał się całując mnie w czoło
*****

Życie bywa cholernie przewrotne. Jest cudowanie przez jakiś czas, wszystko układa się idealnie, aż tu nagle nie wiadomo skąd i czemu coś się psuje. Powoli to wszystko co się buduje przez jakiś czas upada. Dzieję się to tak szybko, że nie można zareagować. Tak samo jest z nami. Dwa lata naszego związku były wymarzone i może czasem bywały kłótnie, ciche dni czy nawet chwilowe rozstania, ale zawsze dawaliśmy radę. A teraz jesteśmy zaręczeni, mieszkamy razem i planujemy wspólną przyszłość. Tylko, że ja czuję to, że coś się psuje, wali, rozwala. Po prostu to czuję. Nie wiem czy Marco to zauważył, ale mam cichą nadzieje, że tak. Chociaż z drugiej strony to on stał się jakiś dziwny. Niby mnie kocha, spędzamy razem czas, chodzimy na randki i tak dalej. Ale ... no właśnie zawsze jest jakieś "ale". Ale odbiera połączenia w drugim pokoju, co chwila sprawdza telefon, a czasem gdzieś znika. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale on uważa, że wszystko jest w porządku. Ja mam dość, nic nie jest w porządku. 
-Chcesz wina ?
-Nie, dziękuję - oparłam nogi o stolik
-To co który oglądamy film ?
-Może być jakaś komedia - wzruszyłam ramionami
-Co tak ode mnie uciekasz ? - objął mnie
-Jestem zmęczona - chyba zaraz idę spać
-Jasne - pocałował mnie w czoło
I nagle usłyszeliśmy charakterystyczny dla telefonów Apple dźwięk przychodzącej wiadomości. Odruchowo sięgnęłam po telefon i dopiero jak chciałam spojrzeć na wyświetlacz to zorientowałam się, że to nie mój. Ja mam złoty.
-Mój - warknął wyrywając mi iPhone
-Przepraszam - szepnęłam 
Podniosłam się z kanapy i chciałam iść na górę, ale będąc przy schodach poczułam, że piłkarz łapię mnie za rękę. 
-Sara nie chciałem
-Co się dzieje Marco ?
-Nic - wzruszył ramionami
-Przecież widzę
-Naprawdę nic
-Okej, idę spać - skłamałam - dobranoc
-Śpij dobrze
Poszłam na górę, zamknęłam się w garderobie, a potem zaczęłam się pakować. Zajęło mi to może kwadrans, potem zaniosłam rzeczy na dół. Tak dłużej być nie może. Marco musi się ogarnąć.
-Co robisz ?!
-Wyprowadzam się - powiedziałam z taką obojętnością na jaką było mnie stać
-Żartujesz ?
-A wyglądam jakbym żartowała ?
-Zostać skarbie
-Pod jednym warunkiem
-Co tylko chcesz - próbował mnie dotknąć, ale się odsunęłam
-Powiedz mi co się dzieje, z kim tak gadasz przez telefon, z kim piszesz ciągle sms 
-Ja ... - zawahał się - nie mogę
-Słucham ?!
-Nie mogę Ci powiedzieć
-W takim razie ja nie mogę tu zostać
-Sara czekaj - złapał mnie za łokieć
-Zostaw mnie Marco
-Nie pozwolę Ci się wyprowadzić
-To nie jest Twoja decyzja
-Owszem jest ! Nie wyprowadzisz się i koniec 
-Marco nic nie rozumiesz, tak ?! Ja nie chce tu zostać, nie chce zostać z Tobą ! Zmieniłeś się, a ja nie mam już na to siły ! - krzyczałam i płakałam, a on patrzył na mnie smutnym wzrokiem
-Uspokój się Sara - zagrodził mi drzwi - nie wyjdziesz sta
-Nie chce być z facetem, który mnie okłamuję ! Ciągle coś przede mną ukrywa ! - próbowałam się z nim szarpać 
-Kiedyś Ci to wyjaśnię, obiecuję
-Kiedyś będzie za późno - rzuciłam w niego pierścionkiem i uciekłam na górę 
*****

Och ... to co zostawiam Was z tym rozdziałem do wtorku, więc macie czas na zastanowienie się. Co będzie dalej ? Uprzedzam, że to nie koniec problemów ... 
Buziaki

2 komentarze:

  1. O matko ale co się stało? Co ten Marco znów wyczynia. Wspaniały rozdział czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie.
    Co ten Marco odpierdziela?

    W sumie na tym by mój komentarz mógł się skończyć ale się pofatyguję i coś napiszę..
    Tylko nie wiem co... Uroczy początek..I taka końcówka. Może to i będzie najkrótszy komentarz jaki kiedykolwiek napisałam, ale no nie wiem co powiedzieć. W pełni popieram Sarę i oby Marco tylko zauważył, że dziewczyna nie żartuje i to naprawił. Natychmiast. Może to transfer?
    Cóż. Dowiem się niedługo.. Tym czasem kończę. (i zapraszam na 50 do siebie:)) )No i cóż. Czekam na 49. (za chwilę mnie wyprzedzisz z tymi rozdziałami:D )
    Buziaki!:*

    OdpowiedzUsuń